12: Canan informuje córkę, że planują fuzję z pewną dużą firmą i w związku z tym wcześniej wrócą do Stambułu. Kobieta nie zdaje sobie jednak sprawy, kto kryje się za kierownictwem tej firmy… Halil zarzuca żonie, że od początku wiedziała o tym, kto strzelał na ślubie. „Nie rozumiem… Co masz na myśli?” – pyta kobieta. „Nie udawaj, że nie wiesz. Mówię o Azizie Topraku. Wiedziałaś, że to on, dlatego twierdziłaś, że Kenan by tego nie zrobił!”. „To Aziz stoi za wczorajszą strzelaniną?! – Melek jest wyraźnie zaskoczona.”. „Nie udawaj! To ty go powiadomiłaś, prawda?”.

„Co ty wygadujesz?! Dlaczego miałabym to robić…?” – pyta Melek. „A skąd ja mam wiedzieć, co wy tam knujecie?!”. „Przestań! Choćby góra z górą się zeszła, to ani ja ani moja córka nie zbliżymy się do tego człowieka!”. „Na całe szczęście to już nam nie grozi” – oświadcza już spokojnie Halil. – „Właśnie zostałem szoferem naszego zięcia i przeprowadzamy się do Stambułu”. Melek ta wiadomość wyraźnie się nie podoba i oświadcza, że nie ma zamiaru nigdzie wyjeżdżać.

Hazal czuje się strasznie źle w posiadłości Demiroglu. Dzwoni do siostry i prosi, by do niej przyjechała. Ebru jednak niespecjalnie ma na to ochotę… „A co z Kenanem? Widziałaś go?” – pyta Hazal. „Ach, Kenan… Ma się bardzo dobrze. Wcale nie wygląda na załamanego…” – okłamuje Ebru. – „Żyje dalej, jakby nic się nie stało. Byłam w odwiedzinach u niego. Wyglądał bardzo dobrze i wcale nie pytał o ciebie. Możesz być spokojna”.

Nagle do pokoju Hazal wchodzi Canan. Dziewczyna zwraca jej uwagę, że następnym razem mogłaby zapukać… „Nie będziesz mnie uczuć, jak mam się zachowywać we własnym domu” – odpowiada pani Demiroglu. „Dobrze, czego pani chce?”. „Chcę, żebyś okazała mojemu synowi należny szacunek!”. „Jeżeli pani syn okazałby go mnie, z pewnością bym go odwzajemniła…”. Canan ze wściekłością rozbija doniczkę z kwiatkiem. „Zamilcz! Co ty sobie wyobrażasz?! Nie mam wiele cierpliwości, więc lepiej mnie nie prowokuj!”.

Wkrótce do pokoju Hazal wchodzi Irmak. Próbuje pocieszyć swoją szwagierkę. „W tym domu najważniejszą osobą jest mój brat” – mówi. – „Dopóki on ma cię w swoim sercu, nikt nie może cię skrzywdzić”. Aziz odnajduje Kenana w porcie. Raz jeszcze proponuje mu wspólną przeprowadzkę do Stambułu. „Wiesz, bracie, co zwykł mówić mój ojciec?” – zagaduje do niego Kenan. – „Twierdził, że ta sól morska odkaża ludzkie rany. Jeżeli ona pomogła ojcu, to i mi pomoże. Któregoś dnia na pewno cię odwiedzę, ale jeszcze nie teraz”.

„Twój problem nie leży w miejscu, ale w twoim sercu” – odpowiada Aziz. – „Gdziekolwiek będziesz, on będzie z tobą”. „Nie, bracie. Stambuł to miejsce wszystkich diabłów. Ja nie dam tam rady”. „Znałem już takiego. Mówił, że nie da rady przeżyć choć dnia bez tej wsi, a wyjechał do Stambułu i mieszka tam już od trzydziestu pięciu lat. Stoi właśnie przed tobą. Nie będę cię do niczego zmuszał. Sam wiesz najlepiej, co dla ciebie najlepsze. Musisz jednak od czasu do czasu dać znać, że u ciebie wszystko w porządku”. Obaj żegnają się męskim uściskiem.

Defne jest wściekła na męża. Nie może zrozumieć, jak mógł prostemu rybakowi powierzyć tak ważne zadanie jakim jest przemyt. „To nie jest w tej chwili nasz największy problem” – odpowiada Sinan. – „Moja matka z bratem planują jakąś wielką fuzję, a ja oczywiście nic o tym nie wiem”. „Tak? A jak planujesz spłacić swoje długi?”. „Nie wiem, ale nie naciskaj na mnie, bo moja głowa zaraz eksploduje…”. Wkrótce zjawia się Canan. Sinan pyta matkę, dlaczego nie powiedziała mu o planach dotyczących firmy. „Wiem wszystko, synu” – mówi Canan. – „Wiem o twoich długach i o tym, jak próbowałeś je spłacić. Jesteś największą zakałą naszej rodziny i nie pozwolę ci nam zaszkodzić. Nawet jeśli jesteś moim rodzonym synem”.

„Tym, który najbardziej nam szkodzi jest Vural” – odpowiada Sinan. – „Jego szaleństwo sprowadziło na nas już dość kłopotów. Jakoś wtedy nie myślałaś o reputacji, matko…”. „Twój brat leczy się psychicznie, ale na brak talentu i uzależnienie od hazardu nie ma lekarstwa. Spłacę twój dług” – oświadcza Canan. „Nie potrzebuję twojego miłosierdzia. Sam sobie poradzę”. „Nie oszukuj się, nie spłacisz pięciu milionów w trzy dni. Oddasz wszystkie swoje udziały w firmie, a ja zrobię to za ciebie. Nie masz innego wyjścia…”.

Hazal jedzie z Vuralem do jej rodzinnego domu. Mężczyzna każe się jej pożegnać z matką, bo być może już nigdy tu nie wrócą. „Oczywiście jeżeli chcesz, możemy zostać. Nie musimy całą rodziną wyjeżdżać do Stambułu” – oznajmia Vural. Melek na widok córki, odwraca się. Nie chce z nią rozmawiać. „Spójrz na mnie, mamo” – prosi Hazal. – „Nie mam teraz nikogo innego oprócz ciebie… Przyjechałam, bo być może już się nie spotkamy… Proszę, spójrz na mnie chociaż raz”. Melek w końcu odwraca się. Córka od razu chce się do niej przytulić, ale kobieta zatrzymuje ją. „Nie zbliżaj się do mnie” – mówi i odchodzi do domu…

Melek wraca po chwili z suknią ślubną, w której Hazal miała poślubić Kenana. „Wreszcie ją skończyłam… Wyobrażałam sobie ciebie w niej, ale to się już nie wydarzy… Ty z tej sukni ślubnej zrobiłaś dla nas suknię zmarłej”. Melek rzuca suknię na ziemię. Zapłakana Hazal wraca do samochodu. Wtedy widzi… Kenana! Vural chwyta ukochaną za rękę i patrzy na rybaka z wyższością. Po chwili oboje wsiadają do auta i odjeżdżają… Ebru podchodzi do Kenana. „Wszystko z nią dobrze, jak widzisz” – mówi. – „Hazal żyje już we własnym świecie”.

Wieczorem Kenan wraca do swojego domu. Zastaje tam pobitego brata. „Co się stało?” – pyta przerażony. „Mam kłopoty… Muszę się ukrywać. Inaczej mnie zabiją…” – odpowiada Ahmet. „Jakie zabiją?! Kto i dlaczego ci to zrobił?! W co się wpakowałeś?!”. Po chwili w mieszkaniu zjawia się wezwany przez Kenana Aziz. Ahmet opowiada o swoim zleceniu i o tym, co zaszło. „Kim oni są? Dla kogo to robiłeś?” – pyta Kenan. „Dla… Demiroglu”. Gdy Kenan słyszy to nazwisko, wpada w szał. „Co?! Dlaczego dla nich pracujesz?!”. „Dla pieniędzy” – odpowiada Ahmet. – „Czy to nie dla nich rzuciła cię Hazal?”.

„Wzięła ślub z Vuralem Demiroglu. To przez tego faceta mnie zostawiła…” – wyjaśnia Kenan. – „A ty chciałeś przynieść jego pieniądze! Czy ty w ogóle myślisz?!”. „Nie wiedziałem o tym… Wkręciłem się tam i nie mogłem zrezygnować…” – tłumaczy Ahmet. „Wykonam telefon i zabierzemy cie stąd” – postanawia Aziz. „Dokąd?”. „Do mojego domu w Stambule. Nikt cię tam nie tknie, o ile nie będziesz się z nikim zadawał…”.

Kenan nie ma zamiaru pożegnać się z bratem. Uważa, że zhańbił honor ich rodziny – pamięć po ojcu. Ahmet zostawia mu list dla Ebru. Następnie każe dbać o siebie i wraz z ludźmi Aziza odjeżdża. Nazajutrz do portu przyjeżdża Ece. Chce pożegnać się z Kenanem przed swoim wyjazdem do Stambułu. „Znamy się całkiem niedługo, ale przeżyliśmy tak wiele razem” – mówi dziewczyna. – „Bardzo się cieszę, że cię poznałam. Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem”.

Jeden z przyjaciół Kenana nieopatrznie parzy dłoń Ece gorącą herbatą. Wydaje się jednak, że dziewczyna celowo do tego doprowadziła. Przejęty Kenan czule smaruje jej dłoń kremem na oparzenia i zakłada opatrunek. Pośrednik przekazuje Ebru list. Mówi, że to od Kenana. Dziewczyna jest cała w skowronkach. Dodatkowo na kopercie widzi napis: „Dla mojej Ebru”. Rozanielona szybko otwiera kopertę i czyta list, który okazuje się być jednak od… Ahmeta. Mina dziewczyny od razu rzednie. Zgniata list w kulkę i wyrzuca ją do morza.

Wściekła Ebru udaje się do portu, gdzie widzi Kenana z jakąś kobietą. Obejmują się czule, następnie kobieta odchodzi… „Kim była ta dziewczyna?!” – pyta ze złością Ebru. „To Ece”. „Kim jest Ece?!”. „A co to ma być? Przesłuchanie?”. „Troszczę się o ciebie, bo byłeś smutny… Ale okazuje się, że z tobą wszystko w porządku, skoro już sobie sprowadzasz dziewczyny na łódź!”. „Nie osądzaj ludzi, nie wiedząc nic o nich” – poucza Kenan. „Jak dziewczyna, którą ledwie poznałeś może być tak ważna dla ciebie?! Przy okazji nie próbuj mnie swatać ze swoim bratem! Ja nie jestem dla niego…”.

Kenan każe się wynosić Ebru. Dziewczyna odchodzi. Po drodze mówi do siebie, że usunie każdą kobietę, która będzie blisko niego… „Tylko my dwoje. Razem”. Hazal podsłuchuje rozmowę Vurala i Canan. Dowiaduje się z niej o konflikcie między Azizem a rodziną Demiroglu.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy