70: Nihan spotyka się z Asu. „Słyszałam o twoim wujku” – mówi żona Emira. – „Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia”. „Nie przyszłaś tutaj tylko po to, prawda?” – domyśla się Asu. „Zgadza się. Czy… Czy ty nadal kochasz Kemala?”. „Czy zejdziesz nam z drogi, jeśli powiem, że go kocham? Ty nawet nie jesteś pomiędzy nami, Nihan. Jesteś tylko duchem przeszłości”. „Tak, wiem o tym. Dlatego właśnie tutaj przyszłam, żeby ci o tym powiedzieć. Jestem duchem, który jest stracony przez jego przeszłość. Dokonałam wyboru parę lat temu. A raczej zostałam zmuszona dokonać wyboru. I tym wyborem uczyniłam Kemala bardzo nieszczęśliwym”.
„Niestety, ale niektóre nasze wybory pozostają z nami na całe życie” – kontynuuje Nihan. – „Wyborami, jakich dokonałam w przeszłości, sprawiłam, że Kemal i jego rodzina… Wszyscy są przeze mnie nieszczęśliwi. Jestem tylko duchem i znikam teraz. Chociaż ty uczyń Kemala szczęśliwym. Ponieważ ja nie mogłam tego zrobić…”. Nihan odchodzi. Z jej oczu płyną łzy.
Kemal czeka na Tarika w parkingu podziemnym. Gdy ten pojawia się, młodszy z braci Soydere zajeżdża mu drogę. Obaj wysiadają ze swoich samochodów. „Co się stało? Przestałeś szturmować domy, to teraz blokujesz samochody?” – pyta Tarik. – „Czego chcesz?”. „Zabiłeś Karen?” – pyta wprost Kemal. „Co za bzdury gadasz tak wcześnie rano?”. Młodszy z braci wyciąga ze swojego samochodu zakrwawioną koszulę. „Czy to krew Karen?” – pyta. „Kto ci to dał?”. „Banu”. „Ale skąd możesz wiedzieć, że to moje?”.
Kemal pokazuje bratu nagranie na telefonie. „Wideo, kiedy wjechałeś na parking garażowy swoim samochodem” – mówi. „Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że oskarżasz własnego brata o morderstwo?!” – pyta Tarik i wytrąca bratu telefon z rąk. „Ja cię nie oskarżam. Ja cię tylko pytam… Zabiłeś Karen? Bracie, znam cię. Wiem, że w środku nadal jesteś małym dzieckiem, które nie skrzywdziłoby nawet muchy. Chłopcem, który ochraniał swojego brata, kiedy inne dzieci mu dokuczały. Bracie, pamiętasz to? Gdzie jest mój brat…?”.
Tarik zaczyna płakać i cały się trzęsie. „Nie zrobiłem tego celowo…” – mówi łamiącym głosem. – „Ja… Ta kobieta… Nie zrobiłem tego specjalnie… To się stało przypadkiem… Nie chciałem, żeby ona umarła. Niech będę przeklęty!”. Kemal obejmuje brata. Obaj bardzo płaczą. W następnej scenie widzimy Kemala siedzącego w swoim samochodzie na parkingu przed komisariatem. „Boże wszechmogący, pomóż nam” – mówi mężczyzna. – „Pokaż nam drogę”. Kemal wysiada z auta i wraz z zakrwawioną koszulą zmierza w kierunku komisariatu…
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Fehime i Huseyn zostają wybudzeni pukaniem do drzwi. „Mam nadzieję, że to nic złego tym razem” – mówi kobieta i idzie otworzyć. Po drugiej stronie widzi… Kemala. „Synu? Wszystko w porządku?” – pyta. – „Wejdź do środka”. „Nie, mamo. Nie wchodzę. Przyszedłem zabrać mojego brata”. „Poczekaj, zawołam go”. Po chwili w wejściu zjawia się Tarik. „Chodź ze mną” – prosi Kemal. „Dokąd idziemy?”. „Wiesz dokąd… Rozmawialiśmy o tym”. „O co chodzi?” – pyta zdziwiony Huseyn. „To sprawa między mną a bratem” – wyjaśnia Kemal. „I to zostanie między nami” – oznajmia Tarik. – „Nie pójdę… Nigdzie nie pójdę!”. „Musisz, bracie!”. „Co muszę? Zamierzasz mnie do tego zmusić?”.
