„Dziedzictwo” odc. 751 – streszczenie szczegółowe
Kubilay przyjeżdża z matką do rezydencji. W drzwiach od razu kieruje wzrok ku Nanie, a jego twarz rozjaśnia pewność siebie.
– Jesteś gotowa na dzisiaj? – pyta, jakby odpowiedź była tylko formalnością.
– I to bardzo – odpowiada Nana stanowczo, choć w jej oczach migocze cień niepokoju.
– Świetnie. A tak przy okazji… ból głowy mamy minął. Jest spokojna i zadowolona z tego ślubu, nawet jeśli… – zawiesza głos – nazywamy to tylko formalnością.
Do rozmowy włącza się Elvan, której spojrzenie pełne jest dumy i ciepła.
– Wszystkie przygotowania zostały zakończone, córko. Pomyśleliśmy o wszystkim.
– Ja też o wszystkim pomyślałam – przerywa Nana, a jej głos brzmi ostrożnie, lecz stanowczo. – Jeśli mamy zawrzeć to małżeństwo, musimy ustalić pewne warunki. – Wyciąga kartkę i podaje ją Kubilayowi. – To lista zasad.
W tym momencie drzwi otwierają się ponownie. Do środka wchodzi Yaman, wracający z ogrodu. Jego dłonie pachną drewnem łuku i żywicą, a spojrzenie zdradza, że każda strzała była dla niego próbą uciszenia własnych myśli.
Kubilay rozkłada kartkę i zaczyna czytać na głos, uśmiechając się półgębkiem:
– „Po pierwsze: to nie jest prawdziwe małżeństwo. Ktokolwiek pomyśli inaczej, będzie tego żałował. Po uzyskaniu zezwolenia na pobyt nastąpi rozwód.” – Unosi brew i kontynuuje. – „Po drugie: po odprowadzeniu Yusufa do szkoły Nana uda się do domu Kubilaya, a następnie wróci do domu Yusufa przed jego powrotem. Nie spędzi tam nocy. Po trzecie: gdy nie ma kontrolera, Nana i Kubilay są dla siebie zupełnie obcy.”
– Może lepiej napisałabyś, że jesteśmy jak wrogowie – mruczy żartobliwie. – Przynajmniej mielibyśmy o czym rozmawiać.
Nie czekając, czy Nana zareaguje, czyta dalej:
– „Po czwarte: nie będą wręczane ani otrzymywane żadne prezenty. Nie będzie żadnych komplementów. Podczas nieobecności kontrolera, role męża i żony są zawieszone.”
W powietrzu unosi się ciężar jej słów, a cisza w salonie robi się gęsta. Wtedy Akca spogląda na Yamana i cicho prosi, by podszedł.
– Widzieliśmy pana Yamana na podwórzu, ale był zbyt zajęty strzelaniem do tarczy – odzywa się Kubilay, odwracając się do niego. – A skoro już pan tu jest… może zechciałby pan zostać świadkiem? Byłoby nam bardzo miło.
Yaman zatrzymuje spojrzenie na Nanie. W jego oczach błyszczy gniew, rozczarowanie i coś, co wygląda na ukryty ból.
– Mam być świadkiem formalnego małżeństwa? – pyta chłodno, jakby każde słowo kaleczyło mu gardło.
– Zaproponowałem to, ponieważ Nana została panu powierzona – tłumaczy Kubilay.
– Nie będę świadkiem żadnego udawanego małżeństwa – odpowiada Yaman z lodowatą pewnością i bez słowa więcej odwraca się, kierując na górę.
Za jego plecami zostaje napięcie, którego nikt nie potrafi rozładować.
***
Nana udaje się do kuchni, by choć na chwilę odetchnąć od atmosfery w rezydencji. Chwyta za dzbanek i zaczyna przygotowywać kawę, kiedy nagle obok niej pojawia się Kubilay.
– Moja przyszła żona parzy kawę? – rzuca z uśmiechem, starając się brzmieć swobodnie.
Nana odwraca się do niego, jej spojrzenie jest chłodne, lecz nie pozbawione ironii.
– Tak, kawa się parzy… a ja sama też zaczynam się gotować – odpowiada, sięgając po nóż leżący na blacie.
Kubilay blednie, a jego twarz na moment traci pewność siebie.
– Co… co robisz? – pyta z widocznym niepokojem.
– Ostrzegam cię – jej głos jest twardy jak stal. – Nie myśl, że nie potrafię się bronić. Jeśli masz jakiekolwiek nieczyste zamiary, lepiej porzuć je natychmiast.
Mężczyzna unosi dłonie w geście kapitulacji.
– Nigdy, Nano. – Jego ton staje się poważny. – Obiecuję ci, że twoje granice nigdy nie zostaną naruszone. Nigdy.
***
Ayse i Ferit przeżywają radosne chwile po oficjalnym ogłoszeniu swojego związku. Ich szczęście jest pełne lekkości – uśmiechy, spojrzenia pełne ciepła, poczucie, że wreszcie mogą być sobą bez tajemnic.
Jednak wieczorem tę harmonię przerywa wezwanie Ferita do gabinetu przełożonego. Atmosfera zmienia się natychmiast – chłód biura, powaga inspektora, cisza, która zapowiada złe wieści.
– Sahin Ertan Yilmazkaya uciekł z więzienia – oznajmia inspektor głosem, w którym pobrzmiewa napięcie.
Ferit marszczy brwi, a w jego oczach pojawia się błysk niepokoju.
– Sahin Ertan… – powtarza, próbując odszukać w pamięci to nazwisko. Nagle przypomina sobie. – Chodzi o…
– Tak, o niego. – Inspektor kiwa głową. – Przemytnik broni, którego wsadziłeś do więzienia siedem lat temu.
Ferit czuje, jak wracają wspomnienia, których wolałby nie odświeżać.
– Szefie, to niemożliwe – odpowiada stanowczo. – Już raz musiałem spotykać się z jego córką, kiedy byłem żonaty z Ayse. Z trudem uwolniłem się z tamtej sytuacji. Nie oczekuj, że znowu to przeżyję.
– Nie masz wyboru – głos inspektora jest nieugięty. – Musisz ponownie wejść w jej życie i dowiedzieć się, gdzie ukrywa się Sahin. To jedyny trop, jaki mamy.
Ferit potrząsa głową.
– Jeśli to zrobię bez wiedzy Ayse, wszystko się zawali. Właśnie teraz budujemy coś nowego, prawdziwego. A jeśli usłyszy imię Didem i nie będzie wiedziała, że to część tajnej misji… stracę ją.
– To wykluczone – ucina przełożony. – Nikt nie może o tym wiedzieć. Sahin ma ludzi wszędzie, możliwe, że nawet w naszej jednostce.
– Ale Ayse jest komisarzem, zasługuje na zaufanie – próbuje jeszcze Ferit.
Inspektor uruchamia nagranie. Z głośnika dobiega mroczny, przepełniony nienawiścią głos przemytnika:
– „Dobrze mnie posłuchaj, komisarzu. Niech ten, kto mnie złapał siedem lat temu, to usłyszy. Znajdę cię, zabiję i rozerwę na kawałki. A potem zabiję wszystkich, których kochasz – jednego po drugim. Nie szukaj mnie, to ja znajdę ciebie.”
W biurze zapada ciężka cisza.
– Widzisz? – mówi inspektor, patrząc Feritowi prosto w oczy. – Jesteś w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Nie tylko ty, ale i Ayse. On nie żartuje. Musisz dorwać Sahina, zanim on dorwie ciebie. A jedyna droga prowadzi przez jego córkę.
***
Ayse wchodzi do gabinetu Ferita z lekkim uśmiechem. W dłoniach trzyma jego kurtkę.
– Nawet jej nie założyłeś – mówi ciepło, podchodząc do niego bliżej. – Chciałam zobaczyć, jak na tobie wygląda.
Ferit siedzi przy biurku. Na jego twarzy maluje się napięcie, a spojrzenie jest ciężkie. Podnosi wzrok i odpowiada poważnym tonem:
– Musimy porozmawiać.
– O czym? – Ayse nachyla się ku niemu z kokieteryjnym błyskiem w oku. – Jeśli chcesz, żebym podczas kolacji zachowywała się z klasą, nie musisz się martwić. Założę sukienkę, tę, którą tak lubisz… – szepcze mu do ucha, muskając ramieniem jego dłoń.
Ferit odsuwa się, jakby nagle brakło mu powietrza.
– To nie o to chodzi – mówi stanowczo, choć w jego głosie pobrzmiewa cień bólu. – Chodzi o coś znacznie poważniejszego.
Uśmiech gaśnie na twarzy Ayse.
– Ferit… co się dzieje? – pyta, a w jej oczach zaczyna kiełkować niepokój.
– Ayse… – zawiesza głos, szukając sił w samym sobie. – Powtarzałaś tyle razy, że nie jesteś gotowa. I miałem nadzieję, że z czasem to się zmieni… ale teraz czuję, że to ja nie jestem gotowy. Kiedy publicznie przyznałaś, że jesteśmy razem, poczułem jakby coś mnie ścisnęło od środka. Poszliśmy za szybko. Ja… popełniłem błąd. Chcę to zakończyć, zanim sprawy zajdą za daleko.
Słowa uderzają Ayse jak cios. Zastyga w miejscu, a serce wali jej jak młot. Łzy napływają do oczu, choć jeszcze próbuje je powstrzymać. Patrzy na niego z nadzieją, że to tylko okrutny żart, ale jego twarz pozostaje niewzruszona – kamienna, zimna, bez litości.
– Ferit… – jej głos drży, niemal załamując się. – To… niemożliwe…
***
Nese podchodzi do Basak.
– Przepraszam – mówi cicho, wręczając jej pudełeczko. – To prezent dla twojego taty. Mam nadzieję, że przyjmie.
***
Nana zakłada białą suknię, której materiał połyskuje w świetle dnia, i wraz z Kubilayem rusza do urzędu stanu cywilnego. Samochód toczy się spokojnie po drodze, aż nagle przed nimi z piskiem hamulców staje inne auto.
Kierowca naciska gwałtownie na hamulec. Nana chwyta się oparcia, a jej serce podskakuje do gardła. Z samochodu wysiada Yaman – jego twarz jest napięta, a oczy płoną determinacją.
– Co się dzieje? – Nana otwiera drzwi, wysiadając w popłochu. – Co ty wyprawiasz?!
Yaman chwyta ją za rękę. Jego dłoń jest silna i nieznosząca sprzeciwu.
– Jedziesz ze mną – oświadcza.
– Puść mnie! – Nana szarpie się. – Spóźnię się na ślub!
– Nie jesteś zmuszona wychodzić za niego! – głos Yamana brzmi jak rozkaz.
– A jednak jestem! – odpowiada rozpaczliwie Nana.
Samochód rusza z piskiem opon. Nana siedzi na fotelu pasażera, a serce bije jej jak oszalałe.
– Gdzie mnie zabierasz? – krzyczy. – Zatrzymaj się!
Yaman gwałtownie hamuje. Wysiada, obchodzi auto i otwiera jej drzwi. Patrzy na nią jak wojownik, który podjął decyzję życia.
– Nie wyjdziesz za obcego mężczyznę – mówi powoli, z ogniem w oczach. – Weźmiesz ślub ze mną.
Nana wstrzymuje oddech, patrząc na niego z niedowierzaniem. Potem nagle wyrywa się i rzuca do ucieczki. Zatrzymuje pierwszą taksówkę, jaka pojawia się na drodze, i wsiada, drżąc.
– Jedź! – błaga kierowcę. – Jak najszybciej!
Samochód rusza, a Yaman zostaje na środku drogi, patrząc za nią z mieszanką gniewu i rozpaczy.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 547. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.















![Dziedzictwo odcinek 7, 8, 9: Yaman zamyka Seher w piwnicy! Yusuf w śmiertelnym niebezpieczeństwie! [Streszczenie + Zdjęcia]](https://turkweb.pl/wp-content/uploads/2022/10/Dziedzictwo-odcinek-7-8-9-768x432.jpg)

