1009: Kiymet wchodzi do przedpokoju, gdzie Gulsum właśnie sprząta. „Co ty robisz? Zawsze zaczynasz od polerowania srebra?” – pyta. „Pani Macide chce, żebym robiła to w pierwszej kolejności” – tłumaczy służąca. „Aha, czyli będziesz bawić się z tym przez dwie godziny, ponieważ pani Macide cię o to poprosiła, tak?”. „To moja praca”. „Zamknij się! Dziś z samego rana rozmawiałaś przez telefon”. „Moja mama jest chora, ale nie rozmawiałyśmy długo”. „Twoje kłamstwa nie mają końca. Jednego dnia chora jest twoja matka, a drugiego ojciec”. „Przysięgam, mówię prawdę”. „Zamknij się! Zacznij pracować rękami, a nie językiem! Teraz to zostaw i idź posprzątać ogród zimowy! Wszędzie są ślady butów!”.

„Dobrze, zrobię to, jak tylko skończę tutaj” – mówi Gulsum. „Pójdziesz tam od razu!” – rozkazuje Kiymet, czując się coraz pewniej w rezydencji. „Ale muszę najpierw to skończyć”. „Sprzeciwiasz mi się? Skąd bierze się twoja odwaga?” – W tym momencie rozlega się dźwięk dzwonka. – „Otwórz drzwi!”. Służąca posłusznie otwiera. „Dzień dobry, pani Serce” – mówi ze łzami w oczach. „Gulsum, czy wszystko w porządku?” – pyta Melek. „Oczywiście, że w porządku” – potwierdza Kiymet. – „Co mogłoby jej być? Zostaw to i zrób nam kawę. Usiądziemy i wypijemy”. „Dziękuję, piłam już kawę. Przyszłam tylko zobaczyć się z panią Macide i zaraz idę”.

„Macide pojechała do fundacji” – oznajmia mama Mahira. „Zaczekam, nie spieszy mi się” – oznajmia Melek. – „Przy okazji pomogę Gulsum”. Akcja przenosi się do firmy. Księgowy wchodzi do gabinetu Mahira. „Stypendia nie zostały wypłacone i wkrótce się o tym dowiedzą” – stwierdza pracownik. – „Kiedy się to stanie, zadzwonią do firmy i nowa płatność zostanie zlecona”. „W porządku, nie ma problemu” – mówi Mahir i pozwala księgowemu odejść. Kamera przenosi się na korytarz. Widzimy Parlę, która zatrzymuje się przy recepcji. „Gdzie ona jest?” – pyta, nie widząc nigdzie sekretarki. Po chwili ta pojawia się.

„Przepraszam, byłam na obiedzie” – oznajmia Filiz i staje za ladą. „W porządku, nieważne” – mówi Parla. – „Kerema nie ma w gabinecie. Czy jest na spotkaniu?”. „Wyszedł na lunch”. „Dokąd?”. „Nie wiem”. „Jak możesz nie wiedzieć? Czy nie jesteś tu sekretarką?”. „Naprawdę nie wiem. Miał pójść na lunch z kolegami. Nie wiem, co stało się później. Kiedy wróciłam, jego nie było”. Akcja przenosi się do smażalni ryb, gdzie wybrali się Kerem i Asli. „To miejsce może nie jest wytworne, ale ryba jest doskonała” – oznajmia asystentka. „Już po samym zapachu to wiem. Przychodzisz tu często?” – pyta Kerem. „Przychodzę, kiedy mam depresję. Dlatego że kocham ryby i morze, oczywiście. W zeszłym tygodniu byłam tu z Serce i Elif”.

„Mój tata także utrzymywał się z morza” – opowiada dalej Asli. – „Łowił ryby i sprzedawał je”. „Twój tata był rybakiem?”. „Tak. Niestety nie miał szczęścia, straciliśmy go bardzo wcześnie. Nikt z nas nie wie, jak długo będzie żył. Wiem tylko jedno, życie jest zdecydowanie za krótkie”. „Ale jest też piękne”. „I dlatego jest krótkie”. „Dlatego ważne jest, aby żyć właściwie. Robić to, co należy, i poznawać dobrych ludzi”. Akcja przenosi się do rezydencji. Melek i Gulsum siedzą przy stoliku w kuchni. „Robiłam tylko to, co kazała mi pani Macide” – mówi z przejęciem w głosie służąca.

„Dobrze, nie smuć się tak” – prosi mama Elif. „Staram się robić, co w mojej mocy, ale kiedy słyszę tak przykre słowa… Strasznie mnie to zraniło”. „Posłuchaj, życie pokojówki jest bardzo trudne. Gdybyś wiedziała, przez co ja przeszłam. Byłam codziennie krytykowana, zostałam pozbawiona wszelkich praw, ale przetrwałam to. Jesteś tutaj, aby zarabiać na swój chleb. Potrzebujesz pracy. Jeśli będziesz delikatna, nie poradzisz sobie z tym. Zbierz się w sobie, proszę”. „Dziękuję, rozmowa z tobą pomogła mi.” – Gulsum wstaje. – „Dobrze, wciąż jest dużo do zrobienia, a jeszcze muszę ugotować”.

„Spokojnie, ja zajmę się gotowaniem” – oznajmia Melek. – „Ty w tym czasie wykonuj pozostałą pracę”. „Naprawdę?” – pyta służąca. „Oczywiście, jestem razem z tobą. Nie traćmy czasu”. „Dziękuję ci bardzo. W takim razie skończę pracę na górze”. Tymczasem Kiymet wchodzi do swojego pokoju. Sięga po telefon i widzi trzy nieodebrane połączenia od syna. Od razu do niego oddzwania. „Co się dzieje? Dlaczego nie odbierasz telefonu?” – pyta Mahir. „Od rana męczę się ze służącą. Przez nią zapomniałam zabrać telefonu z pokoju” – tłumaczy kobieta. – „Czy coś się stało?”. „Tak, chodzi o sprawę ze stypendiami. Szkoła nie otrzyma płatności”.

„To cudownie” – cieszy się Kiymet. – „Teraz rozchmurzyłam się”. „Ale to nie potrwa długo. W końcu przelew zostanie zrealizowany” – oznajmia Mahir. „Do tego czasu dokończę swoją pracę”. „Co masz na myśli?”. „Cóż, musimy trochę zasmucić Macide. Teraz, gdy stypendia nie zostały wypłacone, podniesiemy poprzeczkę poziom wyżej”. „Co dokładnie chodzi ci po głowie?”. „Posłuchaj mnie uważnie. To, co zrobimy, jest bardzo proste”. Nie słyszymy tego, co kobieta mówi dalej.

Kerem i Asli spacerują po wybrzeżu. W pewnym momencie mężczyzna dostrzega dwuczęściową muszlę i podnosi ją. „Wygląda jak motyl” – oznajmia asystentka. Syn Macide przełamuje muszlę na połowę, jedną część przekazuje Asli, a drugą zostawia sobie. „Niech ochrania nas oboje” – mówi w myślach. Akcja wraca do rezydencji. Parla i Kiymet siedzą na kanapie w salonie. „Uspokój się” – prosi mama Mahira. – „Skąd możesz wiedzieć, że są razem?”. „A z kim innym by poszedł?” – pyta dziewczyna. – „Z kim spędza najwięcej czasu? Ze swoją głupią asystentką! Ona chce go uwieść, udając biedną dziewczynę. Ja już takie znam”.

„W takim razie stań przed Keremem i powiedz mu o Asli” – mówi Kiymet. – „Kogo wtedy wyrzuci? Ciebie czy ją? Nie znasz mężczyzn, Parla. Jeśli powiesz Keremowi, on nie przyzna ci racji. Będzie uparty”. „Ja jestem dla niego najważniejsza!” – grzmi dziewczyna. „Jesteś zbyt impulsywna. Wbijasz mu Asli do głowy, chociaż o niej nie myśli”. „Czyli mam usiąść w kącie jak lalka?”. „Jeśli będzie trzeba, usiądziesz. Będziesz niema. Jeśli to konieczne, trochę poflirtujesz. Wszystko w swoim czasie”. „Teraz jest właściwy czas na kłótnię”. „Nie, teraz jest czas na bycie cierpliwym. Nie ignoruj nieprzyjaciela, by Kerem nie myślał o takich rzeczach. Powstrzymaj trochę te uczucia”.

„Kiedy ty mówisz, żebym się powstrzymywała, Kerem wymyka mi się z rąk” – stwierdza Parla. – „Twoje lekcje nie działają. Już nie wyjdę za mąż!”. „Co to za słowa? Nie pozwól, by Kerem je usłyszał. Jeśli masz zamiar z nim porozmawiać, bądź spokojna. Nie bełkocz jak teraz”. „Dobrze, porozmawiam z nim spokojnie. Stopniowo pozbędę się tej żmii. Cały czas widzisz mnie wściekłą. Krzyczę i jestem zła, ale potrafię też słodko mówić. Tym razem użyję tej broni”.

W następnej scenie Parla jest w pokoju narzeczonego. Wkrótce drzwi otwierają się i do środka wchodzi Kerem. „Ciocia powiedziała mi, że tu jesteś” – mówi syn Macide. Dziewczyna jednak nawet nie odwraca się w jego stronę. – „Wszystko w porządku?”. „Byłam dzisiaj w firmie” – odzywa się w końcu Parla. „Nie powiedzieli mi. Byłem na zewnątrz”. „Tak. Prawdopodobnie dlatego ci nie powiedzieli. Masz dużo pracy. Twoje priorytety są inne. Nadal nie jesteś zakochany we mnie tak bardzo, jak ja w tobie. Wiem to”. Akcja przenosi się do pokoju Macide, gdzie właśnie przychodzi Melek.

„Przyniosłaś mi leki?” – pyta pani Haktanir. „Wzięłaś je już dzisiaj” – mówi zdziwiona mama Elif. – „Pani Macide, ostatnio opowiadałaś mi o jednej osobie”. „O kim?”. „Nie pamiętasz tego, prawda?”. „Cóż, musiało mi wylecieć z głowy…”. „Jeśli masz jakiś problem, możesz mi o nim powiedzieć”. „Usiądź, kochanie. Nie mogę już dłużej tego ukrywać, prawda? Nie jest ze mną dobrze, Serce. Ani trochę. Ostatnio sama chciałam o tym z tobą porozmawiać. Wszystko zapominam. Wszystko, co jest w mojej głowie. Wszystkie wspomnienia. W końcu zapomnę, kim jestem”. Kamera wraca do pokoju Kerema. „Myślisz, że o tym nie wiem, ale wiem bardzo dobrze. Nie kochasz mnie” – stwierdza Parla, cały czas nie patrząc na narzeczonego.

„Skąd to się wzięło?” – pyta Kerem. „Tak jest od zawsze. Zawsze tak było między nami. Ale wiedząc, że jesteś honorowym człowiekiem, który dotrzymuje danego słowa, byłam spokojna. Mówiłam sobie: On mnie nie opuści. Nigdy mnie nie zostawi. Jest między nami obietnica. Dałeś mi swoje słowo”. „Ta rozmowa zaczyna być nudna”. „Miałeś ożenić się ze mną. Tu chodzi tylko o dotrzymanie danego słowa”. „Chcesz więc zestarzeć się u boku mężczyzny, który cię nie kocha. Czy dobrze zrozumiałem?”. „Nigdy nie byłeś zakochany. Nigdy nie kochałeś. Nie masz pojęcia, co miłość może zrobić z człowiekiem. Nie wiesz, że miłość znaczy dużo więcej niż duma”.

„Parla, to nie jest miłość. To obsesja” – stwierdza syn Macide. „Możesz myśleć, co chcesz. Możesz mówić, co chcesz. Nawet jeśli mnie nie kochasz, nie zmienia to faktu, że ja kocham ciebie ponad życie”. „Po prostu masz kaprys i chcesz, żeby się spełnił”. „Mylisz się. Miłości nie można doświadczyć tylko w jeden sposób. Każdy przeżywa to inaczej. Czy ja nie mogę przeżywać tego po swojemu? Kerem, kocham cię jak szalona. I dlatego… Po prostu dotrzymaj swojej obietnicy, to mi wystarczy. Od dzieciństwa marzę o tym, by wyjść za ciebie za mąż. Mówię o tym otwarcie. To był mój jedyny cel w życiu. Poślubić ciebie. To prawdziwa miłość”.

„Wszyscy pytają, kiedy się pobierzemy” – mówi dalej Parla. – „Im dłużej to trwa, tym więcej mają domysłów. Nie możesz zranić dziewczyny, łamiąc złożoną jej obietnicę. Nie będziesz w stanie żyć z takimi wyrzutami. Znam cię bardzo dobrze. Lepiej niż ty znasz samego siebie. Jesteś wielkoduszną i sumienną osobą. Wiem, że nie złamiesz tej obietnicy. Kochanie ciebie to dla mnie coś najpiękniejszego na świecie. Jeśli złamiesz obietnicę, ja umrę, Keremie. Umrę”. Mężczyzna zaciska ze złością pięści. Widać, że toczy wewnętrzną walkę. W końcu odzywa się: „Ubierz się w coś. Wychodzimy”. Parla z szerokim uśmiechem opuszcza pokój. Kamera robi zbliżenie na dłoń Kerema. Znajduje się na niej połówka muszli, którą znalazł dziś na wybrzeżu. Dokąd mężczyzna zabierze narzeczoną? Czy dotrzyma danego słowa?

Podobne wpisy