Dziedzictwo odc. 745: Yaman i Nana toczą zabawny spór!

Nana i Yaman prowadzą zabawną sprzeczkę.

„Dziedzictwo” – Odcinek 745 – Streszczenie

Ayse z troską pochyla się nad rannym Korayem, przykładając chłodny kompres do jego posiniaczonej twarzy. Jej spojrzenie jest łagodne, a gesty delikatne. Ferit, stojący w progu, patrzy na tę scenę z narastającą złością i zazdrością. Myśl, że jego rywal zamieszka teraz pod jednym dachem z Ayse, pali go od środka.

***

Nana zwraca się do Akcy z prośbą:

– Ciociu… proszę, niech to, co powiedziałam Kubilayowi, zostanie między nami. To, czego dowiedziałaś się od jego mamy, nie może dotrzeć do Yamana. Jeśli tak się stanie, wybuchnie chaos.

Nestorka patrzy na nią przenikliwie, po czym kiwa głową.

– Skoro tak ci na tym zależy, niech i tak będzie. Ale od teraz masz być ostrożniejsza. Musisz bardziej uważać na swoje zachowanie.

Nana uśmiecha się z wdzięcznością.
– Jesteś kochana. Twoje serce nie jest takie surowe, na jakie wygląda – mówi szczerze, po czym całuje ją w policzki.

Akca marszczy brwi.
– Zatrzymaj się, córko! Co ty wyprawiasz? Właśnie ustaliłyśmy, że będziesz się pilnować. Nie możesz się powstrzymać?

– Od teraz będę zwracać uwagę na to, co robię i jak się zachowuję – zapewnia Nana, a po chwili dodaje ciszej: – Mam taką nadzieję…

***

Godzinę później Yaman wchodzi do pokoju opiekunki. Zatrzymuje się w progu, widząc Nanę, która siedzi na parapecie i siłuje się z oknem.
– Co ty wyprawiasz? Oszalałaś? – warczy.

– Naprawiam to – odpowiada spokojnie Nana, nie odwracając głowy.

– Zejdź stamtąd natychmiast, bo spadniesz! Pewnego dnia zwalisz nam cały dom na głowy.

– Ale okno nie chce się zamknąć.

– I co z tego? Co ty wiesz o naprawie okien?

– Więcej, niż myślisz. Jestem dobrym fachowcem.

Yaman prycha z niedowierzaniem.
– Dobry fachowiec wie, jak naprawić okno bez rozbierania go na części. Zejdź mi z oczu.

– Tylko ciebie nie mogę naprawić – odpowiada Nana, zadziornie spoglądając mu prosto w oczy. – Już na zawsze pozostaniesz dzikusem.

– To twojej gadaniny i uporu nie da się naprawić – ripostuje Yaman.

W tym momencie do pokoju wchodzi Akca. Jej wzrok pada na rozgrzane twarze młodych i otwarte okno.
– Co tu się dzieje? Co z tym oknem? Co zrobiłaś, córko?

– Zrobiło się zimno, więc chciałam je zamknąć – tłumaczy Nana.

– Z powodu zimna gada bzdury – dodaje Yaman chłodno.

– Bzdury? – oburza się Nana. – Ty i ja nigdy się w niczym nie zgadzamy!

– Zgadza się – odpowiada bez wahania Yaman. – To jedyna rzecz, co do której jesteśmy zgodni.

Akca patrzy na nich oboje, a w jej oczach pojawia się cień uśmiechu.

– Kłótliwe ptaki zawsze ćwierkają najgłośniej o zachodzie słońca – myśli, nie zdradzając jednak swoich refleksji na głos.

***

Akcja przenosi się na komisariat.

– W pokoju przesłuchań czeka notoryczny przestępca – mówi Volkan do Ayse. – Komisarz chce, żebyś to ty go przesłuchała.

Ayse unosi brwi, nieco zaskoczona, ale bez wahania kieruje się do wskazanego pomieszczenia. Gdy otwiera drzwi, jej krok zamiera. Na krześle, po drugiej stronie stołu, siedzi… Ferit.

– Co ty tutaj robisz? – pyta, wpatrując się w niego. – Gdzie jest osoba, którą miałam przesłuchać?

Ferit uśmiecha się półgębkiem i podaje jej teczkę.

– Siedzi przed tobą. To ja jestem tym „notorycznym przestępcą”.

Ayse otwiera akta i zaczyna czytać na głos:

– „Oskarżony: Ferit Bulut. Ofiara: Ayse Ozyurt. Popełnione przestępstwo: zbyt mocno kocha Ayse Ozyurt. Niepokoi Ayse Ozyurt niezrównoważonym zachowaniem. Świadkowie: Ayse Ozyurt, Ferit Bulut, góry, morze, niebo i cały świat”.

Policjantka opada na krzesło naprzeciwko niego.
– Twoje akta nie obejmują zbrodni, które popełniłeś siedem lat temu. Ale nie ma sensu wracać do starych spraw.

– Przyznaję się do winy – odpowiada Ferit poważnie. – I chcę skorzystać z prawa do obrony. Kiedy popełniałem te zbrodnie, byłem pod wpływem najpiękniejszej kobiety na świecie.

Pochyla się lekko do przodu.

– Bardzo cię kocham. Jeśli trzeba, zniosę nawet tego bezwartościowego człowieka. Masz rację – to ojciec twojego dziecka. Możesz mnie zamknąć na całe życie, ale on jest tylko oportunistą. W świetle powyższego proszę o zwolnienie.

Ayse bierze głęboki wdech, udając sędzię.

– Oskarżony znajdował się pod wpływem silnych uczuć, nie myślał jasno. Można to uznać za okoliczność łagodzącą. Sąd postanawia… zwolnić go.

Ferit wyskakuje z krzesła, unosząc ręce.
– Brawo! Niech żyje sprawiedliwość!

– Cicho! – ucisza go Ayse, rozglądając się nerwowo. – Nie chcę, żeby ktoś nas usłyszał. Ale pamiętaj: jeśli te „przestępstwa” się powtórzą, kara zostanie podwojona.

– Zrozumiałem. Niech żyje sprawiedliwość! – powtarza z uśmiechem, tym razem ciszej.

***

Volkan wychodzi z budynku komisariatu. Na schodach dostrzega Basak – skuloną, z oczami pełnymi łez. Początkowo zamierza przejść obojętnie, ale jego serce nie pozwala. Podchodzi.

– Basak… co się dzieje? Dlaczego płaczesz?

– To nic, naprawdę… – odpowiada, ocierając łzy, ale jej głos się łamie.

– Basak! – powtarza stanowczo. – Powiedz, co się stało.

Dziewczyna opuszcza wzrok.

– Tata dwa dni temu wyjechał z bratem do Niemiec. Miał przejść operację usunięcia guza, ale się rozmyślił. Powiedział, że jest za stary i może umrzeć na stole operacyjnym.

– Musisz spróbować go przekonać. Jedź do niego – nalega Volkan.

– Nie mogę… moja wiza wygasła – wybucha płaczem. – Nie wiem, co robić! Boję się, Volkanie. Co jeśli tata umrze?

Przytula głowę do jego piersi. On głaszcze ją po włosach.

– Nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Twój ojciec wyzdrowieje. Ty i twój brat na pewno go przekonacie.

– Nie wiem… Czuję się taka bezradna… – szlocha Basak.

– Spokojnie – odpowiada Volkan łagodnie, obejmując jej ramiona. – Jesteś silną kobietą. I nie jesteś sama.

– Dziękuję ci, Volkanie – szepcze. – Ale nie mów nikomu, dobrze?

– Oczywiście. Muszę już iść, mam pilną sprawę. Ale jeśli czegoś będziesz potrzebować, dzwoń do mnie.

Volkan odchodzi szybkim krokiem. Basak podnosi głowę, a rozpacz z jej twarzy znika jak za dotknięciem ręki. Zastępuje ją chytry uśmiech.

– O to właśnie chodziło – szepcze do siebie z satysfakcją.

***

Nana i Yaman od kilku dni bezskutecznie przeglądają kolejne budynki pod przyszłą fundację. Gdy wychodzą z jednego z nich, telefon Nany nagle zaczyna dzwonić. Na ekranie wyświetla się nieznany numer. Kobieta przez chwilę waha się, po czym odbiera.

– Dzień dobry, pani Nano – odzywa się spokojny, męski głos. – Nazywam się Mete Gecetanlar. Dzwonię w imieniu mojego szefa z Gruzji, Nikolaya Mamuke. Mój szef był bliskim przyjacielem twojego brata, Aziza. Poznali się w Ameryce. Może brat kiedyś ci o nim wspominał?

Nana marszczy brwi.
– Nie, nic takiego nie mówił. O co chodzi?

– Przede wszystkim szef chciał złożyć kondolencje – kontynuuje Mete tonem pełnym powagi. – Twój brat dużo o tobie opowiadał. Wiemy o twojej działalności i pomocy dzieciom. Kiedy dowiedział się, że jesteś w Stambule, poprosił mnie, bym się z tobą skontaktował. Sam zakłada fundację i…

– Ja również zakładam fundację imienia mojego brata – wtrąca Nana, czując przypływ emocji.

– To wspaniale. W takim razie założymy siostrzaną fundację w Gruzji – odpowiada Mete z entuzjazmem. – Spotkajmy się dzisiaj. Będę wolny o czwartej.

– Pasuje mi. Wyślę panu adres. Do zobaczenia – mówi szybko Nana i odkłada telefon, ledwie kryjąc ekscytację.

– Kogo zaprosiłaś do domu? – pyta Yaman lodowatym tonem, od razu wyczuwając coś niepokojącego.

– Nie złość się – odpowiada Nana, promieniejąc. – To coś dobrego.

***

Kamera przenosi się do innego miejsca. Widzimy Mete, tego samego, z którym Nana właśnie rozmawiała. Mężczyzna wykonuje kolejne połączenie.

– Nawiązałem kontakt. Poszło łatwiej, niż się spodziewałem – mówi.

– Kiedy się spotkacie? – pyta ciężki głos po drugiej stronie.

– Dzisiaj o czwartej.

– Doskonale. To musi się zakończyć jeszcze dziś. Nie popełnij błędu.

***

Akcja wraca do Nany i Yamana.

– To będzie nasza siostrzana fundacja – mówi podekscytowana Nana. – Pan Mete zaproponował spotkanie dziś o czwartej.

– Zgodziłaś się, nie wiedząc nawet, z kim rozmawiasz?! – Yaman podnosi głos, a jego oczy iskrzą gniewem. – Najpierw musimy sprawdzić, kim oni są. Dopiero wtedy o spotkaniu w ogóle może być mowa.

– Znowu jesteś dziki! – wybucha Nana. – Powiedział, że znał mojego brata. Dlaczego miałby kłamać? Dla ciebie każdy jest wrogiem!

– Jeżeli naprawdę mają szczere intencje, poczekają – ucina Yaman. – Dopóki nie dowiemy się, kim są, nie ma mowy o żadnym spotkaniu. A teraz mam pilną pracę. Odwołaj to natychmiast.

Yaman odchodzi, zostawiając Nanę w rosnącym rozdarciu. Dziewczyna patrzy za nim z uporem, a potem bierze głęboki oddech i wykręca numer Mete.

– Nie możemy spotkać się w moim domu – oznajmia chłodno. – Ale mogę przyjść do pańskiego biura.

– Doskonale – odpowiada mężczyzna. – Wyślę adres. Do zobaczenia.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 543. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy