Nana walczy z Idrisem, dociskając go do ziemi.

„Dziedzictwo” – Odcinek 642 – Streszczenie

Yaman przywozi Nanę do rezydencji. Jest zaniepokojony — dostrzega krew na jej dłoni i chce natychmiast wiedzieć, co się stało.

– Czyja to krew? – pyta surowo, nie spuszczając z niej wzroku.
– Mówiłam, że to nic takiego – odpowiada cicho dziewczyna, chowając rękę do kieszeni. – Po prostu upadłam, kiedy straciłam przytomność.

– Zawiadomię Cengera. Niech wezwie lekarza.
– Dziękuję, ale nie trzeba – ucina szybko. – Odpocznę chwilę i wszystko będzie dobrze.

Gdy Yaman odchodzi, Nana osuwa się na łóżko. W jej oczach pojawia się cień przeszłości. Myślami wraca do wydarzeń w lesie, które wstrząsnęły nią do głębi.

Wspomnienie powraca z całą siłą. Trzymała broń wycelowaną w Idrisa. Jej palec drżał na spuście.

– Nie zrobię tego – powiedziała stanowczo, ale z bólem. – Nie potrafię zabić. Nawet ciebie. Nawet takiego potwora. Ale przysięgam… za wszystko, co zrobiłeś, zapłacisz!

– Tylko jeśli wcześniej nie umrzesz – warknął Idris i z błyskawiczną brutalnością wytrącił jej broń z ręki. Rzucił się na nią, próbując ją obezwładnić. Nana jednak nie dała się zdominować. W szarpaninie odzyskała kontrolę i znów chwyciła pistolet. Tym razem nie zawahała się – pociągnęła za spust. Kula trafiła Idrisa w ramię.

– Oszczędziłam ci życie – wysyczała, klękając przy nim. – Ale nie licz, że unikniesz kary. – Jej kciuk wbił się w jego ranę, wywołując u niego grymas bólu. – Za to, co zrobiłeś, gnij w więzieniu.

Godzinę później Kazim odnalazł rannego Idrisa w lesie i pomógł mu dotrzeć do samochodu.

– Całe szczęście, że nie zabrała ci telefonu – rzuca, pomagając mu usiąść. – Inaczej nigdy bym cię nie znalazł.
– Tak, podziękuj jej jeszcze, idioto! – warczy Idris. – Strzeliła mi w ramię, zrobiła ze mnie kalekę, a ty jeszcze się cieszysz, że zostawiła mi komórkę?!

Kazim marszczy brwi.
– Tylko jednego nie rozumiem… Czemu cię nie zabiła? Przecież mogła to zrobić bez wahania.

– Żałujesz, że żyję? – Idris uśmiecha się złośliwie. – Nana i Aziz mają ten sam defekt. Nie potrafią zabić. Nie chcą nosić w sobie ciężaru morderstwa. Ale ja… ja nie mam z tym problemu. I dlatego właśnie ona skończy jak on.

Przez chwilę panuje cisza. Idris zaciska zęby z bólu, ale mówi dalej:

– Wiesz co zrobiła? Zostawiła mnie przy życiu, ale zrobiła coś o wiele gorszego. Ma nagranie. Jeśli przekaże je Yamanowi… albo policji… koniec ze mną. Kirimli się dowie. A on nie zostawi mnie żywego, nie po tym, co zrobiłem jego żonie.

Kazim wpatruje się w niego z rosnącym niepokojem.
– Co więc mamy zrobić?

– Znajdź kogoś, kto będzie śledził każdy jej krok. Niech raportuje wszystko. Każdy jej ruch. Nie możemy dać się zaskoczyć.

***

Nana rozmawia z Pinar przez telefon. Jej głos drży od emocji, w słowach słychać wahanie i ciężar podjętych decyzji.

– Chciałam go zabić – mówi w końcu, z trudem wydobywając z siebie to wyznanie. – Tego potwora… Wzięłam broń Yamana. Celowałam… Ale nie byłam w stanie pociągnąć za spust.

Po drugiej stronie zapada cisza, po której rozlega się zaniepokojony głos Pinar:
– Co ty wygadujesz?! Na szczęście tego nie zrobiłaś! Obiecaj mi, że już nigdy więcej nie pomyślisz o czymś takim. Co zamierzasz teraz?

– Yaman nie może zobaczyć tego nagrania – mówi cicho Nana, niemal szeptem, jakby bała się, że ktoś ją usłyszy.

Kamera przenosi się na korytarz. Tuż pod drzwiami pokoju stoi Aynur. Przylgnęła do ściany, z napięciem nasłuchując rozmowy.

– Czego nie może zobaczyć? – mruczy pod nosem zaintrygowana pokojówka. – Zobaczymy, co tak bardzo starasz się ukryć w tym telefonie…

***

Nana dochodzi do wniosku, że nie może dłużej milczeć. Postanawia przekazać nagranie policji i w ten sposób wymierzyć sprawiedliwość – zgodnie z prawem, nie przemocą. Jednak zanim zdąży wcielić plan w życie, napotyka przeszkodę.

Yaman, wciąż zaniepokojony jej stanem zdrowia, nie pozwala jej opuścić domu.

– Dopóki nie dojdziesz do siebie, nie wyjdziesz stąd – mówi stanowczo. – Potrzebujesz odpoczynku, nie kolejnych wstrząsów.

***

Akcja przenosi się do domu Sultan. Przy stole śmieją się Arda i Doga, wesoło bawiąc się grą planszową. Na kanapie, obok siebie, siedzą Ferit i Ayse. Atmosfera między nimi jest napięta, ale pod powierzchnią czuć coś więcej niż tylko gniew.

– Jego rodzice są jeszcze bardziej nieodpowiedzialni od ciebie – rzuca z wyrzutem Ayse, patrząc w stronę dzieci. – Powierzają syna komuś tak lekkomyślnemu i nawet nie zadzwonią, żeby sprawdzić, co się z nim dzieje.

Ferit nie reaguje od razu. W jego oczach widać cień bólu. W końcu odzywa się cicho, ale z determinacją:

– Może nie pokazałem ci jeszcze, na co mnie stać… Ale jest jedna rzecz, w którą wierzę bezgranicznie. Wiem, że byłbym dobrym ojcem. Bo wiem, jak to jest dorastać bez ojca. Wiem, czego nie dawać, czego nie powielać. Może nie zdążyłem tego udowodnić… ale jestem tego pewien. – Zawiesza głos, po czym spogląda na nią z powagą. – Żałujesz, że nie dałaś mi tej szansy?

Ayse odwraca wzrok.
– Teraz możesz to wszystko zaplanować ze swoją tajemniczą wielbicielką – odpowiada chłodno. – Skoro jesteś tak przekonany, że będziesz idealnym ojcem.

Ferit milczy przez chwilę, a potem mówi z nieoczekiwaną czułością:

– Nie zrobię tego. Bo jeśli kiedykolwiek miałbym zdecydować się na dziecko… to tylko z tobą u boku. Tylko ciebie widzę jako matkę mojego dziecka.

Te słowa sprawiają, że Ayse zamiera. Na chwilę traci głos. Patrzy na niego, jakby po raz pierwszy naprawdę go usłyszała.

***

Podczas obiadu Yusuf rzuca słowa, które sprawiają, że Nana niemal się zakrztusiła, a Yaman zamarł z zakłopotania.

– Wiesz, rozmawiałem dziś ze stryjkiem – mówi chłopiec z uśmiechem, zwracając się do swojej opiekunki. – On cię teraz kocha. Chce, żebyś była szczęśliwa. I żebyś została tutaj, z naszą rodziną, na zawsze.

W pokoju zapada niezręczna cisza. Nana opuszcza wzrok, próbując ukryć poruszenie, a Yaman udaje, że skupia się na jedzeniu, choć wyraźnie nie wie, jak zareagować.

***

Na podwórku Ferit bawi się z Ardą i Dogą. W tym czasie Ayse odbiera jego telefon, który zostawił na stole. Na wyświetlaczu pojawia się imię: Ibo.

– Komisarz kazał mi sprawdzić monitoring z firmy kurierskiej – oznajmia głos po drugiej stronie. – Przejrzałem wszystko, ale nie natrafiłem na żadną kobietę pasującą do opisu. Nic, co by nas przybliżyło do jej tożsamości.

– Dobrze, przekażę mu – odpowiada Ayse, nie kryjąc chłodu.

Kiedy Ferit wraca do domu, dostrzega, że Ayse trzyma jego telefon.

– Wołałam cię, ale chyba zbyt dobrze się bawiłeś – mówi, nie patrząc mu w oczy. – Dzwonił Ibo. Powiedział, że nic nie znaleźli. Twoja tajemnicza wielbicielka, ta od prezentów… wygląda na to, że zniknęła bez śladu. Kamery jej nie zarejestrowały.

Ferit uśmiecha się lekko.
– Chciałem porozmawiać z nią osobiście. Pomyślałem, że przygotuję dla niej kolację, w ramach podziękowania. W końcu dżentelmen powinien się odpowiednio zachować, prawda?

– Dżentelmen nie wykorzystuje swojego zespołu do prywatnych celów – ripostuje Ayse. – Ale najwyraźniej zapomniałam, z kim rozmawiam.
Oddaje mu telefon i odchodzi bez słowa więcej.

***

Idris siedzi z ręką w temblaku, z zaciśniętymi zębami.
– Wystarczy jeden ruch z jej strony i jestem skończony – syczy. – Czy policja pojawiła się w rezydencji?

– Nasz człowiek nie widział nikogo podejrzanego – odpowiada Kazim spokojnie.

– Sam do niego zadzwonię! Twoja praca to jedno wielkie rozczarowanie! – Idris sięga po telefon i łączy się z informatorem. – Masz jakieś wieści o Nanie?

– Nie wychodzi od jakiegoś czasu. Siedzi w domu.
– To podejrzane. Znam ją. Gdyby chciała iść na policję, zrobiłaby to od razu. Musisz informować mnie o każdym, najdrobniejszym jej ruchu. Zrozumiano?

Kończy rozmowę i wybucha wściekłością:
– Mam związane ręce! Niech przeklęty będzie dzień, w którym ją poznałem! Miała zniszczyć Kirimliego, a to ona zniszczyła mnie! Jesteśmy jak szczury w potrzasku!

***

Ostatnia scena odcinka przenosi nas do domu Sultan. Arda już śpi, przytulony do Ferita, który siedzi przy jego łóżku. W pewnym momencie chłopiec zaczyna mówić przez sen:
– Tato… tato…

Nagle otwiera oczy, zdezorientowany, i dostrzega Ferita.

– Tato, nie zostawiaj mnie. Nie zrobisz tego, prawda? Mama powiedziała, że tata nigdy mnie nie zostawi… – Szepcze cicho, przytulając się do komisarza z ufnością.

Ferit obejmuje go delikatnie. Wtedy podnosi wzrok… i dostrzega Ayse, stojącą w progu. Patrzy na tę scenę w milczeniu, a w jej oczach miesza się zaskoczenie, wzruszenie i coś jeszcze – coś, czego nie potrafi już ukryć.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 473. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy