Nana trzyma szczeniaka na rękach. Yusuf przygląda mu się z uwagą.

„Dziedzictwo” – Odcinek 636 – Streszczenie

Mimo błagań Ayse, Ferit ignoruje ostrzeżenia i daje się wciągnąć w perfidną pułapkę zastawioną przez Vahita i Koraya. Skutek? Zawieszenie w obowiązkach, odebranie broni i odznaki.
— Zawiodłeś — rzuca inspektor z lodowatym spokojem, każąc mu oddać wszystko, co do tej pory stanowiło jego tożsamość.

W tym samym czasie Nana odbiera niepokojący telefon. Głos po drugiej stronie jest zimny, wyrachowany:
— Szybkiego powrotu do zdrowia — mówi tajemniczy rozmówca.

— Kim jesteś? Skąd wiesz, co mi się stało?! — pyta zdezorientowana Nana.
— Zostaw to. Wiem wszystko. Chcesz wiedzieć, kto zabił twojego brata?

To, co słyszy dalej, mrozi krew w żyłach:
— Wyślę ci nagranie. Ale to będzie cię kosztować milion dolarów.

— Milion?! Nie mam takich pieniędzy!
— A więc nie poznasz prawdy. Przynieś pieniądze albo zapomnij, kto zamordował Idrisa.

— Myślisz, że kim ja jestem? — rzuca Nana zdesperowana. — Jestem tylko nianią!

Rozmowa zostaje przerwana. Szantażysta jednak nie spuszcza jej z oka.
— Co? Nie ma pieniędzy? Żartuje sobie ze mnie? — mówi do siebie z irytacją. — Albo nic nie wie o spadku… albo Idris coś przede mną ukrył.

Sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Szantażysta dzwoni do swojego człowieka, którego umieścił w rezydencji Yahyaoğlu.
— Kemalu, mamy problem. Dziewczyna nic nie wie o dziedzictwie. Musisz to sprawdzić. Szybko!
— Zajmę się tym. Dam ci znać.

***

Koray dzwoni do Vahita z wieściami, które mają posmak zwycięstwa:
— Sprawa załatwiona. Został z niczym.

— Wytrąciłeś zęby hienie, brawo — odpowiada Vahit. — Nie wiem, jaki miałeś z nim rachunek krzywd, ale wierz mi — odpłacę ci hojniej, niż się spodziewasz.

***

Akcja przenosi się do posiadłości Yahyaoğlu. Kazım wchodzi do gabinetu Idrisa, z jego twarzy bije napięcie.

— Bracie, Esref — ten, który zranił Nanę — nie pisnął ani słowa. Wziął wszystko na siebie — oznajmia cicho, niemal ze zdziwieniem.

Idris nie okazuje zaskoczenia. Spogląda w dal, jakby przewidział ten obrót spraw.
— Tak właśnie miało być — odpowiada zimnym tonem. — Wie, co by się stało, gdyby postąpił inaczej. W przeciwnym razie… dokonałbym rzezi.

Kazım kiwa głową, ale jego mina zdradza niepokój.
— Kirimli zwiększył środki bezpieczeństwa w szpitalu. Nikt się tam nie dostanie.

— Tymczasowo — mruczy Idris z irytacją. — Zepsuł nam zabawę, ale to nic nie znaczy. Niech wzmacnia ochronę, ile tylko chce. Prędzej czy później i tak go dopadnę.

— Szantażysta nadal milczy.
— I nie możemy mu zapłacić — przerywa mu Idris, mrużąc oczy. — Jeśli zacznie mówić, jesteśmy skończeni.
— A do tego… Kirimli rozstawił swoich ludzi przy bramach wszystkich, których uznaje za wrogów.

— Widzę to, Kazımie. — Idris uśmiecha się krzywo. — Jeden z jego ludzi stoi nawet pod moimi drzwiami. Jakby rzucał mi wyzwanie. Masz jeszcze jakieś apokaliptyczne wieści? Może zbliża się meteoryt albo tsunami?

— Nie, bracie — odpowiada Kazım z cieniem sarkazmu. — Ale Yaman nie kryje się już wcale. Otwarcie daje nam znać, że nas obserwuje.

Idris wstaje powoli zza biurka.
— Dobrze. Na razie będziemy udawać, że nie istniejemy. Ale kiedy przyjdzie nasz moment… wtedy zobaczymy, kto naprawdę nie będzie żył, Kirimli.

***

Nana zostaje wypisana ze szpitala i wraca do rezydencji. W salonie czeka na nią Neslihan, trzymając w rękach szkicownik.

— Spójrz — mówi nieśmiało. — Zainspirowałaś mnie. To projekt sukienki. Stworzyłam go z myślą o tobie.

Nana ogląda rysunek z zachwytem.
— To cudowne, Neslihan. Musimy to wysłać mojej znajomej projektantce z Ankary. Studiowałyśmy razem.

— Nie mogę… — mówi Neslihan, spuszczając wzrok. — Ciocia nigdy mi na to nie pozwoli. Kiedyś zawiodłam jej zaufanie i od tamtej pory nie chce nawet słyszeć o moich marzeniach.

— Ale nie możemy tego tak zostawić — upiera się Nana z determinacją. — Ten projekt zasługuje, by ktoś go zobaczył. Może jest inna droga?

Pokojówka kręci głową z rezygnacją.

W tym momencie kamera robi zbliżenie na Yamana. Stał za drzwiami, słysząc każdą wymianę słów. Jego spojrzenie mówi jedno: zamierza pomóc Neslihan. Może to właśnie on okaże się kluczem do spełnienia jej marzeń.

***

Ferit odnajduje kryjówkę Vahita. Wpada tam z impetem, gotowy do walki.

Ale to pułapka.

Zanim zdąży zareagować, handlarz organami obezwładnia go i wstrzykuje nieznaną substancję. Ferit osuwa się na ziemię.

Zasłona opada.

„Dziedzictwo” – Odcinek 637 – Streszczenie

Sąsiad podchodzi do Ayşe z niepokojem wypisanym na twarzy.

— Przez kilka godzin ktoś kręcił się dziś w pobliżu twojego domu — mówi cicho. — Obserwował was. Zobacz sama.

Podaje jej telefon z nagraniem z monitoringu. Kamera uchwyciła mężczyznę stojącego w cieniu drzewa, z kapturem na głowie. Ayşe zamarza, rozpoznając znajomą sylwetkę.

— To… Ferit — szepcze z niedowierzaniem.

Zaraz potem sięga po telefon i nerwowo wybiera numer byłego męża.

— Dzwonisz do Ferita? — pyta zaskoczona Nese, która właśnie wchodzi do pokoju.
— Tak, ale nie odbiera — odpowiada Ayşe, marszcząc czoło. — To nie jest przypadek. Skoro nas obserwował… może coś mu grozi. Albo nam.

***

Adalet, po dłuższej rozmowie z Yamanem, zgadza się na wyjazd Neslihan do Ankary. Ku zaskoczeniu wszystkich, to właśnie on zaoferował się pokryć wszystkie koszty — podróży, zakwaterowania, a nawet kursu u projektantki.

Nana nie kryje zdumienia.

— Pan „Dzikus” z sercem? — mruczy do siebie z uśmiechem. — Tego się nie spodziewałam.

***

W ciemnym pomieszczeniu o betonowych ścianach Ferit leży nieprzytomny na podłodze. Ręce i nogi ma ciasno związane. Obok niego stoją Vahit i jego pomocnik — postawny, brutalnie wyglądający mężczyzna z brzytwą w dłoni.

— Po co czekać? Załatwmy go od razu — warczy tamten.

Vahit rzuca mu chłodne spojrzenie.
— Tak po prostu? Nie… On nie umrze szybko. Dopóki nie wyrwę mu paznokci i zębów obcęgami, nie zasłużył na śmierć. Przynieś moją torbę z narzędziami.

W tym momencie rozlega się dźwięk telefonu. Vahit odbiera.
— Tak, szefie? Rozumiem. Już idę.

Rozłącza się i zwraca do swojego wspólnika:
— Zabierz go do naszej kryjówki w lesie belgradzkim. Spędzisz tam z nim noc. Ma przeżyć. Jeśli choćby zadrapie się w transporcie… zabiję cię własnymi rękami.

Mężczyzna milczy, ale jego mina mówi wszystko — rozkaz zostanie wykonany.

***

Tej nocy Nana nie może zaznać spokoju. Nękają ją koszmary — przerywane obrazy bólu, niepokoju, strachu. Wierci się niespokojnie, rzuca na łóżku. Drzwi jej pokoju uchylają się cicho. To Yaman.

Zbliża się bez słowa, patrząc na jej spoconą twarz. Zawahanie trwa tylko chwilę. Przesuwa fotel bliżej łóżka i siada obok.

— Zostanę tutaj — mówi szeptem, jakby sam siebie przekonywał. — Dopóki nie zaśniesz spokojnie.

***

Ayşe nie znajduje sobie miejsca. Każda minuta ciszy ze strony Ferita podsyca jej niepokój. W końcu sięga po telefon i dzwoni do Volkana. Gdy tylko słyszy jego głos, wyrzuca z siebie z impetem:

— Ferit jest niewinny! Nie pobił Vahita!
— Wiem — odpowiada Volkan zaskoczony. — Skąd ty o tym wiesz?

— Mam nagranie z kamery bezpieczeństwa. Ferit był pod naszym domem w chwili, gdy rzekomo doszło do napaści. Myślę, że Vahit go zastraszył. Ferit chciał się upewnić, że nic nam nie grozi. Dzwoniłam do niego, ale nie odpowiada… Wiesz, gdzie jest?

Volkan milknie na moment.
— Poszedł go szukać. Vahita. Sam.

— Gdzie teraz jesteś?
— Na komisariacie.

— Dobrze. Zabieram to nagranie i zaraz do ciebie dołączę. Oczyścimy Ferita z zarzutów. A potem… go odnajdziemy.

***

Nazajutrz Yusuf z błyskiem ekscytacji w oczach pokazuje Nanie swojego sekretnego przyjaciela — małego, kudłatego szczeniaka, ukrytego w starym magazynku.

— Skąd się tu wziął? — pyta zdumiona Nana.
— Sam przyszedł. Ale nie mogę go pokazać stryjkowi. Zabroniłby go zatrzymać.

— Dlaczego?

— Bo kiedyś miał psa. Facę. Faca był duży i pewnego dnia zaczął szczekać i rzucać się na ludzi. Stryjek wysłał go wtedy do domu na wyspie. Tam mieszka z ochroniarzem.

— Więc chciał cię chronić…
— Ale ten jest malutki! Nie zrobi nikomu krzywdy!

— Mimo wszystko musisz zapytać o zgodę.
— Nie dostanę jej — odpowiada Yusuf z rezygnacją. — Nie mam przyjaciół. Chcę, żeby chociaż on został ze mną…

— Twój stryjek będzie zły, jeśli się dowie.
— Nie będzie, jeśli się nie dowie. Możemy się nim zająć… w tajemnicy. Ty i ja.

Nana patrzy na niego z wahaniem, ale widząc błagalne spojrzenie chłopca, mięknie.
— Dobrze. Ale pod jednym warunkiem — to będzie nasz wspólny sekret.

Chwilę później przenosi szczeniaka do swojego pokoju, a Yusuf przynosi mu jedzenie z kuchni. Szczeniak merda ogonem, jakby wyczuwał, że właśnie zyskał nowy dom.

Ale ich sekret nie trwa długo. Yaman szybko orientuje się, że coś jest nie tak…

Czy pozwoli, by pies został w rezydencji? Czy Ayşe i Volkan odnajdą i uratują Ferita? A może komisarz po raz kolejny sam wyjdzie cało z pułapki?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 468. Bölüm, Emanet 469. Bölüm i Emanet 470. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy