„Dziedzictwo” – Odcinek 599 – Streszczenie
Nana nerwowo przypomina sobie numer Yamana i drżącymi palcami wybiera go na telefonie bandyty, którego chwilę wcześniej pozbawiła przytomności.
— Wszystko w porządku? Gdzie cię trzymają?! — głos Yamana jest spięty, pełen napięcia.
— Nie wiem… — szepcze. — Byłam nieprzytomna. To jakaś piwnica. Jest tu tylko jedno małe okno. Uciekłam z samochodu, ale mnie złapali…
— Spokojnie. Jak zdobyłaś telefon?
— Użyłam sztuczki — Nana przyciska dłoń do piersi, próbując uspokoić oddech. — Udawałam, że zemdlałam, a potem… uderzyłam strażnika w głowę. Nie mam dużo czasu. Zaraz ktoś się tu pojawi.
— Czy masz dostęp do GPS-u? Wyślij mi swoją lokalizację.
— Myślisz, że jestem głupia?! — rzuca z goryczą. — Sprawdziłam to. Nie mogę ustalić lokalizacji. Właściwie… to może faktycznie jestem głupia. Po co w ogóle do ciebie dzwoniłam? Przecież się mnie pozbyłeś. Stało się to, czego chciałeś. Umrę tutaj, Yaman.
— Tak, jesteś głupia — odpowiada ostro. — Ale dlatego, że tak myślisz. Jesteś ważna dla Yusufa. Nie zostawię cię tam.
— Nie wiemy nawet, gdzie jestem…
— Nawiążę z tobą połączenie wideo. Pokażesz mi, co widać przez okno.
Nana otwiera usta, by coś powiedzieć, ale nagle słyszy czyjeś kroki. Serce zamiera jej w piersi. Szybko rozłącza się i wciska telefon pod materiał sukienki, modląc się, by oprawcy niczego nie zauważyli.
***
Jakiś czas później Yaman odbiera kolejne połączenie z tego samego numeru. Tym razem po drugiej stronie nie słyszy jednak głosu Nany.
— Kirimli, poznajesz mnie? — pada lodowate pytanie.
Yaman zaciska dłoń na telefonie.
— Ty…!
— Tak, ja — Karakoc śmieje się cicho, złośliwie. — Chciałem pozwolić ci porozmawiać ze swoją ukochaną, ale ugasiliście już tęsknotę. Teraz czas na warunki. Jeśli nie zrobisz tego, co ci powiem, to była wasza ostatnia rozmowa.
— Uważaj, co robisz, Karakoc! — ostrzega Yaman, choć doskonale wie, że ten człowiek nie zna litości.
— To ty powinieneś uważać. Nie trzeba było wchodzić mi w drogę. Zostaw swoje puste groźby i słuchaj uważnie. Chcesz odzyskać swoją dziewczynę? Wycofasz się z przetargu. Jeśli choćby spróbujesz mnie zaatakować, nie będę miał skrupułów. Poderżnę jej gardło.
Yaman nie waha się ani sekundy.
— Zgadzam się. Wycofam się z przetargu.
— Brawo. Odzyskasz ją, kiedy to zrobisz. Ale pamiętaj — nie ma policji, nie ma świadków. Przyjedziesz sam pod wskazany adres. Jeśli złamiesz zasady… dziewczyna zginie.
Połączenie zostaje przerwane.
Yaman czuje, jak krew w nim wrze. Nie może dać się sprowokować. Musi działać mądrze.
***
Yagmur, mimo wsparcia Duygu, nadal nie zdołała skruszyć lodowatego dystansu Aliego.
Kiedy przypadkiem podsłuchuje rozmowę Volkana i komisarza, jej serce zamiera.
— To było tak, jakby dzisiaj pojawiła się przede mną inna Yagmur — mówi Ali z namysłem. — Bardziej rozważna, emocjonalna…
— Więc zmieniłeś zdanie? — dopytuje Volkan. — Chcesz z nią kontynuować?
Zapada chwila ciszy.
— Po raz pierwszy od trzech miesięcy poczułem, że ktoś jest mi bliski — przyznaje Ali. — Ale Yagmur powinna postarać się dla kogoś, kto naprawdę ją pokocha. Moje serce nie bije dla niej… i nigdy nie zabije.
Yagmur czuje, jak coś w niej pęka.
— Jutro z nią porozmawiam i zakończę ten temat — dodaje Ali.
Dziewczyna opuszcza głowę. Nie sądziła, że te słowa zabolą aż tak bardzo.
***
Yagmur jest załamana. Siedzi w swoim gabinecie, a łzy płyną po jej policzkach niczym niepowstrzymana ulewa. Jej dłonie drżą, a oddech jest nierówny. Nagle drzwi się otwierają i do pomieszczenia wchodzi Cigdem.
— Yagmur, co się stało? — pyta z troską w głosie, widząc jej rozpacz.
Kobieta podnosi na nią zaczerwienione oczy.
— Ali… jutro mnie zostawi. To koniec! — mówi ze ściśniętym gardłem.
— Nie poddawaj się od razu. Na pewno coś wymyślisz — Cigdem stara się ją pocieszyć.
— Nie ma już nic do zrobienia… — szepcze Yagmur, opuszczając głowę. — To naprawdę koniec.
— A może poproś Duygu o pomoc?
— Nie mogę. Ona cały czas powtarza, że powinnam powiedzieć mu, że jestem w ciąży… ale przecież to nieprawda!
Cigdem milknie, patrząc na nią z niedowierzaniem. Sytuacja wydaje się coraz bardziej skomplikowana.
***
Duygu siedzi zamyślona, wyraźnie przygnębiona. Jest przy niej Kara, która od dłuższego czasu obserwuje ją w milczeniu.
— Dlaczego to sobie robisz? — pyta w końcu. — Przez cały dzień próbowałaś pomóc Yagmur, a sama się wyniszczasz.
Duygu ciężko wzdycha.
— Co mogę zrobić? — mówi cicho. — Ali jest przeze mnie zdruzgotany. Chcę tylko, żeby był szczęśliwy…
— Ale miłości nie da się zaplanować — odpowiada Kara z powagą. — Jak daleko chcesz się w to posunąć? Wiesz, że to znowu może się źle skończyć.
Duygu spuszcza wzrok.
— Masz rację, ale nie mam innego wyboru… — jej głos brzmi bezradnie.
— O czym ty mówisz?
Duygu waha się przez chwilę, ale w końcu wypowiada słowa, które cisną jej się na usta od dawna:
— Karo, odłóżmy Aliego i Yagmur na bok. Myślę o dziecku, które Yagmur nosi.
Kara marszczy brwi, patrząc na nią z zaskoczeniem.
— Co?! Yagmur jest w ciąży?! — robi zdumioną minę. — Nie wierzę w to. Nie ma szans! Przecież już raz przyłapałaś ją na kłamstwie. Skąd pewność, że i tym razem nie oszukuje?
— Nie wiem, czy to kłamstwo — przyznaje Duygu, ściskając dłońmi materiał swojej bluzki. — Ale muszę postąpić właściwie. Nie mogę wziąć na siebie takiego ciężaru.
— A jeśli znowu kłamie? — powtarza Kara z niedowierzaniem. — Nie masz na to żadnego dowodu. Jeżeli to wszystko jest jedną wielką manipulacją, to cierpisz na próżno.
Duygu zagryza wargę. W jej sercu toczy się walka, której nie potrafi zakończyć.
***
Tymczasem Yaman nie zamierza czekać bezczynnie. Dzięki sprytowi i podstępowi odnajduje kryjówkę i ratuje Nanę z rąk oprawców.
Kiedy wracają do rezydencji, Yusuf czuwa, nie zmrużywszy oka przez całą noc. Gdy tylko widzi swoją ukochaną opiekunkę całą i zdrową, jego twarz rozjaśnia się uśmiechem.
— Nana! — woła i rzuca się jej w ramiona.
Dziewczyna tuli go mocno, czując ciepło jego drobnego ciała.
— Tęskniłem za tobą! — mówi chłopiec, a w jego oczach błyszczą łzy ulgi.
— Ja też, Yusufie — odpowiada szeptem, pozwalając, by emocje w końcu znalazły ujście.
Yaman stoi obok, obserwując tę scenę w milczeniu. W jego spojrzeniu czai się coś, czego sam nie potrafi nazwać. Ulgę? Radość? A może coś znacznie głębszego?
„Dziedzictwo” – Odcinek 600 – Streszczenie
Duygu z niepokojem obserwuje, jak Yagmur zażywa środki uspokajające. Doskonale wie, że w ciąży nie powinna ich brać. W jej głowie zaczynają kiełkować podejrzenia. Czy Kara miała rację? Czy Yagmur rzeczywiście kłamała?
***
Nana wciąż nie potrafi zrozumieć postępowania Yamana. Dlaczego ją uratował, skoro wcześniej zabił jej brata? Przez całą drogę do rezydencji w jej myślach toczy się nieustanna walka.
Jest potworem czy niewinnym człowiekiem, którego pochopnie osądziłam? – pyta samą siebie, zaciskając palce na materiale sukienki.
Spojrzenie Yamana pozostaje niewzruszone, ale Nana dostrzega w nim coś nowego. Coś, czego wcześniej nie zauważała.
***
Idris tańczy w swoim gabinecie, uniesiony euforią. Jest przekonany, że Kirimli nie żyje.
— Kirimli… Nawet ty nie byłeś w stanie mnie pokonać! — śmieje się, obracając się w miejscu.
Jego radość jest tak wielka, że nie przejmuje się nawet zdziwionym spojrzeniem Kazima.
— Przygotuj dokumenty przetargowe — rozkazuje, poprawiając mankiety koszuli. — Chcę, żeby zostały złożone jeszcze dzisiaj.
Kazim potakuje, ale w głębi duszy czuje niepokój. A jeśli Idris się myli?
***
Ali dzwoni do Yagmur.
— Masz czas na obiad na mieście? — pyta, a w jego głosie nie ma już cienia dawnej czułości.
— Oczywiście, Ali. O której mam być?
Duygu, która przypadkiem słyszy rozmowę, nie potrafi ukryć swoich emocji. Wygląda na to, że ich związek ma się świetnie… — myśli z goryczą. Nie powinnam się wtrącać, nawet jeśli Yagmur skłamała w sprawie ciąży.
***
Wieczorem Ali przybywa do restauracji, gdzie czeka już na niego Yagmur.
Kobieta doskonale wie, jaki jest powód tego spotkania. Czuje w kościach, że Ali zamierza zakończyć ich relację. Ale nie pozwoli mu na to tak łatwo. Nie teraz.
Gdy mężczyzna zajmuje miejsce naprzeciwko niej, Yagmur spuszcza wzrok i przybiera smutny wyraz twarzy.
— Co się stało? Co ci jest? — pyta Ali, dostrzegając jej przygnębienie.
— Ta restauracja… jest bardzo podobna do tej, do której chodziłam z rodzicami — mówi cicho, głosem pełnym nostalgii. — Przypomniała mi o szczęśliwych dniach mojego dzieciństwa. A najbardziej… o moim tacie.
Ali milczy, ale jego wzrok mięknie.
— Straciłam ojca, gdy miałam siedem lat — kontynuuje Yagmur, splatając dłonie na kolanach. — Przez lata nauczyłam się, jak ważny jest ojciec dla córki. Tata zawsze mówił, że kiedyś wyjdę za mąż, ale wcześniej odbędzie poważną rozmowę z moim przyszłym mężem. Ostrzeże go, by mnie nie skrzywdził.
Uśmiecha się smutno.
— Nigdy do tego nie doszło. Wypadek samochodowy odebrał mi i mamę, i tatę.
Przyciska dłoń do serca i spogląda na Aliego z błyskiem łez w oczach.
— Przepraszam, znowu cię zasmuciłam.
Ali czuje, jak jego wcześniejsze postanowienie zaczyna się chwiać. Jak mam jej teraz powiedzieć, że chcę zerwać? — myśli, wbijając wzrok w pusty talerz.
Nabiera powietrza i prostuje się. Musi to zrobić.
— Yagmur, muszę powiedzieć ci coś ważnego…
Ale kobieta nie daje mu dojść do słowa.
— Ja też chciałam ci coś powiedzieć — przerywa z subtelnym uśmiechem. — Jutro jest rocznica śmierci moich rodziców.
Ali nie odpowiada, a Yagmur delikatnie kładzie dłoń na jego ręce.
— Jesteś dla mnie bardzo ważny, Ali. Wiesz o tym, prawda?
Mężczyzna nieznacznie marszczy brwi, ale nie cofa ręki.
— Dlatego uszczęśliwiłbyś mnie, gdybyś był jutro ze mną.
Ali milczy, a ona pochyla się lekko w jego stronę.
— Oboje przeszliśmy przez wiele burz. Twoje silne ręce są dla mnie jak gałąź, której się trzymam. Jeśli ja także choć trochę jestem dla ciebie wsparciem… nie ma nikogo szczęśliwszego ode mnie.
Ali czuje, jak gardło ściska mu się w supeł.
— Przepraszam za moje emocje — mówi Yagmur, widząc, że osiągnęła swój cel. — Znowu zaczęłam mówić za dużo. Co chciałeś powiedzieć?
Ali zawahał się.
Nie teraz. Nie w tej chwili.
— Chciałem powiedzieć… — sięga po pierwsze, co przychodzi mu do głowy. — Rozmawialiśmy o wizycie w fundacji na rzecz ochrony dzieci.
Yagmur patrzy na niego pytająco.
— Chciałem zapytać, czy możemy to przełożyć.
Kobieta uśmiecha się ciepło.
— Oczywiście. Nie ma problemu.
Ali odwzajemnia uśmiech, choć w środku czuje, że właśnie popełnił błąd.
***
Nana siada obok Yusufa i delikatnie gładzi jego włosy.
— Opowiesz mi swoją ulubioną bajkę? — pyta z ciepłym uśmiechem.
Chłopiec unosi na nią radosne spojrzenie.
— Najbardziej lubię bajkę o olbrzymie! — oznajmia z entuzjazmem.
— O olbrzymie? — Nana unosi brwi. — Opowiedz mi o nim.
— Był bardzo silny! Walczył z potworami i zawsze chronił swoich bliskich.
— Więc to był prawdziwy bohater — zauważa Nana.
— Tak, i zdradzę ci sekret! — Yusuf pochyla się ku niej i ścisza głos. — Ten olbrzym to mój stryjek!
— Twój stryjek? — Dziewczyna patrzy na niego z niedowierzaniem. — Jak to?
— Nie rozumiesz? — Yusuf uśmiecha się szeroko. — Giganci wydają się przerażający, ale w środku mają wielkie serca. Tak samo jak mój stryjek. Ludzie się go boją, ale on ma w sobie dobro. Jest jak olbrzym!
Nana zamiera. Patrzy na chłopca i czuje, jak w jej sercu rodzi się wątpliwość, której dotąd nie dopuszczała do siebie.
***
Nedim wpada do gabinetu Yamana.
— Idris Yahyaoglu w ostatniej chwili zgłosił się do przetargu — informuje, rzucając dokumenty na biurko.
Yaman unosi wzrok.
— Jego sytuacja finansowa jest fatalna. Skąd miał pieniądze? — pyta ostro.
— To podejrzane — zgadza się Nedim. — Może to on podpalił magazyn, żeby zrzucić winę na ciebie i usunąć cię z drogi. W końcu wiemy, że pała do ciebie nienawiścią.
Yaman zaciska pięść.
— Oczywiście, że to jego robota! Gra tak samo nieczysto jak jego brat… — syczy.
Nedim wzdycha.
— Sprawdziliśmy to. Nie natknęliśmy się na żadną wskazówkę.
— Znajdziemy ją — mówi twardo Yaman. — To trwa zdecydowanie za długo. Czas wyrównać rachunki.
Kamera robi zbliżenie na Nanę, która podsłuchuje rozmowę zza ściany.
— Przeleje się krew, to pewne… — myśli z niepokojem. — Co mam teraz zrobić? Mam po prostu czekać?
***
Yagmur dostrzega Duygu siedzącą samotnie w stołówce. Na jej twarzy pojawia się triumfalny uśmiech.
— Och, moja biedaczka — myśli z satysfakcją. — Siedzi tu taka smutna… Poczekaj, sprawię, że będziesz jeszcze bardziej smutna.
Podchodzi do stolika i zatrzymuje się nad Duygu.
— Mogę się dosiąść?
— Oczywiście — odpowiada policjantka, choć w jej głosie brak entuzjazmu.
— Tak się cieszę, że cię tu znalazłam! — Yagmur siada naprzeciwko i uśmiecha się słodko. — Chciałam ci podziękować. Bez ciebie między mną a Alim nie byłoby tak dobrze. Naprawdę bardzo mi pomogłaś! Dzięki tobie jestem szczęśliwa. Nie ma słów, które wyraziłyby moją wdzięczność.
Duygu zachowuje kamienną twarz.
— Cieszę się — odpowiada z grzeczności.
— Nie będę cię zatrzymywać. Do zobaczenia.
Yagmur już chce odejść, ale nagle słyszy głos rywalki:
— Skoro wszystko między wami się ułożyło… powiedziałaś Aliemu, że jesteś w ciąży?
Yagmur zamiera.
— Ja… porozmawiam z nim o tym innym razem.
Podrywa się z miejsca, ale w pośpiechu potyka się o własne nogi i przewraca.
— Wszystko w porządku? — pyta Duygu, spoglądając na nią z góry.
— Tak, ale… boli mnie kostka. Chyba ją skręciłam. I… głowa mnie trochę boli.
Duygu patrzy na nią podejrzliwie.
— Jedziemy do szpitala.
— Nie trzeba, nic mi nie jest!
— Co jeśli dziecku coś się stało? — pyta lodowatym tonem.
Yagmur nie ma wyboru. Musi pojechać.
***
W szpitalu lekarka opatruje jej kostkę.
— To nic poważnego — oznajmia z uśmiechem. — Jeśli będzie cię bardzo boleć, możesz wziąć środek przeciwbólowy.
Kobieta patrzy na nią uważnie.
— Jesteśmy koleżankami, ale jeśli chcesz, mogę wypisać ci receptę.
— Poproszę.
— Jesteś w ciąży lub masz jakieś alergie?
— Nie, nie jestem w ciąży.
Kamera robi zbliżenie na Duygu, która stoi na korytarzu. Doskonale słyszała odpowiedź Yagmur. Teraz już nie ma wątpliwości. Kara miała rację, a ona po raz kolejny dała się oszukać.
***
Gdy lekarka opuszcza salę, Duygu wchodzi do środka. Bez ostrzeżenia uderza Yagmur otwartą dłonią w twarz.
— Co ty wyprawiasz?! — krzyczy Yagmur, trzymając się za policzek.
— Co ty wyprawiasz?! — ripostuje Duygu, patrząc na nią z wściekłością. — Dlaczego mnie okłamałaś?!
— O czym ty mówisz?
— Zamknij się! Nie kłam więcej! Jak długo zamierzałaś grać w tę paskudną grę?!
Yagmur nerwowo przełyka ślinę.
— Duygu, ja…
— Milcz! Jesteś chora! Powiem Aliemu prawdę!
Odwraca się na pięcie i wychodzi z pokoju.
— Duygu, proszę cię! — Yagmur biegnie za nią, łzy płyną jej po policzkach. — Nie mów mu tego!
Policjantka nie zwalnia kroku.
— Okłamałam Aliego, bo bałam się, że go stracę! Nie mogę bez niego żyć! Proszę, zrozum mnie!
Duygu zatrzymuje się na chwilę i patrzy na nią z pogardą.
— Ali musi się dowiedzieć, jaką jesteś psychopatką. Nie pozwolę, żebyś go skrzywdziła!
Tym razem nie daje się zwieść jej łzom. Odchodzi, zostawiając Yagmur w rozpaczy.
***
Yaman dopada Idrisa i przyciska go do ściany.
— Przyznaj się! — warczy. — To ty podpaliłeś magazyn?!
Idris, choć drży ze strachu, nie zamierza kłamać.
— Tak! — wyrzuca z siebie. — To ja to zleciłem!
— A porwanie Yusufa? To też twoja sprawka?!
— Nie! Nie miałem z tym nic wspólnego!
Idris nagle zauważa Nanę i zaczyna wrzeszczeć.
— Kirimli! Powiedz prawdę! Powiedz, jak zabiłeś Aziza!
Nana zamiera.
Yaman nie odpowiada, ale jego twarz zdradza napięcie.
Dziewczyna oddycha szybko.
— On naprawdę to zrobił… — myśli, czując, jak w jej sercu rodzi się jeszcze większa nienawiść.
***
Kilka godzin później klęczy przy grobie brata.
— Aziz… — szepcze drżącym głosem. — Przysięgam, że cię pomszczę.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 440. Bölüm, Emanet 441. Bölüm i Emanet 442. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.









