Odcinek 284 – streszczenie: Cagatay jest w gabinecie ojca. „Jak było w Ankarze?” – pyta. „Nie było źle” – odpowiada Hasan Ali. „Nie było źle? Coś się stało?”. „Ender i Sahika znowu zagrały ze mną”. „Co zrobiły tym razem?”. „Nic ważnego, ale powiedz Yildiz, żeby trzymała się od nich z dala”. „Tato, zapytam cię o coś. Kiedy Cansu się wyprowadzi? Nie będzie przecież mieszkać z tobą do końca życia”. „Cagatayu, Cansu nikomu nic nie zrobiła. Ma po prostu pecha”. „Nie powiedziałem, że komuś coś zrobiła”. „Nie mów mi, że Yildiz jest o nią zazdrosna?”. „Nie chodzi o Yildiz. Ona kocha Cansu. Tak po prostu zapytałem”.

„Chciałbym pewnego dnia zobaczyć Cansu w sukni ślubnej” – oznajmia Hasan. – „Jesteś jej bratem, nie zapominaj o tym. Wiele przeszła przeze mnie, znasz jej historię”. „Tak, jestem jej bratem…” – przyznaje szeptem Cagatay. – „Tato, muszę już iść. Yildiz na mnie czeka.” – Wychodzi. Na korytarzu zatrzymuje się obok Sedaia. – „Muszę cię o coś zapytać. Wiem, że coś się stało w Ankarze. Pytałem ojca, ale nic mi nie powiedział”. „Jeśli on ci nie powiedział, ja też nie mogę”. „Sedaiu, powiedz mi”. „Dobrze, ale niech to zostanie między nami. Ender i Sahika wysłały prostytutkę do pokoju szefa. Myślały, że mogą w ten sposób się na nim zemścić”.

„Są naprawdę szalone” – stwierdza syn Feride. – „Tata ma rację. Yildiz nie może więcej się z nimi spotykać”. Tymczasem wynajęty przez Ender i Sahikę kryminalista spotyka się z Mahmutem. „Siedziałeś w tej samej celi z zabójcą mojego ojca?” – pyta asystent Hasana. „Tak, bracie. Nie byłem z nim długo, ale zdążyliśmy się zaprzyjaźnić”. „Jak się nazywa?”. „Irfan Karabulut. To dobry człowiek”. „Opowiedział ci wszystko, chociaż przed innymi milczał?”. „Właśnie tak. Targało nim poczucie winy, jego rodzina nie chce go widzieć. Został mordercą dla pieniędzy. Powiedział, że Hasan Ali zniszczył jego życie”.

„Dlaczego dzisiaj przyszedłeś do firmy?” – pyta Mahmut. „Nie mam pieniędzy. Myślałem, że Hasan Ali da mi pieniądze, ale on nie chce mnie widzieć. Może ty możesz mi pomóc”. „Zostaw mnie w spokoju.” – Mahmut podnosi się, nie wierząc w to, że Hasan mógłby zlecić zabójstwo jego ojca. „To mój numer.” – Kryminalista przekazuje mu karteczkę. – „Zadzwoń do mnie, gdybyś chciał dowiedzieć się czegoś więcej”. Następna scena rozgrywa się w firmie. Sedai wchodzi do pokoju Mahmuta.

„Jestem głodny, zjedzmy coś” – proponuje przybyły. – „Szef i tak jest na spotkaniu”. „Jadłem już, ale mogę zamówić coś dla ciebie. Kebab?”. „Nie odmówię”. Mahmut sięga po telefon, by złożyć zamówienie, ale nagle coś przychodzi mu do głowy. „Muszę cię o coś zapytać” – oznajmia. – „Czy pamiętasz zabójcę mojego ojca?”. „Dlaczego teraz mnie o to pytasz?”. „Tak po prostu, bez powodu”. „Nie, synu. W ogóle tego nie pamiętam”. „Wiem, że tego nie pamiętasz, ale może szef coś o nim wspominał”. „Słyszałem, że jest w więzieniu i że rodzina nie chce go widzieć, ale nie wiem, czy żyje. Co się stało?”. „Wkrótce jest rocznica śmierci mojego ojca, dlatego zapytałem”.

Cansu przychodzi do domu Cagataya. Nie przyszła jednak do Yildiz, a do Feride. Zdaje sobie sprawę, że jeżeli chce zdobyć serce Cagataya, musi być w dobrych relacjach z jego mamą. Akcja wraca do firmy. Zehra wchodzi do gabinetu męża. „Kochanie, jestem tu z powodu wieczornej imprezy” – oznajmia. – „Zaprosiłam gości. Pogodziłam się z Yildiz, więc ją także zaprosiłam. Pomyślałam, że odwiedzę też pana Hasana, skoro już tu jestem. Mogę go ładnie zaprosić. Co o tym myślisz?”. „W porządku, zaproś go. Ty decydujesz” – odpowiada chłodno Mert. „Co się stało?”.

„Nic się nie stało, ale znasz Hasana Aliego” – mówi mężczyzna. – „Czasami jest naprawdę trudny. Cały czas mnie poniża, wtyka nos w moją pracę. Jest dobrym człowiekiem w stosunku do niektórych ludzi, ale kiedy chodzi o pracę, jest bardzo samolubny. Traktuje mnie jak Sedaia. Daje mi różne zadania, które mam po prostu wykonywać. Wiem, że zarządzam twoimi udziałami, ale koniec końców jestem tu zwykłym pracownikiem”. „Chcesz, żebym z nim porozmawiała?”. „Nie rób tego. To tylko pogorszy sytuację. Nie chcę, żeby pomyślał, że do wszystkiego potrzebuję twojej zgody”.

„Co więc mam zrobić?” – pyta Zehra. „Naprawdę nie wiem” – odpowiada mężczyzna. – „Nie mam nastroju do świętowania”. „Nie mów tak, to są rożne rzeczy. Zabawimy się i będziemy bardzo szczęśliwi. Idę teraz. Muszę wszystko przygotować na wieczór”. Gdy Zehra wychodzi, jej mąż mówi do siebie: „Jeszcze mnie pyta, co powinna zrobić. Istnieje tylko jedna rzecz, którą może zrobić. Przekazać mi udziały, to wszystko”. Tymczasem Cansu wybiera numer do Cagataya i od razu się rozłącza. Po chwili mężczyzna oddzwania do niej.

„Dzwoniłaś do mnie” – mówi syn Feride. „Kiedy?” – Dziewczyna udaje zdziwienie. „Przed chwilą”. „Och, pomyliłam się. Przepraszam. Mam nadzieję, że nie zadzwoniłam w złym momencie. Mam nadzieję, że nie byłeś z Yildiz. Jeśli była obok ciebie, mogę do niej zadzwonić i wszystko wyjaśnić. Nie chcę, żebyście się kłócili”. „Yildiz nie będzie zła, jeśli do mnie zadzwonisz, nie martw się”. „Cieszę się, że tak jest. Nie chcę, żebyście się kłócili”. „Nie będziemy się kłócić z twojego powodu. Do usłyszenia”.

„Jeszcze nie wiesz, co cię czeka z mojego powodu” – mówi do siebie Cansu po skończonej rozmowie. – „Sprawię, że twoja mama także mnie pokocha”. Wieczorem odbywa się impreza z okazji urodzin Merta. Zehra w obecności wszystkich ogłasza, że postanowiła przekazać swoje udziały mężowi. Mert jest bardzo szczęśliwy. O takim właśnie prezencie najbardziej marzył. Nazajutrz Sahika i Ender przychodzą do firmy. Przynoszą ze sobą baklavę, którą wcześniej odpowiednio „doprawiły” środkami przeczyszczającymi.

„Przyszłyśmy tutaj, aby zakończyć wrogość między nami” – oznajmia siostra Canera. „Wybaczam wam” – mówi mężczyzna. „To nie wystarczy” – zaznacza Sahika. – „Wiesz, czego chcemy”. „Przyszłyście do moich drzwi, a ja was wpuściłem. Siedzimy razem. Czy nie jest to miłe z mojej strony? Czego jeszcze oczekujecie? Nie chcę być waszym przyjacielem, nie jesteście dla mnie tak ważne”. „Wygląda na to, że nie rozwiążemy polubownie naszych problemów.” – Ender i Sahika podnoszą się. – „Wyciągnęłyśmy do ciebie rękę pojednania, ale ty ją odrzuciłeś. Do zobaczenia wkrótce, Hasanie Ali”. „Nie mogę się doczekać. Uwielbiam z wami przebywać. Zawsze jesteście mile widziane”.

Kilka godzin po wyjściu Ender i Sahiki do gabinetu Hasana wchodzi sekretarka. „Jak wygląda sytuacja?” – pyta ojciec Cagataya. „Bez zmian, nadal przebywają w toalecie” – odpowiada pracownica. „Poczęstowałem też moich gości. Nie mogę teraz zadzwonić do nich i zapytać, jak się czują”. „Ale panu nic nie jest, prawda?”. „Jem tylko baklavę z Gaziantep. Podejrzewałem, że z tą było coś nie tak. Teraz widzimy, co się stało. Nie mogą wyjść z toalety. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy. Po co dodały środki przeczyszczające do baklavy? Nawet gdybym zjadł i nie wychodził z toalety, co im by z tego przyszło? Mogłyby się co najwyżej z tego śmiać. Zdecydowanie nie są normalne”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Sedai i Mahmut są w posiadłości Hasana Aliego. To oni zjedli przyniesioną przez Sahikę i Ender baklavę. Są bladzi na twarzach i kompletnie bezsilni. „Może i my powinniśmy im to zrobić” – mówi żądny zemsty Sedai. „Dlaczego mielibyśmy to zrobić? Mam inny plan” – oznajmia ojciec Cagataya. – „Chcę, żebyś zadzwonił do nich i zaprosił je tutaj, jakby nic się nie stało”. „Nie mogę udawać, że nic się nie stało”. „Możesz. Nie wiedzą przecież, że zjadłeś kawałek baklavy. Na pewno się teraz śmieją do rozpuku”.

„Wyślij im taką wiadomość” – wydaje polecenie Hasan. – „Pani Ender i pani Sahiko, żałuję, że nie kupiłyście nam lepszej jakości baklavy, ale i tak dziękuję. Prezes zaprasza was dziś wieczorem do swojego domu„. „A jeśli znowu nam coś zrobią?”. „Co mogą zrobić? Wszystko już zrobiły. Próbują się zemścić, jakbyśmy byli w podstawówce. Mam wobec nich wiele planów. Nie przestaniemy się śmiać, zobaczycie”.

Cansu mimo późnej pory przychodzi do domu Cagataya. Na piętrze spotyka ją syn Feride. „Co tutaj robisz?” – pyta mężczyzna. „Przyszłam do Yildiz”. „Dlaczego ciągle do niej przychodzisz?”. „Przyniosłam jej prezent”. „To dlaczego przyszłaś tutaj? Yildiz jest na dole. Idź do niej”. „Przyszłam zobaczyć Halitcana.” – Wskazuje na drzwi pokoju dziecięcego. „Nie bądź śmieszna. Idź do Yildiz, proszę”. „Dlaczego tak się zachowujesz? Co ci zrobiłam?”. „Nie pozwalam ci zobaczyć Halitcana, w porządku? Idź do Yildiz”.

Mimo zakazu Cansu rusza w stronę pokoju. Cagatay zatrzymuje ją, obejmując za ramię. „Nie chcę, żebyś przychodziła tutaj po tym, co stało się tamtej nocy” – mówi stanowczo mężczyzna. – „Znajdź wymówkę i od razu stąd odejdź”. W tym momencie na piętrze pojawia się Yildiz. Jest zaskoczona, widząc swojego męża, który stoi naprzeciwko Cansu i ujmuje jej ramię. „Co się tu dzieje?” – pyta córka Asuman. Cagatay i Cansu kierują przestraszone spojrzenia w jej stronę.

Podobne wpisy