Dziedzictwo odc. 675: Nana i Yaman zostają uwięzieni w windzie!

Yaman i Nana w windzie.

„Dziedzictwo” – Odcinek 675 – Streszczenie

Zdruzgotany Yaman odchodzi w milczeniu, przekonany, że Nana właśnie przyjęła oświadczyny Luki. Nie wie, jak bardzo się myli.

W lesie Nana stoi nieruchomo, a łzy spływają jej po policzkach. Luka patrzy na nią z niepokojem.

– Co ci jest? Dlaczego płaczesz? – pyta cicho. – Przecież to powinien być szczęśliwy moment.

Nana kręci głową, próbując złapać oddech.

– Nie ma już płaczu – odpowiada szeptem, wymuszając uśmiech. – Jest tylko prawda.

Zbliża się do Luki i delikatnie ujmuje jego dłoń.

– Ja ciebie też kocham – mówi spokojnie – ale jak brata. Jesteś moim przyjacielem, moim wsparciem… zawsze traktowałam cię jak członka rodziny. Nigdy… inaczej.

Luka milknie. W jego oczach pojawia się cień zawodu, ale zaraz unosi wzrok i odpowiada z łagodnym uśmiechem:

– Rozumiem. Przynajmniej spróbowałem. Ale obiecaj mi jedno – nie stracimy tego, co mamy. Bo nawet jeśli nie jesteśmy parą, nie wyobrażam sobie życia bez twojej obecności.

***

Przed komisariatem Koray rozmawia z nowo poznaną dziewczyną. Łączy ich wspólny wróg – Ferit.

– Ty i ja wybierzemy się w tę samą podróż – mówi Koray z przekonaniem. – Jesteśmy wściekli na Ferita, każde z nas z innego powodu. Ale ty jeszcze nie powiedziałaś… co on ci zrobił? Dlaczego tak bardzo go nienawidzisz?

– Zachowam to dla siebie – odpowiada chłodno dziewczyna. – Lepiej będzie, jeśli nie będziesz wiedział wszystkiego. Po prostu… co możemy zrobić?

Koray uśmiecha się kąśliwie.
– Skoro chcesz go zniszczyć, odbierz mu to, co kocha najbardziej.

– To znaczy?

– Ayse. Ta kobieta tak naprawdę powinna być ze mną. Ferit nie zasługuje na jej miłość.
– Dobrze, ale co mogę zrobić ja? – pyta Pelin, unosząc brew.

– Powiem ci. Sprawimy, że Ayse straci do niego zaufanie raz na zawsze. Tak głęboko, że nie będzie odwrotu. A on… będzie patrzył, jak wszystko się rozpada. Będzie cierpiał. Do ostatniego oddechu.

Pelin przez chwilę milczy, po czym przytakuje.

– Jeśli mówisz prawdę i ta kobieta jest dla niego aż tak ważna… zrobię wszystko, żeby go złamać.

***

Luka odwozi Nanę pod bramę rezydencji. Noc jest chłodna, a atmosfera między nimi pełna niedopowiedzianych emocji.

– Spójrz na mnie – mówi cicho Luka, zatrzymując się przed wejściem. – Zawsze będziesz moją przyjaciółką. Nic się nie zmieniło. Chciałem tylko spróbować. Nigdy nikogo tak nie kochałem… ale nie chcę cię stracić.

Nana spuszcza wzrok, dłonie ma zaciśnięte w nerwowym geście.

– Uznajmy więc, że ta rozmowa się nie wydarzyła – kontynuuje Luka. – Nie mogę być tym, który sprawia, że twoja twarz wygląda tak smutno. Uśmiechnij się chociaż trochę.

Po chwili dodaje:
– Zatrzymam się na noc w hotelu. Wrócę rano po swoje rzeczy. Będzie dobrze, Nano. Musi być.

Dziewczyna tylko skinieniem głowy dziękuje mu i w milczeniu wchodzi na teren posiadłości.

***

Yaman, przekonany, że Nana właśnie przyjęła oświadczyny Luki i niedługo odejdzie z jego życia, reaguje impulsywnie. Zamiast zapytać, zamiast wysłuchać – znów chowa się za chłodem.

– Szybko się uwinęliście – rzuca lodowato, gdy mija ją w korytarzu. – Gratulacje. Teraz możesz już pakować walizki.

Nana zatrzymuje się zaskoczona. Chce coś powiedzieć, ale Yaman już odchodzi. Jego twarz nie zdradza żadnych emocji – ale serce krzyczy.

A Nana zostaje w miejscu, samotna. I tylko jej oczy mówią prawdę, której on jeszcze nie zna.

***

Nazajutrz rano Yaman odbiera telefon od prywatnego detektywa, któremu zlecił sprawdzenie przeszłości Luki.

– Mamy nowe informacje – oznajmia głos po drugiej stronie. – Dotarliśmy do szczegółów sprawy, za którą został skazany na pół roku więzienia. Oficjalnie chodziło o porwanie, ale prawda wygląda zupełnie inaczej. Luka ukrył w swoim domu kobietę, która uciekała przed mężem-tyranem. Pomógł jej, bo nie miała się gdzie podziać. Dziesięć dni później został wypuszczony.

Yaman zaciska zęby, czując narastającą złość.

– Powinieneś mi to powiedzieć wczoraj! – rzuca przez zęby i bez słowa rozłącza się. W jego oczach widać nie tylko frustrację, ale też cień wstydu.

***

Ponieważ Cenger źle się poczuł, Nana przywozi do firmy dokumenty, o które prosił Yaman. Niespodziewanie dochodzi do awarii windy. Kabina zatrzymuje się gwałtownie między piętrami, a światło zaczyna migotać.

– Co się dzieje? – pyta zaniepokojona Nana, rozglądając się nerwowo.

– Wygląda na awarię – odpowiada chłodno Yaman, próbując dodzwonić się po pomoc. Ale telefon traci zasięg.

W oczach Nany pojawia się strach. Jej oddech przyspiesza, dłonie zaczynają drżeć.

– Muszę stąd wyjść. Muszę natychmiast stąd wyjść… – mówi z coraz większą paniką. – Mam klaustrofobię. Nie mogę tu być. Boże, nie mogę!

Zaczyna gorączkowo szukać jakiejkolwiek drogi ucieczki, a potem spogląda w górę.

– Mam pomysł! – woła nagle. – Stanę na twoich ramionach i wyjdę przez górę. Otworzę właz. Potem ty też się wydostaniesz.

Yaman patrzy na nią z niedowierzaniem.

– To działa tylko w filmach – rzuca zrezygnowany.

– Spróbujmy! Nie chcę tu umrzeć! Wespnę się i otworzę drzwi… – zaczyna mówić szybciej, niemal bez tchu. – Albo nie… upadnę. I umrę. Boże! Umrzemy!

Zaczyna się trząść. Głos jej drży, a oczy są pełne łez.

– Co się mówi w takich chwilach? Siostra Adalet mnie tego uczyła… No tak! – mówi chaotycznie. – Daj mi swoje przebaczenie. Ja też ci wybaczam wszystko.

Yaman robi krok w jej stronę i kładzie dłonie na jej ramionach.
– Skończ z tymi bzdurami – mówi stanowczo, ale spokojnie. – Nie umrzesz. Wydostaniemy się stąd. Obiecuję.

– Musimy się wydostać… musimy… – powtarza bezradnie Nana. Jej oddech staje się krótki, urywany. Kolana uginają się pod nią.

– Nana! – woła Yaman, łapiąc ją, gdy opada bezwładnie na podłogę.

Opiekunka jest bliska omdlenia. Z oczu płyną jej łzy, twarz ma bladą, a ciało drży. Yaman klęka przy niej i delikatnie chwyta jej dłoń.

– Oddychaj – szepcze, próbując ją uspokoić. – Jestem tu. Nic ci nie grozi.

Ale w jego własnym sercu zaczyna narastać coś nowego. Strach. Nie tylko o jej życie – ale o to, jak bardzo zaczął się o nią bać.

***

Pelin, wspólniczka Koraya, dzwoni do Ferita. W jej głosie słychać panikę, oddycha szybko, niemal płacze:

– Ferit… moje życie jest w niebezpieczeństwie! – krzyczy do słuchawki. – Chcieli mnie zmusić do przemytu… Teraz mnie szukają, bo wiem zbyt dużo. Słyszałam, jak rozmawiali o tobie. Jesteś jedynym, kogo się boją. Proszę… pomóż mi! Udało mi się uciec, jestem w parku niedaleko komisariatu, ale oni są wszędzie… Obserwują mnie! Tak bardzo się boję!

– Spokojnie – mówi zdecydowanym tonem Ferit. – Zaraz tam będę.

Rozłącza się bez wahania i rusza w stronę parku.

W tym czasie Pelin, która przed momentem brzmiała jak ofiara, zdejmuje z twarzy maskę strachu. Jej oczy są zimne i skupione. Obok niej stoi Koray, z cieniem satysfakcji na twarzy.

– Brawo – mówi z uznaniem. – Brzmiałaś przekonująco. A teraz przechodzimy do drugiej fazy planu.

Sięga do kieszeni kurtki i wyjmuje strzykawkę.

– Weź to – mówi, wręczając jej narzędzie zdrady. – Kiedy Ferit się zbliży, ukłuj go w szyję. To wszystko. Nie próbuj wymyślać niczego więcej. Działaj szybko. Zostajesz sama. Nie popełnij błędu.

Pelin patrzy na strzykawkę przez chwilę, jakby ważyła jej ciężar nie tylko w dłoni, ale i w sumieniu. Po chwili jednak chowa ją do torebki i kiwa głową.

– Nie popełnię.

***

Koray wchodzi do komisariatu. Wita się z Ayse, która trzyma za rękę Dogę.

– Cześć! Jesteś gotowa na zapisanie naszej uczennicy? – pyta z uśmiechem.

– Jasne – odpowiada Ayse. – Tylko muszę jeszcze coś załatwić w biurze dyrektora.

– Chodźmy przez park – proponuje Koray niewinnie. – To skrót, a pogoda piękna. Doga będzie zadowolona.

Ayse zgadza się bez podejrzeń. Wychodzi razem z córką i Korayem z komisariatu, nieświadoma, że zmierza wprost w pułapkę.

***

Yamanowi udaje się opanować panikę Nany. Jego obecność i spokój działają na nią kojąco. Gdy winda w końcu rusza, a drzwi się otwierają, Nana powoli odzyskuje kontrolę nad sobą.

– Już po wszystkim – mówi łagodnie Yaman, podając jej rękę. – Jesteś bezpieczna.

Ona patrzy na niego z wdzięcznością i czymś jeszcze… głębszym uczuciem, które oboje skrywają.

***

Ferit biegnie przez alejki, rozglądając się nerwowo. Gdy dostrzega skuloną na ławce Pelin, przyspiesza kroku.

Nie wie, że za rogiem, z ukrycia, obserwuje ich Koray. Uśmiecha się pod nosem.

Czy Pelin wykona rozkaz? Czy Ferit zorientuje się w porę?

Co tak naprawdę zaplanowali jego wrogowie?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 496. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy