„Akacjowa 38” Odc. 600 – streszczenie
Maria Luisa odwiedza Elvirę, która od progu emanuje niespotykaną radością. Jej oczy błyszczą, a w głosie pobrzmiewa podekscytowanie.
– Nie uwierzysz, co się wydarzyło! – wykrzykuje Elvira, chwytając przyjaciółkę za rękę i prowadząc ją na sofę. – Mój ojciec… zgodził się, żebym poszła z nim na karnawał!
– Naprawdę? To cudownie! – Maria Luisa aż klaszcze w dłonie.
– To coś więcej niż cudownie. To jakby otworzyły się drzwi do nowego świata. Czuję się… wolna. Wreszcie będę mogła oderwać myśli od tej klaustrofobicznej codzienności. Myślałam, że zwiędnę między tymi czterema ścianami…
– Jak ci się to udało? – dopytuje z niedowierzaniem Maria Luisa.
– Uparłam się. Nieustępliwość, cierpliwość, codzienne nalegania – i w końcu pękł.
– Czyli byłaś bardziej uparta niż osioł – śmieje się Maria Luisa. – Masz już maskę? Chcesz jedną z moich?
– Nie, nie będę zakładać maski.
Maria Luisa unosi brwi, zaskoczona.
– Pójdziesz na bal maskowy… bez maski?
– Tak. Za to będę mieć kostium.
– A za kogo się przebierzesz?
Elvira uśmiecha się tajemniczo.
– To niespodzianka. Ale dam ci małą wskazówkę: karnawał to przecież czas buntu, prawda? Czas odwracania ról, przekraczania granic. Mój kostium będzie właśnie o tym. Będzie manifestem.
– Manifestem? A przeciwko czemu chcesz się buntować?
– Przeciwko mężczyznom. Przeciwko ich przekonaniu, że wiedzą, co jest dla mnie dobre. Że mają prawo decydować za mnie. Mam plan. I, co więcej, ty też jesteś jego częścią.
– Ja? – Maria Luisa prostuje się, wyraźnie zaintrygowana. – Co masz na myśli?
Elvira chwyta ją za rękę, nachyla się i szepcze kilka słów do ucha. Maria Luisa otwiera szeroko oczy.
– Zwariowałaś… – szepcze z niedowierzaniem.
***
Pablo ma dla Leonor niespodziankę. Wręcza jej małe, eleganckie pudełeczko. W jego oczach tli się nadzieja.
– Otwórz – mówi cicho.
Leonor otwiera pudełko i przez moment milczy.
– Obrączki – mówi bez emocji, prawie bezbarwnie.
– Takie same, jakie mieliśmy w dniu ślubu – tłumaczy Pablo. – Kazałem je odtworzyć. Nasze zaginęły, ale pomyślałem, że może… chciałabyś je odzyskać. Leonor, pragnę wrócić do tego, co było kiedyś. Nie wiem, co spotkało cię na tej wyspie. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego koszmaru. Ale jestem tutaj. Chcę ci pomóc zostawić to wszystko za sobą. Chcę, żebyśmy zaczęli od nowa.
Leonor wsuwa obrączkę na palec, niemal mechanicznie. Jej twarz pozostaje jednak nieodgadniona – chłodna, zamknięta, jakby niedostępna.
– Powiesz coś? – pyta Pablo, pochylając się, by ją pocałować.
Ona odwraca głowę.
– Tęskniłem za tobą – szepcze jeszcze.
– Źle się czuję – odpowiada cicho Leonor.
– Coś się stało? Jesteś chora?
– Nie, to nic poważnego. Po prostu… zmęczenie.
Powoli wstaje i kieruje się do wyjścia. W tym momencie wchodzi Habiba, niosąc świeże obrusy.
– Przygotować ci gorący napar? – pyta troskliwie.
– Tak, proszę, Habibo – odpowiada Leonor z delikatnym uśmiechem i ciepłem w głosie, którego nie było w jej rozmowie z Pablem.
Mężczyzna zostaje sam. Patrzy za odchodzącą żoną, a jego ramiona opadają bezsilnie. W jego oczach maluje się ból i niezrozumienie. Nie wie, dlaczego kobieta, którą tak bardzo kocha, jest teraz dla niego jak cień – bliska ciałem, a tak odległa duchem.
***
Consuelo wezwała Felipe do siebie. Gdy mężczyzna wchodzi do salonu, kobieta od razu przechodzi do rzeczy.
– Dziękuję, że przyszedłeś tak szybko – mówi cicho.
– Kiedy teściowa wzywa… należy się stawić natychmiast – uśmiecha się z lekkim przekąsem. – Nawet jeśli teraz jest byłą teściową.
– Cieszę się, że wasze małżeństwo dobiegło końca – odpowiada bez owijania w bawełnę.
Felipe spogląda na nią z mieszaniną zaskoczenia i smutku.
– Ja nie podzielam tego entuzjazmu.
Consuelo wzdycha głęboko.
– Teraz, kiedy znasz prawdę o mojej chorobie, mam nadzieję, że rozumiesz, dlaczego tak bardzo naciskałam, byście jak najszybciej zamknęli ten rozdział. Mój czas jest ograniczony. Chciałam uporządkować wszystko, zanim odejdę. Dziękuję ci za to, że nie stawiałeś oporu w sądzie. To wiele mi ułatwiło.
Felipe przygląda się jej uważnie, marszcząc lekko brwi.
– Czy mówisz o tym wszystkim tylko po to, by mi podziękować?
– Nie tylko – odpowiada poważnie. – Chcę cię o coś prosić. Gdy mnie zabraknie… zaopiekuj się Celią.
Felipe prostuje się.
– Myślałem, że właśnie rozmawiam z kobietą, która cieszy się, że się rozwiedliśmy.
– Bo tak jest. Chciałam, by Celia była wolna, niezależna, by nie czuła się zobowiązana ani skrępowana żadnym związkiem, który mógłby ją ograniczać. Ale to nie znaczy, że nie potrzebuje wsparcia. Każdy czasem potrzebuje.
– Mówisz tak, jakby to miało się stać lada dzień… – rzuca z cichą naganą.
– Felipe, nie bądź naiwny. Lekarze są zgodni. Nie mam przed sobą wielu tygodni, może miesięcy. Nie potrzebuję teraz pocieszenia, tylko szczerości i konkretów.
Felipe milknie na moment. Potem mówi powoli, ale z przekonaniem:
– Masz moje słowo. Nie pozwolę, by coś jej się stało. Nawet jeśli nie jesteśmy już małżeństwem… zawsze będę przy niej, jeśli tylko będzie mnie potrzebować.
Consuelo kiwa głową, wyraźnie poruszona.
– Starałam się wychować ją na silną kobietę. I chyba się udało. Umie sobie radzić, ale… jeśli przyjdzie moment słabości, mam nadzieję, że będziesz wśród tych, na których będzie mogła liczyć.
Felipe spogląda w bok, jakby próbował ukryć emocje.
– Kocham ją, Consuelo. Całym sercem. I choć wiem, że to już może nie mieć znaczenia… wciąż marzę o tym, że kiedyś spojrzy na mnie tak, jak dawniej.
– Życie potrafi zaskoczyć – mówi cicho Consuelo. – Czasem tam, gdzie wszystko wydaje się stracone, pojawia się nadzieja.
– Niezależnie od tego, co będzie, nie opuszczę jej. Nawet jeśli już nigdy mnie nie pokocha… chcę być jej oparciem.
Consuelo wyciąga dłoń i ujmuje jego rękę z czułością.
– Jesteś dobrym człowiekiem, Felipe. I cieszę się, że… chyba wreszcie się rozumiemy.
– Dziękuję, Consuelo.
W tym momencie w progu salonu staje Celia. Zatrzymuje się, zaskoczona widokiem bliskości między matką a byłym mężem. Na jej twarzy pojawia się cień uśmiechu.
– Na mnie już czas – mówi Felipe, podnosząc swoją teczkę i kapelusz.
– A może zostaniesz na kolacji? – proponuje Celia z nutą nadziei w głosie.
– Właściwie… miałem jeszcze zajrzeć na komisariat. Ale jeśli poczekacie na mnie chwilę, wrócę jak najszybciej. Trudno o lepsze towarzystwo niż wspólna kolacja z wami.
Na twarzach całej trójki pojawiają się ciepłe, szczere uśmiechy. W powietrzu unosi się cicha obietnica pojednania.
***
Fernando wchodzi do salonu z delikatnym uśmiechem i nieco niepewnym tonem w głosie.
– Pomyślałem… Może powinniśmy wyjechać. Choćby na kilka dni. Taka podróż poślubna, której jeszcze nie mieliśmy. Może zmiana otoczenia dobrze nam zrobi.
Teresa nie podnosi nawet wzroku znad książki, którą trzyma w dłoniach. Jej głos jest spokojny, ale chłodny.
– Fernando… To, na co liczysz, po prostu się nie wydarzy.
Mężczyzna marszczy brwi, próbując zrozumieć, czy dobrze usłyszał.
– Wyjazd nie sprawi, że zapomnę o Mauro – kontynuuje kobieta. – Przestrzeń, nowe widoki, odległość od tej ulicy… to niczego nie zmieni. On nie jest tylko wspomnieniem z Akacjowej. On… jest we mnie. Niezależnie od tego, dokąd pojadę, będę go nosić ze sobą. Chciałabym, żeby było inaczej. Naprawdę. Ale tak właśnie jest.
Jej głos drży nieco, lecz nie odwraca wzroku. Fernando opiera dłonie na oparciu krzesła, z trudem powstrzymując emocje.
– Jestem twoim mężem, a mimo to… mam wrażenie, że go zdradzam – mówi Teresa ciszej, jakby ze wstydem. – Przepraszam. Ale nie chcę cię oszukiwać.
Fernando prostuje się powoli, jakby te słowa odebrały mu resztki sił. Chowa dłonie do kieszeni, jego twarz twardnieje.
– Wiesz, że to niesprawiedliwe – mówi cicho, z goryczą w głosie. – Czekam, aż twój żal ustąpi, aż przestaniesz żyć przeszłością. Ale zaczynam rozumieć, że mogę tak czekać całe życie. I nic się nie zmieni.
Zrobił kilka kroków w stronę drzwi, ale jeszcze się nie odwrócił.
– Może to ja powinienem wyjechać. Sam. Potrzebuję czasu, żeby zrozumieć, czego chcę… i co mogę jeszcze dla nas ocalić. A potem – podejmiemy decyzję.
– Decyzję? – Teresa unosi głowę z niepokojem. – Jaką decyzję masz na myśli?
Fernando odwraca się, jego spojrzenie jest poważne, ale nie ma w nim złości – raczej rezygnacja.
– Nasze małżeństwo nie zostało skonsumowane. Możemy je unieważnić. Bez trudności. I choć myśl o tym boli… wolę być sam, niż żyć z kobietą, która nigdy mnie nie pokocha.
Chce odejść, ale w ostatniej chwili Teresa wstaje i z desperacją woła:
– Zostań. Błagam cię.
Fernando zatrzymuje się, ale nie odwraca.
– Po co? – pyta cicho. – Co miałoby się zmienić?
– Daj mi szansę. Pozwól mi… spróbować. Nie chcę cię ranić.
Milczy przez dłuższą chwilę, a potem mówi z bólem:
– Już to zrobiłaś, Tereso. I choć próbuję ci to wybaczyć… nie wiem, jak długo jeszcze zniosę życie w cieniu kogoś, kogo nie ma.
Po tych słowach wychodzi, a w pomieszczeniu zostaje jedynie cisza i bijące w piersi serce Teresy – przepełnione winą, żalem i strachem przed tym, co właśnie straciła.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 600. serialu „Akacjowa 38”?
Odcinek 600. zadebiutuje na antenie TVP1 we wtorek, 15 kwietnia, o godz. 18:45. Tuż po premierze telewizyjnej epizod będzie dostępny w Internecie na stronie vod.tvp.pl.







