27: Ayse dowiaduje się o wydarzeniach w domu Durmusa i od razu przychodzi do przyjaciółki. „Przed domem widziałam twojego ojca” – opowiada Ayse. – „Ciocia prosiła go, żeby się zatrzymał. Zapytałam ją, o co chodzi, i powiedziała, że Tekin przyszedł prosić o twoją rękę”. „Gdybyś tylko to widziała. Tekin spojrzał mi w oczy i poprosił, żebym za niego wyszła, zupełnie jakby wcześniej nie wystawił weksli na mojego brata!”. „Nieważne, uspokój się, to minęło. Tak mu odmówiłaś, że więcej nie przejdzie przez te drzwi, nie martw się”. „Mam nadzieję”. Ayse kieruje łakome spojrzenie na stolik z tortem, czekoladkami i kwiatami. „Meryem, może spróbujemy tego?” – sugeruje, oczami już konsumując łakocie.
„Dojdź do siebie” – Meryem upomina przyjaciółkę. – „To nie jest czekolada, to trucizna! Jak najszybciej się tego pozbędę, denerwuje mnie!” – Zabiera kwiaty i czekoladki. „Ja wezmę tort.” – Ayse podnosi smakowicie wyglądające ciasto i ukradkiem nabiera na palec odrobinę kremu. Tymczasem Durmus i jego siostra przychodzą do baraku. Ze spuszczonymi głowami stają przed Tekinem. „I co mam teraz z wami zrobić?” – pyta gangster. – „Myślę i myślę, ale nie mogę znaleźć odpowiedniej kary za to, co właśnie mi zrobiliście. Pomóżcie mi i podpowiedzcie, co mam zrobić?”.
„Bracie, bądź łaskawy, wybacz nam” – błaga Durmus. – „Zobaczysz, że to naprawię”. „Jak zamierzasz to naprawić, fałszywy teściu?” – pyta Tekin. „Bracie, gdybym wiedział, że sprawy się tak potoczą, czy wezwałbym ciebie? To wszystko było z powodu Neriman. Powiedziała, że przekona Meryem. Jestem ofiarą”. „On kłamie!” – zarzeka się Neriman i szarpie brata za włosy. „Dość! Dość kłótni przede mną!” – grzmi Tekin. – „Wasza dwójka jakoś przekona Meryem, by wyszła za mnie. Meryem nigdy więcej tak się do mnie nie odezwie, zrozumieliście? Teraz zjeżdżajcie, zanim zrobię coś, czego będę żałował!”. Durmus i jego siostra w oka mgnieniu opuszczają gabinet gangstera.
Akcja przenosi się do rezydencji. Ulviye wchodzi do kuchni i nalewa sobie wody. Do jej uszu docierają odgłosy rozmowy. To jej syn rozmawia z Cemilem w salonie. „Nie chcę nic mówić, zanim nie zapoznam się dobrze z raportami, ale toniemy, prawda?” – bardziej stwierdza, niż pyta Levent. – „Ty też jesteś tego świadomy”. „Niestety, nie mogę powiedzieć, że jest dobrze” – odpowiada przyjaciel. „Jak to możliwe? Jak mogli tak źle sobie radzić? Nieważne, na razie nie będziemy nic mówić mamie”. Kamera robi zbliżenie na Ulviye. „Co się dzieje?” – pyta w myślach kobieta.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Tekin pożycza pieniądze od lichwiarza, a następnie dzwoni do Hulyi. „Jestem Tekin Gunduz” – przedstawia się. – „Nie znasz mnie, ale wiem, że masz problemy finansowe”. „Czego chcesz ode mnie?” – pyta żona Bahadira. „Niczego od ciebie nie chcę, ale mam coś, czego potrzebujesz. Możemy się spotkać?”. Wkrótce Hulya przychodzi na miejsce spotkania, gdzie czeka już na nią Tekin z neseserem w ręku.
„Szczerze mówiąc, zaskoczyłeś mnie” – oznajmia kobieta. – „Czy Sefa podał ci mój numer?”. „Tak, łączą nas pewne interesy” – odpowiada gangster. „Dobrze, dlaczego do mnie zadzwoniłeś? Sefa musiał ci powiedzieć, że nie dał mi pieniędzy”. „Powiedział tak, ale to nie znaczy, że ja ci nie dam.” – Tekin otwiera teczkę, która po brzegi wypełniona jest gotówką. „Jak to? Te pieniądze są dla mnie?”. „Te pieniądze mogą być twoje, ale pod jednym warunkiem. Zaakceptujesz mój warunek, a ja dam ci te pieniądze”.
Następna scena rozgrywa się w firmie. Hulya rozmawia w swoim gabinecie przez telefon, obok niej siedzi jej mąż. „Zostaw powód, Cemil” – mówi kobieta do słuchawki. – „Poprosiłeś o zapłatę odszkodowania i właśnie wpłaciłam je na wasze konto. Czy jest jeszcze jakiś problem? Świetnie, w takim razie do widzenia”. „Co powiedział?” – docieka Bahadir, gdy jego żona się rozłącza. „Pytał, gdzie znaleźliśmy pieniądze i takie tam. Zostaw Cemila, wreszcie mogę oddychać pełną piersią”. „Znowu nas uratowałaś, kochanie. Gratuluję ci”. „Ja też chciałabym móc choć raz tobie pogratulować. Chodź, idziemy”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem jest w pokoju Omera. Siedzi na łóżku i mierzwi włosy śpiącego chłopca. „Omer, mój aniołku, wiem, że będziesz na mnie zły, ale muszę to zrobić” – mówi w myślach. – „To będzie dla mnie trudne, ale siostry robią wszystko dla swoich młodszych braci. Bez mrugnięcia okiem dokonują najbardziej bolesnych poświęceń. I ja zrobię to, co muszę”. Dziewczyna wyciąga z szafki notatnik i zaczyna coś pisać.
Akcja wraca do firmy. Dyrektor finansowy wchodzi do gabinetu Leventa. „Panie Fikrecie, istnieje duża różnica między raportami, które mi przyniosłeś, a tymi na komputerze” – oznajmia syn Ulviye. – „Co się dzieje? Przyniosłeś złe dokumenty?”. „Nie, te same raporty, które ci dostarczyłem, są także na komputerze. Przekazałem je pani Hulyi, ona z kolei miała przekazać je tobie. To pani Hulya przygotowała ostatni raport”. „Oczywiście, że tak… Toniemy, prawda?”. Dyrektor skina głową na potwierdzenie. „Nikt o tym nie może się dowiedzieć” – zaznacza Levent. – „Możesz odejść”.
Po chwili telefon Leventa zaczyna dzwonić. To jego przyjaciel. „Dziękuję za płatność” – mówi Cemil. „Jaką płatność?” – nie rozumie brat Bahadira. „Odszkodowanie zostało zapłacone. Hulya zadzwoniła do mnie z potwierdzeniem. Wiedziałem, że to rozwiążesz”. „Cemil, zadzwonię do ciebie później.” – Levent rozłącza się i mówi do siebie, zachodząc w głowę: „W jaki sposób zapłacono?”. Akcja przenosi się do dzielnicy. Meryem idzie drogą. Nagle pojawia się przed nią Tekin. „Czego chcesz?” – pyta dziewczyna. „Ostatnia noc była bardzo nieprzyjemna” – mówi gangster. – „Nikt ci nie powiedział. Nie przyszedłbym, gdybym wiedział, że tak jest. Wybacz mi. Nie wiem, jak wytłumaczyć ci moje uczucia do ciebie…”.
„Nie waż się” – przerywa Meryem. – „Nawet przez przypadek nie waż się dokończyć tego zdania. Wyrzuć to ze swojej głowy, jeśli myślisz, że coś dla mnie znaczysz. Nie może być niczego między nami, słyszałeś? Niczego!”. Córka Durmusa odchodzi energicznym krokiem. „Przekonamy się” – mówi do siebie Tekin. – „Sprawię, że będziesz żałować tego, co właśnie powiedziałaś. Zobaczysz, kto tutaj dowodzi”. Akcja przeskakuje do wieczora. Levent wraca do domu. Wchodzi do salonu, gdzie znajdują się jego brat i bratowa. Siada obok kobiety. „Co się dzieje?” – pyta Hulya. – „Jesteś jakiś spięty. Masz jakiś problem?”.
„Jeśli nazywasz to problemem, to tak” – odpowiada Levent. Nie wie, że w hallu pojawiła się właśnie jego mama i wszystko słyszy. – „Mamy wielki problem. Holding Metehanoglu upada”. „Nie ma nic takiego” – zapewnia Hulya. – „Czyż nie, Bahadirze?”. „Tak, nie upadamy” – potwierdza mężczyzna. – „Gdyby tak było, jak mielibyśmy zapłacić odszkodowanie?”. „Chcę właśnie o to zapytać” – oświadcza Levent. – „Jak zapłaciliście? Banki nie udzielają nam kredytów, kasa jest pusta. Jak to zrobiliście? Skąd wzięliście taką ilość pieniędzy?”. „My…” – próbuje odpowiedzieć Bahadir, ale żona od razu nakazuje mu milczeć.
„Chwileczkę, Hulyo” – mówi stanowczo Levent. – „Słucham cię, bracie. Mów”. „Wzięliśmy pożyczkę u lichwiarza” – wyznaje Bahadir. „Co?! U lichwiarza?!” – przeraża się Levent. – „Jesteś świadomy tego, co zrobiliście?”. W tym momencie do salonu wchodzi, z trudem trzymając się na nogach, Ulviye. Jest śmiertelnie blada. Chwyta się za klatkę piersiową, a po chwili traci przytomność! Następna scena rozgrywa się w szpitalu. Ulviye trafia na oddział ratunkowy. Hulya, Bahadir i Levent zostają na korytarzu.
„Mamusiu…” – mówi zrozpaczony Bahadir. „Kochanie, mama Ulviye jest bardzo silna. Przezwycięży to, nie smuć się” – zapewnia Hulya. Levent kieruje na nią nienawistne spojrzenie. Tymczasem Meryem jest w domu przyjaciółki. Razem siedzą na wersalce. „Naprawdę odeszłaś z rezydencji?” – pyta Ayse. „Co mogłam zrobić? Byłam wystarczająco cierpliwa. Nie oskarżył mnie tylko o bycie morderczynią, ale teraz to zrobił. Nie mogłam już tego znieść. Po zobaczeniu tego, co zrobił dzisiaj, postanowiłam odejść”.
„To dziwne” – mówi Ayse. – „Z powodu swoich uprzedzeń obraża młodą dziewczynę, z drugiej strony ratuje jej brata i złości się na każdego, kto się nim nie opiekuje. To dziwak”. „Jest dziwny, ale dzisiaj upewniłam się, że naprawdę chroni Omera”. „W porządku, ale mógłby być bardziej uprzejmy, żebyś nie musiała zostać bez pracy. Czy to złe?”. „Nieważne, wystarczy, że dba o Omera. Ja znajdę inną pracę”. „A Omer? Czy nie będzie smutny bez ciebie?”. „Będzie smutny, ale beze mnie w domu będzie spokojniej. W końcu poczuje się lepiej”. Czy Meryem nie wróci już do rezydencji? Czy Ulviye przeżyje? Na jaki warunek Tekina zgodziła się Hulya?