203: „Oni wszystko zaplanowali” – stwierdza Omer. – „Nawet odłączyli telefonu”. „A co, jeśli ona wybuchnie?” – pyta Zehra, wskazując na pudełko z bombą. „Nie ma na niej zegara. Musimy jak najszybciej stąd wyjść. Chodź”. Małżonkowie opuszczają salon. Przez okno widzą stojących na podwórzu, uzbrojonych mężczyzn w przebraniach ochroniarzy. „To oni… To ci ludzie, którzy porwali mnie z parkingu!” – przypomina sobie Zehra. „Ludzie Hilmiego Yilmaza” – stwierdza brat Ayse. „Co teraz zrobimy? Jak stąd wyjdziemy?”. „W porządku, nie bój się. Wyjdziemy na zewnątrz przez naszą sypialnię”.
Omer i Zehra ostrożnie przemieszczają się do ich pokoju. Mężczyzna odchyla firankę, ale także z tej strony dom został obstawiony przez bandytów. Po chwili do środka włamuje się jeden z drabów, rozbijając okno. Omer zostawia żonę, obezwładnia włamywacza i odbiera mu broń. Kiedy wraca do Zehry, ta jest już w rękach innego zbira! „Stój! Nie zbliżaj się!” – krzyczy bandzior, trzymając pistolet przy głowie dziewczyny. „Zostaw ją!” – rozkazuje Kervancioglu, mierząc z broni do draba. Nagle za jego plecami pojawia się kolejny człowiek Hilmiego! Także wymierza w głowę Zehry. „Zrób jeszcze jeden krok, a strzelę jej w głowę!” – ostrzega. – „Rzuć broń na podłogę! Rzuć, mówię!”.
Omer posłusznie rzuca broń. „Teraz kopnij ją w moją stronę!” – wydaje polecenie zbir. Mąż Zehry postępuje zgodnie z jego rozkazem. – „A teraz idź w moją stronę!”. Omer cofa się powoli, krok za krokiem. Gdy na plecach czuje dotyk lufy pistoletu, obraca się gwałtownie i próbuje odebrać broń napastnikowi! Niestety pojawia się kolejny drab i przykłada mu do ust chusteczkę nasączoną eterem. Kervancioglu próbuje jeszcze walczyć, ale po kilku sekundach traci przytomność…
Koray idzie przez miasto. Nagle dostrzega, że drzwi w biurze Yenera są otwarte. Dziwi go to, gdyż jest już bardzo późno. „A zresztą, co mnie to? To nie moja sprawa” – mówi do siebie i chce odejść, ale po zrobieniu kilku kroków zatrzymuje się. – „A jeśli ktoś się włamał?”. Ukochany Yasemin wchodzi do biura. Nagle słyszy dochodzące z zaplecza piski. Udaje się tam i widzi przywiązaną do krzesła, zakneblowaną Mehtap.
Koray zabiera z biurka nożyczki i rozcina taśmę, którą kobieta została przytwierdzona do krzesła. Następnie odkleja taśmę z jej ust i uwalnia jej ręce oraz nogi. „Mehtap, kto to zrobił?” – pyt chłopak. Siostra Yenera nie odpowiada, tylko pospiesznie udaje się do części biurowej i sprawdza szufladę, w której trzymała pieniądze. „Nie! Nie! Wszystko mi zabrał!” – krzyczy załamana. – „Niczego nie ma!”. „Już dobrze” – prosi syn Fikreta i obejmuje kobietę za ramiona. „Koray, uratowałeś mi życie”. „Każdy na moim miejscu zrobiłby to samo”. „Nikt by tego nie zrobił! Nie zrobiłby!”. „Już dobrze, spróbuj się uspokoić. Kto to zrobił? Widziałaś go? Najlepiej będzie, jeśli wezwę policję”.
