274 i 275: Zehra odbiera telefon od Cetina. „Czego chcesz?” – pyta. „Twój głos jest bardzo piękny” – oznajmia mężczyzna. „Po tym wszystkim, co zrobiłeś, ty nadal…”. „Och, nie wracaj już do tego. Plan działa tak, jak sobie wyobrażałaś. Jeśli nie będziesz stwarzać problemów, wszystko zostanie rozwiązane”. „Ta sprawa zostanie zakończona. Weźmiesz pieniądze i raz na zawsze opuścisz życie Canan. I tak ona przez ciebie omal nie umarła… Nie pozwolę, byś dalej ją zasmucał”. „Co się stało z Canan?”. „To ciebie nie dotyczy. Trzymaj się od niej z daleka. A teraz powiedz, gdzie się spotkamy?”. „Tam, gdzie zawsze. W kawiarni” – po usłyszeniu odpowiedzi Zehra od razu rozłącza się.
Cetin siada na kanapie i zamyśla się głęboko. „Co to miało znaczyć?” – pyta siebie. – „Dlaczego powiedziała, że omal nie umarła z mojego powodu? Boże, przecież ta dziewczyna zachowuje się jak psychopatka. Zdaje się, że chciała się zabić… A jeśli naprawdę to zrobi? Wtedy nie pozbędę się problemów. Będę musiał walczyć z Omerem Kervancioglu, policją, prokuraturą… Nie, tak być nie może. Jeśli nic nie zrobię, ta idiotka zrujnuje wszystko!”.
Cetin sięga po komórkę i dzwoni do Canan. „Czego chcesz?” – pyta kuzynka Zehry, udając obojętność. „Zastanawiałem się, jak się masz” – oznajmia mężczyzna. „Co cię to obchodzi?”. „Martwię się tylko o ciebie”. „Dlaczego miałbyś się o mnie martwić?”. „Powiedziałem ci tamtego dnia. Wiesz, co jest powodem”. „Naprawdę niczego nie wiem, panie Cetinie”. „Canan, rozumiem, że jesteś na mnie zła, ale ja ciebie kocham. Kocham, i to bardzo mocno”. „Kochasz i chcesz się rozstać, tak?”. „To było tylko dla twojego dobra. Tak naprawdę nie mogę bez ciebie żyć. Zapomnij o wszystkim, co ci powiedziałem. Proszę, wybacz mi. To nie musi kończyć się w ten sposób. Jeśli dasz mi jeszcze jedną szansę, zrobię wszystko, aby naprawić ten błąd”.
„Proszę, spotkajmy się” – kontynuuje Cetin. – „To nie jest rozmowa na telefon. Musimy się zobaczyć”. „Nie chcę tego” – oświadcza córka Hamiyet. – „Nie chcę cię widzieć”. „W takim razie przyjdę do twojego domu, Canan. Nie odejdę, dopóki cię nie zobaczę”. „Nie, nie waż się tutaj przychodzić. Już dobrze, spotkamy się”. „Zatem do zobaczenia w kawiarni, kochanie” – mężczyzna rozłącza się. Tymczasem Kerem stoi przed swoją agencją nieruchomości. Przygotował uroczyste otwarcie, ale do tej pory nikt się na nim nie pojawił. „Mój Boże, dlaczego nikt nie przychodzi?” – zastanawia się mężczyzna. – „W sumie jest dopiero dwunasta. To jeszcze wcześnie. Po obiedzie biuro będzie pełne ludzi”.
W tym momencie ze swojego biura wychodzi Sabah. Wchodzi na drabinkę i odsłania szyld z napisem: „Sabah Nieruchomości”. „Dzisiaj moje otwarcie, sąsiedzie” – oznajmia dziewczyna. – „Czekam na ciebie”. Akcja przenosi się do domu Salima. Canan szykuje się do wyjścia, gdy nagle do jej pokoju wchodzi Zehra. „Dokąd się wybierasz?” – docieka żona Omera. – „Słyszysz mnie? Zapytałam, dokąd idziesz?”. „To nie twoja sprawa” – odpowiada córka Hamiyet. „A może zamierzasz spotkać się z Cetinem?”. „Co cię to obchodzi, Zehra? Zajmij się swoimi sprawami”. „Proszę, nie idź do tego człowieka”. „Dlaczego mam nie iść? Uważasz, że tylko ty zasługujesz na to, co najlepsze?”.
„Canan, ty nic nie wiesz. Ten człowiek cię nie kocha” – przekonuje Zehra. – „On tylko cię wykorzystuje. Nie jest dobrym człowiekiem, uwierz”. „O czym ty mówisz? Co to za bzdury?” – pyta Canan. „Muszę ci coś powiedzieć, choć wiem, że bardzo cię to zasmuci. Tamtego dnia, kiedy przyszłaś do domu Cetina… Ten człowiek zrobił ci nieprzyzwoite zdjęcia”. „Co takiego? Jakie zdjęcia?”. „Po tym, jak zemdlałaś, on zrobił ci nieprzyzwoite zdjęcia”. „Co to za bzdury? Ty w ogóle słyszysz, co mówisz? Cetin nie zrobiłby czegoś takiego! On mnie kocha! Dłużej nie będę słuchać tych bzdur! Wychodzę!”.
„Canan, błagam cię, powinnaś mi uwierzyć” – przekonuje córka Salima. „Dlaczego miałabym wierzyć w twoje kłamstwa?!” – pyta oburzona kuzynka. – „Upadłaś aż tak nisko? Jesteś egoistką! Chcesz mieć wszystko, co najlepsze, tylko dla siebie! Jesteś zazdrosna o moje szczęście z Cetinem!”. „Poczekaj, mogę to udowodnić” – Zehra sięga po komórkę. – „Cetin wysłał te zdjęcia na mój telefon. Och, zapomniałam, że je usunęłam, żeby nikt nie zobaczył…”. „Brawo, przeszłaś samą siebie w kłamstwach i intrygach”. „Canan, przysięgam, mówię prawdę”. „Masz mnie za kretynkę czy co?! Mam po dziurki w nosie twoich kłamstw!”.
„Poczekaj tu na mnie. Znajdę zdjęcia i ci je przyniosę” – zapewnia Zehra i opuszcza dom. Akcja wraca przed biuro nieruchomości. „Dlaczego właśnie dzisiaj?” – pyta zaskoczony Kerem. – „Poza tym, po co otwierać coś, co już dawno zostało otwarte?”. „Taka zachcianka” – odpowiada Sabah. – „Postanowiłam to już dawno temu, a że wypadło akurat dzisiaj… To już zwykły zbieg okoliczności”. Kilka chwil później przed agencją dziewczyny jest tłum gości. Natomiast przed biurem Kerem jest… On sam.
Zehra wraca do domu ojca. „Ciociu, gdzie jest Canan?” – pyta dziewczyna. „Poszła na miasto poszukać butów na wesele” – odpowiada Hamiyet. – „Potem miała jeszcze wpaść do Sabah. Ona dzisiaj ma otwarcie swojej agencji”. „Ach, faktycznie. Zajęłam się swoimi sprawami i zupełnie zapomniałam o otwarciu”. „Myślę, że o tej porze impreza już się skończyła, ale możesz do niej zajrzeć, córko. Przekaż jej moje gratulacje”. „Oczywiście, tak zrobię”.
Canan idzie przez miasto. Nagle jej komórka zaczyna dzwonić. „No nie, co za brak wstydu!” – złości się dziewczyna, patrząc na ekran. Mimo wszystko odbiera połączenie. – „Jak to możliwe, że masz czelność jeszcze do mnie dzwonić?!”. „Canan, gdzie jesteś?” – po drugiej stronie rozlega się głos Zehry. „Co ci do tego? Znalazłaś już te swoje nieistniejące zdjęcia?”. „Znalazłam, ale ich nie zabrałam…”. „Dlaczego? Co tym razem ci przeszkodziło? Może wpadły ci do wody?”. „Proszę, nie mów tak. Wiesz przecież, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Nie jesteś teraz z Cetinem, prawda?”.
„Nic ci do tego!” – grzmi Canan. „Posłuchaj, trzymaj się z dala od tego człowieka” – prosi Zehra. – „On jest bardzo niebezpieczny”. „Zostaw mnie i Cetina w spokoju, rozumiesz?!” – córka Hamiyet rozłącza się. Zehra zaś wykonuje telefon do Cetina. „Oddasz mi oryginalne zdjęcia i weźmiesz pieniądze, a potem raz na zawsze znikniesz z naszego życia!” – rozkazuje żona Omera. – „Tak, w tej samej kawiarni”. Kamera pokazuje rozłączającego się Cetina. Mężczyzna jest w doskonałym nastroju i mówi do siebie: „Chodź, pani Zehro, chodź. Zobaczymy, co zrobisz, jak zobaczysz moją niespodziankę. Z niecierpliwością oczekuję tej chwili, by zobaczyć twoją minę”.
W następnej scenie Zehra przychodzi do restauracji. Zastaje tam siedzących przy stoliku Cetina i Canan. Jej kuzynka aż promienieje radością. „Canan, co ty tutaj robisz?!” – pyta żona Omera. „To ja powinnam cię o to zapytać” – odpowiada córka Hamiyet. – „Znalazłaś te zdjęcia, czy może zgubiłaś? No, pokaż je wreszcie. Nie znalazłaś, prawda? Och, jaka szkoda”. „Canan, oprzytomnij wreszcie”. „Jestem przytomna, kochana. Nie wiem jednak, co dzieje się z tobą. Masz jakieś halucynacje?”.
„Canan, wstawaj, idziemy stąd!” – rozkazuje Zehra. „Sama sobie idź. Ja nigdzie się nie wybieram” – oświadcza kuzynka. – „Mój drogi, pójdę odświeżyć makijaż. Zaraz wrócę”. Canan odchodzi do łazienki. „Co z tobą jest nie tak? Co próbujesz zrobić?” – pyta Zehra, wbijając nienawistne spojrzenie w Cetina. – „Masz oryginały zdjęć?”. „Przemyślałem tę kwestię i rozmyśliłem się” – oświadcza mężczyzna. – „Nie chcę żadnych pieniędzy”. „Jak to?”. „A tak to. Zmieniłem zdanie. Temat jest zamknięty”. Canan wraca do stolika. „Co się stało? Wyglądasz na niezadowoloną” – zauważa kuzynka, patrząc na Zehrę. – „Cetin, chyba nie powiedziałeś o naszej niespodziance, kiedy mnie nie było?”.
„Kochana, jak mógłbym powiedzieć?” – pyta mężczyzna. – „Czekałem z tym na ciebie”. „Dobrze, więc zrób to” – mówi Canan, uśmiechając się szeroko. „Co to za niespodzianka?” – docieka Zehra. Cetin w odpowiedzi wstaje i z kieszeni wyciąga szkatułkę z obrączkami zaręczynowymi! Jedną z nich nakłada na palec Canan. Ta z dumą pokazuje dłoń kuzynce i oświadcza: „Jesteśmy zaręczeni, Zehra!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.