56: Meryem i Levent wracają z parku. Levent czeka na nich na podwórku. Kamera przenosi się do pokoju Hulyi, gdzie znajdują się obie siostry. „Dlaczego to robisz? Dlaczego kłócisz się z ludźmi?” – pyta Melis. – „Widzisz, że wyrzuci ją stąd, uspokój się trochę”. „Gra nie jest jeszcze skończona, moja droga” – mówi Hulya. – „Meryem odejdzie, a co z Efe?”. „Przestań nazywać tak to dziecko!”. „Omer to Efe. Żadne kłamstwo nie zmieni tej prawdy”. „To kłamstwo zaprowadzi rodzinę Metehanoglu do grobu. Prawda, jaka by nie była, nie przezwycięży tego kłamstwa, zaufaj mi”.
„Tylko ty tak myślisz” – przekonuje Hulya, siadając na sofie. Melis podaje siostrze szklankę z wodą i tabletkę. „Dalej, weź swój lek” – mówi. Żona Bahadira bierze pastylkę do ust. Nagle drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi Asli. „Chciałam tylko, abyście wiedziały, że Meryem przybyła” – oznajmia dziewczyna. „Zostań tutaj, siostro” – mówi Melis i wychodzi wraz z pokojówką. Hulya wypluwa tabletkę, którą przed chwilą włożyła do ust, i mówi do siebie: „Nie uśpisz mnie, pani Melis”.
Kamera przenosi się na zewnątrz. Levent prosi Melis, by zabrała Omera do środka, a sam zostaje z Meryem na zewnątrz. „Czy jest jakiś problem?” – pyta córka Durmusa. – „Przez cały dzień byłeś jakiś spięty, a potem zadzwoniłeś i powiedziałeś, żebym od razu przyszła”. „Wsiadaj do samochodu” – rozkazuje syn Ulviye. „Dokąd jedziemy?”. „Wsiadaj, powiedziałem!” – Bierze dziewczynę za ramię i wrzuca ją na fotel pasażera. Sam zajmuje miejsce za kierownicą i razem odjeżdżają.
Kamera przenosi się do kuchni. Melis odchodzi od okna i zatrzymuje się w pobliżu Asli i Omera. „Niech przyjdzie moja siostra!” – mówi zniecierpliwiony chłopiec. – „Dlaczego mojej siostry nie ma tutaj?”. „Siostra i siostra!” – grzmi córka Aysel. – „Zamknij się i jedz te ciasteczka!”. „Asli!” – Melis skina na pokojówkę, by podeszła do niej. – „Nie traktuj tak dziecka”. „Ale sama mi tak kazałaś” – przypomina dziewczyna. „Jeśli ci tak kazałam, to teraz masz być dla niego miła. Jego siostry nie będzie już tutaj i jeśli nadal będziemy chłodni wobec niego, nie przestanie o nią wypytywać. Zajmuj się nim i nie pozwól mu odczuć nieobecności siostry”.
Levent przywozi Meryem pod jej dom w dzielnicy. Wyciąga z bagażnika walizkę ze spakowanymi rzeczami dziewczyny i rzuca ją przed furtkę. „Wszystkie twoje rzeczy są tutaj” – oświadcza i chce od razu wrócić do samochodu. Meryem nie pozwala mu jednak na to i pyta: „Dlaczego? Co się stało? Czy nie mam prawa wiedzieć? Dlaczego przywiozłeś mnie tutaj i zostawiłeś z walizką, nie dając nawet krótkiego wyjaśnienia?”. „Jeszcze oczekujesz, że będę ci wyjaśniał?”. „Jesteś mi winien wyjaśnienie. Co ci zrobiłam? Skąd wziął się twój gniew?”.
„Ta broszka była rodzinnym wspomnieniem” – oznajmia Levent. – „Wiem, że dla ciebie nic nie jest cenniejsze od pieniędzy, ale powinnaś przynajmniej zastanowić się trochę, zanim ją ukradłaś”. „Co?! Jaka broszka? O czym ty mówisz?”. „Powinnaś była pomyśleć o tym przed kradzieżą.” – Levent wsiada do auta i odjeżdża. „Nie jestem złodziejem!” – krzyczy Meryem za samochodem. – „Przysięgam, że niczego nie ukradłam!”. Dziewczyna upada na drogę i wybucha szlochem.
Akcja przeskakuje do wieczora. Cita, Minik i Ciszka stoją przed zdenerwowaną Neriman. „Spójrzcie, która godzina! I jeszcze mi mówicie, że nie wiecie!” – grzmi kobieta. – „Myślicie, że możecie mnie oszukać? Dlaczego go przede mną ukrywacie?! Gdzie jest Camur?!”. „Nie wiemy, mamo Neriman” – odpowiada Minik. „Nie chcecie powiedzieć! Niech tylko Camur wpadnie w moje ręce!”. Do pomieszczenia wchodzą Dogan i Durmus. „Nie ma jeszcze żadnych wieści, Neros?” – pyta ten pierwszy. „Nie ma, jakby zapadł się pod ziemię! Udało wam się coś znaleźć?”.
„Przeszukaliśmy wszystko, ale na nic nie natrafiliśmy” – odpowiada Dogan. – „Boże drogi, to wcale nie jest podobne do Camura. Czy coś mu się stało?”. „Co mogło mu się stać?” – pyta Neriman. – „To Camur, kto wie, gdzie zawędrował. „Może został złapany przez policję” – sugeruje Durmus. „Musimy odnaleźć Camura, zanim sprawa dojdzie do uszu Tekina, inaczej wszyscy będziemy w biedzie. Także wy!” – Wskazuje na dzieci. – „Durmus, rozejrzyjmy się jeszcze w okolicy”.
W następnej scenie widzimy Camura i jego ojca w pomieszczeniu, w którym panuje półmrok. Kamil trzyma syna za kurtkę i pyta: „Myślałeś, że możesz ode mnie uciec? Dalej, ucieknij teraz, uratuj się znowu!”. „Pewnego dnia uratuję moją siostrę przed tobą i ona całkowicie o tobie zapomni!” – zarzeka się chłopiec. – „Nie będzie pamiętać, że byłeś jej ojcem!”. „Dość! Widzę, że nie dość ci lania!” – Mężczyzna unosi rękę. Scena w tym miejscu dobiega końca.
Akcja przenosi się do domu Durmusa. Safiye siedzi wraz z Meryem na wersalce. „Nazwał mnie złodziejką. Ja nie jestem złodziejką!” – mówi dziewczyna, a po jej policzkach płyną łzy. – „Kiedy znalazłam Omera bawiącego się biżuterią, zezłościłam się na niego i od razu zaniosłam pudełko do pokoju pani Hulyi. Musiała być tam ta broszka”. „Dlaczego mu tego nie powiedziałaś, córko?” – pyta mama Ayse. – „Powinnaś powiedzieć, że dziecko bawiło się i że wtedy broszka musiała wypaść”. „Gdyby chciał mnie wysłuchać, zapytałby mnie. Nie zapytał, czy to zrobiłam, tylko od razu mnie oskarżył. Ja nie jestem złodziejką, nie jestem!”.
„Oczywiście, że nie jesteś, moja córko.” – Safiye ociera mokrą twarz Meryem. – „Bądź trochę cierpliwa, na pewno dowiedzą się prawdy”. „Wybacz mi, ciociu Safiye, zatrzymałam cię”. „Co mam ci wybaczyć, córko? Wracałam od Munever i zobaczyłam cię przez okno. Zapukałam do drzwi, by zobaczyć, co robisz w domu. Na szczęście cię zobaczyłam”. „Omer! Jemu też powiedzą, że jestem złodziejką! Muszę szybko iść do rezydencji i porozmawiać z Omerem”. „Zaczekaj, córko. Najpierw się trochę uspokój. Omer już teraz śpi, jutro będzie nowy dzień”. „Ale…”. „Posłuchaj mnie i nie idź. Jeśli teraz pójdziesz, wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje. Nie powiedzą nic Omerowi, nie zasmucą go”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melis czeka przed pokojem Omera. Gdy słyszy zbliżające się kroki, wchodzi do środka, zostawia uchylone drzwi i siada na łóżku obok śpiącego chłopca, jakby czule się nim opiekowała. Po chwili do pokoju zagląda Levent. „Powiedział, że nie zaśnie, dopóki nie wróci jego siostra, a potem zaczął płakać” – oznajmia Melis. – „Jutro na pewno o nią zapyta, co mu powiemy? Może dobrze by mu zrobiło, gdyby zobaczył ją ponownie”. „Nie! Jej noga więcej tu nie postanie!” – sprzeciwia się mężczyzna. – „I Omer przywyknie do tego”.
„Nie martw się, mój drogi.” – Melis dotyka ramienia mężczyzny. – „Ja zaopiekuję się nim. Z pewnością będzie przez kilka dni smucił się i płakał, ale jeśli okażemy mu miłość i uwagę, zapomni. Razem pokonamy wszystko, nie martw się o nic”. „Dziękuję. Dobrej nocy” – życzy Levent i odchodzi. Melis kieruje wzrok na śpiącego Omera i mówi do siebie: „Jesteś moim biletem do serca Leventa”. W następnej scenie kobieta wchodzi do swojego pokoju. Chce zapalić światło, gdy nagle dopada do niej Hulya i przyciska ją do ściany.
„Siostro, co ty robisz?” – pyta przerażona Melis. „Zabiję cię, słyszałaś?!” – grzmi będąca w furii Hulya. – „Będziesz żałować, że się urodziłaś!”. „Uspokój się. Co się stało?”. „To ty się uspokój! Mnie chcesz oszukać swoim ptasim móżdżkiem? Interesuje cię tylko Levent! Nie obchodzi cię, że Efe jest tutaj!”. „Siostro, puść mnie. Meryem odeszła, a zaraz po niej odejdzie też Omer. Obiecuję ci to. Ale do tego potrzebny jest czas. Wieżę buduje się powoli, czyż nie? Wszystko będzie tak, jak tego chcemy”.
„Dość mam twoich taktyk!” – Hulya nie daje się przekonać zapewnieniom siostry. – „Tymi pustymi historyjkami możesz oszukiwać tutejszych głupców, ale nie mnie! Jeśli szybko nie znajdziesz sposobu, by pozbyć się tego bachora z domu, pani Ulviye dowie się, że to ja sprzedałam broszkę!”. „Siostro, uspokój się” – powtarza Melis. – „W ten sposób zniszczysz i siebie, i mnie”. „Jeśli Efe stąd nie odejdzie, obie będziemy skończone, ty głupcze!”.
Hulya puszcza siostrę. Nagle jednak podnosi z szafki nocnej pilnik do paznokci i przykłada go do szyi Melis! „Siostro, co ty robisz?!” – Przerażenie Melis jest jeszcze większe. „Chcesz, żeby stąd odszedł, prawda?! Chcesz tego?!” – pyta Hulya. „Siostro, nie krzycz. Oszalałaś?”. „Nie mów mi, że jestem szalona!”. „Dobrze, uspokój się. Odłóż to teraz. Może dojść do rzeczy, do których nie chcesz, żeby doszło. Nie chcesz zranić swojej siostry, prawda?”. „Widzisz teraz, jak cenna jest dusza. Kudreta zabiłaś w jednej sekundzie, nie pomyślałaś ani przez chwilę!”.
„Siostro, zamknij się!” – Melis odpycha Hulyę. – „Zamknij się i zabierz to ode mnie!”. „Zabierzesz go stąd?” – pyta żona Bahadira. „Powiedziałam ci, że to zrobię. Pozbędę się go z tego domu”. „Więc przestań mi mówić, że to wymaga czasu, ponieważ w ten sposób nie uciekniesz! Daję ci trzy dni, żebyś pozbyła się tego bachora! W przeciwnym razie zapomnij o Levencie!”. Hulya rzuca pilnik na podłogę i opuszcza pokój.
Melis bierze kilka głębokich oddechów i mówi do siebie: „Jak sobie życzysz, moja siostro. Jeśli nie chcesz dobrowolnie przyjmować lekarstw, znajdę sposób, aby cię zmusić. Nie pozwolę, abyś stanęła między mną a moim Leventem”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Camur nadal nie wrócił do myjni. Dogan i Durmus wracają z jego poszukiwań. „Nie ma go, Neros. Nigdzie go nie ma.” – Bezradnie rozkłada ręce Dogan. – „Szukaliśmy go w każdy możliwy sposób, w znanych, jak i nieznanych miejscach, ale to na nic”. „Jestem wyczerpany” – mówi Durmus. – „To nie na mój wiek, nie mogę dłużej chodzić. Idę trochę zjeść i położę się spać”.
Durmus odchodzi. Ciszka podchodzi do Neriman i oznajmia: „Poszedł zobaczyć się ze swoją siostrą”. „Jaką siostrą?” – pyta kobieta. – „Camur ma siostrę?”. „Ma. Wiem tylko, że chciał jej coś kupić i zanieść. To wszystko”. „Czy wiesz, gdzie ona mieszka?” – pyta Dogan. „Raz poszliśmy do parku…”. „Do parku! A ja myślałam, że pracują!” – grzmi Neriman. „Cicho, daj jej powiedzieć” – mówi Dogan. – „Gdzie znajduje się ten park?”.
W tym momencie Camur wchodzi na teren myjni. Utyka i trzyma się za obolałą rękę. „Jak ty wyglądasz?” – przeraża się siostra Durmusa. „Camur, kto ci to zrobił?” – pyta Dogan. Tymczasem Meryem rozpakowuje walizkę ze swoimi rzeczami. Ze zdumieniem odkrywa, że między ubraniami znajduje się gruby plik banknotów. „Co to jest?” – pyta siebie. Akcja przenosi się do rezydencji. Melis w kuchni rozgniata kilka tabletek i w sproszkowanej postaci dosypuje je do szklanki z sokiem, którą następnie stawia na tacy ze śniadaniem dla Hulyi. Udaje się do jej pokoju.
„Niepotrzebnie się męczyłaś, droga Melis” – oznajmia Hulya. – „Czuję się dobrze, pójdę zjeść śniadanie w salonie”. „Tak bardzo się natrudziłam, nie rób mi tego. Poza tym musisz przyjąć lekarstwa.” – Melis wyciąga z szuflady buteleczkę z tabletkami i podaje ją siostrze. – „Wiesz, że nie możesz ich przyjmować, dopóki nie zjesz. Dalej, siostrzyczko”. Hulya niechętnie bierze do ust kęs jedzenia, następnie przyjmuje tabletkę i popija ją sokiem.
„Właśnie tak, moja siostrzyczko. Zobaczę, co dzieje się na dole.” – Melis odchodzi. Jej siostra od razu wypluwa tabletkę, której wcale nie połknęła, i nieświadoma wypija resztę soku. Akcja przenosi się do domu Durmusa. Mężczyzna zauważa leżący na wersalce plecak córki. „Boże mój, czy to Meryem przyszła?” – mówi do siebie. – „Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze”. W tym momencie do pokoju wchodzi Meryem. W rękach trzyma bluzkę, w którą zawinęła plik banknotów.
„Co tu robisz, dziewczyno?” – pyta brat Neriman. – „Czy masz dziś wolne? Co robisz w domu?”. „Nie pracuję już w rezydencji, tato”. „Dlaczego nie pracujesz? Nie jestem w stanie jeszcze jednych ust nakarmić! Miałaś świetną pracę, co się stało? Musiałaś zrobić coś głupiego, że cię wypędzili! I co się teraz stanie? Jak zamierzasz spłacić dług Tekina?”. „Nie martw się, znajdę inną pracę i spłacę dług”. „Gdybyś wyszła za niego za mąż, teraz wszyscy bylibyśmy spokojni. Nie pozwalasz mu nawet się do siebie zbliżyć”.
Meryem chce schować pieniądze do plecaka. Jej ojciec zauważa to i zabiera jej gotówkę z rąk. „Co to jest, dziewczyno?” – pyta. „Tato, możesz mi oddać te pieniądze, proszę?”. „Dziewczyno, skąd wzięłaś tyle pieniędzy?!” – Durmus ciągnie córkę za włosy. – „Pytam się ciebie, skąd?!”. „Te pieniądze nie są nasze. Daj mi je, proszę cię”. „A jeśli tego nie zrobię? Co to za ukrywanie pieniędzy przed ojcem?!”. „Te pieniądze nie są nasze i muszę je zwrócić właścicielowi. Nie możemy wziąć ani jednego grosza!”. Meryem wyrywa ojcu gotówkę, zabiera swój plecak i opuszcza dom.
Akcja przenosi się do firmy. Cemil wchodzi do gabinetu przyjaciela. Siada naprzeciwko niego i mówi: „Wiesz, że musisz podjąć decyzję, prawda?”. „Wiem, Cemil” – potwierdza Levent. – „Upewnij się, że zwolnieni pracownicy odejdą stąd z jak najmniejszymi szkodami. Poprzez organizację charytatywną zapewnimy stypendia dla ich dzieci oraz ubezpieczenie zdrowotne”. „Nie martw się, wszystkim się zajmę. Masz jakieś wieści o Meryem?”. „Nie zaczynaj tego tematu! Nie chcę słyszeć o tej złodziejce!”.
„Moja przyjaciółka nie jest złodziejką!” – mówi stanowczo Ayse, która weszła właśnie do gabinetu. – „Niesłusznie ją oskarżasz”. „Nikogo niesłusznie nie oskarżam, nie zrobiłem nic złego” – oświadcza Levent. – „A może uważasz, że jest inne wyjaśnienie dla pieniędzy, które znaleźliśmy w jej pokoju?”. „Znalazłeś pieniądze w jej pokoju?” – Ayse robi wielkie oczy. Przez chwilę na jej twarzy rysuje się cień niepewności, ale dziewczyna szybko odzyskuje rezon. – „Jestem pewna, że istnieje jakieś wytłumaczenie. Meryem nigdy by niczego nie ukradła, to niemożliwe! Czynisz wielką niesprawiedliwość wobec niej!”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Hulya próbuje się podnieść, ale jest bardzo słaba. „Co się ze mną dzieje? Dlaczego jestem taka?” – zachodzi w głowę. – „Nie przyjęłam przecież leków.” – Nagle przypomina sobie o wypitym soku. – „Melis, wiedźma jedna!”. Gdy jakiś czas później dochodzi do siebie, zwleka się z łóżka i podchodzi do drzwi. Na korytarzu jej siostra rozmawia właśnie z Asli. „Ta dziewczyna, Meryem, jeśli znowu tu przyjdzie, musimy zachować szczególną ostrożność” – uczula pokojówkę Melis. – „Zwłaszcza ty. Od razu dasz mi znać”.
„Pan Levent odesłał ją z walizką i do tego nazwał złodziejką” – przypomina Asli. – „Dlaczego miałaby ponownie tu przyjść?”. „Powiedziałam, że jeśli przyjdzie. Musimy być ostrożne”. „Nie martw się, pani Melis. Jeśli to konieczne, nie będę spać, będę czuwać w dzień i w nocy”. „Pięknie. Teraz idź do pracy, żeby nie zwracać na siebie uwagi”. Gdy Asli odchodzi, Hulya podchodzi do siostry i pyta: „Ta dziewczyna znowu może tu przyjść? Nie rozwiązałaś tego, prawda?”.
„Ostrzegłam tylko Asli na wszelki wypadek” – odpowiada Melis. – „Musimy mieć jakiś plan B”. „Okłamujesz mnie!” – Hulya chwyta siostrę za szyję. – „Dosypałaś lekarstwo do mojego soku! To przez ciebie spałam cały dzień! To koniec, pani Melis!”. „Co ty robisz?! Chcesz mnie udusić?!” – Melis odpycha siostrę. – „Spójrz, jak wyglądasz. Co miałam zrobić? Szalejesz, kiedy nie przyjmujesz lekarstw. Weź się w garść, siostro. Robię to wszystko dla nas obu”.
„Nie mów mi! Myślisz, że jestem jakimś głupcem?!” – Hulya ponownie zaciska ręce na szyi Melis. – „Ciebie interesuje tylko Levent! Ale teraz to koniec, moja mała panienko! To jest twój ostatni dzień w tym domu! Przygotuj się na swoje odejście!”. „Nigdzie nie odejdę!” – Melis z całych sił popycha siostrę na balustradę. Ta odbija się od niej i spada po schodach na sam dół! Czy Hulya przeżyje? Jak Melis wytłumaczy ten „wypadek”?