„Dziedzictwo” Odc. 787 – streszczenie
Yaman rozmawia z Pinar przez telefon.
– Jestem pewna, że ona nie kocha tego mężczyzny – mówi stanowczo, niemal z gniewem w głosie, Pinar. – Coś tu jest nie tak. Jeśli nawet przede mną Nana ukrywa prawdę, jeśli posuwa się do kłamstwa… to znaczy, że sytuacja jest poważna. Może się czegoś boi, a może kogoś chroni. Tylko ty jesteś w stanie odkryć, co się naprawdę dzieje.
– Dowiem się, co ukrywa – obiecuje chłodno Yaman i odkłada telefon. Przez chwilę trwa w ciszy, a potem szeptem dodaje do siebie: – W jej oczach nie było miłości ani ekscytacji… było coś zupełnie innego. A może Cenger naprawdę widział ich razem w kawiarni? Może to właśnie ta tajemnica kosztowała go życie… i teraz czyni Nanę bezradną?
***
Nana przechadza się po pokoju, krocząc nerwowo tam i z powrotem.
– Dlaczego on tak uparcie mnie wypytuje? – szepcze do siebie, niemal łamiącym się głosem. – Yaman to mądry człowiek, on nigdy nie uwierzy, że mogłabym pokochać tego węża, Nedima… Boże, niech ten koszmar wreszcie się skończy. Mam dość kłamstw. To boli coraz bardziej…
Jej oczy zachodzą łzami. Z drżeniem dłoni zdejmuje pierścionek zaręczynowy, patrzy na niego jak na ciężar i chowa do kieszeni. W tym momencie do pokoju wchodzi Yusuf, trzymając zeszyt.
– Nana, pomożesz mi z zadaniem? – prosi, ale zaraz zauważa jej zapłakane oczy. – Dlaczego płaczesz? A może… bierzesz ślub z przymusu?
Nana zamiera.
– Skąd ci to przyszło do głowy? – pyta, starając się ukryć zaskoczenie.
– Ciocia tak powiedziała – odpowiada chłopiec szczerze. – Jeśli ślub ma cię zasmucać, nie rób tego. – Delikatnie ociera jej policzek małą dłonią.
Przy uchylonych drzwiach stoi Yaman. Słucha w milczeniu, z sercem bijącym szybciej.
– Skąd ten pomysł, że biorę ślub z przymusu? – dopytuje Nana, starając się brzmieć naturalnie.
– Bo płaczesz. Bo jesteś smutna – mówi bez wahania Yusuf. – Nigdy nie widziałem, żebyś patrzyła na wujka Nedima tak, jak patrzysz na ptaki, na mnie… albo na stryjka.
– W jaki sposób? – pyta Nana, choć dobrze zna odpowiedź.
– Z miłością – odpowiada chłopiec poważnie. – Uśmiechają ci się wtedy oczy. A przy Nedimie… nie.
– Nie patrzyłeś uważnie – Nana próbuje go uspokoić. – Dlatego tego nie zauważyłeś. Jestem szczęśliwa, nie martw się.
– Ale ja nigdy nie widziałem, żeby ktoś cieszył się właśnie w taki sposób – zauważa Yusuf bystro. – Czy to dlatego, że się rozstaniemy?
– Tak – przyznaje Nana, nie mogąc dłużej walczyć ze sobą. – Wyobraziłam sobie dni bez ciebie i zrobiło mi się smutno.
– W takim razie powiem wujkowi Nedimowi, że nie poradzę sobie bez ciebie – oznajmia zdecydowanie Yusuf. – Będzie musiał przywozić cię każdego dnia. A stryjek obiecał, że zawsze będziemy się widywać, kiedy tylko będziemy chcieli. Jeśli ty jesteś szczęśliwa, ja też będę.
Wtedy do środka wchodzi Yaman, ujawniając swoją obecność.
– Człowiek cieszy się, kiedy stawia najpiękniejsze kroki w swoim życiu – mówi z pozornym spokojem, ale jego spojrzenie jest przeszywające. – Niania też się cieszy, prawda? Nie ma więc powodu do łez.
– Po prostu się wzruszyłam – odpowiada Nana, unikając jego wzroku. – Jestem szczęśliwa.
– Wszyscy chcemy, żebyś była szczęśliwa – mówi Yaman, a jego głos twardnieje. – Ale musisz pamiętać o jednej rzeczy. – Jego spojrzenie pada na jej dłoń, gdzie nie ma pierścionka. – Pierścionek, który raz trafi na palec, powinien pozostać tam na całe życie.
Nana natychmiast reaguje.
– Swędział mnie palec, więc go zdjęłam – tłumaczy, przybierając spokojny ton. – Inaczej nigdy bym tego nie zrobiła.
***
Ayse odwiedza Akasyę w szpitalu. Kiedy zbliża się do sali, słyszy jej stłumiony głos zza uchylonych drzwi.
– Wszystko jest tak, jak ustaliliśmy – mówi Akasya do telefonu, tonem nieznoszącym sprzeciwu. – Nikt się nie dowie, nikt nie usłyszy. Wygląda na to, że nie rozumiesz. To pozostanie tajemnicą… aż do zakończenia pracy.
Ayse zamiera, przykładając dłoń do ust. Jej serce przyspiesza.
– Kret? Czy to możliwe, że to ona? – myśli gorączkowo. – O operacji wiedziało tylko kilka osób. Ale nie… Akasya nie mogłaby. Przecież rzuciła się przede mnie, przyjęła kulę na siebie. Tylko… to był postrzał w ramię, żadnego poważnego zagrożenia. Czy to mogło być upozorowane?
W głowie Ayse rośnie mroczna pewność: Akasya jest kretem.
Ale zaraz sama siebie karci: Nie, nie mogę wyciągać pochopnych wniosków. Potrzebuję dowodu. Muszę mieć coś, czego nikt nie podważy.
***
Volkan wreszcie zdobywa się na odwagę, by wyznać Nese swoje uczucia. W dłoni ściska bukiet czerwonych róż, ale zanim zdąży się odezwać, ubiega go Timur. Kolega Nese mówi z przejęciem o tym, że od dawna czuje do niej coś więcej niż przyjaźń. Dziewczyna, zmęczona latami czekania na miłość, która nigdy się nie spełni, decyduje się dać szansę Timurowi. Jego twarz promienieje szczęściem.
Volkan, stojąc w cieniu, słyszy każde słowo. Róże wypadają mu z rąk, a płatki rozsypują się po chodniku. Czuje, jak serce pęka na milion kawałków.
***
Późnym wieczorem Ayse wraca do szpitala. Kiedy upewnia się, że Akasya śpi, zakrada się do jej sali i sięga po torebkę stojącą przy łóżku. Drżącymi dłońmi rozchyla zamek, szukając tajemniczej czerwonej teczki. W tej samej chwili słyszy za sobą niski, stanowczy głos:
– Co robisz tutaj o tej porze? – pyta Ferit, stając w drzwiach. – Dlaczego grzebiesz w jej rzeczach?
Ayse prostuje się gwałtownie.
– Wiem, jak to wygląda, ale mogę to wyjaśnić – mówi szybko. – Zadanie nie powiodło się, bo ktoś ich ostrzegł. Myślę, że to była Akasya.
Ferit marszczy brwi.
– Nie mów bzdur – ucina twardo. – Jak możesz w nią wątpić?
– Słyszałam jej rozmowę – Ayse nie ustępuje. – Powiedziała wyraźnie: „To pozostanie tajemnicą”.
– I tylko tyle? – głos Ferita jest lodowaty. – To może dotyczyć czegokolwiek. Nie masz prawa rzucać takich oskarżeń.
– Był jeszcze mężczyzna – naciska Ayse. – Odwiedził ją. Zachowywał się dziwnie. Wręczył jej czerwoną teczkę. Jest w jej torbie, Fericie! Gdybyś mnie nie powstrzymał, miałabym dowód!
Komisarz spogląda na nią z mieszaniną gniewu i zawodu.
– Akasya jest policjantką – odpowiada twardo. – I jeśli ktoś w tej jednostce jest zdrajcą, to na pewno nie ona. Naraziła życie, żeby mnie chronić.
– Naraziła? – Ayse zaciska pięści. – To był postrzał w ramię! Nie widzisz, że to mogło być ustawione, żebyśmy uwierzyli w jej lojalność?
– Dosyć! – wybucha Ferit. – Wracaj do domu i ochłoń. Ja też potrzebuję ochłonąć, bo właśnie oczerniłaś kobietę, którą znam od lat.
Ayse patrzy mu prosto w oczy.
– Niech tak będzie – mówi chłodno. – Mam nadzieję, że się mylę.
Odwraca się i odchodzi korytarzem, zostawiając za sobą ciężką ciszę. W jej głowie pulsuje jedno pytanie: Czy naprawdę miałam rację? Czy Akasya jest kretem w szeregach policji?
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 569. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.















