192: Dogan wpada do restauracji i rozprawia się z drabami. Intruzi zdążyli już jednak zdemolować lokal. Dzisiaj jest dzień rozprawy Durmusa. Meryem chce pojechać do sądu autobusem, ale Levent sprzeciwia się temu pomysłowi i oznajmia, że pojadą razem samochodem. Kamera przenosi się do pokoju Melis. Kobieta trzyma w rękach dokument, jaki dostała od adwokata szpitala. „Będę skończona, jeśli ktoś się dowie” – mówi do siebie. Nagle słyszy zgrzyt otwieranych drzwi i szybko chowa dokument pod poduszkę. Do pomieszczenia wchodzi jej siostra. „Melis, co się stało?” – pyta Hulya. – „Uciekłaś tak nagle. Dlaczego szpital przysłał tu swojego prawnika?”.
„To nic poważnego” – odpowiada narzeczona Leventa. – „Kiedy tam byłam, była jedna problematyczna pielęgniarka. Była niemiła dla pacjentów, niektórzy się na nią skarżyli. Ja też się z nią pokłóciłam, ale to nie było nic poważnego, dlatego ci nie powiedziałam. Prawnik przyszedł, żebym ich nie pozywała. Nie będę się z nimi bawić”. „Masz rację, kochana”. „Nieważne, chodźmy na śniadanie”. Do pokoju zagląda Levent. „Melis, możemy porozmawiać?” – pyta, a gdy słyszy potwierdzenie, od razu wychodzi.
„Melis, jest może u ciebie moja bluzka?” – pyta Hulya, szukając pretekstu do zostania w pokoju siostry. – „Idź porozmawiać z Leventem, a ja jej poszukam. Nie każ Leventowi na siebie czekać”. Melis, niczego nie podejrzewając, udaje się za narzeczonym. „Gdyby pielęgniarka naprawdę coś ci zrobiła, postawiłabyś cały szpital na nogi” – stwierdza żona Bahadira. – „Myślisz, że uwierzyłam w twoją historię?” – Zabiera się za przeszukiwanie pokoju.
Kamera przenosi się na korytarz. „Dzisiaj jest pierwsza rozprawa ojca Meryem” – oznajmia Levent. – „Meryem i ja pojedziemy zaraz po śniadaniu, ale jej ciocia i Cemil będą z nami. Mówię ci o tym, bo nie chcę problemów”. „Oczywiście, kochanie, nie martw się” – odpowiada Melis. – „Nie musisz się martwić o mamę, jestem tutaj”. „Przy okazji, czy możemy anulować listę gości? Myślę, że tłum może mieć zły wpływ na stan mamy. Myślę, że prosta ceremonia będzie najlepsza”. „Masz rację, kochanie” – przyznaje kobieta, choć w środku gotuje się ze złości. Tak bardzo liczyła na huczne wesele. – „Z pewnością nikt nie powinien wiedzieć o jej stanie”.
Kamera wraca do pokoju. Hulya znalazła dokument pod poduszką i czyta go naprędce. „Więc jesteś zdrowa, możesz mieć dzieci” – szepcze zaskoczona, a zarazem podekscytowana. – „Zobaczymy, co Levent powie, kiedy się o tym dowie”. Chce zrobić zdjęcie telefonem dokumentowi, ale nagle słyszy kroki wracającej siostry. Szybko odkłada papier na miejsce. „Co powiedział Levent?” – pyta Hulya, gdy siostra staje przed nią. „Ojciec Meryem będzie dziś przesłuchiwany przez sąd. Pojadą razem, ale tym razem będę spokojna, nie będę reagować”.
„Reakcja z pewnością nie przyniosłaby niczego dobrego” – zgadza się Hulya, zabiera swoją bluzkę i odchodzi. Melis wyciąga dokument spod poduszki. „Nikt nie może się dowiedzieć” – szepcze, po czym rozrywa kartkę na strzępy, które chowa do kieszeni. Nie zauważa jednak, jak jeden z fragmentów dokumentu spada na podłogę… Akcja przenosi się do restauracji. Kobiety ustawiają przewrócone przez bandziorów krzesła i stoliki. „Musimy wszystkiego się dowiedzieć” – oznajmia Safiye. – „Potem powiemy Doganowi, że ma na imię Zehra”. „Dlaczego nie powiemy od razu?” – pyta Neriman. – „Kto wie, czy powie nam prawdę. Najpierw powiedziała, że jest Mine, a potem okazało się, że jednak Zehra”.
Nagle do lokalu wchodzi Dogan. „Jaka Zehra?” – pyta zaintrygowany. – „Dlaczego tak patrzycie? Co to znaczy, że Mine to Zehra?”. „Mine nas okłamała” – odpowiada siostra Durmusa. – „W rzeczywistości ma na imię Zehra. Mówiłam ci, że nie powinniśmy jej ufać. Kto wie, w czym jeszcze nas okłamała”. Akcja wraca do rezydencji. Melis żegna się z odjeżdżającym wraz z Meryem narzeczonym. Całuje go na oczach rywalki i życzy mu szczęśliwej podróży. Gdy samochód znika za bramą, mówi do siebie: „Niech tylko wyjdę za Leventa, wiem, co z tobą zrobię”.
Hulya tymczasem ponownie wchodzi do pokoju siostry. Pod poduszką nie znajduje już jednak dokumentu, ale dostrzega jego fragment na podłodze obok szafki nocnej. „Szpital Medhayat, doktor Suha Koroglu” – odczytuje i uśmiecha się do siebie z zadowoleniem. Wie, że to jej wystarczy. – „Melis nie może się dowiedzieć, że ja to zrobiłam. No tak, Bahadir…”. Akcja przenosi się do domu Cemila. Dogan chodzi wokół siedzącej na fotelu Mine. „Więc nazywasz się Zehra, tak?” – pyta. „Chciałam ci powiedzieć, ale…”. „Ale co? Znalazłaś idiotów, którzy ślepo ci uwierzyli. Tak sobie powiedziałaś? Ci ludzie otworzyli przed tobą swój dom, zaprosili cię do swojego stołu. Tak nam się odpłacasz?”.
„Pierwszy raz w życiu ktoś pogłaskał mnie po włosach” – mówi Mine. – „Po raz pierwszy czułam się ważna. Pierwszy raz nie jadłam sama. W końcu nauczyłam się, czym jest rodzina. Ale masz rację, nie powinnam tego robić. Nie zasługuję na waszą miłość.” – Podnosi się. „Dokąd idziesz?”. „Idę napić się wody”. „Idź, ale nie skończyliśmy jeszcze rozmowy. Nie możesz tak po prostu uciec.” – Dogan odwraca się w stronę okna. Mine wykorzystuje chwilę jego nieuwagi i ucieka z domu! Nie wie, że na zewnątrz znajdują się poszukujący jej mafiosi.
Hulya zostawia fragment dokumentu przed drzwiami sypialni jej i Bahadira. Wkrótce jej mąż znajduje skrawek kartki i zaintrygowany czyta znajdujący się na nim tekst. Tymczasem rozprawa w sądzie dobiega końca. Meryem nie chce wracać z Leventem do rezydencji, by nie powodować złości u Melis, i postanawia wrócić na własną rękę. Czy Bahadir ujawni przed wszystkimi kłamstwo Melis, nim jego brat ożeni się z nią?