Wichrowe Wzgórze odc. 329: Arda zostaje porwany!

Zbliżenie na smutną twarz Ardy. Po jego policzku spływa łza.

„Wichrowe Wzgórze” – Odcinek 329: Streszczenie

Songul trzyma się za twarz, wciąż oszołomiona po policzku wymierzonym przez Tulay. Jej oddech jest szybki, a spojrzenie rozchwiane. Tulay stoi nad nią z chłodnym spokojem, jakby wreszcie odzyskała władzę nad własnym losem.

— Idź i poskarż się swojemu siostrzeńcowi! — mówi z pogardą, głosem pełnym lodowatej satysfakcji. — Zobaczymy, czy uwierzy swojej kłamliwej ciotce. Wiele przez ciebie wycierpiałam, Songul. Wciąż pamiętam ciemność, w którą mnie wepchnęłaś swoimi oszczerstwami. Ten policzek to drobiazg w porównaniu z tym, co mi zrobiłaś. Od dziś to ty masz się mnie bać. Twoje dobre czasy właśnie się skończyły.

Tulay kopie nogą ubrania, które wcześniej rzuciła na podłogę, po czym prostuje się i mierzy rywalkę wzrokiem pełnym triumfu. Songul podnosi głowę, jej twarz tężeje, a głos brzmi chrapliwie, lecz stanowczo:

— A co z tobą? — rzuca z gniewem. — Co z tym, co zrobiłaś własnej córce? Jak myślisz, co zrobi Zeynep, gdy dowie się, że to ty kazałaś spryskać jej pola pestycydami? Kto wie, co jeszcze masz na sumieniu.

Tulay mruży oczy, a na jej ustach pojawia się chłodny uśmiech.

— Każdy popełnia błędy, pani Songul. Tak jak ty, gdy kazałaś spalić drzewo na Wichrowym Wzgórzu. Ale to już nie ma znaczenia. Skończyłam z tobą. Nie jesteś dla mnie żadnym zagrożeniem. Porozmawiam z Halilem o studiach Merve — jestem pewna, że mi nie odmówi. W końcu każdy dostał to, na co zasłużył. Ja mieszkam w rezydencji, a ty gnijesz w tym wychodku. Nie próbuj walczyć w bitwach, których nie możesz wygrać.

Z dumnie uniesioną głową Tulay odwraca się i wychodzi.

Songul zostaje sama. Drży, a w jej oczach błyszczą łzy. Nagle chwyta stojący na półce flakon i roztrzaskuje go o ścianę.

— Nienawidzę cię! — krzyczy z rozpaczą. — Nienawidzę! Nie nazywam się Songul, jeśli za to nie zapłacisz! Jeszcze ci pokażę!

Osuwa się na kanapę, chowa twarz w dłoniach i zanosi się szlochem. Pokój wypełnia echo jej bezsilnego płaczu.

***

Idąc w stronę rezydencji, Tulay dostrzega Metina właśnie przekraczającego bramę. Natychmiast przyspiesza kroku, łapie go za ramię i odciąga w cieniste skraje alei, by nikt ich nie usłyszał.

— Co ty tu robisz? — pyta ostro, napiętym głosem. — Nikt tu na ciebie nie czeka.

Metin wzdycha, patrząc na nią z mieszaniną nadziei i zażenowania.

— Przyszedłem do Halila. Potrzebuję pieniędzy. Powiedział, że mogę przyjść, jeśli będę miał problem. Więc oto jestem.

Tulay odwraca wzrok. Na sekundę jej twarz mięknie, a potem twardnieje na nowo.

— Odegrałeś swoją rolę — mówi oschle. — Nie jesteś żadnym przyjacielem ojca Halila. Nie chcę cię tu widzieć. Idź i nie wracaj.

***

Następuje retrospekcja. Obraz cofa się do dnia, w którym Tulay wykonała telefon do Metina. W jej głosie słychać chłodną kalkulację, a w słowach — precyzyjnie zaplanowany scenariusz.

– Z tej strony Tulay Aslanli — przedstawiła się spokojnie, jakby przypominała mu dług, który kiedyś miał u jej rodziny. — Mam prośbę.

Metin słuchał cicho. Jego głos zabrzmiał szczerze, gdy odpowiedział:

— Pan Omer wiele dla mnie znaczył. To był dobry człowiek. Powiedz, czego chcesz.