„Poczekaj! Nigdzie nie dzwoń” – zabrania Mehtap. – „Muszę zadzwonić po Betona”. Koray wychodzi na zewnątrz i dzwoni po ojca Yasemin. Mężczyzna przybywa bez najmniejszej zwłoki. „Mistrzu, skradziono wszystkie dokumenty i pieniądze” – oznajmia chłopak. „Córko, co się stało, to się nie odstanie. Najważniejsze, że tobie nic nie jest” – Salim zwraca się do Mehtap. – „Powiadomiliście kogoś?”. „Beton już tu idzie” – odpowiada wciąż roztrzęsiona kobieta. „Dobrze, córko, nie bój się. Zostaniemy z tobą, dopóki nie przyjdzie Beton”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Widzimy Omera i Zehrę znajdujących się na podłodze w salonie. Mężczyzna jest nieprzytomny, a do ciała jego żony przymocowana jest… bomba! „Ocknij się, proszę! Ocknij!” – krzyczy spanikowana Zehra. W tle słychać pikanie zapalnika zegarowego, który odlicza pozostały czas do wybuchu… – „Wstań, proszę! Słyszysz mnie?! Czy ktoś mnie słyszy?! Pomocy!”. Kilka chwil później Omer wybudza się. Jest wyraźnie zdezorientowany. „Dojdź do siebie! Tu jest bomba! Zostało bardzo mało czasu! Ona wybuchnie!”.
Zehra zębami ściąga taśmę z ust męża. Omer ze wszystkich sił próbuje wyswobodzić swoje ręce z węzłów. Gdy to mu się udaje, rozwiązuje swoje nogi. „Dobrze, uciekaj! Ratuj siebie! Zostało bardzo mało czasu!” – krzyczy dziewczyna. Mężczyzna jednak ani myśli jej zostawić. „Bez ciebie nigdzie nie pójdę! Nie zostawię cię!” – oświadcza stanowczo i zabiera się za rozbrajanie bomby. Na zapalniku odliczane są już ostatnie sekundy. Pięć, cztery, trzy, dwa…
Nagle ekran zapalnika gaśnie i odliczanie dobiega końca. „Nie wybuchła…” – odzywa się zdumiona Zehra. „Spokojnie, nie ruszaj się” – prosi Omer, odkłada bombę i rozwiązuje żonę. Uwolniona Zehra mocno przytula się do niego. „Tak bardzo się bałam” – mówi dziewczyna. „Chodź, wyjdźmy na zewnątrz”. Nagle z głębi domu dochodzi skrzypienie otwieranych drzwi. „Ktoś tam jest! Ktoś tam jest!” – szepcze przerażona córka Salima. „Ciii” – prosi brat Ayse i ostrożnie zbliża się do wejścia do salonu, wyczekując na przyjście intruza. Okazuje się jednak, że to… Mert!
Akcja przeskakuje do rana. „To już wszystko” – oznajmia Zehra, kończąc opowieść o ostatnich wydarzeniach. „Jeśli zobaczy pani tego człowieka, rozpozna go pani?” – pyta policjant, spisujący zeznania. Dziewczyna jednak milczy. „To była dla nas bardzo trudna noc” – tłumaczy Omer. – „Moglibyśmy dokończyć później?”. „Rozumiem. W razie potrzeby raz jeszcze weźmiemy pani oświadczenie”. Funkcjonariusz odchodzi.
Akcja przenosi się do biura Hilmiego. „Jak mogliście przepuścić taką okazję?! Jak?!” – wydziera się wściekły Yilmaz i wymierza swojemu podwładnemu policzek. „Panie Hilmi, proszę wierzyć, to nie nasza wina” – tłumaczy Resat. – „Jak tylko zorientowaliśmy się, że bomba nie wybuchła, chcieliśmy to sprawdzić, ale ktoś przyszedł i uciekliśmy stamtąd…”. „Jesteście do niczego nieprzydatnymi głupcami! Wynocha mi stąd!”.
Beton i Mehtap przychodzą do biura. „On odpowie za to, co zrobił” – oświadcza kobieta. – „Wszystko, co ukradł, odzyskamy. Co będzie, jeśli to się wyda? Kto będzie chciał z nami pracować? Te pieniądze były nam potrzebne. Jak takie rzeczy załatwiałeś wcześniej, Beton? Domyślam się. Teraz zrób to samo. Znajdź tego człowieka i przyprowadź go do mnie”. Mężczyzna podchodzi do szafki i wyciąga z niej broń. „Co ty chcesz zrobić? Posłuchaj, nie rób mu krzywdy. Znajdź go i przyprowadź tutaj”.
Pani Muzeyyen, Ayse, Asya i Alev wracają do rezydencji. W salonie zastają Merta. „Gdzie są Omer i Zehra?” – pyta Muzeyyen. „Stało się coś złego?” – niepokoi się Ayse. „Nie, nie martw się. Są w swoim pokoju i odpoczywają” – odpowiada Mert. – „Ja potrzebowałem jednego dokumentu i dlatego przyjechałem”. „W pokoju? Cóż, pójdę już do siebie. Jestem trochę zmęczona…” – oznajmia Alev. W następnej scenie jest już w swoim pokoju. Chodzi zdenerwowana od ściany do ściany. „Umożliwiłam im wejście do domu i podałam wszystkie kody” – mówi do siebie. – „Wszystko mieli podane jak na tacy! Jak to mogło się nie udać? Jak? Chyba, że ukrywają, że Zehra zginęła…”.
„Oczywiście. O tym, że Asya zaginęła, też nikomu nie powiedzieli” – kontynuuje Alev. – „Tylko czy to możliwe?”. Akcja przenosi się do gabinetu, gdzie znajdują się Mert i Omer. „To się nie mieści w głowie, do czego tu doszło” – mówi syn Hilmiego. – „Złamali kod bezpieczeństwa i weszli do ogrodu. Nawet taka ilość ochroniarzy nic nie pomogła”. „Byli bardzo dobrze przygotowani, Mert” – stwierdza Omer. – „Wiadomo już coś o tych włamywaczach?”. „Jednego złapali. Pozostałym udało się uciec, ale ich też wkrótce pojmą”. „Przesłuchali tego złapanego? Powiedział cokolwiek? Mamy powód do zmartwień?”.
„Milczy, ale policjanci mają swoje powody” – oznajmia Mert. – „Prędzej czy później zacznie śpiewać”. „Mam taką nadzieję. Póki co ta sprawa nie daje mi spokoju” – mówi Kervancioglu. „Omer, obaj dobrze wiemy, kto za tym stoi. Hilmi Yilmaz nie odpuści”. „Nie możemy nic z tym jednak zrobić. Mamy jakieś dowody?”. W tym momencie przy drzwiach gabinetu zjawia się Alev i zaczyna podsłuchiwać. „Posłuchaj, nie mieszaj się w to. Sam się tym zajmę, dobrze?” – prosi młody Yilmaz. – „Ten człowiek stanie przed sądem i za wszystko odpowie, przysięgam!”. „Z czymkolwiek nie przyszłoby nam się zmierzyć, stawimy temu czoła wspólnie. Razem znajdziemy winnego. Wczoraj razem z Zehrą omal nie zginęliśmy. To nie może się powtórzyć”.
„To znaczy, że i Omera usiłował zabić” – szepcze do siebie Alev i wychodzi na zewnątrz. Tam sięga po komórkę i wybiera numer do Hilmiego. „Dałeś mi słowo, że nie tkniesz Omera!” – przypomina kobieta. – „Po raz kolejny złamałeś daną obietnicę! Co z ciebie za człowiek?!”. „Uspokój się. To wszystko nie jest tak, jak myślisz” – przekonuje Yilmaz. – „Przyjedź i porozmawiamy”. Alev rozłącza się i mówi: „Oczywiście, że się spotkamy. Za wszystko odpowiesz!”. Czy kobiecie uda się zemścić na Hilmim? Czy może sama wpadnie w jego pułapkę?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.