Więzień miłości odcinek 236 i 237: Zehra mówi Omerowi, że nie może się z nim więcej spotykać! [Streszczenie + Zdjęcia]

236 i 237: Sukran przychodzi do warsztatu Salima. Zastaje tam tylko Koraya. „Salima nie ma?” – pyta kobieta. „Niestety. Czekam na niego od samego rana, ale do tej pory nie przyszedł” – odpowiada chłopak. Sukran wybiera numer do Salima. Po drugiej stronie zgłasza się Zehra. „Zehra? Skoro odebrałaś telefon ojca, to znaczy, że jesteście razem, tak?” – domyśla się ciotka. – „Córko, gdzie wy jesteście? W domu? Co?! Mów szybko, jaki szpital? Dobrze, zaraz tam będziemy”. „Ciociu Sukran, nie musisz przyjeżdżać. Naprawdę nie ma takiej potrzeby” – mówi dziewczyna. – „Jeśli będzie wiadomo coś nowego, to do ciebie zadzwonię”. „W porządku, córko, ale koniecznie mnie zawiadom”.

Akcja przenosi się do szpitala. Zehra i Omer są w sali, na której leży Salim. „Okłamywałam go przez cały rok…” – mówi przygnębiona siostra Yasemin. „Znowu będziemy wracać do tej rozmowy? Oboje dobrze wiemy, dlaczego to zrobiłaś”. „Miał zawał serca, prawda?”. „Tak powiedział lekarz”. „Gdyby jemu coś się stało… Gdybym go straciła…”. „Uspokój się, nic takiego się nie stanie. Sama słyszałaś, że wszystko jest dobrze”.

Zehra siada przy nieprzytomnym ojcu i mówi do niego: „Nawet jeśli pewnego dnia mi wybaczysz, ja sobie nigdy nie wybaczę przez to, co kazałam ci przeżywać”. Akcja przenosi się do domu Kerema. „To dla ciebie normalne, takie nocowanie po domach wystawionych na sprzedaż?” – pyta mężczyzna. „Przyszłam tylko, żeby go obejrzeć” – tłumaczy Sabah. – „A ty każdego, kto znajduje się przed tobą, tak przytulasz?”. „Było ciemno. Nie widziałem dobrze. Ja bym nie mógł dojść do siebie, gdybym cię zobaczył choćby we śnie!”. „Posłuchaj, numer z utratą pamięci już skończony. Pomyśl, zanim coś powiesz, inaczej będzie bardzo źle!”.

„Bo co mi zrobisz?” – pyta mężczyzna. „Wokół jest wiele rzeczy, które mogłabym rozbić na twojej głowie” – odpowiada Sabah. „Posłuchaj, siostro, uderzyłaś mnie w głowę, a ja udzieliłem ci malutkiej lekcji. Wszystko skończone, jasne? Teraz możesz wyjść”. „Nic podobnego!”. „Co to ma znaczyć?”. „Znaczy to, że nigdzie stąd nie pójdę! Zajmuję się sprzedażą tego domu. Do jakich celów ty go w tej chwili używasz, powiedz mi?”. „Co tobie do tego?”. „Jestem odpowiedzialna za ten dom, dlatego nie możesz robić, co ci się żywnie podoba, tym bardziej, że ja o wszystkim wiem…”. „Wyjdź stąd!”.

„Nie wyjdę! Nasza rozmowa się jeszcze nie skończyła!” – oświadcza dziewczyna. – „Znajdę klienta i jutro sprzedam ten dom! To ty się z niego wyprowadzisz!”. „Co sprzedaż i komu?” – pyta Kerem. – „To mój dom! Powiedz mi, jak możesz go sprzedać?”. „Zobaczysz, nie martw się”. Kamera ukazuje drzwi wejściowe. Widzimy, jak do środka wchodzi młoda, wystrojona dama. Z góry dobiega podniesiony głos Sabah: „Zabieraj swoje rzeczy i opuść ten dom! Milczenie cię nie uratuje!”. „Co tam się dzieje?” – zastanawia się przybyła i udaje się na górę. – „Kerem, co się tu dzieje? Możesz mi to wyjaśnić?”.

„Nic się nie dzieje, Arzu” – odpowiada mężczyzna. – „Pokazuje tej niewychowanej, gdzie jest jej miejsce”. „Posłuchaj mnie, zważaj na słowa, bo inaczej będzie z tobą źle!” – ostrzega Sabah. „Co się stanie? Co zrobisz, powiedz mi?”. „Tobie w żaden sposób nie da się dogodzić! Przyniosłam ci wszystko, od herbaty po zupę! Ty niewdzięczniku!”. „Zrobiłaś straszny bałagan. Żeby to posprzątać, potrzeba przynajmniej troje ludzi. I do tego twoje jedzenie było istną katastrofą!”. „Czy wypada tak przygadywać temu, kto przygotował ci jedzenie? Ale jasne, skąd u ciebie miałyby się znaleźć ludzkie odruchy?!”.

„Niech mi ktoś wreszcie wyjaśni, co się tutaj dzieje?!” – domaga się Arzu. „Życie moje, zejdź na dół” – prosi Kerem. – „Zaraz do ciebie przyjdę”. „Ty w swojej sypialni jesteś z jakąś obcą dziewuchą! Co mam sobie o tym pomyśleć? Co?”. „Arzu, czy ty oszalałaś? Naprawdę pomyślałaś, że ja z tą dziewczyną… Zobacz tylko, jak ona wygląda”. „Oczywiście, to nie jest dziewczyna, z którą mógłbyś być, ale…”. „Co z was za ludzie?!” – pyta oburzona Sabah. „Posłuchaj, dla mnie jesteś niczym więcej, jak nie potrafiącą rozmawiać, niechlujną, niezrównoważoną dziewuchą! Potrzebowałaś lekcji i ci ją dałem. Bądź pewna, że ja ciebie w tym domu…”.

„Nie zatrudniłbyś mnie nawet jako służącej” – dokończa Sabah. – „Wiem o tym”. „Dokładnie. Teraz może wyjść” – mężczyzna wskazuje na drzwi. – „Ja zaś zajmę się moim gościem”. „Przepraszam, kochanie, za to, że pomyślałam, że ty z tą dziewczyną…” – odzywa się Arzu. Sabah, która już odchodziła, zawraca i staje przed partnerką mężczyzny. Wbija w nią pełne oburzenia spojrzenie i mówi: „Masz rację, powinnaś się wstydzić! Jesteś z modnisiem, który oprócz pieniędzy i arogancji, nie ma niczego więcej!”.

Po chwili Sabah jest już na zewnątrz. Siada na schodach i rozmyśla przez chwilę. Następnie przeciera załzawione oczy i opuszcza teren posiadłości. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Salim odzyskuje przytomność. Czuwająca przy jego łóżku Zehra od razu chwyta go za rękę. „W końcu się obudziłeś!” – cieszy się dziewczyna. Jej ojciec jednak nawet na nią nie spojrzy. Odwraca głowę w drugą stronę. – „Tato, nie porozmawiasz ze mną? Dobrze, niech tak będzie. Najważniejsze, że nic ci nie jest”. Wkrótce Salim zostaje wypisany. Zehra jedzie razem z nim do domu.

Sabah jest w biurze nieruchomości. Przypomina sobie jednak, że zostawiła swój rower przed domem Kerema i postanawia wrócić po swój pojazd. Na miejscu okazuje się jednak, że Kerem przejechał samochodem po jej rowerze! Po chwili z domu wychodzi mężczyzna wraz ze swoją partnerką. „Co ona tutaj znowu robi?” – pyta Arzu na widok Sabah. „Zważaj, co mówisz, bo pożałujesz!” – ostrzega znajoma Mehtap. „Co jest? Czego chcesz?” – pyta Kerem. „Ten złom jest twój?” – Sabah wskazuje na auto mężczyzny. „Złom?”. „Tak! Przejechałeś po moim rowerze!”. „Życie moje, wejdź do środka” – Kerem zwraca się do Arzu. – „Zaraz przyjdę”.

„Załatw to szybko. Moja głowa dłużej nie wytrzyma tych bzdur” – mówi Arzu i wsiada do samochodu. „Ja ci zaraz pokażę bzdury!” – grzmi Sabah. „Zabieraj swój rower i więcej tu nie przychodź!” – rozkazuje mężczyzna. „Tego nie mogę obiecać. Jak wiesz, zajmuję się sprzedażą twojego domu”. „Jestem tak zmęczony, że nie mam sił dłużej się z tobą spierać” – Kerem wyciąga rower spod auta i ogląda go. Przednie koło wygięte jest w „ósemkę”. – „Myślę, że powinnaś być mi wdzięczna. Uratowałem cię od tego problemu”. „Mogę cię o coś zapytać? Twoje wariactwo to tylko odchylenie, czy chorujesz na to od urodzenia?”.

„Życie moje, jedźmy już” – prosi siedząca w samochodzie Arzu. – „Jestem tym wszystkim bardzo zmęczona”. „Wiem o czymś” – Sabah szepcze do mężczyzny. – „Twoja ukochana uważa, że jest w twoim życiu jedyną dziewczyną…”. „Grzebałaś w moim telefonie?” – pyta Kerem. „Och, nie mów tak głośno, bo jeszcze usłyszy. Tapeta na twarzy nie zapobiega przepływowi dźwięków”. „Bardzo się boję. Cały aż się trzęsę, jak widzisz” – pewny siebie mężczyzna uśmiecha się szeroko i zajmuje miejsce za kółkiem. Sabah nie ma zamiaru odpuszczać. Podchodzi do samochodu i puka w szybę od strony kierowcy. „Masz zrekompensować mi za rower!” – domaga się. – „To moje ręce i nogi!”.

„To miejsce należy do mojego samochodu” – oznajmia Kerem, uchylając szybę. – „Zostawiłaś tutaj swój rower, więc sama sobie jesteś winna!”. Mężczyzna odjeżdża z piskiem. W tym momencie Sabah uświadamia sobie, że to ten sam kierowca, który wcześniej ochlapał ją błotem i omal nie potrącił, gdy jechała na rowerze. „To ten bandzior! To ten drań sprowadził na mnie problemy!” – krzyczy dziewczyna. Akcja przenosi się do domu Salima. Zehra podaje ojcu zupę. „Zjedz choć kilka łyżek” – prosi. – „Spójrz, na wszystkich ulotkach piszą, że lekarstwa należy zażywać po uprzednim posiłku. Musisz coś zjeść, proszę. Dobrze, przyniosę ci sok. Choć jego się napij”.

Salim nawet nie spojrzy w kierunki córki. Zabiera torebkę z lekarstwami i zmierza do wyjścia. „Tato, ty dokąd? Nie możesz nigdzie iść w takim stanie” – stwierdza Zehra. – „Powiedz mi przynajmniej, dokąd idziesz? Tato, nie wychodź. Nie wychodź, proszę…”. Mężczyzna, mimo próśb córki, opuszcza dom. Tymczasem Sabah jest w domu Kerema. By zemścić się na mężczyźnie, rozrzuca śmieci po całym salonie. Nagle dostrzega leżąca na kanapie komórkę mężczyzny. W jej głowie od razu rodzi się cwany plan. Drogą sms-ową zaprasza na wieczór wszystkie trzy dziewczyny, z którymi Kerem romansuje na boku!

Zehra odbiera telefon od Koraya. Okazuje się, że jej ojciec przyszedł do warsztatu. W następnej scenie dziewczyna spotyka się z mężem na wybrzeżu. „Miałam małą nadzieję, że tata mi wybaczy, ale po jego dzisiejszym zachowaniu…” – mówi siostra Yasemin. „Posłuchaj, musisz dać mu trochę czasu” – uważa Omer. – „Kiedy zrozumie twoje powody, sam z tobą porozmawia”. „Sama nie wiem…”. „On ci wybaczy, zobaczysz”. „Ale czy ja mogę sobie wybaczyć? Na jakie przeżycia skazałam własnego tatę. Co mam robić? Zupełnie nie wiem, o czym i jak myśleć. Tata nigdy ode mnie się tak nie odwrócił”. „Jemu też nie jest łatwo. To wszystko spadło na niego jak grom z jasnego nieba. Minie jednak trochę czasu, przemyśli i ci wybaczy, zobaczysz. Wybaczy wszystko. Nawet nasze małżeństwo”.

„O tym właśnie chciałam z tobą porozmawiać” – oznajmia Zehra. – „Myślałam o tym całą noc…”. „Nie rozumiem. O czym myślałaś przez całą noc?” – docieka brat Ayse. „Nie chcę ci dawać nadziei… To znaczy, z powodu nas i naszego ślubu… Nie mogę się więcej z tobą widywać bez zgody i błogosławieństwa taty. Nie mogę. Nie proś mnie o to…”. Akcja przeskakuje do wieczora. Widzimy, jak Kerem stroi się przed lustrem i rozmawia przez telefon z Arzu. „Moja kochana, zaraz wychodzę” – mówi mężczyzna. – „Będę za jakieś pół godziny. Całuję cię”.

Kerem schodzi na dół. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. „Kochany, nie jestem spóźniona?” – pyta stojąca przed wejściem blondynka. „Spóźniona na co?” – nie rozumie mężczyzna. Kochanka obejmuje go i szepcze do ucha: „Też mam dla ciebie niespodziankę”. „Nic się nie stanie, jeśli Arzu trochę sobie poczeka. Kocham takie gry” – mówi w myślach Kerem i zabiera towarzyszkę do salonu. „I gdzie jest wszystko?” – pyta zawiedziona dziewczyna. – „Niczego tutaj nie widzę. Nic nie przygotowałeś?”. „Wiesz, że lubię spontaniczne tematy, moja słodka…”. W tym momencie ponownie rozlega się dzwonek do drzwi.

Kerem idzie otworzyć i przed wejściem widzi kolejną ze swoich kochanek! „Kochanie, dlaczego jesteś taki zdziwiony?” – pyta brunetka. „Cii” – szepcze mężczyzna i zabiera dziewczynę do pokoju na górze. „Kochany, co się dzieje? Co ty robisz? Powinniśmy się najpierw czegoś napić. Cóż to za niecierpliwość?”. „To prawda, jestem bardzo niecierpliwy…”. Z głębi domu dochodzi odgłos kroków. „Ktoś jeszcze jest w domu?” – pyta kochanka. „Ależ skąd, moje życie. Jesteśmy tu sami… Mam dla ciebie niespodziankę, ale w milczeniu musisz tutaj zostać, dobrze? Cokolwiek by się nie działo, nie będziesz wychodzić, okej?”.

Kerem wraca na dół. „Kto przyszedł?” – pyta go blondynka. – „Co ty w ogóle robiłeś na górze?”. „Ja… Przygotowywałem dla ciebie niespodziankę” – tłumaczy mężczyzna. – „Musisz jednak wykazać nieco cierpliwości”. „W porządku, niech tak będzie. Kochany, powiedz mi, co będziemy robić?”. „Cóż, teraz zrobimy…”. Po raz kolejny wybrzmiewa dźwięk dzwonka! „Kto przyszedł tym razem?!” – pyta oburzona blondynka. „Ach, to na pewno serwis. Zamówiłem jedną rzecz… Odbiorę i zaraz do ciebie wracam”.

Mężczyzna udaje się do drzwi. Otwiera i widzi kolejną swoją kochankę! „Gizem?” – pyta, robiąc wielkie oczy. „Kochanie, dlaczego jesteś taki zdziwiony?” – nie rozumie dziewczyna. Kamera przenosi się na zewnątrz. Widzimy wyglądającą zza winkla Sabah. „To już trzecia. Szkoda, że więcej nie zaprosiłam” – mówi koleżanka Sabah. Tymczasem Kerem wprowadza trzecią ze swoich kochanek do wolnego pokoju. „Co ty robisz? Dlaczego mnie tutaj przyprowadziłeś?” – pyta Gizem. – „Najpierw wpadasz w zdumienie, a potem zaciągasz mnie do pokoju. Ty oszalałeś?”. „Życie moje, zadzwoniłem do ciebie, aby także tobie zrobić niespodziankę…”. „Także mi? Jest ktoś jeszcze oprócz mnie?”. „Kto jeszcze mógłby być? Oczywiście, że jesteś tylko ty”.

„Nic z tego nie rozumiem. Jesteś jakiś dziwny” – stwierdza Gizem. „Cóż, to przez to, że przyszłaś tak nagle, a ja nie zdążyłem się przygotować” – tłumaczy mężczyzna. – „Dlatego jest mi wstyd”. „To nic strasznego, mój jedyny. Razem wszystko przygotujemy”. „Nie mogę się na to zgodzić. Zaczekaj tu na mnie, policz do stu, a kiedy skończysz, już tu będę”. „Wracaj szybko. Będę za tobą tęsknić”. Kerem udaje się do kuchni. Tam oddycha głęboko. „Uff, zachowaj spokój” – mówi do siebie. – „Boże, one są wszędzie. Jak mam ocalić się z tego piekła? A jeśli jeszcze Arzu przyjdzie? Co wtedy zrobię? Odejdę z nią natychmiast. Tak, to jedyne wyjście. W innym razie one żywcem mnie zakopią!”.

Mężczyzna nalewa sobie wody i udaje się do salonu. Tam czekają na niego wszystkie trzy kochanki! „Kerem, kochany, możesz to jakoś wyjaśnić?” – pyta blondynka. „Kochanie, co to za dziewczyny? Co one robią w twoim domu?” – pyta brunetka. „Kochanie, powiesz coś?” – pyta Gizem. „Język połknąłeś, Kerem?” – ponownie odzywa się blondynka. – „Dlaczego ta dziewczyna nazywa cię ukochanym?”. „Cóż, mogę to wszystko wyjaśnić…” – odzywa się zmieszany mężczyzna. – „Nastąpiło wielkie nieporozumienie i…”. Kamera przenosi się na zewnątrz. Sabah z uśmiechem na twarzy ogląda całą scenę przez okno. „Co tak stoicie? Bijcie go po twarzy, no już!” – mówi dziewczyna.

Kamera ponownie wraca do środka. „Bawiłeś się nami wszystkimi!” – grzmi blondynka. – „Ze wszystkimi trzema jednocześnie, bezwstydniku!”. „Nie jestem winny tego, że pojawiłyście się tutaj jednocześnie” – tłumaczy Kerem. – „Ja tylko chciałem was wszystkie trzy poznać. To wszystko…”. „Grałeś z moimi uczuciami!” – krzyczy brunetka. „Nie grałem. Nie dawałem ci żadnych obietnic…”. Wszystkie trzy dziewczyny po kolei uderzają nieszczerego mężczyznę i zmierzają do wyjścia. Nieoczekiwanie na podwórko wchodzi… Arzu! Sabah daje znać, by do niej podeszła.

Partnerka Kerema, choć nie wie o co chodzi, podchodzi do Sabah. Następnie razem wyglądają zza winkla na trzy opuszczające dom dziewczyny. Kamera wraca do środka. Kerem przykłada lód do obolałej głowy. „Och, kamienie miała w tej torebce czy co?” – pyta siebie. Nagle w pokoju pojawia się Arzu! „Kochanie?” – odzywa się mężczyzna. „Ja ci dam kochanie!” – grzmi kobieta i wyprowadza serię uderzeń torebką w niewiernego partnera. Wszystkiemu zza okna przygląda się rozbawiona Sabah.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *