Zranione ptaki to nowy turecki serial, który na antenie TVP1 zastąpi emitowaną od 2017 roku Elif. Pierwszy odcinek już w poniedziałek 21 marca o godz. 14:00. W obsadzie znajdują się znani polskim widzom aktorzy: Cemre Melis Cinar (Arzu z Elif) czy Hasan Balliktas (Veysel z Elif). Serial w polskiej wersji składa się z 201 odcinków. Zapraszamy do przeczytania streszczenia pierwszego z nich.
1: W pierwszej scenie poznajemy Omera – małego chłopca, który jako niemowlę został porwany z domu bogatej rodziny i obecnie wychowywany jest przez przybraną siostrę Meryem, która wyciska z siebie siódme poty, by zapewnić Omerowi edukację oraz zakupić dla niego lekarstwa na astmę. Widzimy go siedzącego na ławce przed szkołą. Rówieśnicy wyśmiewają się z niego, gdyż nie ma kostiumu na szkolny bal. „Są biedni. Omer nie ma nawet matki” – mówi jedno z dzieci. Omer podnosi się z ławki i odchodzi ze łzami w oczach. Wkrótce przed szkołą pojawia się Meryem. „Dzieci, wiecie, gdzie jest Omer?” – pyta. „Omera nie ma” – pada odpowiedź. „Jak to nie ma? Dokąd poszedł?”.
„Odszedł z płaczem” – mówi jeden z chłopców. „Dlaczego płakał? Czy pokłóciliście się?”. „Płakał, ponieważ nie ma kostiumu”. „Och, na pewno jest bardzo smutny. Gdzie poszedłeś, kochanie?” – Meryem rusza na poszukiwania chłopca. Szczęśliwie szybko udaje jej się go zlokalizować, stojącego wśród dzieci, które żebrzą na ulicy. – „Bardzo mnie wystraszyłeś. Nigdy więcej nie opuszczaj sam szkoły. Pozwól mi wytrzeć twoją twarz.” – Wyciąga chusteczkę i ociera łzy z policzków przybranego brata.
W następnej scenie oboje są już w domu. Meryem ma dla Omera niespodziankę – kostium pirata, o którym ten bardzo marzył. Chłopiec od razu zakłada go na siebie. Po chwili rozlega się pukanie do drzwi. Omer pędzi otworzyć, myśląc, że przyszli jego przyjaciele, ale momentalnie się cofa, a na jego twarzy pojawia się wyraz przerażenia. Do domu przyszedł bowiem Durmus – ojciec Meryem, który wyszedł właśnie z więzienia.
„Tata?” – pyta niepewnie Meryem. „Tak, tata.” – Przybyły przekracza próg, rzuca torbę na wersalkę i rozgląda się dokoła. – „Och, czy jest coś lepszego od domu? Dlaczego patrzycie na mnie z takim zdumieniem? Wasz ojciec wrócił z więzienia, a wy patrzycie na mnie jak na obcego! Jestem waszym ojcem, nie powitacie mnie?”. „Oczywiście, że powitamy, tato. Jesteśmy po prostu zaskoczeni, że cię widzimy. Nie spodziewaliśmy się ciebie”. Meryem całuje rękę ojca, następnie to samo czyni Omer.
„Zmieniłaś meble” – zauważa Durmus. – „Dziewczyno, czy stałaś się bogata?”. „To od sąsiadów” – wyjaśnia Meryem. – „Nasze były już bardzo stare”. „Wygląda na to, że masz głębokie kieszenie. Spójrz tylko na kostium Omera. Wszystko zmieniło się po moim odejściu”. „Omer, idź do swojego pokoju i zajmij się lekcjami. Kupiłam dla ciebie nową kolorowankę. Pozwól, że ci przyniosę. W międzyczasie przebierz się”. Chłopiec udaje się do swojego pokoju.
„Potrzebuję pieniędzy” – oświadcza Durmus, stając przed córką. – „Wiesz, że dopiero co wyszedłem z więzienia. Pospiesz się!”. Meryem posłusznie otwiera swój portfel i wyciąga z niego banknot o nominale dwudziestu lir. „Co to, do diabła, jest?!” – Kwota ta zdecydowanie nie jest wystarczająca dla mężczyzny. – „Żartujesz sobie ze mnie?!”. „Nie, tato, zupełnie nie. Nie otrzymałam jeszcze wypłaty, to wszystko, co mam. Przysięgam!”. „Nie nabiorę się na to. Masz pieniądze na Omera, ale nie masz na mnie, tak? Córko, jestem twoim ojcem! Czy obce dziecko jest cenniejsze ode mnie?”.
„Omer nie jest obcym dzieckiem” – sprzeciwia się dziewczyna. – „Jest moim bratem”. „Jaki brat? On jest dla ciebie nikim!”. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się o kilka lat. Widzimy, jak jakiś mężczyzna przekazuje na ręce Durmusa niemowlę. „Człowieku, co to ma być? Co ja z nim zrobię?” – pyta ojciec Meryem. „Sprzedasz go albo zmusisz do pracy. To już zależy od ciebie” – odpowiada porywacz i odchodzi. Durmus dostrzega na ręku chłopca bransoletkę. „Pozwól mi na to spojrzeć” – mówi. – „Czy to złoto? Efe” – odczytuje wygrawerowane imię. – „Mój chłopcze, już tego nie potrzebujesz. Znajdziemy dla ciebie nowe, piękne imię. Kiedy nadejdzie czas, dobrze na tobie zarobię. Może tak być, mój bohaterze?”.
W następnej scenie retrospekcji Durmus z niemowlęciem na rękach przychodzi do domu. „Dotarliśmy. To twój nowy dom, nie płacz” – mówi bandzior. – „Witaj w nowym życiu. Meryem! Saliha! Chodźcie tu!”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Ojcze, proszę, przestań!” – mówi Meryem. – „Jeszcze Omer nas usłyszy”. „Co mnie to obchodzi?!” – Durmus wyrywa córce portfel z rąk. Przeszukuje go, a następnie to samo robi z jej torebką. „Tato, naprawdę nie mam pieniędzy. Przestań, proszę, rozerwiesz to”. „Masz pieniądze, jestem tego pewien!” – Chwyta córkę za włosy. – „Jeśli jesteś podobna do swojej matki, na pewno je gdzieś ukryłaś!”.
„Przestań mówić o mojej zmarłej mamie! Wystarczy!” – wybucha Meryem. – „Sprawiłeś, że strasznie cierpiała za życia. Chociaż teraz daj jej spokój, gdy nie żyje!”. „Niech szlag trafi twoją matkę i ciebie! Gdzie są pieniądze?! Gdzie je schowałaś?!”. „Nie mam żadnych pieniędzy” – zarzeka się dziewczyna zapłakanym głosem. „Nie masz? Już ja ci pokażę!” – Durmus udaje się do pokoju Omera, chwyta jego kostium pirata i rozrywa go na strzępy! „Jakoś na to miałaś pieniądze!” – grzmi. „Mam bardzo mało pieniędzy. Z trudem starczają na lekarstwa dla Omera”. „Guzik mnie obchodzi jego astma! Daj mi pieniądze!”. „Nie mam pieniędzy. Naprawdę, przysięgam…”.
„Gdzie są pieniądze?!” – powtarza bandzior. – „Pytam cię po raz ostatni!”. „W szafce w kuchni. W słoiku” – odpowiada Omer za siostrę. „Brawo, mój bohaterze!” – chwali Durmus i zamyka chłopca oraz Meryem w pokoju. „Otwórz drzwi! Nie zabieraj pieniędzy! Błagam!” – krzyczy zdesperowana dziewczyna, ale ojciec jest głuchy na jej prośby i płacz. Akcja przenosi się do rezydencji Metehanoglu – bogatej rodziny, z której porwany został Omer. Widzimy, jak pokojówka masuje skronie jednej z domowniczek.
„Jak się pani czuje, pani Hulyo?” – pyta pokojówka. – „Czy ból głowy ustąpił?”. „Nie, stał się jeszcze bardziej dotkliwy” – odpowiada kobieta. – „Nawet kawa nie pomogła. Miałam spotkania cały dzień, to na pewno z tego powodu”. Do pokoju wchodzi Bahadir, mąż Hulyi. „Przyniosłem ci środek przeciwbólowy” – oznajmia mężczyzna. – „Może dzisiaj nie powinnaś iść do pracy?”. „Nie mów tak, jakbyś mógł poradzić sobie beze mnie!” – ruga męża Hulya. – „I czy nie powiedziałam ci, żebyś nie nosił tego krawata?! Asli, wystarczy już, przestań!”. Służąca przestaje masować głowę swojej pracodawczyni.
Do pokoju wchodzi druga pokojówka – Aysel. „Jak się miewa moja mama?” – zwraca się do niej Bahadir. „Bez zmian. Nie wstaje z łóżka” – pada odpowiedź. – „Asli, jedzenie jest w piekarniku, sprawdź to”. „Czy coś zjadła?”. „Nie, nic”. „Kochanie, czy mogę zajrzeć do mamy, jeśli czujesz się już lepiej?” – Bahadir zwraca się do żony. „Jasne, idź. Zobacz swoją mamusię”. Mężczyzna odchodzi. Pokojówka zabiera ze stolika filiżankę i także chce odejść, ale Hulya ją zatrzymuje.
„Zapytam cię o mamę” – oznajmia Hulya. – „Czy naprawdę nic dzisiaj nie jadła?”. „Nie, nic”. „Wielkie nieba. Co to za choroba? Tak nagle położyła się na łóżku”. „Wiesz przecież, że ma problemy z sercem”. „Dobrze, ale czy to możliwe, by kobieta, która do wczoraj biegała między wernisażami a kolacjami, tak nagle zachorowała? Szczerze mówiąc, nie mogę przestać się o nią martwić. Aysel, czy jest coś, czego nam nie powiedziałaś?”. „Oczywiście, że nie ma, pani Hulyo. Dlaczego miałabym coś ukrywać? Pani Ulviye jest chora. Jeśli nie ma nic innego, wrócę do kuchni. Zostawiłam jedzenie na kuchence”.
W następnej scenie widzimy mężczyznę, który prowadzi jacht. To Levent, brat Bahadira i ojciec Omera. W głosie słyszy kobiecy głos: „Efe, spójrz, tatuś zabrał nas na przejażdżkę łodzią. Levent, spójrz na niego. Zobacz, jak pasuje mu ten kapelusz. Czy stałeś się kapitanem?”. Akcja wraca do rezydencji. Bahadir kuca przy łóżku chorej matki. „Dlaczego odmówiłaś pójścia do szpitala?” – pyta. – „Nie wyzdrowiejesz leżąc w ten sposób na łóżku”. „Atmosfera szpitala sprawia, że czuję się gorzej. Tak mi dobrze, Bahadir. Nie naciskaj na mnie, synu. Zapomnij o szpitalu. Masz jakieś wieści od Leventa? Udało ci się z nim porozmawiać?”.
„Dzwoniłem do niego, ale nie zgłasza się” – odpowiada mężczyzna. – „Wiesz, że nie patrzy na telefon. Przez większość czasu jest wyłączony”. „Jak dziś się miewa moja najlepsza teściowa?” – pyta Hulya, wchodząc do pokoju. – „Mamusiu, z rana czułaś się źle, martwiłam się o ciebie”. „Czuję się bardzo źle, jeszcze nie doszłam do siebie”. „Kochanie, do kogo nie mogłeś się dodzwonić?” – Hulya zwraca się do męża. „Cóż… Mama chciała, żebym zadzwonił do Leventa i powiedział mu, że jest chora, ale nie odebrał. Kto wie, w którym jest porcie. Wątpię, żeby przyjechał, nawet gdyby udało mi się dodzwonić”.
„Mój syn przyjechałby, gdyby wiedział, że jestem chora” – mówi z przekonaniem w głosie Ulviye. – „Nie zostawiłby mnie samej. To niemożliwe”. W tym momencie rozbrzmiewa dzwonek telefonu Bahadira. „Mamo, dzwoni Levent!” – mówi mężczyzna i odbiera połączenie. – „Halo? Gdzie jesteś, Levent? W żaden sposób nie da się do ciebie dotrzeć. Co to za brzęczenie, gdzie jesteś?”. „Jestem na łodzi, dlatego słyszysz brzęczenie. Jak się miewa mama?”. „Jest chora, odpoczywa”. „Jest bardzo chora” – poprawia Ulviye. – „Powiedz mu, by jak najszybciej wrócił do domu”.
„Mama chce, żebyś szybko wrócił do domu, Levent” – mówi Bahadir do słuchawki. „Przyjadę jutro rano. Rozłączam się, sygnał jest tu słaby.” – Levent kończy połączenie. „Bahadir, co powiedział? Czy przyjedzie?” – pyta Ulviye. „Musiał rozłączyć się, ale przekazał dobrą wiadomość. Będzie tu jutro rano, mamusiu”. „Och, dzięki Bogu!” – cieszy się Ulviye. Zgoła inaczej reaguje jej synowa i nagannym wzrokiem patrzy na męża, jakby miała mu za złe, że odebrał telefon od brata.
„Mamo, pójdę się przebrać. Krawat sprawia, że czuję się niekomfortowo.” – Bahadir opuszcza pokój. „Mamo, w końcu stało się to, czego chciałaś.” – Hulya zdobywa się na szeroki uśmiech. – „Cieszę się z twojego powodu”. „Dziękuję, córko. Ty też odpocznij. Pracowałaś cały dzień, musisz być zmęczona”. „Dziękuję, mamo.” – Hulya odchodzi. Po chwili wparowuje do sypialni małżeńskiej. Staje przed mężem i pyta: „Dlaczego mi nie powiedziałeś, że dzwoniłeś do Leventa?!”. „Kochanie, chciałem ci powiedzieć, ale nie było okazji”.
„Na litość boską, nie powinieneś był tego pomijać!” – grzmi kobieta. – „Co jeśli tu zostanie? Jeśli dowie się o wszystkim, co dzieje się w firmie? Domyślasz się, co się z nami stanie?”. „Kochanie, na próżno się martwisz. Jakbyś nie znała Leventa. Jak tylko zobaczy, że z mamą wszystko dobrze, odejdzie. Wiesz, że po tym, co się stało, nie jest w stanie przebywać w domu”. „Nie obchodzi mnie to! Jeśli przyjdzie i dowie się, co dzieje się w firmie, to ty będziesz miał kłopoty! Wiele razy rzuciłam się dla ciebie w ogień, a ty co zrobiłeś?! W ogóle cię nie obchodzę!”.
„Moja piękna żono, nie mów tak” – prosi Bahadir. – „Wiesz, że bardzo cię cenię”. „Nie mów, a pokaż mi to! Od teraz będziesz mnie informował o każdym kroku! I zdejmij ten krawat!”. Kamera wraca do pokoju Ulviye. Rozlega się pukanie do drzwi i do środka wchodzi pokojówka. „Och, to ty, Aysel” – mówi z ulgą Ulviye i od razu podnosi się z łóżka. Jest w pełni zdrowa. – „Myślałam, że to Hulya”. „Nie wstawaj, zostań na łóżku. Jeśli ktoś wejdzie i zobaczy, odkryje naszą grę”. „Mam dość pozostawania w łóżku. Zastanawiam się, jak robią to aktorzy w tych wszystkich filmach i serialach. Bardzo ciężko jest udawać chorobę”.
„Jesteś w tym równie dobra, jak ci aktorzy” – komplementuje Aysel. – „Zagrałaś jak Turkan Soray. Sama prawie uwierzyłam, że jesteś chora”. „Zostawmy to, mój syn przyjeżdża! Po wielu latach będę znowu z moim Leventem! Boże, proszę Cię, niech tym razem tu zostanie”. „Tak będzie. Bóg wysłucha twoich modlitw i wynagrodzi cię za dobre uczynki”. „Dziękuję ci. Skończyłaś przygotowania w kuchni?”. „Już prawie wszystko gotowe, zostało tylko kilka rzeczy do zrobienia”. „Nie zapomnij o deserze figowym, Levent bardzo go lubi”.
Akcja wraca do domu Meryem. „Podarł go” – mówi zmartwiony Omer, trzymając w rękach strzępy swojego kostiumu. „Nie płacz, nie mogę znieść widoku twojego płaczu” – mówi Meryem, głaszcząc chłopca po głowie. – „Naprawię to, uszyję raz jeszcze, dobrze? Znajdźmy tylko sposób na wydostanie się z tego pokoju”. „Mogę otworzyć drzwi”. „W jaki sposób? Gdzie się tego nauczyłeś?”. „Widziałem na filmie”. Akcja przeskakuje do wieczora. Meryem w pocie czoła szyje strój na maszynie krawieckiej. Do domu wraca Durmus. Patrzy zaskoczony na córkę i chłopca.
„Wy… Jak wydostaliście się z pokoju?” – pyta bandzior. – „Pytam się, jak wyszliście?!”. „Otworzyłem drzwi” – wyznaje Omer. „Mówisz prawdę? Ty otworzyłeś te drzwi? Chodź ze mną, sprawdzimy to.” – Ponownie zamyka chłopca w pokoju. Ten bez trudu otwiera drzwi. W głowie Durmusa rodzi się plan, jak wykorzystać niecodzienne zdolności Omera do swoich niecnych czynów.