„Dziedzictwo” – Odcinek 649 – Streszczenie
Yaman bez słowa odbiera Yusufowi pamiątkowy zegarek Nany – ten sam, który chłopiec ukrył przed wyrzuceniem. Jego gest jest stanowczy, niemal karzący, a spojrzenie chłodne. Yusuf zaciska usta, ale nie protestuje. W jego oczach pojawia się cień buntu i smutku.
Tymczasem Ayse, poruszona słowami Esry, zaczyna jej wierzyć. Patrzy jej prosto w oczy i mówi spokojnie, ale z determinacją:
– Nie zaprowadzę cię na policję… ale tylko dlatego, że wierzę, że mówisz prawdę. Teraz jednak musimy to udowodnić. Powiedz mi wszystko – od początku. Byłaś wtedy na zmianie?
– Nie… to była zmiana Cansu. Ale zachorowała i poproszono mnie, żebym ją zastąpiła – wyjaśnia Esra z napięciem w głosie.
– Jak dobrze ją znasz? – pyta Ayse, marszcząc brwi.
– Prawie wcale. Pracuje od dwóch miesięcy. Nigdy nie zrobiła mi nic złego, ale… teraz sama nie wiem.
– Rozumiem – mówi Ayse cicho. – Przyjrzę się jej. A ty na razie zostań tutaj. Nie wychodź z domu. Obiecaj mi to, Esro.
Dziewczyna przytakuje z wdzięcznością i ulgą, choć w jej oczach wciąż czai się lęk.
***
Yaman zjawia się niespodziewanie u mistrza Veliego. Nana, choć osłabiona, natychmiast szuka kryjówki i przysłuchuje się jego rozmowie telefonicznej z ukrycia. Każde słowo wbija się w nią jak nóż.
– Tak, bilety już zarezerwowane – mówi Yaman. – Wyruszamy z Yusufem do Londynu. Ziya na nas czeka. Chcę, żeby chłopiec miał szansę zacząć wszystko od nowa… z dala od tych kłamstw i zdrad.
Słysząc to, Nana niemal przestaje oddychać. Serce wali jej jak oszalałe.
– Do Londynu? Zabrać Yusufa? – szepcze do siebie z przerażeniem. W jednej chwili ogarnia ją paraliżująca myśl, że już nigdy więcej nie zobaczy ukochanego chłopca – duszyczki, którą kocha jak własne dziecko.
Łzy napływają jej do oczu, ale ociera je dłonią. Nie ma czasu na słabość. Musi działać – zanim będzie za późno.
***
Ayse składa wizytę Cansu – zmienniczce Esry – w jej skromnym mieszkaniu. Otwiera jej kobieta z rozciętą wargą, z której jeszcze sączy się krew.
– Wszystko w porządku? – pyta z niepokojem Ayse, spoglądając na obrażenia.
– Mój mąż… wczoraj trochę przesadził z piciem – odpowiada Cansu cicho, spuszczając wzrok.
Ayse nie drąży tematu – przynajmniej na razie. Przechodzi do sedna:
– Nie zajmę ci dużo czasu. Mam kilka pytań o Esrę Simsek, z którą pracujesz. Co możesz o niej powiedzieć? Jak długo ją znasz?
– Prawdę mówiąc, niezbyt dobrze. Jest cicha, spokojna, trzyma się na uboczu. Nie wiem, czy ma rodzinę… Wiem tylko, że odkłada każdy grosz na naukę. – Cansu wzdycha. – Ostatnio słyszałam, że policja zaczęła się nią interesować.
Ayse mierzy ją długim spojrzeniem.
– Dziękuję za twoją pomoc. – Wyciąga z torebki wizytówkę. – To mój numer. Nie musisz znosić tych… tortur. Jeśli potrzebujesz pomocy, zadzwoń. O każdej porze.
Cansu bierze wizytówkę, ale jej twarz nie wyraża wdzięczności – raczej napięcie i strach. Gdy tylko Ayse odchodzi, kobieta zamyka drzwi i drżącymi rękoma wyciąga telefon. Wybiera numer.
– Halo? Bracie? Policja była u mnie… Przesłuchiwała mnie. Ale nic nie powiedziałam. Cała sprawa spadła na tę idiotkę. Nie mają pojęcia, kim naprawdę jesteś.
W słuchawce rozlega się gniewny głos mężczyzny:
– Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z rozmiaru szkód?! Ten towar był wart miliony! Jak mogłaś dać go komuś obcemu?!
– Ale bracie… ja myślałam, że…
– Zamknij się! – przerywa jej brutalnie. – Wygląda na to, że wczorajsze pobicie nie nauczyło cię pokory. Nie kontaktuj się z policją! I zapamiętaj: jeśli zrobisz jeszcze jeden błąd, nie będzie dla ciebie litości.
***
Yaman i Yusuf siedzą na murku w parku. Wiosenne słońce łagodnie oświetla ich twarze. Chłopiec patrzy przed siebie w milczeniu, z wyraźnym smutkiem w oczach. Z ukrycia obserwuje ich Nana – serce jej się kraje na widok przygaszonego Yusufa.
– Anglia to piękne miejsce – mówi łagodnie Yaman, próbując dodać chłopcu otuchy. – Pamiętasz te czerwone budki telefoniczne, które widziałeś kiedyś na zdjęciach? W Londynie są ich setki.
– Nie chcę wyjeżdżać – mówi cicho Yusuf.
– Zobaczysz stryjka Ziyę. Będzie zachwycony, gdy cię zobaczy. A kiedy wyzdrowieje, wyruszymy razem w podróż dookoła świata. Będzie pięknie, obiecuję.
Yaman uśmiecha się, próbując go przekonać, ale w jego oczach również widać cień niepewności.
Nagle Nana dostrzega ludzi Idrisa zbliżających się do parku. Serce zaczyna jej walić. Rozejrzawszy się w panice, nie widząc innej opcji, skrada się do samochodu Yamana i ukrywa w jego bagażniku, modląc się, by nikt jej nie zauważył.
***
Akcja przenosi się na komisariat. Ferit siada naprzeciwko Ayse, kładąc na biurku teczkę z dokumentami. Jego spojrzenie jest czujne, głos pełen napięcia.
– Znowu coś znalazłem w twojej sprawie – oznajmia, splatając dłonie. – Ta Esra… nie ma nikogo. Żadnej rodziny. Jej bliscy nie żyją, nawet starsza siostra. Ale wiesz, co jest najdziwniejsze? Mieszkała kiedyś w tej samej dzielnicy, co twoja mama. Przypadek? Naprawdę jej nie znasz?
Ayse unika jego wzroku. Wstaje gwałtownie.
– Wyprowadziłam się z domu wiele lat temu. Jak mogłabym ją znać? – rzuca sucho.
W nerwowym geście strąca kubek z przyborami biurowymi. Długopisy rozsypują się po podłodze.
Ferit uśmiecha się lekko, przechylając głowę.
– Uspokój się. Przecież rozmawiasz z Feritem Bulutem. Pocenie się, dezorientacja… to normalne w moim towarzystwie – mówi z rozbawieniem, choć w oczach tli się cień podejrzenia.
***
Yusuf ostrożnie otwiera bagażnik samochodu i pomaga wyjść Nanie. Prowadzi ją do magazynu, gdzie może się ukryć.
– Nie bałem się – mówi chłopiec z powagą. – Wiedziałem, że wrócisz. Powiedziałem to też stryjkowi. Ale… dlaczego płaczesz? Czy tobie też było ciężko, że się rozstaliśmy?
– Bardzo ciężko – szepcze Nana, głaszcząc go po włosach.
– Nie płacz – mówi Yusuf i delikatnie ociera łzę z jej policzka. – To już koniec, nie rozstaniemy się więcej… prawda?
Nana odwraca wzrok. Jej głos drży.
– Mały ptaszku… ja muszę odejść. Nie mam innego wyjścia.
– Ale ukryłaś się w samochodzie. Przyszłaś dla mnie?
– Ścigali mnie źli ludzie, dlatego musiałam się schować. To przypadek, że trafiłam do auta. Ale tak… serce prowadziło mnie do ciebie.
– Zostań tutaj – prosi chłopiec gorączkowo. – Będę ci przynosił jedzenie i wodę. Obiecuję, nikomu nie powiem, że tu jesteś.
– Nie mogę, kochanie. Muszę odejść.
– Ale ja będę za tobą bardzo tęsknić… A ty? Będziesz za mną tęsknić?
Nana chwyta jego dłonie i patrzy mu głęboko w oczy.
– Nie mów tak. Jesteś moim małym ptaszkiem. Pamiętasz, co ci kiedyś powiedziałam? Żeby ptaki mogły latać…
– …muszą machać skrzydłami – dokańcza Yusuf cicho.
– Właśnie tak. Jeśli nie poruszę skrzydłami, to miejsce stanie się moją klatką. Dlatego muszę polecieć, choćby serce mi pękało.
– Ale to przecież twój dom… Dlaczego miałby stać się klatką?
– Bo źli ludzie to zmienili, kochanie.
– Powiedzmy o tym stryjkowi! On sobie z nimi poradzi! Pokona ich i wszystko naprawi!
Nana uśmiecha się smutno.
– Tym razem muszę naprawić to sama.
– Wrócisz później? Proszę cię, Nano! Nie chcę się z tobą rozstawać…
***
Tego samego wieczoru Ferit, zaniepokojony dziwnym zachowaniem Ayse, postanawia złożyć jej niezapowiedzianą wizytę. Gdy przekracza próg jej domu, nie spodziewa się tego, co zobaczy. W cieniu jednego z pokoi dostrzega kogoś, kogo twarz widział już na listach gończych.
Poszukiwana osoba.
Ukrywa się właśnie tutaj.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 478. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.








