„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 316: Streszczenie
Tulay otworzyła oczy powoli, jakby przebudzenie było aktem woli, nie biologii. Światło w sali intensywnej terapii było przygaszone, mleczne, rozlane po białych ścianach i metalowych poręczach łóżka. Jej spojrzenie, jeszcze zamglone, zatrzymało się na szybie oddzielającej ją od świata — a za nią, niczym cienie w teatrze, stały jej córki.
Merve, z twarzą napiętą od emocji, podeszła do strażnika.
— Proszę, choć na chwilę. Musimy z nią porozmawiać — powiedziała cicho, niemal błagalnie.
Funkcjonariusz nie drgnął. Jego postawa była nieugięta, jakby sam był częścią tej sterylnej architektury.
— Przepisy są jasne. Tylko personel medyczny.
Merve cofnęła się, zrezygnowana, a jej wzrok powędrował z powrotem do matki, która — mimo zmęczenia — uśmiechała się. Uśmiech był słaby, ale prawdziwy. Jakby sama obecność córek była dla niej lekarstwem.
Zeynep właśnie wróciła. Jej płaszcz był jeszcze wilgotny od porannej mgły, a w oczach miała coś więcej niż zmęczenie — miała ciężar decyzji.
— Zeynep, czy są jakieś wieści? — zapytała Selma, stając obok niej.
— Przywieźliśmy tu Cengiza — odpowiedziała Zeynep, nie patrząc siostrze w oczy. — Jest ranny. Przechodzi operację. Jego stan jest poważny. Miejmy nadzieję, że przeżyje… i powie prawdę.
Selma zacisnęła usta.
— Więc jedyną szansą na uratowanie mamy jest przeżycie tego faceta?
Zeynep nie odpowiedziała. Tylko skinęła głową, powoli, jakby każde potwierdzenie było ciężarem.
To jedyna szansa na uratowanie mnie i Halila… — pomyślała, ale nie wypowiedziała tych słów.
Spojrzała na matkę, która znów zamknęła oczy, jakby chciała odpocząć od świata. Zeynep złożyła dłonie, niemal niezauważalnie, i w duchu wyszeptała:
Boże, proszę, pomóż mi. Nie pozwól Cengizowi umrzeć.
Za szybą, w cieniu żaluzji, trzy młode dziewczyny trwały w milczeniu — każda z własną modlitwą i własnym lękiem.
***
Małżonkowie stali w szpitalnym korytarzu, w miejscu, gdzie światło jarzeniówek zdawało się nie tyle rozjaśniać, co obnażać każdą emocję. Zeynep opierała się o chłodną ścianę, a Halil chodził nerwowo wzdłuż rzędu pustych krzeseł. Ich spojrzenia co chwilę kierowały się ku drzwiom sali operacyjnej, jakby samym wzrokiem mogli przyspieszyć czas.
W końcu drzwi się otworzyły. Wyszedł lekarz — mężczyzna w białym kitlu, z twarzą zmęczoną, ale spokojną. Zatrzymał się przed nimi i mówił rzeczowo, bez zbędnych emocji:
— Operacja przebiegła pomyślnie. Nie było potrzeby umieszczania pacjenta na oddziale intensywnej terapii. Ale nawet jeśli wszystko wygląda dobrze, uraz głowy był poważny i może spowodować powikłania. Przez jakiś czas pozostanie pod naszą obserwacją.
Halil podszedł bliżej. Jego głos był napięty, ale stanowczy:
— Kiedy będzie mógł zeznawać?
— Ocenimy sytuację, gdy pacjent się obudzi. Wtedy powiadomimy policję.
Lekarz skinął głową i odszedł, zostawiając ich w ciszy, która zdawała się jeszcze cięższa niż przed chwilą.
Halil uchylił drzwi sali i spojrzał do środka. Cengiz leżał nieruchomo, z opatrunkiem na głowie i oku, przykryty niebieskim kocem. Jego twarz była blada, niemal przezroczysta, jakby życie w nim było tylko cieniem.
Halil odwrócił się do Zeynep. W jego głosie brzmiała pewność, której sam próbował się uchwycić:
— Cengiz szybko się obudzi. Opowie wszystko policji i nasze problemy się skończą. Odpocznij trochę.
Zeynep nie odpowiedziała od razu. Jej spojrzenie było pełne niepokoju.
— A co jeśli po obudzeniu się nie będzie chciał zeznawać?
Halil spojrzał jej w oczy.
— To się nie wydarzy. Znajdę sposób, żeby zmusić go do powiedzenia prawdy. Zaufaj mi.
Ruszyli w stronę stołówki. Ich kroki odbijały się echem od kafelków, a za nimi została sala, w której leżał człowiek, od którego zależało wszystko.
***
Kilka sekund później przed salą pojawili się Gozde i Sahin. Oboje w medycznych uniformach, które nadawały im pozory legalności. Gozde uchyliła drzwi, spojrzała na nieprzytomnego Cengiza, a potem na Sahina.
— Zrób to szybko. Mamy mało czasu.
Sahin uniósł strzykawkę. W jego dłoni błyszczała zielona igła, cienka jak zamiar.
— Jeden mały zastrzyk wystarczy, by stał się rośliną. Nic skomplikowanego.
— Dobrze. Zrób to, a ja zostanę na czatach.
Mężczyzna wszedł do środka, a Gozde zamknęła za nim drzwi. Stała przez chwilę, nasłuchując, a potem wyszeptała do siebie z uśmiechem:
— To już koniec, pani Zeynep. Opuścisz Halila. Nie będziesz miała innego wyjścia.
W korytarzu panowała cisza. Tylko zegar na ścianie tykał nieubłaganie, odmierzając czas do katastrofy, która miała nadejść w milczeniu.
***
Godzinę później w sali szpitalnej panowała cisza, przerywana jedynie cichym syczeniem aparatury. Cengiz leżał na łóżku, przytomny, choć jego twarz wciąż była blada, a bandaż na głowie przypominał o niedawnej walce o życie. Zeynep i Halil stali obok, a lekarz — mężczyzna o zmęczonych oczach i spokojnym głosie — sprawdzał parametry na monitorze.
— Jaki jest jego stan? — zapytał Halil, nie odrywając wzroku od pacjenta. — Czy będzie mógł złożyć oświadczenie?
— Tak — odparł lekarz. — Jest w stanie do rozmowy. Wyrażę zgodę na przesłuchanie.
Halil skinął głową i wyszedł na korytarz, by poinformować funkcjonariuszy. Zeynep została sama z Cengizem. Podeszła bliżej, jej twarz była napięta, a oczy błyszczały gniewem.
— Prawie doprowadziłeś do śmierci mojej mamy — powiedziała cicho, ale stanowczo. — Dlaczego to zrobiłeś? Słuchaj, teraz masz szansę naprawić swój błąd. Powiedz prawdę. Zrób chociaż tyle dla niej.
Cengiz spojrzał na nią z trudem, jakby każde słowo miało kosztować go siły, których już nie miał. Skinął głową. Zeynep cofnęła się, a do sali wrócił Halil wraz z policjantem — mężczyzną w ciemnym mundurze, z notatnikiem w dłoni.
Funkcjonariusz nachylił się nad łóżkiem.
— Czy możesz mówić?
— Tak — odpowiedział Cengiz, głosem słabym, ale wyraźnym. — Wpadłem w pułapkę.
Halil zrobił krok do przodu.
— Czyja to była pułapka?
Wszyscy zamarli. Czekali. Ale zamiast odpowiedzi, twarz Cengiza nagle stężała. Jego powieki opadły, ciało zaczęło drżeć w konwulsjach. Monitor zapiszczał ostrzegawczo. Lekarz natychmiast ruszył do działania.
— Proszę opuścić salę! — zawołał, już pochylony nad pacjentem.
Zeynep i Halil cofnęli się, a drzwi zamknęły się za nimi. Przez szybę widzieli, jak lekarz rozpoczyna reanimację — uciski klatki piersiowej, szybkie komendy, nerwowe ruchy. Ale po kilku minutach wszystko ucichło. Monitor wydał ostatni dźwięk. Cengiz zmarł.
W kącie korytarza, Gozde obserwowała wszystko z dystansu. Jej usta wygięły się w uśmiechu, który nie miał w sobie ani grama żalu.
— To już koniec, pani Zeynep — wyszeptała do siebie. — Opuścisz Halila. Nie będziesz miała innego wyjścia.
Zeynep stała nieruchomo przed salą, jakby nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Jej ostatnia nadzieja zgasła. Teraz jedynym ratunkiem dla jej matki było podporządkowanie się woli tajemniczego nadawcy — tego, który trzymał w rękach nagranie z wyznaniem Cengiza.
Ale to oznaczało jedno.
To oznaczało, że będzie musiała odejść od Halila.
***
Gozde wsiada do samochodu Sahina, zatrzaskując drzwi z wyraźnym gniewem.
— Nie mówiłeś, że go zabijesz — rzuca ostro. — Miałeś go tylko unieszkodliwić, sparaliżować.
Sahin wzrusza ramionami, nieco zbyt spokojnie.
— Moim zdaniem wyszło najlepiej, jak mogło. Teraz już nie stanowi zagrożenia. Właściwie powinnaś się cieszyć.
Gozde unosi palec w ostrzegawczym geście.
— Nie chcę, żeby coś takiego się powtórzyło. Od teraz robisz dokładnie to, co wspólnie ustalimy. Bez samowolki.
— Dobrze, jak sobie życzysz. Zainstalowałem aplikację — mówi, podając jej telefon. — Teraz wystarczy, że potwierdzisz dostęp na urządzeniu Zeynep. Potem będziesz mogła podsłuchiwać wszystko, kiedy tylko zechcesz.
— Czyli od tej pory będę znała każdy jej krok?
Sahin zakłada czarną czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. Gozde przygląda mu się przez chwilę.
— Wyglądasz całkiem nieźle — mówi z lekkim uśmiechem. — Mam nadzieję, że plan pójdzie zgodnie z założeniami. Ale pamiętaj, co powiedziałam: żadnych więcej błędów.
— A ty pamiętaj, że musisz znaleźć bezpieczne miejsce do połączenia z Internetem.
— Już to załatwiłam. Znalazłam starą kawiarenkę internetową, bez kamer. Będę stamtąd prowadzić nasłuch. Idę tam teraz. Daj mi znać, gdy skończysz.
Gozde otwiera drzwi i wysiada, zostawiając Sahina samego z zadaniem, które nie dopuszcza pomyłek.
***
Akcja przeskakuje do wieczora. Małżonkowie wracają do rezydencji i w milczeniu kierują się do swojej sypialni. Zeynep zatrzymuje się na progu, przez chwilę walcząc z myślami. W głowie kłębią się pytania: czy powinna powiedzieć Halilowi prawdę o tajemniczym nadawcy, który posiada nagranie z wyznaniem Cengiza? Czy wyjawienie tego nie zburzy wszystkiego, co jeszcze ich łączy? Ostatecznie rezygnuje. Udaje się do łazienki, mając nadzieję, że choć na moment uda jej się uciec od ciężaru codziennych decyzji.
Halil zostaje sam. Podchodzi do komody i otwiera szufladę, w której zwykle trzyma karmę dla kanarka. Jego wzrok przykuwa coś niespodziewanego — dwie wyrwane strony z pamiętnika Zeynep. Rozkłada je ostrożnie, jakby bał się, że dotyk zniszczy ich znaczenie. Zaczyna czytać:
Moja niewinność wylewa się na brzeg jak fala i oddala się. Im bardziej próbuję się wytłumaczyć, tym bardziej tonę w milczeniu. Nie wiem, co zrobić, gdy postrzegasz mnie jako wroga. Im bardziej kocham, tym bardziej się boję. Im bardziej się boję, tym bardziej obwiniam. Boleśnie kocham mężczyznę, w oczach którego się zatraciłam. Może kochanie kogoś jest trochę jak stawanie się nim, Halilu. Może dlatego podążam za tobą. Tak jak Butimar szedł na śmierć z miłości.
Halil wstrzymuje oddech. Słowa, które czyta, trafiają prosto w serce. W jego oczach pojawia się cień wzruszenia, a w duszy — iskra nadziei.
— Może nie wszystko zostało pogrzebane — mówi cicho do siebie. — Podarłaś pamiętnik, ale tych stron nie mogłaś wyrzucić. Bo mnie kochasz. Czy to właśnie chciałaś mi powiedzieć, ale nie potrafiłaś? Czy chodziło o twoją miłość do mnie?
Zamyka oczy, trzymając kartki w dłoni, jakby były dowodem na to, że jeszcze nie wszystko stracone.
***
W łazience Zeynep stoi przed lustrem, wpatrzona w swoje odbicie. W jej oczach widać walkę — rozdarcie między lojalnością a miłością, między prawdą a strachem. Nabiera przekonania, że musi powiedzieć Halilowi wszystko. Już ma wyjść, już ma wypowiedzieć pierwsze słowa, gdy jej telefon wibruje. Na ekranie pojawia się kolejna wiadomość od tajemniczego nadawcy:
Kończy ci się czas. Jeśli natychmiast nie zerwiesz z Halilem, usunę film, który może uratować twoją matkę. Znam każdy twój ruch i każde słowo. Wiem, co robisz. Nie popełnij błędu — inaczej twoja matka wróci do więzienia.
Zeynep przełyka ślinę. Jej ręka drży, a serce bije jak oszalałe.
Muszę to zrobić dla mamy… — myśli, zaciskając palce na telefonie.
Wraca do sypialni. Podchodzi do Halila powoli, niepewnie, jakby każdy krok był cięższy od poprzedniego.
— Ja… po prostu nie mogę — zaczyna, głosem łamiącym się od napięcia. — To nie działa między nami. Zawsze pogrążamy się w chaosie. Jestem tym zmęczona. Ja…
Zawiesza głos, robi pauzę, zbiera siły.
— Chcę odejść — mówi w końcu stanowczo.
Halil milczy. Patrzy na nią długo, uważnie. Wreszcie odpowiada, spokojnie, bez dramatyzmu, bez łez, bez błagania:
— Dobrze. Jeśli chcesz odejść… po prostu się rozstańmy.
Zeynep zamiera. W jej głowie huczy jedno pytanie:
Czy dobrze usłyszałam? Czy naprawdę tak łatwo się zgodził?
***
Kamera przenosi się do ciemnej kawiarenki internetowej. Gozde siedzi przy jednym z komputerów, słuchając nagrania rozmowy małżonków. Jej twarz jest napięta, a oczy wpatrzone w ekran.
— Zgodził się. Bez żadnego sprzeciwu — mówi do siebie z niedowierzaniem.
Na jej twarzy nie widać triumfu, którego można by się spodziewać. Zamiast tego pojawia się cień niepokoju.
— Ale dlaczego? — szepcze. — Jest w tym coś dziwnego. Dlaczego tak łatwo się zgodził? Coś się dzieje… jestem tego pewna.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia był film Rüzgarlı Tepe 186. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.















