Więzień miłości odcinek 208: Mert postanawia wrócić do Ameryki! Omer i Zehra wymyślają historię swoich zaręczyn! [Streszczenie + Zdjęcia]

208: Omer wbija groźne spojrzenie w Alev i podchodzi do niej. „Masz pojęcie, co ty mówisz?!” – pyta. „Omer, źle to wszystko zrozumiałeś…” – mówi zmieszana Alev. „Słyszałem wszystko, co powiedziałaś!”. „Dobrze, to nieważne” – odzywa się Zehra, choć jej oczy są pełne łez. „Nikt nigdy nie może się tak odnosić do mojej żony! Nikt, Alev! Po tym wszystkim, co Zehra dla ciebie zrobiła… Zawdzięczasz jej życie!”. „Wybaczcie mi… Najwyraźniej jeszcze nie otrząsnęłam się po tym wszystkim…”. „Nic nie usprawiedliwia tego, co przed chwilą usłyszałem! Nic! To, co powiedziałaś, jest nie do przyjęcia! Mam nadzieję, że dostatecznie jasno się wyraziłem”.

Omer i Zehra odchodzą do pokoju. Po policzkach Alev spływają łzy. „Nie zasłużyłam na to…” – mówi wstrząśnięta kobieta. Tymczasem Omer wychodzi na taras, by ochłonąć. Zehra udaje się za nim i prosi: „Uspokój się trochę”. „Jak możesz pozwalać, by ona w taki sposób z tobą rozmawiała?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego na to pozwalasz?!”. „Ale co ja mogłam powiedzieć?”. „To, co powinnaś! Zabronić jej w taki sposób się do ciebie odnosić!”. „Nie ja jestem przyczyną jej złości. Tylko Zehra Kervancioglu…”.

Alev odbiera telefon od Hilmiego. „Jak się masz?” – pyta mężczyzna. – „Doszłaś już do siebie?”. „Jak mogłeś zrobić coś takiego?!” – oburza się kobieta. – „Taki jesteś odważny?! Tym razem przesadziłeś, Hilmi Yilmazie! Miarka się przebrała!”. „Jeśli nie zrobisz tego, czego od ciebie zażądam, to wiesz, jaki będzie koniec”. „Czego chcesz?”. „Czekam dziś na ciebie. Musimy porozmawiać w cztery oczy” – mężczyzna rozłącza się. Tymczasem Mert wygląda przez okno. „Żeby uchronić tę rodzinę przed Hilmi Yilmazem, powinienem opuścić ten dom” – mówi do siebie mężczyzna. Po chwili, do gabinetu, w którym się znajduje, wchodzi Omer.

„Posłuchaj, Alev wcale nie wygląda dobrze” – stwierdza Mert. – „Myślisz, że poradzi sobie z tym, przez co przeszła?”. „Poradzi sobie” – zapewnia mąż Zehry. „To wszystko moja wina. Popełniłem błąd, wracając tutaj. Zapomniałem, że intrygi Hilmiego Yilmaza nie mają końca. Za każdym razem myślę, że to już koniec, ale… Jemu tak łatwo przychodzi krzywdzenie innych. Nie mogę tego pojąć”. Akcja przenosi się do warsztatu, gdzie właśnie przychodzi Koray. Wyciąga z kieszeni kilka banknotów i chce przekazać je Salimowi.

„Co to?” – pyta ojciec Yasemin. „Pieniądze, które zarobiłem w drugiej pracy” – odpowiada chłopak. „One należą do ciebie. Schowaj je do kieszeni”. „Jak tak można, mistrzu? Poszedłem do tej pracy tylko dlatego, że w warsztacie potrzebujemy pieniędzy. Mistrzu, czy ja nie jestem twoim synem? Jesteśmy sobie obcy? Czy to coś złego pomagać własnej rodzinie?”. „Czy ja coś takiego powiedziałem, synu? Oczywiście, że jesteśmy jedną rodziną. Niech Bóg wszystkich obdarzy tak uczciwym i pracowitym synem”. Koray chowa pieniądze do szuflady.

Mert stoi na zewnątrz. „Dopóki tu jestem, niebezpieczeństwo z każdym dniem będzie tylko większe” – mówi mężczyzna. – „Hilmi Yilmaz nigdy nie odpuści. Przeciwnie, za każdym razem robi się coraz wścieklejszy. Póki nikomu nie stała się krzywda…”. Mert sięga po komórkę i dzwoni do kogoś. „Halo? Jak się masz, przyjacielu?” – mówi do słuchawki. – „U mnie też w porządku. Stambuł nie ma sobie równych. Muszę jednak wrócić do Ameryki. Tak, na stałe. Mam do ciebie prośbę. Możesz przygotować mój dom w Stanach? Wielkie dzięki. Nie, to nie potrwa długo. Kilka dni, maksymalnie tydzień. Do zobaczenia”.

Mert rozłącza się i odwraca. Widzi znajdującą się za jego plecami… Ayse! „Z kim rozmawiałeś?” – pyta dziewczyna. „Nie rozumiem?” – odpowiada syn Hilmiego. „Słyszałam, nie próbuj się wykręcać. Kim jest ta szczęściara?”. „Ayse, źle zrozumiałaś. To nie to, o czym myślisz”. „Oczywiście. A już myślałam, że się zakochałeś. Może nie dziś, ale w końcu to się stanie”. „Nie wiem. Ja już od dłuższego czasu nie byłem zakochany. Może wcale nie potrafię…”. „Mert, nie myśl tak. Spójrz tylko na mojego brata. On przez całe życie nie miał szczęścia w miłości, a teraz jest żonaty, a przy tym szalenie zakochany. Dobrze, kochany, ja już pójdę”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Domownicy siedzą w salonie rezydencji. „Nihat, pamiętasz dzień, w którym mi się oświadczyłeś? To było takie romantyczne!” – oznajmia Ayse i zwraca się do brata i bratowej: „Wy nam jeszcze o tym nie opowiadaliście. Bracie, w jakich okolicznościach się oświadczyłeś? No już, opowiadaj!”. „Życie moje, może to bardzo osobista historia?” – sugeruje Nihat. „Być może, ale mimo wszystko chcę, żebyście mi o tym opowiedzieli”.

„Dobrze, ja powiem…” – odzywa się Zehra, a Omer kieruje na nią zaintrygowane spojrzenie. – „Właściwie to my… pewnego dnia…”. Nagle komórka dziewczyny zaczyna dzwonić. „Nie odbierzesz?” – pyta Omer, który sam dyskretnie wybrał numer Zehry, by uwolnić ją od trudów wymyślania historii zaręczyn. Alev udaje się do kuchni i dzwoni do Hilmiego. „Zrobiłam wszystko, żeby wyjść z domu, ale Omer nie spuszcza ze mnie oczu” – tłumaczy kobieta. – „Ale jutro przyjdę, obiecuję. Dobrze, będę tam”.

W następnej scenie Omer i Zehra są już w swojej sypialni. „By więcej nie wydarzyło się to, co dzisiaj, musimy wymyślić jakąś historię” – oznajmia mężczyzna. „Dobrze, niech tak będzie” – zgadza się siostra Yasemin. – „Powinieneś mieć chyba jakiś pomysł?”. „W jakim sensie?”. „Pomysł na to, jak byś się oświadczył”. „Nie mam pojęcia”. „Wcześniej się nie oświadczałeś?”. „Nie…”. „Dlaczego?”. „Ponieważ w ogóle nie myślałem o małżeństwie. A ty?”. „Ja… Może pomyślmy nad tym i jutro wróćmy do tej rozmowy. Spokojnej nocy”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zehra i Omer są na tarasie. „Pomyślałaś?” – pyta mężczyzna. „O czym?” – Zehra udaje, że nie rozumie. „O oświadczynach”. „Myślę, że więcej o to nie spytają. Zapomną”. „Wcześniej czy później ten temat wróci”. „Dobrze, musimy zatem coś wymyślić”. „Więc? Jak chciałabyś, bym się oświadczył?”. „Ja?”. „Tak. Gdyby wszystko między nami było prawdziwe”. „Nie myślałam o tym, ale… Myślę, że nie należy przesadzać. Najważniejsze, żeby wszystko było prosto, szczerze, emocjonalnie. Nie w luksusowym, gwarnym, pełnym przepychu miejscu. Mi wystarczyłby cień pod drzewem, w cichym i spokojnym miejscu. Jak ogród”.

„Dobrze, niech tak będzie” – zgadza się Omer. „To znaczy… Możemy się jeszcze zastanowić” – mówi Zehra. – „Nad czymś, co bardziej będzie pasowało do ciebie”. „Nie, tak jest dobrze”. Czy przyjdzie im opowiedzieć wymyśloną przez siebie historię? Czy Alev uda się wyrwać spod czujnej kontroli Omera i spotkać się z Hilmim? Jaka będzie kolejna intryga ojca Merta?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *