67: Kafes przekazuje Azizowi pendrive’a z nagraniem. Vural pakuje do torby pięćset tysięcy lir i zabiera ze swojego sejfu pistolet. Aziz odpala plik wideo na laptopie i z przerażeniem ogląda, jak Vural topi jego siostrę w basenie. Mężczyzna jak rażony zrywa się ze swojego fotela i pędzi do gabinetu Vurala. Nikogo tam jednak już nie ma… Demiroglu tymczasem zjawia się w restauracji. „Co ty tu robisz?” – pyta go Hazal. „Nic. Przyszedłem cię odwiedzić…”. Jakiś czas później Melek telefonuje do córki. Jest już późno, a ona jeszcze nie wróciła z restauracji. Telefon jednak milczy…

W następnej scenie widzimy Vurala i Hazal w samochodzie. Dziewczyna siedzi na tylnym siedzeniu. Ma związane ręce i zakneblowane usta! „Hazal, proszę, wybacz mi” – mówi Demiroglu. W oczach ma istne szaleństwo. – „Nie bądź na mnie zła, kochanie. Dobrze? Zachowuję się tak przez Kenana i twojego tatę. Wiesz, nie związałbym cię, gdyby to nie było konieczne. Nie słuchałaś mnie tak, jak Naz. Gdybyście się dobrze zachowywały, nic by się nie wydarzyło. Poza tym, wzięłaś film i mnie nim szantażowałaś. Wywlekłaś wszystko na wierzch! Co miałem zrobić? Siedzieć cicho?”.

Ebru rozpakowuje się w swoim nowym pokoju w posiadłości Demiroglu. Wkrótce wchodzi do niego Sinan. „Nie mogę uwierzyć w to, że jestem tu z tobą” – mówi uśmiechnięta dziewczyna. „Nie przyzwyczajaj się do tego, Ebru” – odpowiada mężczyzna, sprowadzając ją na ziemię. – „Nie oczekuj niczego wielkiego. Jesteś tu tylko na chwilę. Nie zapominaj o tym. Tylko na chwilę”. „Dobrze, mój drogi. Nie złość się tak od razu… Powiedziałeś o tym Vuralowi? To znaczy… Jak on zareagował, gdy dowiedział się, że zostanę tu na trochę? Bardzo się zezłościł?”.

„Tak, zezłościł się” – potwierdza Sinan. – „Powiedział, że podjąłem złą decyzję o złej kobiecie. I nie mylił się, prawda? A zresztą nieważne. To nie jest teraz nasz największy problem. Nie będzie go w domu przez kilka dni. Zrobił sobie wakacje. Przynajmniej nie muszę go słuchać”. „Wspaniałe wieści. Będziemy całkiem sami” – cieszy się dziewczyna. „Ebru!” – upomina ją natychmiast Sinan. „Dobra, dobra, zamykam się…”.

Aziz, Kafes i Kenan przyjeżdżają do domu. „Co się stało?” – pyta Melek, widząc minę męża. „A co się nie stało…?” – odpowiada Toprak, ciężko wzdychając. „Kenan, czy coś się stało Hazal?” – pyta ponownie Melek. „Hazal? To nie ma jej w domu?” – przeraża się mężczyzna. „Nie. Wyszłyśmy wcześniej, a ona miała zamknąć restaurację. Dzwoniłam do niej, ale nie odbiera”.

Vural i Hazal dojeżdżają do obskurnej szopy położonej gdzieś na odludziu. Demiroglu pomaga dziewczynie wyjść z auta i zaciąga ją do środka drewnianej chaty. Kenan i Kafes docierają do restauracji. Drzwi lokalu są otwarte, a na podłodze leży kurtka Hazal… „Vural tu był!” – krzyczy Kenan i wraz z Kafesem wsiadają z powrotem do auta. Akcja wraca do domu Topraka. „Aziz, co ty mówisz?” – nie dowierza Melek. – „Co masz na myśli, mówiąc, że zabił ją własnymi rękoma? Co to za koszmar!”. „Jeśli Vural porwał moją córkę, zabiję go!” – krzyczy Aziz. „Nie mogę w to uwierzyć” – mówi Melek. – „Moja córka przebywała w jednym domu z mordercą…”.

„Gdyby Hazal nie zmusiła go do rozwodu, mogłaby przeżyć to samo” – stwierdza Aziz. Nagle dzwoni jego komórka. – „Słucham, Kenan? Co ty mówisz, synu? Jak to?!”. Tymczasem w starej chacie. Hazal ma zdjęty knebel z ust. „Co ty robisz?! Co robisz?!” – krzyczy do Vurala. – „Odwieź mnie z powrotem! Znowu będziesz miał problemy. Wypuść mnie natychmiast!”. „Jeśli dalej będziesz krzyczeć, znowu zatkam ci usta” – grozi Vural. „Co ja ci zrobiłam? Nie patrz tak na mnie. Mów!”. „Gdyby twój tata zapomniał o przeszłości i nie doszukiwał prawdy o swojej siostrze, nie byłoby cię tu”.

„Więc to mój tata jest winny?” – pyta Hazal. – „Gdyby ktoś utopił Irmak, tak jak ty zrobiłeś to z Naz, to co byś zrobił? Nie szukałbyś prawdy?! Co jest, czemu nic nie mówisz? Nie masz odpowiedzi, tak?”. „Słuchaj, zamknij się! Z Irmak to byłaby inna sprawa…”. „Taka sama! Jest twoją siostrą, tak samo jak Naz była siostrą taty! Bez wahania utopiłeś własną żonę! Jak mogłeś kogoś tak po prostu zabić? Kim jesteś?!”.

Vural łapie się za głowę. „Zamknij się wreszcie!” – wrzeszczy. – „To nie było celowe, nie rozumiesz tego?! Chciałem ją puścić, ale moje ręce… Moje ręce się zaciskały, kiedy ona cierpiała. Głos wewnątrz mnie mówił „stój”, ale ręce nie słuchały…”. Kenan i Kafes wparowują do posiadłości Demiroglu. „Gdzie jesteś, Vural?!” – krzyczy Kenan. Ebru i Sinan piją herbatę. „Dlaczego tak krzyczysz?” – pyta młodszy z braci Demiroglu. „Gdzie jest twój brat, ten łajdak Vural?!”. „Nie ma go tu. Pojechał na kilka dni na wakacje”. „Jeśli coś przede mną ukrywasz, wsadzę cię do więzienia, tak jak tego ohydnego mordercę!”.

„Co się stało? Jaki morderca? O czym ty mówisz?” – pyta Sinan. „Ten łajdak jedynie w ten sposób mógł zabrać się za kobietę, prawda? Poza tym, że jest mordercą, porwał Hazal!”. „Vural zabił Naz?” – pyta Ebru. „Kenan, o czym ty mówisz?” – nie wierzy Sinan. – „Skąd ci się wzięły takie pomysły?”. „Mam dowody! Chciał zagwarantować sobie bezpieczeństwo porywając Hazal! Spójrz, Sinan, to poważna sprawa. Jesteś tego świadomy? Jeśli coś stanie się Hazal, wszystkich was zniszczę! Jeżeli ten łajdak do ciebie zadzwoni, ja będę pierwszą osobą, której dasz znać. Jasne? W przeciwnym razie wsadzę do więzienia was obu! Rozumiesz?!”.

„Zrozumiałem” – potwierdza Sinan. „To teraz dobrze pomyśl. Dokąd twój brat mógł zabrać Hazal?”. „Nie wiem, to Vural. Nigdy nie wiadomo, co zrobi…”. „Zostań tu, Kafes. Miej na niego oko” – rozkazuje Kenan. Następnie sam opuszcza posiadłość Demiroglu. Następnego dnia Vural telefonuje do brata. „Nie popełnij żadnego błędu” – ostrzega Sinana Kafes. – „Odbierz. Nie pokazuj nic po sobie”. „Halo?” – mówi Sinan do słuchawki. – „Co się stało tak wcześnie rano?”. „Milcz, nie zadawaj żadnych pytań!” – odpowiada Vural. – „Załatw mi natychmiast samochód”.

„Po co?” – pyta Sinan. „Pojadę do Ayvalik, stamtąd wezmę łódź do Midilli. Nie pytaj o nic. Po prostu znajdź mi samochód. I jeszcze jedno. Załatw mi bezpieczną linię telefoniczną”. „Dobrze, ale po co ten pośpiech? Masz jakieś kłopoty?”. „O nic nie pytaj! Nie żartuję, to sprawa życia lub śmierci!”. „Gdzie jesteś, bracie? Jesteś sam czy ktoś z tobą jest?”. „Co to za pytania?!” – Vural wyczuwa podstęp. – „Posłuchaj, jest tam ktoś z tobą? Każe zadawać ci te pytania?”. „Zwariowałeś, bracie? Kto mógłby tu być? Leżę tylko w łóżku… Powiedz, gdzie jesteś. Przyjadę i zrobimy to razem. Nie ważne, co to jest”.

„Sinan, nie chciałem, żeby tak wyszło… Życie przepływa mi przez palce…” – wyznaje Vural. – „Bardzo się boję, Sinan. Nie chcę zostać sam. Bardzo się boję iść do więzienia…”. „Uspokój się. Przyjadę i cię zabiorę. Powiedz, gdzie jesteś”. Pojedziemy do Ayvalik razem. Nie możesz prowadzić w tym stanie. Proszę cię”. Vural rozłącza się. Tymczasem Hazal budzi się ze snu. „Co się stało? Powiedz, cieszy cię moja rozpacz?” – pyta Demiroglu. „Przestań gadać bzdury i zamilcz, Vural!” – odpowiada dziewczyna. – „Zrozum, że nic nie osiągniesz, porywając mnie. Wypuść mnie. Potem możesz robić, co zechcesz. Tylko nie pakuj się w kolejne kłopoty…”.

„Patrzcie, patrzcie, pani Hazal daje mi rady” – kpi Vural. – „Twoje rady nie pomagają nawet tobie. Jak śmiesz mnie pouczać?!”. „Widzieliśmy, do czego prowadzą twoje chore pomysły. Psychol!”. „Zamknij się! Nie odzywaj się! W końcu zobaczycie, co moje chore pomysły wam zrobią… Próbowałem zdobyć twoją miłość od pierwszego dnia, kiedy się spotkaliśmy. Ale ty nawet nie próbowałaś mnie zrozumieć ani poznać. Już niedługo zobaczysz, jak bardzo się myliłaś w stosunku do mnie”.

Vural tymczasem odbiera kolejnego sms-a od Ihsana: „Jeżeli pieniądze nie są jeszcze gotowe, jesteś już martwy, Vuralu Demiroglu”. „Dosyć! Kim jesteś!” – wścieka się Vural. – „Pokaż się! Przyjdź tutaj, żebym mógł zabić was wszystkich!”. Demiroglu odpisuje na sms porywacza: „Twoje pieniądze są gotowe, przyjedź pod ten adres”.

Aziz odbiera telefon od policjanta. „Właśnie wykonano połączenie z komórki osoby, na którą złożyłeś skargę w sprawie porwania twojej córki” – oznajmia funkcjonariusz. – „Śledziliśmy sygnał i ustaliliśmy adres. Wkrótce tam będziemy. Dzwonię, żeby pana poinformować”. Vural wyciąga z lodówki jakąś konserwę. Przekłada jej zawartość na talerzyk i podaje Hazal. „Nie chcę!” – mówi od razu dziewczyna. „Nie upieraj się, Hazal. Musisz jeść”. „Myślisz, że wszystko jest normalnie? Popatrz na mnie! Jestem związana, zostałam porwana na jakieś pustkowie i muszę jeść. Zwariowałeś?!”. „Musiałem to zrobić, dlatego cię porwałem… Nie mów, że nie wiesz, jak bardzo cię kocham”.

„Gdybyś naprawdę mnie kochał, nie zrobiłbyś tego” – stwierdza Hazal. – „Nie mógłbyś. To właśnie jest twój problem. Nie wiesz, co to znaczy prawdziwa miłość. Nic nie rozumiesz, prawda? Jesteś jak pięciolatek, któremu zabrano zabawkę. Wchodzisz ludziom w życie, jakby to była gra wideo. Ale nie możesz tego zrobić na siłę, nie widzisz?!”. „Hazal, naprawdę w ogóle mnie nie kochasz?” – pyta Vural. – „Nie masz do mnie nawet odrobiny uczucia? Dużo dla ciebie zrobiłem. Wiele zaryzykowałem. Co zrobiłem źle?”. „Porwałeś kogoś, kto cię nie kocha”. „Musiałem to zrobić, Hazal. Przepraszam, wybacz mi”.

„Vural, proszę, pomyśl przez moment. Choć przez jeden moment” – mówi Hazal. – „Nie ma żadnego sensu mnie tu trzymać. Dobrze, nie doniosę na ciebie, przysięgam. Pójdziemy do szpitala, musisz się leczyć. Naprawdę, puść mnie. Nie trzymaj mnie tu. Proszę, pomyśl zdrowo”. „Próbujesz mnie oszukać jak dziecko?!” – wścieka się Vural. – „Jaki szpital?! Jakie leczenie?! W porządku, możemy tam jechać razem jak dwójka przyjaciół. Popatrz na mnie, nie jestem kimś, kogo można oszukać. Już raz popełniłem ten błąd i wypuściłem cię. Nie popełnię go znowu! Jak tylko Sinan zaaranżuje łódź, reszta będzie prosta. Już zawsze będziemy razem, wiesz o tym? Będziemy razem na zawsze!”.

Kenan i Aziz jadą samochodem. Nagle Kenan odbiera telefon od swojego brata. „Halo? Jak się masz, Ahmet? Wszystko w porządku?” – pyta. – „Halo? Mów wolniej? Nic nie rozumiem… Jakie zeznania? Co zamierzasz wyznać?”. Nagle na twarzy Kenana pojawia się zdumienie. „To nie ty zabiłeś Canan?! Co ty mówisz? Dlaczego mówisz o tym dopiero teraz?! Kto to zrobił? Kto?! Ebru?! Wiedziałem to, wiedziałem od początku! Dobrze, bracie, uspokój się. Wyciągnę cię stamtąd, nie martw się”.

„Kenan, dobrze słyszałem?” – pyta Aziz. „Ja też nie wiem, co odpowiedzieć… Jestem zaskoczony…” – odpowiada Kenan. – „Mój brat powiedział, że nie zabił Canan. Zrobiła to Ebru, a on wziął winę na siebie”. Ebru tymczasem schodzi na dół. W rezydencji Demiroglu oprócz Sinana jest jeszcze Kafes. „Co się stało? Dzwonił Vural?” – pyta dziewczyna. „Tak…”. „Czego chce? Sinan, trzymaj się od niego z daleka. Ciebie też pociągnie za sobą na dno…”. „Ach, jak mogłem o tym nie pomyśleć?” – wzdycha teatralnie Sinan. – „Niech Bóg da ci długie życie z takim umysłem, Ebru. A teraz jak gdyby nigdy nic powinienem iść do biura i pracować, tak? Wieczorem zaś zjeść z tobą kolację?”.

„Posłuchaj mnie, nie ważne jak bardzo jest szalony, to mój rodzony brat. Rozumiesz to?” – kontynuuje Sinan. – „Nawet, jeśli źle robi, nie mogę się od niego odwrócić. Wbij to sobie do głowy i nigdy więcej nie próbuj się wtrącać!”. Kenan i Aziz docierają w miejsce zlokalizowane przez policję. Na miejscu jest już kilka radiowozów. „Oni są w tym domu?” – pyta Aziz komisarza. „Tak. Sprawdziliśmy kamery drogowe, przyjechał tutaj wczoraj o dwudziestej pierwszej, zawracając z autostrady. To oczywiste, że to Vural prowadził samochód. Ktoś był także na tylnym siedzeniu, ale nie rozpoznaliśmy twarzy. Podejrzewamy, że to pani Hazal”.

„Panie Aziz, proszę tylko spokojnie obserwować sytuację” – kontynuuje komisarz. – „Niech pan w niczym nie przeszkadza. My się wszystkim zajmiemy. Rozumiemy się?”. Nagle inni policjanci przyprowadzają Ihsana. „Panie komisarzu, złapaliśmy go spacerującego niedaleko” – wyjaśnia jeden z nich. – „Wydawał się podejrzany”. „Ihsan, co ty tu robisz?” – pyta wyraźnie zdenerwowany Kenan. – „Próbowałeś wykorzystać tę sytuację, żeby zdobyć pieniądze? Ty draniu!”. Kenan rzuca się na mężczyznę i zaczyna go szarpać. Policjanci natychmiastowo go odciągają. „Spokojnie, Kenan” – prosi Aziz. – „Naszym priorytetem jest Hazal. Zostaw go, niech robi, co chce”.

W środku chatki Vural chodzi niespokojnie od ściany do ściany, oczekując na telefon od brata. Nagle słyszy dobiegający z zewnątrz głos z megafonu: „Poddaj się, Vuralu Demiroglu! Wyjdź na zewnątrz i się poddaj!”. Mężczyzna wygląda przez okno i widzi, że chatka jest otoczona przez uzbrojonych policjantów. „Skąd oni się wzięli?” – zastanawia się. „To koniec, Vural” – mówi Hazal. „Zamknij się! Nie mieszaj mi w głowie! Cholerny Sinan, znaleźli nas, kiedy na niego czekałem…”.

Vural wyciąga pistolet i wymierza nim w Hazal! „Zwariowałeś?! Co robisz?!” – przeraża się dziewczyna. „Tak, zwariowałem! Jestem szalony, tak jak powiedziałaś! Zaskoczona?! Wyjdę z tego dzięki tobie. Vural, proszę, nie rób tego… Pójdę i porozmawiam z nimi, puszczą cię… Ale jeśli tego nie zrobisz, nigdy z tego nie wyjdziesz. Nie możesz stąd już nigdzie uciec. Nadal możesz mnie puścić. Proszę, nie rób tego…”. „Mylisz się, moja piękna! Jesteśmy już na samym końcu. Teraz zrobisz wszystko, co ci powiem. Jasne? Będziesz grzeczną dziewczynką! Albo cię zabiję, a potem zabiję siebie. Dobrze wiesz, że to zrobię!”.

„Puść ją i wyjdź na zewnątrz!” – powtarza głos z megafonu. – „Nie zrobimy ci krzywdy. Ostrożnie otwórz drzwi i wyjdź. Puść zakładnika i się poddaj”. Vural wychodzi z chatki. Trzyma mocno Hazal i przykłada do jej szyi pistolet. „Chcecie, żebym się poddał, tak?!” – wrzeszczy na cały głos. – „Mam się poddać, tak?! I tak już się poddałem. Jestem w tym stanie ponieważ przywiązałem się do niej. Nie chciałem, żeby tak było. Czy ja chciałem stracić moją matkę i Naz?! Ale wy, oczywiście, nigdy o mnie nie dbaliście. Nikt o mnie nie myśli. Nie pozwalacie nikomu być po mojej stronie. Dlaczego ja zawsze muszę być sam?!”.

„Chciałem w życiu tylko jednego” – Vural kontynuuje swój monolog. – „Chciałem być kochany! Ale wy mi na to nie pozwoliliście! Dlaczego mi na to nie pozwoliłaś, Hazal? Dlaczego? Dobrze, w tym życiu pragnąłem tylko jednego. Być kochanym przez ukochaną kobietę. Może cię zraniłem, zdenerwowałem. Ale jeśli jestem w tym stanie, to tylko z twojego powodu. Nikt mnie o nic nie pytał. Jestem tu z twojego powodu i dlatego wybrałem tę ścieżkę! Jeżeli nie chcecie, żeby ktoś ucierpiał, odejdę stąd z Hazal. Jeżeli spróbujecie mnie powstrzymać, najpierw zabiję Hazal, potem zabiję siebie i odejdziemy stąd razem! Słyszycie mnie?!”.

Kenan chce rzucić się na Vurala. Nagle pada strzał! Wszyscy patrzą z przerażeniem w kierunku Hazal! Akcja przenosi się do posiadłości Aziza. „Bardzo źle się czuję, nie zniosę tego” – mówi Melek, trzymając się za serce. „Uspokój się” – mówi ciotka Nergis. – „Bóg daje nam najlepsze”. „Łatwo tak mówić, oczywiście. Chcę jeszcze raz zobaczyć moją córkę. Jeszcze raz poczuć jej zapach. Mogę nawet za to umrzeć…”. „Melek, moja piękna, bądź cierpliwa. Wkrótce dostaniemy dobre wiadomości… Ona wyjdzie za mąż i będzie szczęśliwa”. „Chcę jedynie, żeby wróciła do domu cała i zdrowa. Nic więcej”.

Nevra otwiera drzwi posiadłości Demiroglu. Przed wejściem stoi kilku funkcjonariuszy. Mężczyźni bez pytania wchodzą do środka. Siedzący w salonie Sinan podnosi się z miejsca. „Ebru Sancak zamordowała Canan Demiroglu” – mówi jeden z policjantów. – „Wiemy, że tu jest. Przyszliśmy ją aresztować”. Sinan jest wstrząśnięty. Ebru ze łzami w oczach schodzi na dół. Policjanci zakuwają ją w kajdanki i wyprowadzają z domu.

Mijają trzy miesiące. Widzimy zamkniętego w zakładzie psychiatrycznym Vurala. W innym miejscu rozbrzmiewają słowa urzędnika: „Ogłaszam was teraz mężem i żoną. Oto akt ślubu”. Widzimy Kenana i Hazal, którzy właśnie wzięli ślub! „Życzę wam szczęścia na nowej drodze życia” – mówi Aziz. „W końcu was takich zobaczyłam” – wzrusza się Melek. – „Teraz mogę już nawet umierać”. „Mamo, nie płacz proszę” – mówi Hazal. – „Nie ma już o co więcej płakać”. „Nie zapomnijcie do nas dzwonić” – przypomina Aziz. – „Niech Bóg będzie z wami. Niech błysk w waszych oczach nigdy nie zgaśnie. Nigdy nie widziałem pary, która tak bardzo na siebie zasługuje. Nigdy nie widziałem nikogo, kto by tak wytrwale pokonywał przeszkody, żeby być razem. Z wyjątkiem mnie i Melek, oczywiście”. Wszyscy zanoszą się śmiechem.

„Chodź, moja najpiękniejsza na świecie żono” – zwraca się Kenan do Hazal. – „Jeśli jesteś gotowa, zacznijmy naszą drogę miłości. Wystarczająco już czekaliśmy, prawda?”. Kenan bierze swoją świeżo poślubioną żonę pod rękę i prowadzi ją do samochodu. Chwilę później razem odjeżdżają. Koniec.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy