12: Asli wchodzi do pokoju Hulyi. „Znalazłam kopertę!” – oznajmia służąca. „Jesteś pewna? Więc gdzie ona jest?”. „Jest w kuchni. Mama wyrzuciła ją razem z innymi kopertami. Jak tylko wyjdzie, od razu ci ją przyniosę”. „Jesteś głupcem, Asli! Nie mogłaś wymyślić jakiejś wymówki? Idź natychmiast i przynieś mi tę kopertę. Będę czekała na ciebie w salonie”. Po chwili obie panie ponownie się spotykają. „Gdzie jest koperta?” – pyta żona Bahadira. „Koperta zniknęła…” – odpowiada Asli ze spuszczoną głową. „Co masz na myśli? Jak zniknęła?”. „Pani Hulyo, kiedy poszłam ci powiedzieć, moja mama wyrzuciła śmieci do kontenera”.
„Byłabym zdziwiona, gdybyś zrobiła choć jedną rzecz dobrze!” – grzmi Hulya. – „Jeśli nie masz pracy, idź i wyciągnij kopertę ze śmieci!”. Asli posłusznie odchodzi. Po chwili do rezydencji przyjeżdża Bahadir. „Nie powinieneś być teraz w pracy?” – pyta zdziwiona Hulya. „Mama wezwała mnie do domu” – odpowiada mężczyzna. „Mama? Ona jest tutaj? O nie, dowiedziała się o kopercie! Już nie żyjemy!”. Tymczasem Meryem śledzi Citę, przekonana, że w ten sposób dotrze do Omera. Nieoczekiwanie ktoś chwyta ją za ramię. To… Levent! „Co tutaj robisz?” – pyta dziewczyna. – „Śledziłeś mnie? Nie masz lepszych rzeczy do roboty?”.
Meryem ciągnie Leventa za pobliskie auto, by nie zauważył ich Cita. „Myślę, że wiesz, gdzie jest Omer” – oświadcza syn Ulviye. „Gdybym wiedziała, gdzie jest mój brat, nie rozmawialibyśmy teraz”. „Powiesz mi, co próbujesz zrobić? Co to za tajemnice?”. „Zobacz, to dziecko, które właśnie śledzę, to przyjaciel Omera. Myślę, że go gdzieś ukrywa, bo zachowywał się dziwnie”. „To znaczy?”. „Nie mogę ci teraz wyjaśnić, ale myślę, że coś ukrywa. To dlatego poszłam za nim. Czy to ci wystarczy?”. „Dlaczego miałbym ci uwierzyć?”. „W ogóle mi na tym nie zależy. Pozwól po prostu mi iść za Citą”.
„Citą?” – nie rozumie Levent. „Tak go nazywamy” – wyjaśnia Meryem. – „Nie idź za mną, bo Omer może się przestraszyć i uciec”. Syn Ulviye ani myśli słuchać się dziewczyny i idzie razem z nią za Citą. Po chwili docierają do opuszczonego budynku. Ku zaskoczeniu całej trójki, nie ma tu Omera. „Cita, gdzie jest Omer? Gdzie jest mój brat?” – pyta córka Durmusa. „Skąd mam wiedzieć, siostro Meryem?”. „Co więc tutaj robisz? Śledzę cię od baraku, widziałam, jak chowasz kawałek bułki do kieszeni. Proszę cię, powiedz mi, gdzie on jest”. „Dobrze, powiem ci, tylko się nie złość”.
„Dobrze, nie będę” – zapewnia Meryem. – „Omer był tutaj, prawda?”. „Sam go przyprowadziłem i ukryłem tutaj”. „Kiedy to się stało, chłopcze?” – pyta Levent. „Ostatniej nocy. Potem ja i ptaki przynieśliśmy mu coś do jedzenia”. „Ptaki?”. „Ma na myśli dzieci” – wyjaśnia Meryem. – „Czyli spędził tutaj noc? Ach, mój mały Omer!”. „I dzisiaj mu coś przyniosłeś do jedzenia, jak sądzę?” – bardziej stwierdza, niż pyta Levent. „Tak, bracie, przyniosłem, ale nie mogłem go znaleźć. Odleciał. Uwierz mi, nie wiem, gdzie jest teraz”. „Cita, proszę cię, powiedz mi prawdę” – mówi błagalnym tonem dziewczyna. – „On jest jeszcze bardzo mały. Ma astmę i nie ma przy sobie lekarstw. Jeśli nie znajdziemy go na czas, mogą mu się przytrafić złe rzeczy. Proszę, powiedz mi, gdzie on jest”.
„Przysięgam, że nie wiem, siostro” – powtarza Cita. – „Powiedziałbym ci, gdybym wiedział”. „Myślę, że nie mógł odejść daleko” – oznajmia Levent i wraz z Meryem opuszczają budynek. „Mówiłam ci, żebyś tu nie przychodził!” – przypomina dziewczyna. – „Na pewno zobaczył cię i uciekł! Wie, że zabierzesz go do rezydencji”. „Więc tak siebie oszukujesz? A może uciekł, żeby nie spotkać ciebie?”. „Nigdy celowo nie skrzywdziłabym Omera! On jest moim bratem!”. „Dlaczego twoje słowa mnie nie przekonują?”. „Może dlatego, że jesteś uprzedzony!”. „Nie ma to ze mną nic wspólnego, a z tym, co ty zrobiłaś”. „Nie wyjeżdżaj znowu z historią o kradzieży, bo teraz nie czas na to!”.
„Nie wiem, za ile sprzedałaś swojego brata, ale przyprowadziłaś go do rezydencji za pieniądze” – przypomina Levent. „Nie wyjaśnię ci teraz tego, ale miałam swoje powody”. „Doprawdy? Bardzo mnie interesuje, jaki powód jest ważniejszy od życia dziecka”. „Powiedziałam ci, że niektórych rzeczy nie mogę dokładnie wyjaśnić”. „Nic dziwnego, że uciekł. Ma rację, nie ufając ci”. „Posłuchaj! Wszystko, na czym teraz mi zależy, to znaleźć Omera całego i zdrowego. Nie powinnam go zostawić, ale odbiorę go tobie. Bez względu na wszystko nie zostawię ci mojego brata!”.
Kamera wraca do budynku. Po wyjściu Leventa i Meryem Omer wychodzi z ukrycia. „Gdzie byłeś?” – pyta Cita. „Moja siostra…”. „Rozumiem. Schowałeś się, kiedy zobaczyłeś swoją siostrę. Wygląda na to, że jesteś na nią naprawdę zły. Przyniosłem ci to do jedzenia.” – Cita wyciąga z kieszeni kawałek bułki. – „Nie możesz tu dłużej zostać. Znaleźli nas, a i jest tutaj bardzo zimno. Najlepiej będzie, jeśli pójdziemy do baraku, ale… Wiesz, co zrobimy? Ukryjesz się znowu, a ja zabiorę cię do baraku, kiedy ludzie wyjdą”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Bahadir i jego żona są w pokoju Ulviye. „Mamusiu, jaki to ważny temat, o którym chciałaś z nami porozmawiać?” – pyta niepewnie Hulya. „Myślałaś, że nie dowiem się o tym, co wydarzyło się w holdingu?” – pyta pani Metehanoglu. – „To nie jest coś, co można ukrywać! Co masz do powiedzenia, Bahadir?”. „Mamusiu, to się wydarzyło tak…” – odzywa się mężczyzna. „Rozmawialiśmy o tym wiele razy, ale widzę, że jeszcze nie zrozumiałeś. Muszę ci przypominać, że powinieneś postępować zgodnie z wartościami naszej rodziny?”. „Masz rację, mamusiu, ale wszyscy ludzie popełniają błędy” – przekonuje Hulya.
„To żadna wymówka” – oświadcza Ulviye. – „Nazwisko Metehanoglu znane jest z tego, że godnie nagradza swoich pracowników. Oboje mnie zaskoczyliście. Jak mogliście anulować premie, które zawsze przyznawaliśmy pracownikom na koniec roku? Zadzwoń teraz do dyrektora i powiedz mu, żeby wszystko przygotował do jutra”. Małżonkowie czują wielką ulgę, że Ulviye nie dowiedziała się o problemach finansowych firmy. „Masz rację, kochana mamo, myliliśmy się” – mówi Hulya. – „Nie martw się, jutro przyznamy premie pracownikom”.
Cita przyprowadza Omera do kuchni w baraku Tekina. „Nie ma nikogo, ale bądź cicho” – prosi. – „Możesz schować się tutaj. – „Wskazuje na miejsce pod zlewem. – „Bez względu na to, co się stanie, nie wychodź stąd, chyba, że ci powiem. Co się stało?”. „Chce mi się siku” – oznajmia Omer. „Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej? Jesteś naprawdę dobry w czekaniu”. Wkrótce do baraku wraca Tekin. Gdy wchodzi do swojego gabinetu, z kuchni wychodzi akurat Cita. „Co ty tutaj robisz?” – pyta gangster. „Nic” – odpowiada łamiącym się głosem chłopiec. „Jak to nic? Czy Meryem przyszła tu z powodu niczego?”.
Do gabinetu wchodzą Dogan i Camur. Na twarzy chłopca maluje się cwaniacki uśmieszek. To on doniósł dorosłym o wizycie Meryem. „Cita, o czym wy dwoje rozmawialiście?” – docieka Tekin, wbijając groźne spojrzenie w chłopca. „Nawet nie widziałem siostry Meryem”. „Cita, pozwól, że coś ci wyjaśnię. Wiem, że była tutaj Meryem, i tak samo wiem, że ukrywasz Omera. Dlatego od razu mi powiesz, gdzie on jest!”. „Nie wiem, kto ci to powiedział, ale to nieprawda”.
„Cita, nie zmuszaj mnie do robienia rzeczy, których nie chcę robić” – ostrzega drab. – „Pytam raz jeszcze, gdzie jest Omer?!”. W tym momencie Omer sam wychodzi z kuchni. „Och, byłeś tutaj” – mówi zadowolony Tekin. – „Chodź tu”. Brat Meryem podchodzi do bandziora. „Dogan, spójrz na naszego malucha, jest bardzo odważny” – kontynuuje Tekin. – „Jest mały, a już ma wielkie i odważne serce”. „Dokładnie tak, bracie” – potwierdza Dogan. – „Mała małpka przez cały czas była przed naszymi oczami”.
„Jesteś na tyle odważny, by stanąć przede mną, doceniam to.” – Tekin podaje rękę Omerowi. – „Od zawsze lubiłem odważnych ludzi, ale czasami odwaga przynosi kłopoty. Do gabinetu wchodzą pozostałe dzieci, Dilsiz i Minik. „Przyszliście w samą porę” – mówi Tekin. – „Wkrótce obejrzycie przedstawienie pod tytułem: Historia o smutnym końcu małego chłopca. Czy nie dacie braw głównemu aktorowi?”. Cita uniesieniem oczu dyskretnie daje znak Minikowi. Ten po cichu wychodzi na zewnątrz i uruchamia alarm w jednym z samochodów. Dogan i Tekin od razu wybiegają, by sprawdzić, co się stało. Omer wykorzystuje powstałe zamieszanie i ucieka.
Wkrótce Cita przychodzi do domu Durmusa. Drzwi otwierają mu Meryem i Ayse. „Co się stało? Czy znalazłeś Omera?” – pyta Meryem. „Na chwilę go znalazłem, ale…”. „Ale co? Nie mów, że znowu uciekł? Dlaczego nie przyprowadziłeś Omera tutaj?”. „Nie chciał tu przyjść”. „I co się wtedy stało? Znowu uciekł? Mój Boże, znowu jest na ulicy!”. „Powiedział mi, że się boi, siostro”. „Czego się boi?”. „Boi się, że znowu zabierzesz go tam, gdzie go zostawiłaś. On nie chce tam być”. „Dlaczego? Czy źle go tam traktowali?”. „Nie, siostro. Chcieli go oddać do domu dziecka, więc uciekł. Siostro, muszę iść. Jeśli mnie tutaj zobaczą, będę miał problemy”.
Cita odchodzi. „To wszystko jego wina!” – grzmi Meryem, zakładając płaszcz. – „Nie mogę wytrzymać ani minuty dłużej bez Omera! Nie mogę czekać bezczynnie, kiedy mój brat jest sam na ulicy! Znajdę go i więcej nikomu nie oddam!”. „Poczekaj, pójdę z tobą.” – Ayse też zakłada płaszcz. Kamera przenosi się na zewnątrz. Levent zaparkował samochód przed domem Durmusa i opiera się o maskę pojazdu. Meryem podchodzi do niego i pyta wściekła: „Dlaczego mi go zabrałeś, skoro chciałeś oddać go do sierocińca?!”. „Uspokój się” – prosi mężczyzna. „Nie mogę się uspokoić! Dlaczego chciałeś oddać go do sierocińca?!”.
„Rozumiem” – mówi Levent. „Nie wiem, co rozumiesz, ale znowu muszę nazwać cię grubiańskim!” – grzmi Meryem. – „Dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego planowałeś oddać mojego brata do sierocińca?”. „Lepiej, żeby był w sierocińcu, niż z kimś takim jak ty”. „Czy ty o tym decydujesz? On jest moim bratem! Nie chcę, żebyś go więcej szukał. Sama znajdę mojego brata, nie waż się iść za mną!”. Akcja przenosi się do rezydencji. Asli w kontenerze na śmieci znajduje kopertę i oddaje ją Hulyi.