Miłość i przeznaczenie odc. 106: Wszyscy żyją! Mehdi zapewnia Zeynep, że to nie on stoi za atakiem! [Streszczenie + Zdjęcia]

Odcinek 106: Akcja odcinka rozpoczyna się w nowym domu Nermin. Kobieta, Zeynep i Sakine są całe i zdrowe. W domu są policjanci. „Co się stało?” – pyta jeden z mundurowych. „Byłyśmy przed bramą, motocyklista jechał w naszą stronę” – opowiada Zeynep. – „W ręku trzymał pistolet”. „Ilu ludzi było?”. „Poza motocyklistą nie widziałam nikogo. Nie wiem, czy był tam jeszcze jakiś samochód lub motocykl”. „Widziałaś numery rejestracyjne?”. „Nie widziałam. Myślałam tylko o tym, czy moim mamom się nic nie stało. Nie mogłam przyjrzeć się dokładniej”. „Czy zauważyłaś jakieś problemy z zamkiem? Ktoś próbował się włamać?”. „Nic nie zauważyłyśmy, nie wiem”.

„Dobrze, koledzy sprawdzą, czy są jakieś odciski palców na drzwiach” – oznajmia policjant. – „Czy miałaś wcześniej jakieś problemy z sąsiadami?”. „Nie, właśnie się przeprowadziłyśmy do tego domu, nikogo nie znamy” – odpowiada dziewczyna. „A czy masz jakichś wrogów lub podejrzewasz kogoś, kto mógłby to zrobić? Pani Zeynep, jeśli jest ktoś taki, nie chroń go”. „Nikogo nie chronię. Proszę cię, wykonuj swoją pracę. Jesteś teraz naszą jedyną nadzieją”. Funkcjonariusz odchodzi, a Zeynep udaje się do pokoju, w którym znajdują się jej obie mamy, nadal roztrzęsione.

„Nie mogę uwierzyć” – mówi Nermin. – „Powiedziałaś nam, że odtąd mamy siedzieć i milczeć. Grzecznie siedziałyśmy na swoich miejscach, ale jak tylko ten człowiek wyszedł, strzelanina rozpętała się przed naszą bramą. Nie jesteś tego świadoma, córko? Dlaczego nadal go bronisz?”. „Nikogo nie bronię, mamo. Nie wiemy, czy zrobił to Mehdi. Poza przeszłością nie mam nic wspólnego z Mehdim i nie będę miała”. „Jaki on ma z tobą problem?”. „Mamo, jest coś takiego, co nazywa się prawem. Nauczyłam się tego w szkole. Policja prowadzi teraz dochodzenie. Znajdą tego, kto strzelał, dobrze? Kiedy dowiemy się, kto to zrobił, własnymi rękami postawię go przed sądem, ale jeszcze nie wiemy, czy Mehdi to zrobił”.

„Teraz policjanci pojadą i aresztują Mehdiego, powiedzą, że go podejrzewam” – mówi dalej Zeynep. – „Uważacie, że to słuszne?”. „Dlaczego podejrzewamy tego człowieka?” – pyta Nermin. – „Ten człowiek wsadził cię do samochodu i porwał! Dlatego właśnie jest podejrzany!”. „Mehdi nadal jest na zwolnieniu warunkowym. W domu ma dziecko, rodzinę. Jak bardzo jego rodzina została zraniona, Mehdi wie to najlepiej. Czy znowu ryzykowałby wszystko? Nie mamy żadnego dowodu, że Mehdi to zrobił”. „Córko, mamy wroga, który wycelował w nas broń!” – stwierdza Sakine.

„Ten człowiek zrobił to, aby zastraszyć mnie i ciebie, córko” – przekonuje przybrana mama. „Wiesz, że Mehdi już wcześniej…” – mówi biologiczna mama. „Jestem już tym naprawdę zmęczona!” – przerywa Zeynep. – „Jeśli Mehdi jest winny, odpowie za to. W porządku?”. Dziewczyna odchodzi. Nermin sięga po telefon, dzwoni do Barisa i informuje go o tym, co się stało. Wkrótce o sprawie dowiaduje się Nuh i powiadamia Cemile. Ta od razu udaje się do brata. „Mehdi, co zrobiłeś?” – pyta kobieta. – „Tylko mnie nie okłamuj!”. „Siostro, co się stało? Uspokój się” – prosi mężczyzna. „Kiedy Zeynep przeprowadzała się do nowego domu, ktoś do nich strzelał”.

„Czy Zeynep coś się stało?” – pyta od razu Mehdi. „Nie. Nikomu nic się nie stało, dzięki Bogu” – odpowiada Cemile. – „Dzwoniłam do ciebie, dlaczego nie odbierasz? Kiedy się nie zgłosiłeś, pomyślałam…”. „Pomyślałaś, że ja za to odpowiadam, prawda?”. „Pomyślałam tak czy inaczej, czy to jest teraz ważne?”. „Dobrze, uspokój się, siostro”. „Jak mam się uspokoić? Co jeśli pomyślą, że ty to zrobiłeś? Jak wyjaśnimy to ludziom? Jak ich przekonamy? Dalej, powiedz mi. Jeśli znowu pójdziesz do więzienia, nie przetrwam tego!”. „Nic mi się nie stanie, nie bój się”. „Proszę, bądź ostrożny. Tak bardzo się bałam, ręce mi się trzęsą”.

Baris przyjeżdża na komisariat. Znajduje tutaj Zeynep. „Jeśli przekroczyłem granicę, przepraszam” – mówi mężczyzna. – „Wybacz mi”. „To ja ciebie przepraszam, przesadziłam” – mówi córka Sakine. – „Teraz bardzo się denerwuję, gdy ktoś próbuje podejmować decyzje dotyczące mojego życia. To nie było z twojego powodu, tak mało zostało mi cierpliwości. Eksploduję, jak tylko ktoś próbuje podejmować decyzje w moim imieniu”. „Eksploduj, Zeynep. Na mnie też eksploduj, docenię to. Ale chcę, żebyś zrozumiała, że nie próbuję podejmować decyzji w twoim imieniu. Jest różnica między pragnieniem bycia z tobą, a bycia ponad tobą”.

W tym momencie do komisariatu wchodzi… Mehdi! Podchodzi do Zeynep i przytula ją. „Nie zrobiłem tego” – zapewnia. „Skąd masz prawo?” – pyta Baris, wbijając oskarżycielskie spojrzenie w rywala. „Proszę?” – nie rozumie brat Cemile. „Przyszedłeś rano, przestraszyłeś dziewczynę. Teraz mówisz, że tego nie zrobiłeś. Już naprawdę nic mnie nie zdziwi”. „Nie mam z tym absolutnie nic wspólnego.” – Mehdi, mówiąc to, patrzy prosto w oczy Zeynep. – „Nie mogłabyś o tym pomyśleć, prawda?”. „Nie pomyślałam, ale… Jeśli okaże się, że jesteś z tym jakoś powiązany…”.

„Zeynep, jaki mogę mieć związek z czymś takim?” – pyta Mehdi. – „Czy jestem osobą, która wycelowałaby w ciebie pistolet? Ja też mam w głowie pewne myśli, pytania. To samo przydarzyło się nam wczoraj”. „Jak to? Kto to zrobił?” – pyta zaintrygowana Zeynep. „Nie wiem, może Veysi, może jakiś wróg brata Cengiza. Biorąc pod uwagę, że sytuacja jest taka sama, podejrzewam, że zrobiła to ta sama osoba”. „Czy nie mówiłam ci, żebyś nie wpadał w kłopoty, Mehdi? Mamy były ze mną. Co gdyby im coś się stało?”. „Ktokolwiek to zrobił, znajdę go”. „Nie składaj mi takich obietnic. Ja zrobię wszystko, co trzeba. Sama rozwiążę swoje problemy. Prawo jeszcze istnieje”.

„Jeśli to się przyda, przyszedłem złożyć zeznania” – oznajmia Mehdi. – „Ja też wiem, że prawo istnieje. Ale czasami prawo przychodzi za późno”. „Brawo, jesteś bardzo mądrą osobą” – mówi z drwiną Baris. „Spokojnie, odważny lwie. Bądź ostrożny, żeby nikogo nie skrzywdzić”. „Więc chodź, bracie. Wiemy, kim jesteśmy. Nauczmy się czegoś od takich jak ty. Zobaczmy, gdzie są nasze granice. I zrozummy, dlaczego za każdym razem, kiedy coś przydarza się dziewczynie, wszystko wskazuje na ciebie”. „Baris, proszę cię” – odzywa się Zeynep. „Kim jesteś, żeby tak do mnie mówić?” – pyta Mehdi, z trudem utrzymując panowanie nad sobą.

„Czy wiesz, co mówi prawo?” – pyta Baris, odważnie stojąc przed rywalem. – „Kiedy osoba raz popełnia przestępstwo, jest bardzo prawdopodobne, że zrobi to po raz kolejny”. „Panowie, jesteście na komisariacie” – upomina mężczyzn jeden z policjantów, widząc, że sytuacja między nimi robi się coraz bardziej napięta. „Będę na zewnątrz, Zeynep” – oznajmia Baris i odchodzi. Dziewczyna podąża za nim. „Nie zrobiłem tego” – powtarza Mehdi, nim jego była żona znika za drzwiami. Kto stoi za atakiem?