„Dziedzictwo” – Odcinek 736 – Streszczenie
Pınar była w siódmym niebie. Niespodzianka zaręczynowa, którą Korcan przygotował z pomocą Nany, przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Pośród świateł, kwiatów i wzruszenia objęła przyjaciółkę z wdzięcznością.
– Musimy porozmawiać – powiedziała, odciągając Nanę na bok, z dala od gwaru gości. Jej głos był łagodny, ale pełen ciekawości. – Korcan powiedział mi, co się wydarzyło. Chcę to jednak usłyszeć od ciebie.
Nana wzruszyła ramionami, próbując zbagatelizować sprawę.
– Nic się nie stało. Yaman przyszedł, trochę pokrzyczał… i poszedł.
Pınar przyjrzała jej się uważnie, jakby czytała między wierszami.
– Teraz jestem już pewna swoich podejrzeń. Jest tylko jeden powód, dla którego zaryzykował spóźnienie na samolot, przyszedł tutaj i wyładował złość na tobie. Yaman jest zazdrosny.
– Zazdrosny? – Nana roześmiała się nerwowo. – Dlaczego miałby być zazdrosny? Jestem tylko nianią, a on moim szefem.
– Wiesz, kto jest zazdrosny? – Pınar nachyliła się bliżej. – Ten, kto kocha.
– W żadnym razie! – Nana pokręciła głową. – Jaka miłość? Ten dzikus potrafi tylko się na mnie złościć.
– Tobie trudno mówić o uczuciach – odparła Pınar – ale pomyśl… może jemu jest równie trudno? Otwórz oczy, a zobaczysz, jaka jest prawda.
– Moje oczy są otwarte – ucięła Nana – i nic tam nie ma do zobaczenia.
– Więc uciekasz.
– Nie uciekam! Jestem tu, prawda?
Pınar uśmiechnęła się lekko.
– Korcan i ja zrobiliśmy krok w stronę szczęścia. Ale wiesz, miłość to nie przypadek – trzeba o nią walczyć. Możesz nazywać to wirusem, jeśli chcesz, ale ten wirus już jest w twoim sercu. Uciekając, ranisz was oboje. Mówię to, bo zasługujesz na szczęście.
Nana odwróciła wzrok.
– I tak wyjeżdża do Rosji.
– Nie wyjedzie. Zobaczysz. Nie będzie mógł – powiedziała Pınar z przekonaniem.
I miała rację. Jeszcze tego samego dnia Yaman pojawił się z powrotem w rezydencji. Wyjaśnił, że jego sprawy zawodowe zostały przełożone. Nana jednak nie uwierzyła w to ani na chwilę. Doskonale wiedziała, że prawdziwym powodem jego powrotu… była ona.
***
Ferit wręcz kipiał z ekscytacji. Nie mógł się doczekać, aby wszystkim ogłosić, że on i Ayse znowu są razem. Obiecał jednak ukochanej, że na razie zachowają to w tajemnicy. Mimo to znalazł sposób, by podzielić się swoim szczęściem z Volkanem, nie łamiąc danego słowa.
– Mogę mieć jednak inny problem – przyznał z poważną miną. – Za każdym razem, gdy próbuję chwycić ją za rękę, ona mnie uderza. I to nie byle jak – jej ciosy są jak z armaty! Myślałem, że jest delikatną córką niewinnego nauczyciela, a tymczasem… to prawdziwa pantera!
– Wyobraź sobie ciemność – kontynuował z teatralnym szeptem. – W niej – dziką panterę z krwistoczerwonymi oczami i pazurami ostrymi jak brzytwy. A teraz pomnóż to przez dziesięć, bo Ayse ma siłę dziesięciu panter. Powiedz mi, jak oswoić takie stworzenie?
***
Yaman i Nana przybyli do domu Veliego po radę mistrza. Ten jednak, pochłonięty swoimi sprawami, zbył ich krótkim poleceniem i zostawił samych. Chwila ciszy szybko zamieniła się w iskrzącą napięciem sprzeczkę.
– Dlaczego tak na mnie patrzysz? – rzucił Yaman chłodno. – Może zapytasz, skąd wiedziałem, że byłaś w tamtym domu? Albo dlaczego tam pojechałem? Najwyraźniej moje dotychczasowe odpowiedzi cię nie satysfakcjonują. No pytaj!
– Dobrze! – wybuchła Nana. – Dlaczego mnie śledziłeś? Dlaczego przyjechałeś za mną do tego domu? I dlaczego do samego końca udawałeś, że nic cię nie rusza?
„Powiedz to” – krzyczały jej myśli. – „Przyznaj, że jesteś o mnie zazdrosny”.
– Ponieważ nie wyjaśniłaś mi niczego! – uniósł głos Yaman. – Ile razy pytałem, dokąd idziesz? Zostałaś mi powierzona, ale ty wciąż tego nie pojmujesz. Chociaż jestem na ciebie wściekły, muszę wiedzieć, co dzieje się w twoim życiu. Myślałem… że wychodzisz za mąż i nawet mi o tym nie mówisz.
– A gdybym nie powiedziała? – odpowiedziała chłodno. – Przecież wiesz, że nie zostawiłabym Yusufa.
– Będziesz mówić – odparł stanowczo – bo jesteś ważna dla naszej rodziny. W innym przypadku obchodziłoby mnie to tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Nana odwróciła się i wróciła do czyszczenia zegarów. Kamera przesunęła się w stronę Akcy, która przybyła do domu Veliego, śledząc każdy ich krok.
– Trzech rzeczy nie da się ukryć – wyszeptała z ukrycia nestorka. – Dymu, biedy i miłości. A tu… ogień dotarł już do komina. Tylko ty możesz go ugasić, Akco.
***
Ferit z zapałem stuka w klawiaturę, wpisując w wyszukiwarkę: „Jak oswoić dzikie zwierzę?”. W jego głowie kiełkuje plan – wykorzysta te rady w swoim pełnym wyzwań związku z Ayse. Na jego twarzy pojawia się chytry uśmiech, jakby właśnie odkrył sekret przetrwania w dżungli uczuć.
***
Idris przekazuje Nedimowi zaskakującą wiadomość – Yaman odwołał swojego człowieka, który miał obserwować dzielnicę.
— Nadal możesz korzystać z błogosławieństw tego świata ze swoim „szatanem Idrisem” — oznajmia Yahyaoglu z nutą sarkazmu. — Teraz jesteśmy jak dwie gałęzie jednego drzewa. Nikt nas nie rozdzieli. Pomagaj biednym, może w ten sposób zrównoważysz swoje zło. Choć to trudne… ale mniejsza z tym. Zadzwoniłem, żebyś o nas nie zapomniał, gdy będziesz rozdawać pieniądze. Czekamy w naszym skromnym domu.
— Przyjadę, bądź cierpliwy — odpowiada Nedim i odkłada telefon. Jego twarz momentalnie twardnieje. — Z tym też się uporałem — mówi sam do siebie. — Zniszczę cię, Yamanie. Tak, że nie zostanie po tobie nawet cień.
***
Wieczorem atmosfera gęstnieje. Yaman patrzy Nanie prosto w oczy, wyraźnie stawiając granice:
— Od dziś informujesz mnie o wszystkim, nawet o najmniejszych wydarzeniach w swoim życiu. To dla dobra Yusufa.
— A ty będziesz szanował moje granice — odpowiada bez wahania Nana, unosząc podbródek.
— Jesteś uparta jak koza.
— A ty jeszcze bardziej.
Ich uściski dłoni są krótkie, ale mocne – znak zawartego, choć kruchego, rozejmu.
Nana odwraca się, jakby chciała odejść, ale po chwili zatrzymuje się i wraca spojrzeniem do Yamana.
— Powiedz prawdę. Co poczułeś, kiedy myślałeś, że wychodzę za mąż? — pyta cicho, lecz z wyraźnym wyzwaniem w głosie. — Pewnie pomyślałeś, że wreszcie się mnie pozbyłeś. Ale nie… jestem tutaj. I będziesz musiał mnie znosić. Tak samo, jak ja ciebie, panie Yabanie.
W jej słowach słychać mieszankę złości i ulgi.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 537. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.















