35: Hazal wchodzi do pokoju siostry. Przegląda wszystkie szafki poszukując pamiętnika. Nagle do pokoju wchodzi… Ebru! „Czego tu szukasz” – pyta siostrę. „Już ty dobrze wiesz, czego szukam” – odpowiada Hazal. „Nie, nie wiem…”. „Przestań udawać, Ebru. Widziałam twój pamiętnik i to jak spanikowałaś, kiedy dostał się w moje ręce. Zabrałaś go przy pierwszej możliwej okazji!”. „Naprawdę nie rozumiem, o czym mówisz”.
„Słuchaj mnie dobrze, nie jestem już tą dawną naiwną Hazal. Dlatego odpuść sobie i powiedz mi wprost. Co takiego było w tym dzienniku, czego nie chcesz mi pokazać?”. „Nie ma żadnego dziennika i nigdy nie było” – odpowiada stanowczo Ebru. Dziewczyna jest pewna siebie, bo spaliła już swój pamiętnik. – „Coś musiało ci się przewidzieć…”. „Przestań kłamać! Knujesz coś i dobrze o tym wiem!”. „Zauważyłam, że ostatnio ciągle mnie o coś winisz. O co ci chodzi?” – pyta Ebru. „A ty zauważyłaś, jak dziwnie ostatnio się zachowujesz? Wycieczki do pokoju Irmak, dziennik, który trafia do mnie nie wiadomo skąd…”.
„Co to wszystko ma znaczyć? O co ci chodzi?” – pyta Hazal. „O ciebie mi chodzi…”. „O mnie? Doprawdy?”. „Tak. Nie jestem jedyną, która dziwnie zachowuje się w tym domu. Ty też to robisz” – stwierdza Ebru. – „Jestem pełna podziwu za spektakl, jaki odegrałaś na zaręczynach. Naprawdę to była wspaniała gra. Brawo! W końcu zaczęłaś brać ze mnie przykład…”. „Dobrze mówisz, Ebru. Zaczęłam cię słuchać i teraz mam tylko jeden cel w życiu. Być szczęśliwa razem z moim mężem. Jestem teraz Hazal Demiroglu. Posmakowałam siły tego nazwiska”.
„Obiecuję ci, że zrobię wszystko” – kontynuuje Hazal – „by prawda o problemie z aparaturą Irmak wyszła na światło dzienne. Znajdę osobę, która wyciągnęła wtyczkę, możesz być tego pewna!”. Hazal rzuca siostrze groźne spojrzenie i opuszcza jej pokój. Ebru siada na łóżku. Jest w dalszym ciągu pewna siebie. „Uważaj, żeby ta prawda nie uderzyła też w ciebie” – mówi pod nosem. Co tym razem planuje Ebru?!
Vural bierze Defne za ramię i zaciąga ją w ustronne miejsce, by poważnie z nią porozmawiać. „Co ci się stało, że tak nagle zaczęłaś interesować się Hazal? Ktoś ci coś powiedział?” – pyta. „Nikt mi nic nie mówił. Hazal krwawiła, dlatego zabrałam ją do lekarza. To wszystko. Potem dowiedziałam się o całej sprawie… Tak w ogóle to też chciałabym z tobą porozmawiać”. „O czym?”. „Przeczytałam dziennik Ebru…”. „Co mnie to obchodzi?”. „Pisała w nim o tobie. O zasadzce, którą zastawiliście na Hazal, by sprowadzić ją na łódź…”.
Vural silnie chwyta szwagierkę za buzię. „Za dużo mówisz! Zaczynasz mnie wkurzać…” – oznajmia stanowczo mężczyzna. „Mówię to tylko ze względu na Irmak. Vural, ta dziewczyna jest bardzo niebezpieczna. Sam wiesz, że po uszy zakochała się w Kenanie. Skoro nie ma żadnych skrupułów, by robić takie rzeczy własnej siostrze, pomyśl, co może zrobić twojej…”. „Jak tylko otrzymam nagrania i prawda wyjdzie na jaw, odpowiednio ukarzę winnego! Nie martw się. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę już…”.
„Mam do ciebie jeszcze małą prośbę” – mówi Defne. – „W końcu nie chcesz sprawić przykrości osobie, która kryje twoje tajemnice…”. „Mów, czego chcesz?!”. „Udziałów w firmie”. „Od lat tego pragnęłaś… Ile chcesz?”. „To już zostawiam twojej hojności. Byłoby jednak miło, gdyby wystarczyło na udział w zarządzie”. „Dobrze. Ale jeśli po tym wszystkim mnie wydasz…”. „Nie martw się. Jestem teraz twoim wspólnikiem. Zabiorę tę tajemnicę do grobu”. Vural odwraca się i odchodzi. „Do zobaczenia jutro rano u notariusza” – mówi za nim Defne.
Kiedy nazajutrz rano Hazal schodzi po schodach, słyszy dobiegające z dołu odgłosy rozmowy Canan i Vurala. „Kiedy zamierzasz jej o tym powiedzieć?” – pyta Canan syna. „Z czasem…”. „A co wie o liście? Wie, że najpierw trafił w ręce Halila? Nie pytała o to?”. „Nie rozmawialiśmy o tym, ale wątpię, by wiedziała”. „Jesteś pewny? Myślę, że powinieneś się dowiedzieć…”. „Jestem pewien, mamo”.
Halil tymczasem rozmawia z właścicielem jednego z moteli. „Tahsin, jeśli ktokolwiek będzie o mnie pytał, niczego nie wiesz. Nie widziałeś mnie w ogóle” – mówi Halil. „Ktoś cię szuka?” – pyta jego rozmówca. – „Przed kim się ukrywasz? Powiedz mi, może razem uda nam się znaleźć rozwiązanie…”. „Na to nie ma rozwiązania. To zbyt poważna sprawa”. „Powiedz, może jednak damy radę…” – przekonuje Tahsin. „Przed Demiroglu” – wyznaje Halil. – „Dasz im radę? Masz na nich rozwiązanie?”.
Właściciel motelu na wieść o tym nazwisku robi wielkie oczy. „Co ty masz z nimi wspólnego?” – pyta. „Lepiej nie pytaj, stary. Same kłopoty. Właściwie to wiem coś o nich, ale nie ciągnij mnie za język… Uprzedź swojego pracownika, że jeśli ktoś o mnie zapyta, ma mówić, że mnie nie zna. Wspominałem im kiedyś o tym motelu, mogą tu wpaść…”. „Halil, nie każ nam stawać im na drodze. Spalą nas żywcem, jeśli wyjdzie, że cię ukrywamy!”. „Nic się nie martw. Zrób, co mówię i będzie dobrze”.
Kenan przy śniadaniu oznajmia Azizowi, że Vural zwołał pilne zebranie zarządu. „Nigdzie nie idę” – mówi Toprak. – „Mało brakowało, a bym go wczoraj zabił. Teraz mam pójść i rozmawiać z nim, jak gdyby nigdy nic?”. „Usiądziesz i porozmawiasz” – odpowiada Kenan. – „Tak właśnie zrobisz. Wczoraj popełniłeś błąd. Mi też się oberwało…”. „A odkąd to jesteś adwokatem Demiroglu? No dobrze, może mnie poniosło… Ale widziałem list, który napisała moja siostra. Po tym, co zobaczyłem, najgrubszy łańcuch mnie nie powstrzyma…”.
„Myślę, że powinniśmy zamknąć ten temat. Inaczej i my się pokłócimy” – proponuje Kenan. – „Pojedziemy, wysłuchamy i później razem podejmiemy działania. Wspólnie”. „Rozumiem. Nie musisz tak tego podkreślać”. Aziz odchodzi od stołu przygotować się do wyjścia. Jale telefonuje do Hazal. „Sprawdziłaś ten pierścionek?” – pyta żona Vurala. „Właśnie się mu przyglądam” – odpowiada Jale. – „Przeglądam nasze wspólne fotografie z Naz. Nie ma pomyłki. To na pewno jej pierścionek. Jest identyczny”.
„Możesz mi pokazać to zdjęcie?” – pyta Hazal. – „Nie żebym ci nie ufała, chcę po prostu sama to zobaczyć”. „Dobrze, przyniosę” – zgadza się Jale. Ahmet pyta brata, czy wiadomo już, kto wyłączył aparaturę. „Nie, nic nie wiadomo” – zaprzecza Kenan. „Rozmawiałem z Ebru przed zaręczynami… Powiedziała mi, że podejrzewa Hazal…”. „Bracie, daj spokój. Hazal niczego nie zrobiła!”. „Skąd możesz być tego taki pewny?”. „Bo była ze mną” – przyznaje Kenan. – „Poszedłem do kuchni napić się wody. Ona też tam przyszła. Wróciły dawne uczucia i nie mogliśmy się powstrzymać. Było tak, jakbyśmy nigdy się nie rozstali. A potem pocałowaliśmy się…”.
„Oszalałeś?! Co ty wyprawiasz?” – Ahmet jest zdumiony wyznaniem brata. „Było, minęło. Zapomnij o tym… Nie o tym rozmawialiśmy. Hazal na pewno nie odłączyła Irmak od aparatury. Przekonałem cię?”. „To co robiła zanim przyszła do kuchni?” – nie odpuszcza Ahmet. – „Może była u Irmak, a potem pocałowała cię, żeby zyskać na czasie? Czy to niemożliwe?”. Kenan nie odpowiada. Ahmet zaś mówi dalej: „Słuchaj, Ebru zna ją o wiele lepiej. Są siostrami. Już wcześniej ostrzegała cię przed Hazal i widzisz, co się stało… Jeśli Ebru mówi coś takiego, to na pewno coś wie”.
Ebru stawia się w firmie, która zajmuje się odzyskiwaniem danych z dysków twardych. „Dzień dobry” – mówi dziewczyna do właściciela. – „Przychodzę z Demiroglu Logistic. Przysyła mnie pan Sinan Demiroglu. Wysłaliśmy państwu dysk, na którym były nagrania do odzyskania. Czy udało się je państwu odzyskać?”. „Przepraszam, jak pani na imię?” – pyta mężczyzna. „Nazywam się… Gulsen” – mówi Ebru. Nagle do pokoju przychodzi jeden z pracowników. „Jeśli chodzi o te nagrania dla Demiroglu, to prawie je mam” – mówi.
„Pani Gulsen, proszę wybaczyć, ale mam wyraźny nakaz od pana Vurala Demiroglu, by dostarczyć mu dane do rąk własnych” – odpowiada szef firmy. – „Nikomu też nie mogę udzielać informacji w tej sprawie”. „Rozumiem, ale mnie przysyła jego brat” – mówi Ebru. Dziewczyna co chwila rzuca zalotne spojrzenia w kierunku pracownika, który zajmuje się odzyskiwaniem danych. „Tak jak wcześniej powiedziałem, nie udzielę nikomu informacja, poza panem Vuralem” – powtarza właściciel. – „Proszę z nim o tym porozmawiać”.
„Dobrze” – mówi Ebru do szefa i następnie zwraca się z szerokim uśmiechem do pracownika: „Miłej pracy”. „Dziękuję” – odpowiada chłopak. Jest wyraźnie zauroczony dziewczyną. Ebru odchodząc, rzuca mu jeszcze kokieteryjne spojrzenie. Defne dzwoni do Vurala. Czekała na niego dwie godziny u notariusza, ale mężczyzna nie przyszedł… „To prawda, obiecałem ci udziały, ale nie wspomniałem nic o konkretnej godzinie” – odpowiada Vural. „Dobrze, jak sobie chcesz. Wobec tego zrywam naszą umowę…”. Mężczyzna nie odpowiada.
Ebru udaje się do kawiarni, gdzie właśnie pracownik firmy odzyskującej dane, spędza przerwę od pracy. Dosiada się do jego stolika. „Pamiętasz mnie?” – pyta dziewczyna. – „Widzieliśmy się niedawno…”. „Jak mógłbym zapomnieć?”. „Przepraszam, że tak znienacka się dosiadłam. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? To znaczy, jeśli przyjdzie pana dziewczyna…”. „Nie, bardzo mi miło. Nie mam dziewczyny…”. „A ja nie mam już pracy…” – mówi Ebru. „Czemu?”. „Wrócę teraz do biura i powiem szefowi, że nie udało mi się odebrać nagrań. A on mi powie, że to mój koniec. To bardzo nerwowy człowiek. Jeśli czegoś zechce, musi być gotowe natychmiast”.
„Nieważne” – kontynuuje Ebru. – „Ma pan teraz przerwę. Nie będę zawracała panu głowy swoimi problemami…”. „Przykro mi”. „Tak, to naprawdę kiepska sytuacja. Nie wiem, co powiem ojcu… Jeśli dowie się, że mnie wyrzucili z pracy, to mnie znowu… Ach, niektórzy tak mają w życiu. Jak nie ma dokąd pójść, to trzeba sobie poradzić z tym, co jest. Pójdę już. Musze wymyślić jakieś rozwiązanie…”. Ebru wstaje od stolika. Robi krok, ale po chwili traci równowagę. Udaje, że ze stresu ma omdlenia… Chłopak pomaga jej z powrotem usiąść na krześle.
„W porządku. Tylko trochę zakręciło mi się w głowie” – mówi Ebru. – „Już tak mam, gdy się zbytnio przejmuje… Ale to minie. Sprawiam panu jedynie kłopot…”. „Właściwie, to chyba mógłbym pani pomóc” – oznajmia chłopak. – „Ale będzie pani musiała trochę poczekać. Nie udało nam się jeszcze wszystkiego odzyskać. Jutro przekażę pani kopię”. Ebru uśmiecha się szeroko. „Bardzo panu dziękuje” – mówi. – „Nawet pan nie wie, z jak wielkich kłopotów mnie uratował… Ale kopia nie wystarczy. Muszę mieć oryginał. Czy to możliwe? To jedyna szansa, abym mogła dalej tam pracować…”.
„Właściwie to mógłbym to zrobić” – odpowiada chłopak. – „Mogę napisać w raporcie, że nie udało się odzyskać wszystkiego”. „To wspaniale!” – Ebru jest przeszczęśliwa. – „Ma pan długopis?”. Chłopak wyciąga z marynarki pióro. Dziewczyna zapisuje mu na ręce swój numer. „Będę czekała na telefon. Raz jeszcze panu bardzo dziękuję” – mówi.
Hazal spotyka się z Jale. Przyjaciółka Naz pokazuje jej fotografie pierścionków. Tego z sejfu i tego ze wspólnego zdjęcia. „Nie do końca widać, czy to ten sam pierścionek, ale wiemy, że Naz nie odeszła z własnej woli” – mówi Jale. – „Na pewno coś jej się stało. Vural to wie i ukrywa. Pytanie tylko czy to on jej to zrobił…”. „Jak do tego dojdziemy?” – pyta Hazal. „Nie wiem. Miałam nadzieję, że znajdę w tym sejfie coś jeszcze, ale niestety”. „A ten list, który wczoraj wyświetlono na zaręczynach?”. „Musimy go znaleźć. Ktokolwiek go ma, musi nam powiedzieć, w jaki sposób dostał się w jego ręce”.
„Wiem, kto znalazł ten list” – przyznaje Hazal. „Kto?!”. „Mój ojciec. Nie mogę mu jednak tego powiedzieć. Mój ojciec to dziwny człowiek. Wszystkiego można się po nim spodziewać… Robi tylko to, co przynosi mu korzyści finansowe. W dodatku, od wczoraj nie można go znaleźć…”. „Znajdź go. Dowiedz się skąd ma ten list. Porozmawiaj z nim”. „Nie martw się. Zrobię wszystko, co w mojej mocy” – obiecuje Hazal.
Gencer informuje Vurala, że trafili na trop Halila. „Jeden z naszych ludzi podejrzewa, że ukrywa się w jednym z moteli. Chłopaki już przeszukują to miejsce”. „Ty też się tym zajmij, nie możemy go wypuścić” – mówi Vural. „Proszę się nie martwić, nie ma w Stambule innego miejsca, do którego mógłby się udać. Jest albo tam albo z Azizem Toprakiem”.
Hazal telefonuje do ojca. „Tato, gdzie jesteś?” – pyta. „Zatrzymałem się w hotelu znajomego” – odpowiada Halil. – „Jestem w bardzo trudnej sytuacji. Naprawdę…”. „Dobrze, przyjadę do ciebie. Powiedz tylko gdzie?”. „Hazal, powiedz, czy nie ma przy tobie męża…?”. „Tato, dlaczego miałabym ci coś takiego zrobić?”. „Dobrze, ty byś tego nie zrobiła, ale on tak. Jest na mnie wściekły. Ten przeklęty Aziz tak mnie podszedł, że nie mogę teraz już wierzyć nikomu…”. „Tato, czy możesz podać mi adres?”. „Dobrze, już ci go podaje…”.
Vural stawia się na zebraniu zarządu, które sam zwołał. Na miejscu są już Kenan, Sinan i Aziz. „Mam nadzieję, że nie czekacie na mnie zbyt długo” – mówi. „Mam wystarczająco dużo cierpliwości” – odpowiada Aziz. – „Dobrze o tym wiesz, Demiroglu…”. „Och, jest z nami też Aziz Toprak. Wybacz, ale nie poznałem cię bez broni w ręku. Co dzisiaj dla mnie przygotowałeś?”. „Mogę coś wymyślić, skoro tak bardzo tego chcesz, Demiroglu”. „Super. Po spotkaniu sam wystrzelisz ze dwie kulki w powietrze. W końcu to jedyny cel, w jakim używasz broni…”.
„Dziękuj Bogu za swoją żonę” – mówi Aziz. – „Gdyby nie ona, nie siedziałbyś tu teraz, a leżałbyś w meczecie”. „Dobrze, przejdźmy do rzeczy” – mówi Kenan. – „Po co zostaliśmy tu wezwani?”. „Postanowiłem, że przygotuję dziś dla was niespodziankę” – mówi Vural. – „Postanowiłem dokonać małej rewolucji w udziałach”. „To z konieczności?” – pyta Sinan. – „Jest coś, czym powinniśmy być zaniepokojeni?”. „Zrobiłem to z własnej woli. Oddałem niewielką cześć udziałów, ale wystarczającą, aby nowy członek otrzymał miejsce w zarządzie”. „Kim jest osoba, którą obdarowałeś?” – pyta Kenan. „Nie martw się. To ktoś, kto zna się na tej robocie o wiele lepiej od ciebie, rybaku”.
„No nic, przedstawię wam ją w końcu, chociaż i tak dobrze znacie tę osobę” – kontynuuje Vural i zwraca się do Sinana. – „W szczególności ty, mój drogi bracie…”. Nagle drzwi otwierają się, a do sali wchodzi Defne. Sinan jest zdumiony. Kenan i Aziz składają kobiecie gratulacje. „A pan, panie Sinanie? – Defne zwraca się do męża. – „Pan mi nie pogratuluje?”. Sinan wstaje i podaje dłoń żonie. „Wszystkiego dobrego. Gratuluję” – mówi.
Canan przychodzi do restauracji Melek. „Jeśli przyszłaś do Hazal, to dzisiaj jej nie będzie” – mówi na wstępie matka dziewczyny. „Przychodzę, by porozmawiać z tobą, pani Melek” – odpowiada Canan. – „Czy masz chwilę czasu?”. „Mów, co masz do powiedzenia. Mam dużo pracy”. „Wiem, że to ty wyświetliłaś wczoraj zdjęcie listu. Mówię o zdjęciu, które przekazałaś Azizowi. Przy okazji dowiedziałam się o waszym rozstaniu z Halilem. Mam dla ciebie dobrą radę. Jeśli troszczysz się o dobro i szczęście swojej córki, to odpuść współpracę z Azizem”.
„Chcesz mnie przestraszyć?” – pyta Melek. „Jesteśmy teraz rodziną” – odpowiada Canan. – „Zatem tylko ostrzegam…”. „Nie jesteśmy żadną rodziną! Nie przyjęłam twojego syna do rodziny”. „Nie zmienisz rzeczywistości. Porozmawiamy o tym, kiedy pojawi się nasz wspólny wnuk…”. „Nic takiego się nie wydarzy!”. „Czyżby? To lepiej porozmawiaj z córką. Śpią już razem w jednym pokoju, a nawet jednym łóżku. Jak nie wierzysz, możesz przyjść do nas w odwiedziny. Są bardzo szczęśliwi…”. Canan z uśmiechem na twarzy opuszcza restaurację.
Po zebraniu zarządu, Sinan naskakuje na żonę. „Czy ja ci nie mówiłem?! Nie mówiłem ci, żebyś nie knuła za moimi plecami?!” – pyta poirytowany. „Uspokój się Sinan. To boli, możesz mnie puścić?” – prosi Defne. „Jak mogę być spokojny?! Uśmiechasz się do mnie, a za plecami knujesz! I to z moim bratem!”. „Niczego nie knuję. Powiedziałam ci, że jeżeli zechcę coś zrobić, zrobię to otwarcie. Niczego przecież nie ukrywam”. „O co więc tu chodzi? Jak udało ci się tego dokonać?”. „To nie jest ważne. Najważniejsze, że jestem tutaj, przy tobie”.
„Od tej pory będę cię miała cały czas na oku” – kontynuuje Defne. – „Razem będziemy mieli więcej do powiedzenia. A ty, zamiast się cieszyć, złościsz się na mnie. Pomału udaje nam się osiągnąć nasz wspólny cel…”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.