„Bracie, nie stwarzaj problemów” – prosi Kemal. „A co jeśli będę stwarzał?” – pyta Tarik. – „Co zrobisz? Zadzwonisz na policję?”. „Jaką policję, synu?” – niepokoi się Fehime. „Nie ma innego wyjścia, bracie. Sam wiesz o tym…”. „Czy ktoś wreszcie zamierza nam powiedzieć, co się tu dzieje?!” – domaga się odpowiedzi Huseyn. „Muszę zabrać brata ze sobą!” – oznajmia Kemal. „Ale dokąd?” – pyta Fehime. „Na policję…”. „Robisz to swojemu bratu?! Dlaczego, człowieku?!” – oburza się Tarik i popycha Kemala. Rodzice próbują ich uspokoić. Nagle przed bramą pojawiają się funkcjonariusze!
„Ty… Ty przyszedłeś z policją!” – mówi Tarik. „Co się dzieje, dzieci? Co możecie mieć wspólnego z policją?” – pyta Huseyn. „Nie mamy nic wspólnego z policją. To musi być nieporozumienie…”. „Ale co robi policja przed moimi drzwiami tak wcześnie rano?”. „Mój brat zastrzelił kogoś przez przypadek” – oznajmia Kemal. Rodzice wpadają w przerażenie. „Wstydź się! Od teraz nie jesteś już moim bratem!” – mówi Tarik. – „Jesteś moim największym wrogiem!”.
Fehime i Huseyn jadą wraz z Kemalem na komisariat. „Mój Boże, dokąd zaszły te sprawy? Dlaczego mój syn ma do czynienia z policją i zabójstwem?” – pyta przerażona Fehime. – „Jak on się w to wplątał? Synu, dlaczego nic nam nie wytłumaczyłeś?”. „Oczywiście nie zrobił tego celowo i świadomie” – odpowiada Kemal. – „Broń wystrzeliła nagle i…”. „Co?! Broń?! On miał broń?! Co mój syn robił z bronią?!”. „Widziałeś to na własne oczy?” – pyta Huseyn. „Co masz na myśli, ojcze?”. „Chodzi o to, czy byłeś świadkiem tego zabójstwa? Czy możesz poświadczyć, że twój brat zastrzelił kogoś w ten lub w inny sposób?”.
„Nie” – przyznaje Kemal. „W takim razie nie ma o czym mówić” – stwierdza Huseyn. – „Może nie jest tak, jak ty myślisz”. „Tato, mój brat powiedział mi o wszystkim. On wyznał mi wszystko”. „Zaraz się tego dowiemy. Dowiemy się…”. Kilka minut później wszyscy są już na komisariacie. Huseyn zatrzymuje policjantów, którzy prowadzą jego syna. „Tylko dwie minuty. Pozwólcie mi z nim porozmawiać” – prosi. – „Tarik, czy to prawda? Postrzeliłeś kogoś?”. „Cokolwiek powiedział wam Kemal, to wszystko kłamstwo, ojcze!” – grzmi Tarik. „Więc nikogo nie zastrzeliłeś?”. „Nikogo, możesz być tego pewny. Chodźmy i wyjaśnijmy tę sprawę”.
Przed przesłuchaniem Tarik korzysta z prawa do telefonu. Dzwoni do Emira. „Panie Emirze, potrzebuję pana pomocy” – mówi. „Co się stało, Tarik?” – pyta Kozcuoglu. „Nic dobrego. Bardzo złe rzeczy się wydarzyły… Dowiedzieli się…”. „Do diabła!”. „Zabierają mnie teraz do pokoju przesłuchań. Co mam zrobić?”. „Po pierwsze bądź spokojny. Po drugie nie mów słowa, dopóki nie przyjadę. Zażądaj prawnika i nic nie mów, zrozumiałeś?”. „Dobrze, zrozumiałem”.
Akcja przenosi się na korytarz. „Dlaczego zniesławiłeś swojego brata?” – pyta Huseyn. „Nie zniesławiłem go, ojcze!” – oświadcza Kemal. „Zapytałem cię, czy widziałeś to na własne oczy. Czy wypada ci robić coś takiego bez pewności? I to własnemu bratu?!”. „Tato, mój brat wyznał mi wszystko. Sam mi to powiedział!”. „Może powiedział to sam, a może walczyliście znowu, jak zawsze… Może powiedział to tylko w złości. Może powiedział to, by cię tylko zdenerwować! Może powiedział to, by cię sprawdzić, mój synu? Chcesz coś wymusić, czyniąc ze swojego brata mordercę?”. „Tato, postąpiłem dobrze! Tak jak ty zawsze robiłeś. Ty mnie tego uczyłeś. Jestem twoim synem! Teraz odwracasz się ode mnie… Ale ja robię tak, jak mnie uczyłeś! Nie robię niczego innego!”.
Akcja przenosi się do rezydencji Kozcuoglu. Nihan zaciąga Zeynep na stronę i mówi: „Możesz zapytać mnie o cokolwiek, co tylko chcesz wiedzieć”. „Nie rozumiem. Co masz na myśli?” – pyta żona Ozana. „Chodzi mi o to, co cię ciekawi! Mogę ci odpowiedzieć. Nie musisz wszystkich dokoła maglować w tej sprawie”. „Zgaduję, że w tym domu nikt nie próbował tego robić, ale ja tylko próbuję nawiązać rozmowę. Oczywiście jest to niewykonalne, bo zatrudniasz roboty jako służbę…”. „To nie służba. To pomocnicy. I byłoby miło, gdybyś ty również tak ich nazywała. A teraz przejdźmy do naszej rozmowy…”. „Na jaki temat?”.
„Na temat Emira” – oznajmia Nihan. – „Wyszłaś za Ozana, ale nadal ci nie wierzę, Zeynep”. „To jest właśnie to, czego nie rozumiem” – odpowiada siostra Kemala. – „Wyszłam za twojego brata. Jak bardziej mogłabym cię przekonać?”. „Może twoja uwaga powinna być bardziej skupiona na Ozanie, a nie na Emirze i mojej przeszłości!”. „Zobacz dokąd nas zaprowadziła ta mała rozmowa, siostro Nihan. Idę obudzić Ozana, mojego męża”. „Ty go nie kochasz, Zeynep. Módl się, żeby moja matka nie zobaczyła tego samego, co ja widzę w tobie, Zeynep”. „Co się stanie, kiedy ona zobaczy? Poza tym nie ma nic do zobaczenia. Ale powiedzmy, że to zobaczy. I co wtedy zrobi? Jestem bardzo ciekawa”.
„Wyrzucę cię za próg tego domu w dwie sekundy!” – oświadcza Vildan, która podsłuchiwała całą rozmowę. „Mamo, uspokój się” – prosi Nihan. – „Jest dobrze”. „Nie będę słuchać Ozana. Nie okażę ci litości. Wrócisz tam, skąd przyszłaś! Nie pozwolę kobiecie, która nie kocha mojego syna, mieszkać w tym domu! Zrozumiałaś mnie?!”. „Widocznie wszyscy są wciąż pod wpływem swoich koszmarów” – stwierdza Zeynep. – „Nie ma nic, czym musiałabyś się martwić, mamusiu. Kocham Ozana ponad wszystko”.
Nagle pojawia się Emir. „Chciałbym powiedzieć, że to fantastyczny dzień, by deklarować twoją miłość, ale nie mogę tego zrobić” – oznajmia mężczyzna. – „Muszę przerwać twój piękny dzień, ponieważ twój brat został aresztowany, Zeynep…”. „Co takiego?!” – przeraża się dziewczyna. – „Który brat?!”. „Każdy z twoich braci mógłby zostać aresztowany” – stwierdza Vildan. „Ten, który jest bardziej skłonny do kłótni. Twój brat Tarik” – wyznaje Emir. „Zastanawiam się, dlaczego go aresztowano?” – pyta Nihan. „Nie wiem, moja piękna żono. Jadę tam, by się tego dowiedzieć”.
„Jadę z tobą!” – mówi Zeynep. „Masz takie prawo, oczywiście” – zgadza się Emir. „Ja również jadę” – oznajmia Nihan. „Z jakiego to powodu chcesz jechać?” – pyta jej mąż. „Z tego powodu, że jestem szwagierką panny młodej”. Tymczasem Leyla wychodzi z domu Kemala. Podchodzi do Ondera, który właśnie sadzi kwiaty. „Jesteś rannym ptaszkiem” – stwierdza mężczyzna. „To prawda. Wstaję bardzo wcześnie. To dla Kemala te kwiaty?”. „Nie. Chciałem, żebyś je zobaczyła, jak wstaniesz… Ale widocznie wstajesz wcześniej, niż ja”. „Żonkile, moje ulubione. Wciąż pamiętasz…”.
„Lubiłaś czuć zimą zapach żonkili” – przypomina Onder. – „Chciałem, żebyś poczuła ich zapach, zanim wrócisz do swojego domu”. „Przez chwilę pomyślałam, żeby odpłacić się herbatą, ale nie planuję ci za nic płacić” – oświadcza kobieta. „Ponieważ to ja muszę zapłacić”. „To niemożliwe…”. „Leyla, chciałbym odpłacić ci każdy poranek z tych trzydziestu lat. Wiem, że to bardzo trudne, ale…”. „To nie jest trudne. To niemożliwe”. „Chciałbym spróbować. Jeśli mi pozwolisz…”. „Chcesz zapłacić, sadząc mi kwiaty? Musisz zrobić obliczenia i wykalkulować, jak dużo kwiatów wyrosłoby przez te trzydzieści lat”.
„Cokolwiek zrobię jest bezużyteczne. Wiem, że mi nie wybaczysz” – oznajmia Onder. – „Ale gdybym mógł dać ci chociaż jeden zaległy poranek…”. „Byłabyś szczęśliwa, czułabyś wewnętrzny spokój…” – dokończa za mężczyznę Leyla. – „Nie chcę twojego uszczęśliwiania. Spróbuj siebie uszczęśliwić, ale nie wciągaj mnie w osadę swojego serca”. „Skończyłaś? To wszystko? Nie zamierzasz wyrywać tych kwiatów jeden po drugim, wyrzucając na moją głowę?”. „Nie bierz tego za zaszczyt” – mówi Leyla i wraca do domu.
Kemal spotyka się z Zahirem. „Mój brat jest przesłuchiwany” – mówi Soydere. – „A koszula jest w kryminalistyce…”. „To nie twoja wina, bracie Kemalu” – przekonuje Zahir. – „Mam na myśli, czy miałeś nie wyznać tego, ponieważ on jest twoim bratem? Wielu by tak pewnie zrobiło, ale ty nie jesteś jednym z nich”. „To trudne, Zahir. Nic nie jest porównywalne do morderstwa. Możesz wyznać każdą winę swojego brata, ale nie to… Jeśli jednak nie zmierzyłby się ze swoim grzechem, wtedy zapomni, że w ogóle go popełnił. Tak myślałem. Ale teraz… Moja matka, mój ojciec, mój brat… Wszyscy odwrócili się ode mnie. W ich oczach jestem jak zdrajca”.
„Popatrz, może nie wypada, by mówił to złodziej, ale postąpiłeś słusznie” – przekonuje Zahir. „Nie potrafię rozróżniać dłużej dobra od zła” – mówi Kemal. – „Dlaczego wszyscy odwrócili się ode mnie, skoro postąpiłem właściwie?”. „Prawda nie jest taka sama dla każdego. Nie każdy będzie szczęśliwy tylko dlatego, że postąpiłeś słusznie. Dla jednego coś jest dobre, dla innego złe. Tak to działa”. „Ale czasami piekło jest takie samo dla słuszności i omylności…”.
Emir, Zeynep i Nihan są w drodze na posterunek. „Zeynep jest roztrzęsiona, ponieważ jej brat może trafić do więzienia. Ale dlaczego ty jesteś przygnębiona, moja droga żono?” – pyta mężczyzna. „Nie jestem przygnębiona. Jestem tutaj, by wspierać Zeynep” – odpowiada Nihan. „Rozumiem. Ale robisz to dlatego, bo jest żoną Ozana czy z powodu waszej znajomości z przeszłości?”. „Dobrze, dlaczego więc ty stajesz za Tarikiem? Ponieważ jest twoim pracownikiem, czy dlatego, że jest bratem Zeynep?”.
„Myślicie, że rozmawiacie kodem, czy co?” – odzywa się Zeynep. – „Tak się składa, że wszystko rozumiem…”. „Jesteś szalona, Zeynep” – stwierdza Emir. – „Twój brat stoi przed całym swoim życiem, a ty nadal zajmujesz się zbawianiem nas”. Akcja wraca do rozmowy Kemala i Zahira. „Emir osiągnął swój cel” – mówi Soydere. – „Udało mu się odsunąć mnie od rodziny…”. „Ale nie jesteś sam, bracie. W najgorszych chwilach będę z tobą” – zapewnia Zahir. „On celował w mojego brata. Uderzył mnie poprzez brata… Zmusił mnie, bym podjął decyzję!”. „I podjąłeś właściwą decyzję”. „Ale wydałem swojego brata!”.
„Brata, który kogoś zabił” – poprawia Zahir. – „Zrobiłeś to, co powinieneś był zrobić”. „Zostawił mnie samego. Chciał tego i to zrobił” – stwierdza Soydere. „Co innego mogłeś zrobić? Co może zrobić innego człowiek, niż powiedzieć prawdę?”. „Co gdyby ktoś inny był na moim miejscu? Czy zareagowałby w ten sam sposób?”. „Ale ty nie jesteś kimś takim”. W tym momencie pod posterunek podjeżdża auto Emira.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.