Zranione ptaki odcinek 5: Omer próbuje uciec ze szpitala! Levent przywozi go do rezydencji! [Streszczenie + Zdjęcia]

5: Omer budzi się w szpitalu. Przy jego łóżku znajdują się Levent i Ulviye. Chłopiec przypomina sobie, że widział już tego mężczyznę w porcie. „Czujesz się już lepiej, prawda?” – pyta Levent, ale Omer milczy. – „Dlaczego nie odpowiadasz? Powiedz mi przynajmniej swoje imię”. „Może nie umiesz mówić?” – pyta pani Metehanoglu. – „Ale wyglądasz na mądre dziecko. Kochanie, masz kogoś? Mamę, tatę, siostrę? Powiedz przynajmniej czyjeś imię”. Chłopiec konsekwentnie milczy. Levent pochyla się nad nim i pyta szeptem: „Kim jest ta dziewczyna?”. Nie uzyskuje jednak odpowiedzi.

Durmus razem z człowiekiem Tekina, Doganem, nieprzerwanie szukają Omera. Udają się do domu Ayse, a następnie do kawiarni, w której pracuje Meryem, jednak nie natrafiają na żaden trop. Akcja przenosi się do rezydencji. Hulya wchodzi do kuchni, gdzie Asli siedzi ze wzrokiem wbitym w telefon i raczy się kawą. „Pani Asli, potrzebujesz czegoś?” – pyta żona Bahadira. Dziewczyna momentalnie odkłada telefon, podnosi się i oznajmia: „Przepraszam, chciałam trochę odpocząć, póki nie ma mamy”. „A gdzie jest twoja mama?”. „Pani Ulviye wezwała ją do szpitala”. „Doprawdy? Dlaczego ja o tym nie wiem? Tak po prostu sobie poszła? Czy nie powinna mi tego zgłosić?”.

„Wyszła w pośpiechu. Pani Ulviye powiedziała, że to pilne” – tłumaczy służąca. „Czego jej potrzeba?” – docieka Hulya. – „Dlaczego do niej zadzwoniła? Asli, twoje milczenie wyrywa mnie z butów! Jeśli od ciszy rozboli mnie głowa, ty będziesz za to odpowiedzialna!”. Hulya udaje się do swojego pokoju. Sięga po telefon i dzwoni do męża. „Halo, kochanie?” – odbiera Bahadir. – „Właśnie przyszłaś mi do głowy, wiesz?”. „Super, przynajmniej jedno z was się mną zainteresowało. To dobra wieść!”. „Co się stało, kochanie? Czy coś cię zdenerwowało?”. „Coś? Od wczoraj zdenerwowała mnie nie jedna, a dziesięć rzeczy!”.

„Najpierw mama i twój brat pojechali z dzieckiem do szpitala, a potem zadzwonili po Aysel!” – kontynuuje wzburzona Hulya. „Kochanie, muszę kończyć, czekają na mnie na spotkaniu” – oznajmia mężczyzna. „Co?! Mówię do ciebie! Jak możesz kończyć?! Nie denerwuj mnie!”. „Dobrze, kochanie, słucham cię. Spotkanie może zaczekać. O jakim dziecku mówiłaś?”. „Skąd mam wiedzieć? Twoja mama i brat pojechali z nieznanym dzieckiem. Bahadir, co to za dziecko? Dlaczego jest tutaj? Kim jest jego rodzina? Dlaczego twoja mama i brat pojechali z nim? Wyczuwam coś złego”.

„Kochanie, tylko sobie wyobrażasz” – przekonuje brat Leventa. – „Pomyśl o czymś innym. Wieczorem się dowiemy”. „Twoja mama wszystko tak dobrze organizuje, ściągnęła mężczyznę ze środka morza, teraz nie może wyjechać!”. „Kto? Levent?”. „Oczywiście, że on! Kto jeszcze mógłby?! Kiedy on się stąd wyniesie? Dopóki on tutaj jest, nie mogę być spokojna! Czy znalazł już to pudełko?”. „Kochanie, odejdzie, jak tylko je znajdzie. Nie martw się, nie zostanie z nami”. „Mam nadzieję”. „Kochanie, muszę iść, czekają na mnie”. „Bahadir, przyjedź wcześnie. Musimy dowiedzieć się, kim jest to dziecko. Nie mogę więcej znieść. Nie mogę znieść tego, że Levent jest tutaj! Ciągle się denerwuję!”.

Hulya rozłącza się i mówi: „Nawet ciebie bym nie zniosła, gdybyś nie miał takiego bogactwa!”. Akcja wraca do szpitala. Aysel przyniosła piżamę dla Omera. Chłopiec jednak odmawia jej założenia. Zakłada ją dopiero wtedy, gdy zostaje sam z Leventem. Akcja przeskakuje do wieczora. Gdy Omer zostaje sam w sali, Meryem w przebraniu salowej wchodzi do środka. Nagle słyszy odgłos zbliżających się kroków. Szybko chowa się w łazience, a po chwili do sali wchodzi Levent.

Syn Ulviye kuca przy łóżku i mówi: „Wiem, że nie śpisz. Możesz otworzyć oczy, właśnie tak. Najpierw powiedz mi swoje imię. Nie powiesz? W porządku. Kim była ta dziewczyna obok ciebie tamtej nocy? Co robiłeś na mojej łodzi? To ona kazała ci zabrać pudełko, prawda? Posłuchaj, jesteś bardzo młody. W tym, co się stało, nie ma w ogóle twojej winy, ale proszę, powiedz mi, kim jest ta dziewczyna? Będę pytał, dopóki nie odpowiesz, nie męczmy się nawzajem. Tej dziewczynie nie wystarczyła łódź, dlatego przyprowadziła cię do rezydencji, żebyś i to miejsce obrabował, prawda?”.

Meryem przypadkowo przewraca pojemnik z mydłem w płynie, który wpada do umywalki, powodując słyszalny odgłos. Levent od razu zagląda do pomieszczenia. Przebrana za salową Meryem z założoną na twarz maseczką udaje, że właśnie sprząta. „Przepraszam, pomyślałam, że wyrzucę śmieci, nie przeszkadzając ci” – tłumaczy dziewczyna, wyciągając worek ze śmieciami z kosza. Dla pewności trzyma opuszczoną nisko głowę, bojąc się, że mężczyzna może rozpoznać ją po oczach. „Chwileczkę.” – Levent zatrzymuje ją, gdy ta jest już przy samych drzwiach wyjściowych. Córka Durmusa nieruchomieje, pewna, że została zdemaskowana.

„To też wyrzuć.” – Levent podaje Meryem niepotrzebną torebkę. Ta zabiera ją i szybko opuszcza salę z dudniącym w piersi sercem. Udaje się do schowka na sprzęt dla salowych, gdzie mówi do siebie: „Muszę natychmiast zabrać Omera z tego pokoju, inaczej ten człowiek zadzwoni na policję! Ale jak? Jak mam stamtąd zabrać Omera?”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Meryem dzwoni z recepcji do sali Omera. „Halo?” – Levent podnosi słuchawkę. „Pan doktor ma ci coś do powiedzenia, czeka na ciebie w swoim gabinecie” – okłamuje. „W porządku, już idę.” – Mężczyzna opuszcza salę. Omer od razu zeskakuje z łóżka, zakłada buty, z szafy wyciąga swoje rzeczy i wybiega na korytarz.

Po chwili do sali wchodzi Meryem. Jest zdumiona, gdy nie widzi w środku swojego przybranego brata. Wraca szybko na korytarz i rozgląda się dokoła. Nagle staje przed nią… Levent! „Ty…” – odzywa się mężczyzna, robiąc wielkie oczy. – „Co ty tutaj robisz?”. Dziewczyna ucieka. Na zewnątrz dostrzega biegnącego drogą Omera. Krzyczy za nim, ale chłopiec jej nie słyszy. Gdy w końcu go dogania, obok nich zatrzymuje się dostawczak z Durmusem i Doganem w środku. Człowiek Tekina wyskakuje z pojazdu, odpycha dziewczynę i wciąga malca do środka.

Meryem podnosi się z ziemi i co sił w nogach biegnie za odjeżdżającym furgonem. Co oczywiste, nie jest w stanie go dogonić. Nieoczekiwanie drogę bandziorom zajeżdża auto Leventa! Syn Ulviye pobija Dogana, zabiera Omera do swojego samochodu i odjeżdża razem z nim! „Kim byli ci mężczyźni?” – pyta. – „Dokąd chcieli cię zabrać? Nie będziesz mówił?”. „Chcę do mojej siostry” – odzywa się chłopiec. „Czyli jest twoją siostrą. Nie martw się, znajdziemy ją”.

Levent przywozi Omera do rezydencji. Aysel i Ulviye z radością witają chłopca. Zgoła inaczej reaguje Hulya. „Czy mój szwagier nadal czyni dobro?” – pyta kobieta. – „Dowiedziałeś się już, kim jest to dziecko?”. „Omer jest głodny” – zabiera głos Ulviye. – „Aysel nakarmi go”. „Czy Aysel jest jego ciotką?”. Levent odchodzi na górę, nie chcąc włączać się w dyskusję z bratową. „Nie jest ważne, kim jest dziecko” – mówi do synowej Ulviye. – „Ważne jest to, że wpływa bardzo dobrze na Leventa. Od wczoraj jest zupełnie innym człowiekiem”.

„To właśnie problem” – przekonuje Hulya. – „Levent próbuje to dziecko umieścić w miejsce swojego zaginionego syna. Jego trauma będzie większa, kiedy zda sobie sprawę, że nie jest to jego dziecko”. „Levent czuje się bardzo dobrze” – upiera się pani Metehanoglu. – „Smutek w jego oczach zmalał. To się liczy”. „Co się stanie, kiedy pojawi się rodzina dziecka?”. Jak długo Omer zostanie w rezydencji? Czy Meryem będzie próbowała go stąd zabrać?