Wichrowe Wzgórze odc. 317: Rodzina w szoku po decyzji Halila!

Zeynep patrzy ze wzruszeniem na Halila.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 317: Streszczenie

Wieczór spowił dom ciepłym światłem lamp. Halil stanął pośrodku salonu, gdzie zgromadzili się wszyscy domownicy. W jego postawie było coś sztywnego, jakby każde słowo, które miał zaraz wypowiedzieć, kosztowało go więcej, niż chciał pokazać.

— Co się dzieje, Halilu? — zapytała z niepokojem Songul, marszcząc brwi. — Dlaczego nas tu zebrałeś?

Do środka weszła Gozde. Zatrzymała się w progu, zerkając na wszystkich po kolei.

— Czy coś się stało?

Halil odchrząknął, prostując się. Obok niego stała Zeynep — blada, z oczami pełnymi łez, które tylko cudem jeszcze się nie przelały.

— Podjęliśmy decyzję — powiedział stanowczo. — Powiem to raz i nie chcę, żeby ktokolwiek to kwestionował.

Zawiesił głos na chwilę, jakby musiał zebrać siły, by wypowiedzieć następne słowa.

— Zeynep zażądała rozwodu… i ja się na to zgodziłem.

Zapadła cisza. Przez chwilę słychać było tylko cichy trzask drewna w kominku.

— Co to za nagły rozwód? — odezwała się w końcu zdumiona Gulhan. — Nawet jeśli Zeynep tego chce, dlaczego tak po prostu się zgodziłeś?

Halil odwrócił wzrok, jakby nie chciał widzieć zdziwienia i potępienia w oczach rodziny.

— To nie jest nic nagłego, siostro. Ten stan trwa od dawna. Nie potrafimy się porozumieć, a Zeynep… — zerknął na nią krótko — …nie podejmuje żadnego wysiłku, żeby to zmienić. Jak już powiedziałem — nikt nie powinien tego komentować.

— Masz rację, Halilu — powiedziała Songul z wymuszonym spokojem. W duchu czuła niemal euforię, ale na zewnątrz była zimna jak marmur. — Skoro decyzja zapadła, należy ją uszanować.

Halil rzucił krótkie spojrzenie w stronę żony. W jego oczach czaił się cień żalu.

— Wyjaśnij wszystko pani Zumrut — powiedział cicho i bez słowa więcej wyszedł z pokoju.

Zeynep stała nieruchomo. Dopiero po chwili jedna łza spłynęła jej po policzku.

„Czekałeś na to…” — pomyślała z goryczą. — „Wszystko jest dla ciebie takie proste. Jakby nic cię już nie obchodziło. Jakbyś chciał się mnie pozbyć.”

— Zeynep — odezwała się niepewnie Gulhan. — Czy możemy porozmawiać na osobności?

Zeynep potrząsnęła głową.

— Nie teraz, Gulhan — powiedziała z trudem, po czym odwróciła się i szybkim krokiem opuściła salon, nie chcąc, by ktokolwiek zobaczył jej łzy.

Tekin ujął ramię żony i poprowadził ją do pokoju, zostawiając w salonie tylko Gozde i Songul.

— Dlaczego jesteś taka szczęśliwa, ciociu Songul? — zapytała Gozde po chwili ciszy, patrząc jej prosto w oczy. — Naprawdę uważasz, że to normalne, że Halil tak łatwo to przyjął? Przecież widziałam, jak bardzo kocha Zeynep. — Pokręciła głową z niedowierzaniem. — To nie ma sensu.

Songul uśmiechnęła się blado, poprawiając mankiet sukienki.

— Halil jest moim siostrzeńcem, znam go lepiej niż ktokolwiek inny. On się po prostu zmęczył. Znudził się tą całą grą. Przez cały czas starał się ją uszczęśliwić, ale ile można? — wzruszyła ramionami. — W końcu człowiek ma dość walki o coś, co ciągle się rozpada.

Gozde spojrzała na nią z niedowierzaniem.

— Znudził się? To nazywasz miłością, ciociu?

Songul odwróciła wzrok, uśmiechając się tajemniczo.

— Miłość też potrafi się wypalić, kochanie. A Halil… Halil w końcu to zrozumiał.

Gozde wciąż kręciła głową, jakby chciała odgonić od siebie te słowa. Wiedziała, że coś tu nie gra — że w tym małżeństwie nie wszystko jeszcze zostało powiedziane.

***

Zeynep opiera się o komodę, a potem powoli kuca przed klatką z kanarkiem. Mała, śnieżnobiała Cicek przekrzywia główkę, jakby rozumiała każde słowo swojej pani.

— To już koniec, Cicek — mówi cicho, zrezygnowanym głosem. — Rozwodzimy się. Uratuję moją mamę, ale… historia moja i Halila dobiegnie końca. — Uśmiecha się gorzko. — Choć może tak naprawdę nigdy się nie zaczęła. Nadałam temu zbyt duże znaczenie.

Podnosi wzrok, patrząc gdzieś w dal, jakby szukała w pamięci momentu, w którym wszystko zaczęło się psuć.

— Halil przyjął to, jakby to była zwykła wiadomość. Nie zapytał, nie sprzeciwił się, nawet nie próbował zrozumieć. Dla niego to było takie proste… Porzucił miłość, o którą tak trudno walczyliśmy. — Jej głos łamie się, a łzy zaczynają spływać po policzkach.

Powoli wstaje. Kiedy mówi dalej, jej głos drży od tłumionych emocji.

— Może powinnam mu podziękować. Nie utrudniał mi tego. Gdyby się sprzeciwił, być może nie udałoby się uratować mojej mamy. Muszę to zaakceptować. To małżeństwo najbardziej obciążyło właśnie jego. Zmęczyłam go, znudziłam.

W tym momencie słychać skrzypnięcie drzwi. Zeynep odwraca się gwałtownie. W progu stoi Halil.

Ich spojrzenia spotykają się — jego twarz jest poważna, ale w oczach widać coś, czego dawno w nich nie było: czułość. Zeynep szybko ociera łzy, próbując udawać spokój.

Halil podchodzi powoli. Kiedy staje przed nią, przykłada palec do jej ust, uciszając ją, zanim zdąży cokolwiek powiedzieć. Następnie chwyta jej dłoń i prowadzi ją na taras.

Na zewnątrz powietrze jest chłodne, noc rozświetla srebrzysty blask księżyca. Halil zatrzymuje się, odwraca ją twarzą do siebie i obejmuje mocno — jakby chciał zatrzymać w ramionach cały jej ból. Przytula ją długo, aż Zeynep czuje, że jego serce bije szybciej niż jej własne.

Kiedy wreszcie odsuwa się nieco, odgarnia z jej twarzy kosmyk włosów i patrząc głęboko w oczy, mówi cicho, lecz stanowczo:

— Myślałaś, że tak łatwo z ciebie zrezygnuję?

Zeynep mruga zaskoczona.
— Co… co ty mówisz?

— Niech każda łza, która spływa z twoich oczu, pali mnie jak ogień — odpowiada z pasją. — Nie chciałem cię zranić. Wiem, że ktoś ci groził. Wiem, że dlatego chcesz tego rozwodu.

Zeynep wstrzymuje oddech.

— Przeczytałeś wiadomości? Wiesz wszystko? — pyta, a w jej oczach pojawia się błysk nadziei.

Halil pochyla się, tak blisko, że czuje ciepło jej oddechu.

— Tylko śmierć może mnie od ciebie rozdzielić — szepcze do jej ucha. — Jesteś moim światłem księżyca, Zeynep. Nie pozwolę ci odejść. Bez względu na wszystko. Zaufaj mi. Razem wyciągniemy twoją mamę z tego piekła.

Zeynep patrzy na niego w milczeniu. W jej oczach błyszczą łzy, ale teraz już inne — pełne miłości i ulgi.

„To jest mężczyzna, którego kocham. Mój Halil.” — myśli, pozwalając, by jej dłonie wsunęły się w jego ramiona.

***

Twarz Halila staje się poważna, a jego głos przybiera niemal konspiracyjny ton.

— Nawet jeśli jesteśmy na zewnątrz, musimy mówić cicho — szepcze, rozglądając się uważnie wokół, jakby spodziewał się, że ktoś czai się w cieniu. — Musimy grać rozwód przed wszystkimi. Przed domownikami, przed znajomymi… przed każdym. Nawet najmniejszy błąd może nas zdradzić.

Zeynep patrzy na niego z niepokojem.

— Ale po co to wszystko? Kto chciałby nam to zrobić?

— Właśnie tego nie wiem — odpowiada Halil, ściszając głos jeszcze bardziej. — Dlatego musimy być ostrożni. Nikt nie może wiedzieć o naszej grze. Nie mamy pojęcia, kto jest naszym wrogiem. Może to ktoś z bliska, może ktoś, kogo widujemy codziennie. A może ktoś, kto obserwuje nas z daleka. — Zawiesza głos i patrzy jej prosto w oczy. — Jedno wiem na pewno: próbują nas rozdzielić. Chcą zniszczyć nasze małżeństwo. Ale to my sprawimy, że to oni popełnią błędy, nie my.

Zeynep milknie, próbując uporządkować myśli.

— Trudno mi to wszystko zrozumieć — przyznaje. — Ale jeśli to jedyny sposób, by odkryć prawdę…

Halil kładzie dłoń na jej policzku. Jego dotyk jest ciepły i pewny.

— Przetrwaliśmy już wiele burz, Zeynep. Ten wiatr nie jest w stanie nas złamać. Z tym też sobie poradzimy. Obiecuję.

Zeynep spogląda na niego z mieszaniną lęku i ufności. Halil ujmuje jej dłoń, zamykając ją w swoich dłoniach.

— Opowiedz mi wszystko, co zobaczyłaś na tym nagraniu — mówi spokojnie, choć w jego głosie słychać napięcie.

— Cengiz był w chacie, tej samej, do której razem poszliśmy — zaczyna Zeynep. — Przyznał, że zniesławił moją mamę… Ale film został usunięty, jakby nigdy nie istniał.

Halil marszczy brwi.

— Czy to on nagrał wideo? Czy był tam ktoś jeszcze?

Zeynep próbuje sobie przypomnieć każdy detal.

— Nie jestem pewna — odpowiada po chwili. — Ale wydaje mi się, że widziałam czyjś cień. Nie był sam.

Halil wstaje, a jego głos nabiera stanowczości.

— Pojedziemy tam. Do tej chaty. Coś musiało po nim zostać. Nie poddamy się temu podłemu szantażowi.

— Kiedy? — pyta Zeynep, z nadzieją w głosie.

— Jutro rano — odpowiada bez wahania. — Wyjdziemy osobno, żeby nikt niczego się nie domyślił. Ja powiem, że jadę załatwić formalności rozwodowe, ty — że odwiedzasz matkę. Spotkamy się w umówionym miejscu, a potem razem pojedziemy do chaty. Musimy tylko ustalić, gdzie dokładnie.

— Dobrze, zajmę się tym — mówi Zeynep, nabierając odwagi. — Dam ci znać, gdy tylko znajdę odpowiednie miejsce.

Halil przysuwa się bliżej i kładzie dłonie na jej ramionach. W jego spojrzeniu jest spokój, ale też ciepło, które koi jej strach.

— Pamiętaj, Zeynep — mówi łagodnie. — Razem pokonamy każdą przeszkodę. Nie zapominaj o tym, cokolwiek się stanie.

Zeynep skinieniem głowy potwierdza jego słowa, czując, jak w jej sercu znów zapala się iskra nadziei.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 186. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 187. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy