1010: Akcja odcinka rozpoczyna się w rezydencji. „Nie przypuszczałam, że sytuacja jest tak poważna” – mówi Melek, ujmując dłoń Macide. – „Twoje dzieci nic nie wiedzą?”. „Nie wiedzą” – przyznaje pani Haktanir. – „Nie wiedziałam, jak im to powiedzieć. Wie tylko moja siostra i ochroniarz Levent”. „Rozumiem. To bardzo trudne powiedzieć dzieciom coś takiego”. „Chociaż nie znam cię najlepiej, czuję, że mogę ci zaufać”. „Oczywiście, że możesz. To dlatego chcesz, żebym tutaj została?”. „Tak, to z tego powodu, oczywiście. Ale nie chcę na ciebie naciskać”. „Skoro tak bardzo mi ufasz, jak mogłabym cię zostawić? W porządku, zgadzam się być z tobą”. „Dziękuję ci! Bardzo mnie uszczęśliwiłaś, Serce”.
„To ja dziękuję, że mi zaufałaś” – oznajmia Melek. – „Poproszę tylko o coś. Zostanę z Elif w naszym domu. Będę przychodzić tutaj z samego rana, by opiekować się tobą, i wracać do siebie na wieczór”. „Dobrze, niech tak będzie” – przystaje Macide. – „Nie będę naruszać twojego porządku. Bardzo ci dziękuję. Niech Bóg cię błogosławi”. Akcja przenosi się na miasto. Widzimy Kerema i Parlę, którzy wychodzą z urzędu stanu cywilnego. Dziewczyna uśmiecha się od ucha do ucha. Syn Macide nie podziela jednak jej radości. W następnej scenie mężczyzna jest już w swoim pokoju. Leży na łóżku i patrzy w sufit. Myślami wraca do sceny przed urzędem.
„Nie mogę uwierzyć! Za miesiąc wyjdę stąd jako panna młoda!” – powiedziała zachwycona Parla. „Tak, to była najbliższa wolna data” – oznajmił Kerem. „Nie ma znaczenia. Na pewno w miesiąc zdążymy ze wszystkimi przygotowaniami. Pokażemy wszystkim, którzy w nas nie wierzyli. Wszystko będzie cudownie! Wiedziałam, że nie złamiesz danej obietnicy. Wszystko będzie jak we śnie. Tym razem to ja tobie obiecuję”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Gdyby to był tylko zły sen” – mówi do siebie sposępniały Kerem. – „Jak mam zrezygnować ze wszystkiego? Muszę jednak dotrzymać złożonej obietnicy. Nie mam innego wyjścia”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kiymet, Macide i Humeyra siedzą przy stole i spożywają śniadanie. Do jadalni wchodzi Parla. W ręku trzyma torebkę. „Jak się macie?” – pyta, tryskając szczęściem. „My dobrze. Ale widzę, że ty jesteś w wyjątkowo dobrym nastroju” – zauważa Kiymet. „Rzeczywiście jestem. Gdzie jest Kerem?”. „Zaraz będzie” – odpowiada Humeyra. „Parla, córko, co to jest?” – pyta Macide, wskazując na torbę. „Wzięłam katalog z zaproszeniami. Chcę, żebyśmy razem go obejrzeli, bym mogła poznać także waszą opinię. Proszę was, mogłybyście chociaż pogratulować”.
„Czego pogratulować?” – nie rozumie pani Haktanir. „Kerem nic wam nie powiedział?” – pyta Parla. „O czym?” – pyta Humeyra. „Och, naprawdę nic nie powiedział? Na pewno chciał, żebyśmy zrobili to razem, ale ja już nie mogę wytrzymać. Powiem wam, przygotujcie się. Kerem i ja ustaliliśmy wczoraj datę ślubu!”. Na twarzach Macide i jej córki pojawia się zdumienie. Kiymet uśmiecha się nieznacznie, zadowolona z takiego obrotu spraw. „Jesteś pewna, że ustaliliście datę?” – dopytuje Humeyra. – „Kerem z pewnością powiedziałby nam o tym”. „Na miłość boską, Humi. Nie kłamałabym o takich rzeczach”.
„Kerem chciał poczekać na Parlę, żeby razem to ogłosili” – przekonuje Kiymet. „Zostałam jeszcze oskarżona o kłamstwo” – mówi urażona Parla. „Kochanie, Humeyra nie chciała tego powiedzieć, źle zrozumiałaś” – zapewnia pani Haktanir. „A co chciała powiedzieć, mamo Macide? Byłabym zadowolona, gdybyś mi to wyjaśniła. I w ogóle co to za reakcja?”. „Nie zrozumiałaś mnie źle” – oświadcza Humeyra. – „Jestem pewna, że Kerem podzieliłby się z nami tak ważną decyzją. Czy przypadkiem nie wymyśliłaś sobie wszystkiego, żeby przyspieszyć wasz ślub?”. „Absolutnie! Nie jestem szalona, żeby zrobić coś takiego. Przyjechałam tu, aby uczcić naszą decyzję i z czym się spotkałam?”.
Do jadalni wchodzi Kerem. „Co się stało?” – pyta, zajmując miejsce obok Humeyry. „Niestety nie wierzą mi, więc musisz sam powiedzieć” – oznajmia Parla. – „Czy wczoraj ustaliliśmy datę ślubu czy nie?”. „Tak, zrobiliśmy to” – odpowiada mężczyzna po chwili milczenia. Siostra i mama kierują na niego zdumione spojrzenia. Parla zaś uśmiecha się szeroko, z wyrazem triumfu na twarzy. W następnej scenie Kerem szykuje się do wyjścia do pracy. Humeyra zatrzymuje go przy drzwiach i mówi: „Może to nie najlepszy moment, ale jestem naprawdę zaskoczona. Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?”.
„Tak, jestem” – potwierdza mężczyzna. „Ale tak nie można. I bardzo dziwne jest to, że nie powiedziałeś nam o swoich planach”. „Przecież byliśmy zaręczeni. Dlaczego jesteś taka zaskoczona?”. „Wiem, ale nie jestem pewna, czy dobrze to przemyślałeś”. „Przemyślałem. Nawet zmęczyłem się od ciągłego myślenia. Niech ten ślub odbędzie się jak najszybciej”. „Wydaje mi się, że robisz to, by pozbyć się pewnej presji. Widzę to wyraźnie. Małżeństwo to nie zabawa. Nie chcę, żebyś potem zapłacił wielką cenę”. „Jestem świadomy wszystkiego. Podjąłem decyzję i będę się jej trzymał”.
„Pomyśl raz jeszcze” – prosi kobieta. – „Czy na pewno będziesz szczęśliwy? O tym pomyśl. Nie chcę, żebyś popełnił mój błąd”. „Dość już myślałem. Moja decyzja jest ostateczna” – oświadcza Kerem. Kamera wraca do jadalni, gdzie przy stole zostały Macide i Kiymet. „Nie wiem, co powiedzieć” – oznajmia pani Haktanir. – „Kerem wydaje się niezadowolony z tej decyzji. Żeni się tylko dlatego, że obiecał. To nie jest dobre dla nich”. „Co możesz zrobić? Kerem już zdecydował” – stwierdza mama Mahira. „To prawda. Cokolwiek powiemy, jest daremne”. Do jadalni wraca Parla. „Zaproszenia są już zamówione!” – oznajmia pełna ekscytacji. – „Jestem taka szczęśliwa. W końcu wychodzę za mąż!” – Dziewczyna zasiada przy stole. – „Za miesiąc będę siedziała tutaj jako Parla Haktanir!”.
Kamera przenosi się do przedpokoju. „Siostro, nie ma odwrotu” – oznajmia Kerem. – „Marnujemy tylko nasz oddech”. „Dlaczego? Nie możesz z nią porozmawiać?” – pyta Humeyra. – „Nie możesz powiedzieć jej, że nie czujesz tego samego co ona?”. „Już raz rozczarowałem Parlę. Mam powiedzieć, że znowu się poddaję?”. „Nie musisz robić czegoś, czego nie chcesz”. „Żadna rozmowa nie zmieni mojej decyzji”. „Mylisz się, Kerem, i to bardzo”. „Muszę iść.” – Mężczyzna odwraca się i otwiera drzwi, chcąc wyjść. Przed wejściem pojawia się właśnie Melek. „Dzień dobry” – mówi przybyła. „Wejdź, mama jest w środku” – mówi Kerem i odchodzi w pośpiechu.
Akcja przenosi się do pokoju Kiymet. Kobieta siedzi na kanapie i rozmawia przez telefon. „Tak, chcę wam dać wybuchowy news o Haktanirach” – mówi do słuchawki. – „Jutrzejszy nakład twojej gazety rozejdzie się na pniu. Haktanirowie są w społeczeństwie znani jako dobroczyńcy. Niestety w rzeczywistości nie są tacy, jak przedstawiają ich media. Fundacja edukacyjna, której prezesem jest Macide Haktanir, w tym miesiącu nie dokonała płatności na stypendia dla swoich podopiecznych. To tylko kwestia dni i nauka dzieci zostanie przerwana. Nie ma znaczenia, kim jestem. Ale bądź pewien, że jestem zaufanym źródłem”.
Kobieta rozłącza się i mówi do siebie: „A teraz uratuj się z tego, jeśli możesz, Macide. Ten twój niestabilny mózg zostanie jeszcze bardziej zmieszany”. Akcja przenosi się do szklarni, gdzie Humeyra zajmuje się kwiatami. Do środka wchodzi Parla z dwiema filiżankami kawy na tacy. „Mam jeszcze trochę pracy” – oznajmia siostra Kerema. „Może więc zrobisz sobie przerwę?” – sugeruje narzeczona Kerema. – „Jestem niespokojna z powodu tego, co wydarzyło się dziś rano. Niepotrzebnie wywołałyśmy napięcie”. „W porządku, usiądź”. „Zrobiłam kawę jaką lubisz, z mlekiem”. „Dziękuję”. „Co się z nami stało dziś rano? Wiem, że informacja o ślubie także ciebie uszczęśliwiła. Byłaś po prostu zaskoczona, że Kerem nic nie powiedział”.
„W końcu wychodzę za mąż. Nadal nie mogę w to uwierzyć” – mówi dalej Parla. – „Dam z siebie wszystko, żeby uszczęśliwić Kerema”. „Chciałabym być tak pewna siebie jak ty” – oznajmia Humeyra. „Co masz na myśli?”. „Jesteś pewna, że będziecie szczęśliwi? Wydaje mi się to dziwne”. „Co to znaczy?”. „Mówię otwarcie, ale dobrze, powiem jeszcze jaśniej. Kerem i ty nie pasujecie do siebie. Ten pośpiech może cię tylko skrzywdzić. Pomyśl trochę więcej o tym ślubie. Dla swojego dobra. Czy teraz wyraziłam się jasno?”. „Tak. I to jeszcze jak jasno. Ale dlaczego zmieniłaś się o sto osiemdziesiąt stopni? Nie myślałaś tak kiedyś. Sama najbardziej starałaś się dla nas. Co się stało? Co się zmieniło? Ja dalej jestem tą samą przyjaciółką Parlą”.
„Myślę, że ty także widzisz prawdę, tylko udajesz, że jej nie dostrzegasz” – oświadcza Humeyra. – „Kerem jest z tobą nieszczęśliwy. Musiałabyś być ślepa, żeby tego nie widzieć”. Tymczasem Melek przynosi Macide lekarstwa. „Odkąd przyjechałam, wyglądasz na przygnębioną” – zauważa mama Elif. – „Mam nadzieję, że wszystko w porządku”. „Usiądź” – prosi pani Haktanir. – „Kerem i Parla ustalili datę. Pobierają się”. Melek robi duże oczy. „Asli będzie bardzo smutna, kiedy się dowie” – mówi w myślach. „Dziwisz się, że jestem przygnębiona” – mówi dalej Macide. – „Normalnie matka powinna się cieszyć, że jej dziecko bierze ślub, ale ta sytuacja jest inna. Ten ślub nie jest czymś, czego chce Kerem”.
„Minęłam się z panem Keremem dziś rano” – oznajmia Melek. – „Wyglądał na zmartwionego. Czyli o to chodziło”. „Byli już raz przy stole ślubnym, ale ceremonia nie doszła do skutku” – przypomina siostra Kiymet. – „W międzyczasie doszło do wielu wypadków, problemów. Kerem po prostu chce wypełnić przyrzeczoną obietnicę. To nie jest decyzja płynąca z jego serca. Boję się, że będzie miał nieszczęśliwe małżeństwo”. „Jesteś matką, to normalne, że myślisz o szczęściu swojego dziecka. Ale nie smuć się, proszę”. „Jak mam się nie smucić?”. „Masz rację, ale musisz myśleć też o sobie. Musisz uważać na swoją chorobę, wiesz o tym.” – Melek ujmuje dłoń Macide.
Akcja przenosi się do pokoju Kiymet. Kobieta dzwoni do syna. „Dlaczego nie odpowiadasz?” – pyta. – „Dzwoniłam do ciebie kilka razy”. „Zapomniałem zabrać telefonu z biura. Co się stało?”. „Wdrożyłam mój plan w życie. Zadzwoniłam do dziennikarza, o którym ci opowiadałam. Jutro wiadomość pojawi się na głównej stronie. Wszyscy będą o nich mówić. Macide ze wstydu nie będzie w stanie pokazać się między ludźmi”. „Mamo, zaraz muszę iść na spotkanie”. „Poczekaj, mam też nowości z domu. Kerem i Parla wkrótce biorą ślub”. „Co ty mówisz?” – Mahir jest wyraźnie zaskoczony. „Macide i jej córka nie chcą Parli w rodzinie. Doszło do napięć, sytuacja w domu jest skomplikowana”.
Akcja przenosi się do szklarni. „Jak mogłaś mi to powiedzieć?” – pyta oburzona Parla. – „Jesteś naprawdę niesamowita!”. „W rzeczywistości powinnaś mi podziękować, że ci to powiedziałam” – stwierdza Humeyra. – „Oszukujesz samą siebie, Parla. Otwórz oczy i zobacz prawdę! Naprawdę myślisz, że Kerem jest w tobie zakochany? Żeni się z tobą tylko dlatego, że ci to obiecał. I ty dobrze o tym wiesz!”. „Nie wierzę ci! Nie chcę tego słuchać!” – Wściekła dziewczyna podnosi się na równe nogi. „Mówię ci prawdę!”. „Nie, nic z tego nie jest prawdą. Nasze małżeństwo nie będzie takie jak twoje! Nie będzie takie, jak twoje życie z Tarikiem! To jest właśnie twój egoizm!”.
„Proszę? Nie wiesz, o czym mówisz!” – grzmi Humeyra. „To ty przekroczyłaś granicę! Ty doprowadziłaś mnie do tego stanu!” – krzyczy na cały głos Parla. – „Ponieważ jesteś taka mądra, sama powinnaś skorzystać ze swoich rad. Zostałaś niewolnicą Tarika. A na koniec jeszcze zostałaś zdradzona!”. „Zamknij się! Dość już tego!”. „Co? Prawda cię zabolała?”. „To ty zmierzasz w przepaść! Ty będziesz na końcu cierpieć!”. „Nie przeszkodzisz naszemu małżeństwu swoją absurdalną opinią! Nie jestem tobą! Nie przydarzy mi się to, co spotkało ciebie! Skończ więc z tym absurdalnym myśleniem!”. Wzburzona Parla opuszcza szklarnię. Do oczu Humeyry napływają łzy.