— Halil Firat, mój zięć… Pójdziesz do niego i powiesz, że byłeś przyjacielem jego ojca z więzienia. Przedstawisz mu ostatnią wolę — że jeśli kiedyś się ożeni, nigdy nie może opuścić swojej żony.

— To proste — zgodził się Metin po chwili namysłu. — Mogę to zrobić.

— I jeszcze jedno — dodała Tulay, tonem nieznoszącym sprzeciwu. — Zabierz ze sobą coś, co doda ci wiarygodności. Coś, co Halil uzna za pamiątkę po ojcu. Coś, co go poruszy.

***

Akcja wraca do teraźniejszości. Arzu wychodzi wyrzucić śmieci. Słońce stoi wysoko, a ciepłe światło odbija się od szyb i białych murów rezydencji. Gdzieś w oddali słychać odgłos podlewanych roślin, ale uwagę dziewczyny przyciąga coś innego — przytłumione głosy dobiegające zza żywopłotu. Zatrzymuje się i lekko pochyla, zaglądając między gałązki. Za nimi stoją Metin i Tulay.

— Idź stąd, zanim ktoś cię zobaczy — syczy Tulay ostrzegawczo.

— Dobrze, pójdę, ale potrzebuję pieniędzy, pani Tulay — odpowiada Metin z nutą zniecierpliwienia.

Tulay marszczy brwi.

— Dostaniesz swoje pieniądze, ale nie teraz.

— Kiedy, pani Tulay? Nie mam czasu. Jeśli nie zgadzasz się, żebym wziął pieniądze od pana Halila, sama mi je daj. W przeciwnym razie powiem mu, że to ty wszystko wymyśliłaś.

Słowa mężczyzny zawisają w powietrzu. Tulay napina ramiona, a na jej twarzy pojawia się gniew.

— Powiedziałam, że dam ci pieniądze. Wynoś się stąd natychmiast.

— Nawet ciotka Halila nie kazała mi się dopraszać. Dała pieniądze od razu — rzuca z kpiną Metin.

Tulay robi krok do przodu. Jej oczy błyszczą z irytacji.

— Dostaniesz pieniądze, ale nie teraz. A jeśli komukolwiek powiesz… — nachyla się bliżej, a jej głos ścina powietrze — zabiję cię. Jeżeli małżeństwo mojej córki się rozpadnie, ty też będziesz skończony.

Metin cofa się o krok. Jego zaciśnięte usta zdradzają strach. Po chwili odwraca się i odchodzi szybkim krokiem w stronę bramy.

Arzu wstrzymuje oddech, gdy nagle ktoś chwyta ją za ramię. Obraca się gwałtownie — to Songul.

— O czym rozmawiali? — pyta, wbijając w nią surowe spojrzenie.

Arzu czuje, jak serce przyspiesza. Przypomina sobie, jak niedawno Songul ją upokorzyła. Nie zamierza dawać jej satysfakcji.

— Przyszedł mężczyzna o imieniu Metin i powiedział, że szuka pana Halila — mówi spokojnie, z udawaną obojętnością. — Pani Tulay odpowiedziała, że nie ma go w domu.

Songul mruży oczy i parska pod nosem.

— Typowe dla Tulay. Zbyt chciwa, by podzielić się pieniędzmi z kimkolwiek.

Odwraca się i rusza w kierunku oficyny.

Arzu zostaje sama. Przez chwilę patrzy w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęli Tulay i Metin, a w jej głowie układa się cała układanka.

— Wygląda na to, że pani Zeynep również zna ten sekret — mówi półgłosem. — Razem z matką zorganizowały przedstawienie, dzięki któremu mogła pozostać żoną pana Halila. W końcu odkryłam sekret, o którym mówiła ciocia Canan. Czas napełnić moje kieszenie pieniędzmi.

Twarz Arzu rozjaśnia chytry, pożądliwy uśmiech. W jej oczach pojawia się błysk, który można by porównać do świecącej monety.

***

Salih, przebrany za klauna, porywa Ardę z plaży i przekazuje go Fahriemu. Halil jest bliski uratowania chłopca, lecz niestety daje się zwieść i na kilka minut traci przytomność. W tym czasie Fahri kradnie jego samochód i odjeżdża razem z Ardą.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Rüzgarlı Tepe. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Rüzgarlı Tepe 193. Bölüm i Rüzgarlı Tepe 194. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy