Zranione ptaki odcinek 20: Intryga Hulyi doprowadza Leventa do szaleństwa! [Streszczenie + Zdjęcia]

20: Hulya ponownie przychodzi do pokoju Meryem. Siada obok niej na łóżku i pyta: „Jak się teraz masz?”. „Lepiej, dziękuję” – odpowiada córka Durmusa. „Widzisz, nawet twój głos się poprawił. Jestem pewna, że wkrótce wyzdrowiejesz i odejdziesz stąd. Tylko twój brat zostanie znowu sam. Zastanawiam się cały czas, jak mogłaś powierzyć swojego brata ludziom, których wcale nie znasz?”. „Co chcesz powiedzieć? Powiedz mi to otwarcie, proszę”. „Moja droga, mówię z powodu ciebie i Omera. Jak dobrze znasz Leventa? To niespokojny człowiek, ma wiele problemów, a ty powierzasz mu tak ważną osobę, jaką jest twój własny brat”.

„Jest trochę chłodny, ale dla Omera chce wszystkiego, co najlepsze” – mówi z przekonaniem Meryem. – „Nie zauważyłam nic złego w jego zachowaniu”. „Oczywiście, wiesz najlepiej, w końcu Omer jest twoim bratem. Tylko później nie mów, że cię nie ostrzegałam. Po prostu nie chcę, żebyś była nieszczęśliwa”. Hulya odchodzi, pozostawiając Meryem z wątpliwościami. Akcja przenosi się do domu Durmusa. Mężczyzna i jego siostra siedzą w pokoju dziennym. „Ruszaj się i szukaj swojej córki” – mówi Neriman. „Gdzie mam jej szukać? Jej przyjaciółka jest tak samo uparta, jak ona. Nie poda mi adresu. Jestem spokojny, bo przyniesie mi pieniądze, inaczej… Tylko co powiemy Tekinowi, Neriman?”.

„Właściwie chodzi mi po głowie coś, co mogłoby uspokoić Tekina” – mówi tajemniczo kobieta. – „Może go odwiedzisz?”. „Masz rację” – zgadza się Durmus. – „Muszę jak prawdziwy teść odwiedzić swojego zięcia”. „Posłuchaj, jeszcze nic nie jest pewne, dlatego nie wywyższaj się przed nim. Najpierw niech założą obrączki, później wszystko publicznie ogłoszą i dopiero wtedy będziesz puszył się jak paw”. „Tak będzie, nie martw się o nic. Jak tylko Tekin zobaczy moją Meryem, od razu przyjdzie do drzwi z kwiatami i czekoladkami. Będzie błagał mnie o pozwolenie na ślub z Meryem, zobaczysz”.

Akcja wraca do rezydencji. Hulya wchodzi do kuchni, gdzie znajduje się Asli. „Pokój dziecka…” – zabiera głos żona Bahadira. „Jakiego dziecka? Omera?” – pyta służąca. „Nie, Efe. Gdzie są klucze do tego pokoju?”. „Ma je moja mama”. „Natychmiast weźmiesz te klucze i przyniesiesz mi je”. „Nie mogę, pani Hulyo”. „Musisz!”. „Ale wejście do tego pokoju jest zabronione. Jeśli ktoś się dowie, będziemy skończone”. „Jeśli będziesz trzymała język za zębami, nikt się nie dowie. Idź i weź te klucze, a ja będę czekać na ciebie przed drzwiami. Zrozumiałaś?”.

Po chwili Asli przynosi klucze. Hulya otwiera drzwi i wchodzi do pokoju, a służąca zostaje na czatach. Żona Bahadira zabiera jedną z zabawek, wychodzi i oddaje Asli klucze. „Połóż je tam, skąd je wzięłaś” – wydaje polecenie. „Ale nie zamknęła pani drzwi” – zauważa córka Aysel. „Oczywiście, że nie zrobiłam tego. Wszyscy pomyślą, że twoja mama zapomniała zamknąć drzwi. Zapomniała to zrobić po sprzątaniu pokoju, to wszystko. Czy rozumiesz?”. „Rozumiem, pani Hulyo”. „Więc idź i zrób to, co powiedziałam. Ruszaj się!”.

Asli odchodzi, a Hulya udaje się do salonu, gdzie Omer bawi się samochodem. Zostawia obok niego samochód, który zabrała z pokoju Efego, i szybko odchodzi, niezauważona przez chłopca. Jakiś czas później do salonu wchodzi Levent. W środku, oprócz Omera, są także Ulviye i Bahadir. Zajmuje miejsce na kanapie obok brata i nagle jego wzrok przykuwa samochód w rękach Omera. Podnosi się gwałtownie, zabiera chłopcu zabawkę i pyta wściekły: „Skąd to wziąłeś?! Co to tutaj robi?! Jak dostałeś się do tego pokoju?! Jak śmiałeś dotykać tych zabawek?!”.

Kamera robi zbliżenie na obserwującą wszystko z piętra Hulyę. Kobieta jest uśmiechnięta od ucha do ucha, zadowolona, że jej intryga się powiodła. „Poczekaj, synu, uspokój się trochę” – prosi Ulviye. „Jak mam się uspokoić?!” – grzmi Levent. – „Czy nie powiedziałem, że nikt nie może wejść do tego pokoju?!”. „Synu, w porządku. Najpierw dowiedzmy się, jaka jest prawda”. „Nie rozumiem! Jak ta zabawka mogła wydostać się z pokoju? W jaki sposób? Pokój był zamknięty!”. „Bracie, masz rację, ale…” – odzywa się Bahadir. „Wiecie, że jestem bardzo wrażliwy na tym punkcie!”.

„W porządku, synu, masz rację, ale spróbuj kontrolować się przed dzieckiem” – prosi pani Metehanoglu. Omer ucieka z salonu przestraszony. Wpada prosto w objęcia siostry, która wyszła właśnie ze swojego pokoju, obudzona krzykami Leventa. „Niech mi ktoś to wyjaśni!” – domaga się ciągle wzburzony mężczyzna. – „Pokój był zamknięty! Jak dziecko mogło to wziąć i przynieść tutaj?! Jak to mogło się stać?!”. „Boże drogi, naprawdę, jak to mogło się stać?” – zachodzi w głowę Aysel, która także pojawiła się w salonie. – „Klucz był u mnie i nie jest dla mnie jasne, jak Omer mógł dostać się do pokoju”.

„Cóż, mamo, kilka dni temu sprzątałaś pokój” – przypomina Asli. – „Musiałaś zapomnieć zamknąć drzwi”. „Jak mogłabym zapomnieć, córko? Nie jestem jeszcze taka stara”. „Daj mi te klucze!” – rozkazuje Levent, a Aysel posłusznie mu je przekazuje. – „Odtąd nikomu nie wolno wchodzić do tego pokoju! To moje ostatnie ostrzeżenie!”. Mężczyzna odchodzi. Asli kieruje wzrok ku górze i wymienia z Hulyą porozumiewawcze spojrzenie. W następnej scenie Omer jest w pokoju siostry, bawi się swoim pluszowym piratem. „Ta kobieta ma rację” – mówi Meryem, myśląc o Hulyi. – „Człowiek jest naprawdę problematyczny, nie jest normalny. Mój Boże, co mam robić? Jak mogę zostawić z nim mojego brata?”.

Meryem wychodzi z pokoju i zbliża się do wejścia do salonu, skąd podsłuchuje toczącą się w środku rozmowę. „Levent bardzo się zdenerwował, a to wszystko przeze mnie” – oskarża się Aysel. – „Jak mogłam zapomnieć o zamknięciu pokoju?”. „Wiesz, że Levent jest bardzo wrażliwy na tym punkcie” – stwierdza Ulviye. – „Pokój musi być zawsze zamknięty na klucz, Aysel. To nie może się powtórzyć”. „Przepraszam, moja pani”. „Nie musisz przepraszać. Przypominam ci tylko, żeby to się nie powtórzyło. Proszę, bądź ostrożna”.

Tymczasem Hulya wchodzi do pokoju Meryem. Wbija groźne spojrzenie w Omera i pyta: „Dlaczego wziąłeś zabawkę”. „Nie zabrałem jej” – zarzeka się chłopiec. „Oczywiście, ty mały szczurze! Widzę, że możesz wejść do każdej dziury, ale w tym domu nie możesz wejść do każdego pokoju, do którego chcesz. Rozumiesz mnie? Zachowuj się!”. Drzwi pokoju otwierają się i do środka wraca Meryem. Twarz Hulyi momentalnie nabiera łagodnego, anielskiego wyrazu.

„Chciałam odwiedzić Omera” – wyjaśnia żona Bahadira. – „Levent go trochę zasmucił. I ciebie też zdenerwował, prawda? Tak bardzo krzyczał, że musiałaś się przestraszyć na śmierć”. „Nie rozumiem, jak Omer mógł wziąć tę zabawkę” – mówi córka Durmusa. – „On nigdy nie bierze niczego bez pozwolenia”. „Kochana, to normalne, jest tylko dzieckiem. Levent nie powinien tak krzyczeć, nie sądzisz? Kiedy ty odejdziesz, Omer zostanie tutaj sam. Nieważne, z czasem przyzwyczai się do wybuchów Leventa”. „Dlaczego tak się zachowuje? Dlaczego jest taki impulsywny?”. „Nie mogę ci tego powiedzieć, moja droga. Pani Ulviye nie chce, żeby o tym mówiono”.

„Chcę cię tylko ostrzec, ponieważ nie wiadomo, ile Omer wycierpi, jeśli tu zostanie” – kontynuuje Hulya. – „Decyzja jednak należy do ciebie.” – Opuszcza pokój. Akcja przeskakuje do wieczora. Hulya wchodzi do sypialni. Jej mąż stoi przy oknie i smutnym wzrokiem wpatruje się w mrok na zewnątrz. „Żałuj, że nie widziałeś Leventa” – mówi kobieta, zasiadając w fotelu. Jest w wybornym nastroju. – „Dosłownie oszalał. Meryem jest przerażona tym wszystkim. I co zrobiła twoja mądra żona? Zamieniła kryzys w szansę. Rozmawiałam z Meryem i ostrzegłam ją, by nie zostawiała tutaj Omera. Zobaczysz, jak szybko zabierze tego dzieciaka i odejdzie z nim. Co się z tobą dzieje, Bahadirze? Dlaczego jesteś taki?”.

„Jaki, moje życie” – pyta mężczyzna. – „Nic mi nie jest, po prostu żal mi Leventa”. „Tobie go żal, a mnie nie” – oświadcza Hulya. – „Tylko ty o nim myślisz! Robię to wszystko dla ciebie, Bahadirze, a ty znowu uważasz to za bezużyteczne!”. „Moje życie, źle mnie zrozumiałaś”. „Nie, zrozumiałam wszystko, co musiałam!”. „Och, moja piękna żona jest zła. Pozwól, że pocałuję cię dla pojednania”. „Bahadirze, odejdź!” – Kobieta odpycha męża. – „Najpierw mnie ranisz, potem całujesz, tak być nie może!”.