Dziedzictwo odc. 728: Yaman obserwuje Nedima! Nie ufa mu!

Ferit uśmiecha się. W tle widać Ayse.

„Dziedzictwo” – Odcinek 728 – Streszczenie

Uciekając przed natarczywymi snami, w których znów pojawia się Yaman, Nana zakłada kurtkę i w środku nocy udaje się do Veliego. Czuje, że tylko on może pomóc jej zrozumieć to, co tak bardzo ją niepokoi.

– Unikasz snu? – pyta łagodnie mędrzec, gdy siadają przy ogniu.

– Nie – odpowiada cicho Nana. – Zasypiam bez problemu, ledwie położę głowę na poduszkę. Ale…

– …ale uciekasz od tego, co przychodzi do ciebie nocą.

– Bo sny są piękne – mówi z wahaniem – ale tylko wtedy, gdy jego w nich nie ma.

– Jego? Kogo?

– Kogoś… kto był dla mnie jak potwór.

– Goni cię? Straszy?

– Nie. Już nie. Kiedyś uciekałam przed nim, ale potem… coś się zmieniło. Zaczęliśmy rozmawiać. Zrozumiałam, że to nie był potwór. Tylko człowiek. I choć to odkrycie mnie uspokoiło… nie chcę go w swoich snach. Ani w sercu.

Veli patrzy na nią przez dłuższą chwilę, a potem mówi cicho:

– Uciekać od snów, to jakby uciekać od samej siebie, dobra dziewczyno. Sny nie są prawdziwe… ale ty jesteś. Masz ciało, duszę, emocje. I wszystko, co w tobie głęboko poruszone, próbuje się z ciebie wydostać – czasem właśnie we śnie.

– Ale przecież sny to tylko obrazy – protestuje nieśmiało.

– A miłość? Czy to też tylko obraz? Strach, radość, ból – czy któreś z nich są mniej prawdziwe tylko dlatego, że ich nie widzimy? Sny to brama do twojego wnętrza. Czasem pojawia się w nich lęk, czasem pragnienie, czasem to, czego nie chcemy widzieć na jawie. Ale to wszystko jesteś ty.

– Więc mam przestać się bać?

– Nie bój się snów. Naucz się ich słuchać. One nie przyszły, by cię dręczyć – przyszły, by ci coś pokazać. Zrozum je. A wtedy przestaną być twoim ciężarem.

Nana opuszcza wzrok. W jej oczach pojawia się cień ulgi – jakby wreszcie znalazła punkt zaczepienia w swoim wewnętrznym chaosie.

***

W szpitalnym pokoju Ferita pielęgniarka podchodzi nieśmiało i wręcza mu kartkę z numerem telefonu. Komisarz ledwie zdąży podziękować, gdy Ayse wyciąga rękę i bez słowa zabiera karteczkę. Z powagą siada na fotelu i ostentacyjnie odwraca wzrok.

– Zdenerwowałaś się, bo dała mi numer? – pyta Ferit z rozbawieniem, powstrzymując śmiech.

– A niby czemu miałabym się denerwować? – rzuca chłodno Ayse, udając obojętność. – To twoja sprawa, kto będzie ci teraz bandażował rany.

– I tak bym go wyrzucił – mówi spokojnie Ferit. – Ona nawet nie jest w moim typie. Zresztą to nie o to chodzi. Mój problem polega na czymś innym… Moje oczy i tak nie widzą nikogo poza jedną osobą. Moje serce też nie dopuszcza nikogo innego.

– Jesteś jak słodki cukierek – prycha Ayse. – Wystarczy zostawić cię na chwilę bez opieki, a już zlatują się muchy. Ale nie martw się – nie interesuje mnie to.

– Jest tylko jeden numer, który naprawdę zapisałem – mówi Ferit, zniżając głos. – I zapisałem go nie w telefonie, tylko w sercu. I dobrze wiesz, do kogo ten numer należy, pani komisarz.

Ayse milknie, nagle speszona. Jej duma walczy z uczuciem, które wciąż tli się pod powierzchnią.

– Dobrze, dość tych bzdur – mówi po chwili. – Czas spać. Jesteś zmęczony. Ja też powinnam dać trochę odpocząć swojemu mózgowi.

***

Yaman zasypia na kanapie w salonie, czekając, aż Nana wróci z nocnego spaceru. Gdy bladym świtem budzi go trzask drzwi, dziewczyna właśnie przekracza próg domu.

– Nie możesz tak po prostu wychodzić i wracać o świcie! – wybucha, podnosząc się z kanapy. – Co ty sobie wyobrażasz?!

– A niby dlaczego nie mogę? – odpowiada chłodno Nana.

– Bo nie jesteś tu tylko dla siebie. Mieszkasz w tej rezydencji, ktoś się o ciebie martwi!

– Kto? Ty? Nie jestem twoją własnością, Yaman. Jestem nianią. Mam swoją pracę, ale mam też swoje życie. I nie będziesz mi dyktował, kiedy mam zasypiać, a kiedy wracać.

– To nie tak, ja tylko…

– Wybacz – ucina twardo. – Teraz mam obowiązki. Yusuf już pewnie nie śpi.

Odwraca się i bez słowa znika w korytarzu, zostawiając Yamana z rosnącym niepokojem, który nie daje się łatwo wytłumaczyć.

***

Nedim siedzi w zaparkowanym samochodzie, wpatrzony w ekran swojego telefonu, na którym przesyłane są obrazy z ukrytych kamer zainstalowanych w rezydencji. Obserwuje Nanę z obsesyjnym skupieniem. Zaciska szczęki i mówi do siebie półgłosem:

– Wszystko się sypie… Moje plany zawiodły. Każdy czegoś ode mnie chce, wszyscy naciskają… Ale muszę być cierpliwy. Jeszcze nie przegrałem.

Nagle drzwi po stronie pasażera otwierają się z impetem. Do środka wsiada postawny, łysy mężczyzna. Z zimną krwią przykłada mu pistolet do żeber i bez słowa wręcza telefon.

– Masz rozmowę – rzuca krótko.

Głos w słuchawce jest lodowaty i pełen pogardy.

– Zaufałem ci, Nedimie – mówi Karacali, jeden z najgroźniejszych gangsterów w mieście. – Cały transport narkotyków szedł przez ciebie. Oddałem ci władzę, wpływy, kasę… A ty? Powiedz mi, czy popełniłem błąd, robiąc z tobą interesy?

– Nie, szefie, ja…

– Obiecałeś, że poradzisz sobie bez Yamana. Że masz plan. A tymczasem wszystko obróciłeś w pył! – warknął Karacali. – Jeśli nie naprawisz tego szybko, sam skończysz w worku, rozumiesz?

– Uspokój się, proszę – mówi z trudem Nedim, ocierając pot z czoła. – Mam wszystko pod kontrolą. Kirimli depcze nam po piętach, to fakt, ale wiem, jak go unieszkodliwić. Potrzebuję tylko trochę czasu.

– Masz ostatnią szansę – rzuca gangster i kończy połączenie.

Kamera przenosi się do innego samochodu, zaparkowanego kilkadziesiąt metrów dalej. W środku siedzi młody mężczyzna, uzbrojony w lornetkę i słuchawkę w uchu. Odbiera telefon.

– Coś nowego? – pyta głos po drugiej stronie.

– Kilka minut temu do jego auta wsiadł ktoś obcy. Postawny, groźnie wyglądał. Mogło dojść do konfrontacji.

– Dobrze. Nie spuszczaj ich z oka. Jeśli tylko wydarzy się coś podejrzanego, od razu informuj. Pan Yaman musi wiedzieć o wszystkim.

– Zrozumiałem.

Agent kończy połączenie i znów kieruje wzrok na pojazd Nedima.

***

Ayse siedzi w kuchni z Nese, nerwowo mieszając herbatę w filiżance. Ich rozmowa schodzi na Ferita.

– Mówisz, że brat Ferit wziął numer od pielęgniarki? – dopytuje Nese z uniesionymi brwiami.

– Tak. Twierdzi, że i tak by go wyrzucił. Ale jeśli naprawdę nie miał zamiaru go zatrzymać, to po co w ogóle go przyjął? – rzuca Ayse z wyraźną irytacją.

– Gdyby to był ten stary Ferit, bez wahania powiedziałabym, że kłamie – odpowiada spokojnie Nese. – Ale teraz… Mam wrażenie, że mówi prawdę. Siostro, przecież nic już was nie dzieli. Może czas, żebyś była odważniejsza?

Ayse uśmiecha się smutno i spuszcza wzrok.

– To ja jestem największą przeszkodą między mną a Feritem. Jedna część mnie pragnie być przy nim… a druga – krzyczy, żeby uciekać jak najdalej.

Robi krótką pauzę, po czym kontynuuje cicho:

– Gdy tylko przez głowę przechodzą mi ciepłe, piękne myśli, nagle wracają tamte chwile… stare rany. I wszystko znów się rozsypuje.

– Więc powiedz mu o tym – nalega Nese. – Powiedz, że wtedy cię zranił. Że dlatego odeszłaś. Niech wreszcie pozna prawdę.

– Od tamtego dnia minęło siedem lat, Nese. A on się zmienił… zupełnie się zmienił. Ale ja wciąż nie potrafię powiedzieć mu najważniejszego – że Doga to jego córka. Jeśli otworzę te drzwi do przeszłości… boję się, że zniszczę wszystko, co teraz między nami rośnie.

Nese patrzy na nią ze współczuciem, ale nie mówi już nic więcej.

***

W ostatnich sekundach odcinka Volkan staje w osłupieniu, gdy przed nim pojawia się tajemnicza dziewczyna. Jej spojrzenie mówi jedno – zna go. Ale kim ona jest?

Czy Yaman odkryje, że Nedim potajemnie współpracuje z bezwzględnym Karacalim? Czy Ferit i Ayse znajdą w sobie odwagę, by zmierzyć się z przeszłością – i zawalczyć o przyszłość?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 532. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy