1013: Kiymet rozmawia z synem przez telefon. „Powinieneś był zobaczyć ten moment. Ten szok, którego doświadczyła” – mówi do słuchawki. – „Wszystko potoczyło się tak, jak chciałam. Macide nie będzie w stanie tego zapomnieć”. „Czy kogoś podejrzewają?” – pyta Mahir. „Za wcześnie na to. Nadal są bardzo zdezorientowani”. „Kiedy dojdą do siebie, my nie przejdziemy im nawet przez myśl. Mają w końcu tylu wrogów. Z jednej strony Tarik, z drugiej Rana. Nic nie będzie wskazywało na nas”. „I ja tak myślę, synu. Zwłaszcza nie będą w ciebie wątpić. Tak bardzo ci ufają. Niech się teraz męczą z innymi wrogami. Kiedy zadamy ostateczny cios, mogą nas nawet odkryć. I tak będzie za późno”.

„Mamo, bądź ostrożna” – prosi mężczyzna. – „Zwłaszcza, kiedy ze mną rozmawiasz”. „Och, mój syn się o mnie troszczy” – wzdycha Kiymet. – „Mój drogi synu, tak bardzo chciałabym cię zobaczyć”. „I ja ciebie, mamo. Jeszcze trochę, a skończą się dni, które spędzamy osobno. Znowu będziemy razem. Kiedy ten dzień nadejdzie, z Haktanirów nic nie zostanie. Pochowamy ich w dole, w którym nas zostawili”. Akcja przenosi się do domu Leman. Safak pierwszy kończy kolację i odchodzi do swojego pokoju. „Dusza mojego dziecka krwawi” – mówi zmartwiona Leman. „Co za żmija z tej Julide! Całkowicie zrujnowała pana Safaka!” – grzmi Alev. „Niech ją Bóg ukarze! Okradła mnie ze szczęśliwego, uśmiechniętego syna. Teraz ciągle tylko marszczy brwi. No nic, musimy czekać. Co innego możemy zrobić?”.

„Nie wiem, czy czas jest dobrym lekarstwem. Może bardziej pomogłaby mu nowa potencjalna żona?” – sugeruje dziewczyna. „Nowa żona?” – pyta zaintrygowana mama Safaka. „Aha. Ktoś, kto pomoże mu otworzyć nową stronę, i sprawi, że ponownie się zakocha. Myślę, że wtedy wróci do poprzedniego stanu. Według mnie to jedyne rozwiązanie”. „W rzeczywistości już od jakiegoś czasu myślę o tym, co powiedziałaś. Nawet mam na myśli jedną potencjalną synową”. „Jak to? Masz kogoś dla pana Safaka?” – Alev przybliża głowę z wielkim zaciekawieniem. Jest przekonana, że Leman ma na myśli właśnie ją. „Tak, jest jedna dziewczyna z sąsiedztwa”.

Uśmiech momentalnie znika z twarzy Alev. „Kim jest ta dziewczyna?” – pyta, krzywiąc się. „Nie znasz jej, ale wkrótce ją poznasz” – odpowiada Leman. – „Zobaczysz, czy pasuje jako moja synowa. Rzucisz okiem, prawda?”. „Tak, oczywiście…”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Macide siedzi w fotelu i trzyma w rękach nowe wydanie gazety, w której opublikowane zostało sprostowanie wczorajszego artykułu. „Mamo, nie musisz się więcej martwić” – mówi Kerem. – „Wszyscy już wiedzą, że była to tylko pomyłka działu księgowości”. „Stypendia zostały opłacone, wszystko jest w porządku” – stwierdza Humeyra. „Niszczysz się od wczoraj. Wystarczy już tego, Macide” – przekonuje Kiymet.

„Co mogę zrobić, Kiymet?” – pyta pani Haktanir. – „Nic nie może wymazać strachu rodzin, które przeczytały wczorajszą wiadomość. Kto wie, jak bardzo przestraszone były te dzieci, że więcej nie będą mogły chodzić do szkoły”. „Mamo, ta sytuacja z pewnością dotknęła ludzi, ale czy do dzisiejszego dnia zrobiłaś coś, by stracić ich zaufanie?” – pyta Kerem. – „Nie martw się więc, nikt cię nie osądzi z powodu jednej fałszywej wiadomości”. „To nie jest w mojej mocy, synu. Martwię się i nic na to nie poradzę”. „Co się stało, to się stało. Nie możesz uszczęśliwić wszystkich” – mówi mama Mahira. – „Znowu się rozchorujesz, jeśli będziesz tyle myślała”.

„Tak, mamo, musisz myśleć o sobie” – przekonuje Humeyra. „W porządku, nic mi nie jest. Nie martwcie się” – mówi Macide. Akcja przenosi się do domu Leman. „Gdzie położyłam ten telefon?” – zachodzi w głowę kobieta, rozglądając się po pokoju. „Ciociu Leman, czy pan Safak zna tę twoją potencjalną synową?” – pyta Alev, której myśli od wczorajszego wieczora zaprzątnięte są tą kwestią. „Zna. Mieszkają przecież w tej samej okolicy”. „Nasze sąsiedztwo jest niewielkie. Jak to możliwe, że ja jej nie znam? Jak się ona nazywa?”. „Gdzie jest ten telefon? Zaraz oszaleję”. „Znajdziemy go, powiedz po prostu mi jej imię”.

„Ach, znalazłam!” – Leman wyciąga komórkę spod poduszki. „Ciociu Leman, dokąd idziesz? Co to za pośpiech?” – docieka dziewczyna. „Zamówiłam posag dla panny młodej, muszę go odebrać”. „Posag?”. „Tak, dobrze się przygotować zawczasu. Co jest tobie? Nagle cała zbladłaś?”. „Nie, wszystko dobrze, nie martw się…”. „Wychodzisz bez czapki i kurtki, więc to normalne, że potem chorujesz. Ile razy ci mówiłam, żebyś była ostrożna? Wrócę za dwie godziny, dobrze? Aha, jeśli jest ci zimno, zwiększ temperaturę. Do zobaczenia”. Leman odchodzi.

„Podstępna wiedźma!” – grzmi Alev, oburzona decyzją Leman. – „Znalazła żonę dla Safaka! Zamiast rozejrzeć się w pobliżu, szuka dziewczyny w oddali! Do diabła! Nie dość mi wojny z Julide, to teraz mam jeszcze nowego wroga”. Akcja przenosi się do firmy. Kerem wchodzi do gabinetu Rany i rzuca jej na biurko dzisiejsze wydanie gazety. „Zobacz, znowu zawiodłaś” – mówi z uśmiechem na twarzy. „Co to ma być?” – pyta kobieta. „Dowód na to, że twój plan, który tak pieczołowicie przygotowywałaś, zawiódł”. „Co próbujesz powiedzieć? Myślę, że stałeś się zbyt nerwowy, i powinieneś wyjechać na wakacje. To dobrze zrobi dla twojej psychiki”.

„Spójrz dobrze na tę gazetę” – mówi Kerem. – „Twoje błoto, które na nas zrzuciłaś, zostało oczyszczone. Nie jesteś w stanie obalić Haktanirów, Rano! Nie będziesz w stanie skrzywdzić mnie ani mojej rodziny. Od teraz uważaj na każdy swój krok. W przeciwnym razie sama pogrążysz się w swoim błocie”. „Posłuchaj, to bardzo duże słowa, ale muszę cię poinformować, że trafiłeś pod zły adres” – oświadcza Rana. – „Znajdź osobę, która to zrobiła, i to ją ostrzegaj”. „Nie oczekuję, że się do tego przyznasz. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, co się stanie, jeśli zrobisz coś głupiego”.

„Keremie Haktanirze, możemy się nie lubić, możemy siebie nawet nienawidzić, ale jest coś, o czym zapominasz. Ja też jestem częścią tej firmy, tak samo jak ty” – przypomina Rana. „Oczywiście, że tak jest. Jesteś bardzo zainteresowana tą firmą. Wiem bardzo dobrze, jakie są twoje zamiary”. „Jesteś taki zły, że nie myślisz rozsądnie. Gdybyś choć trochę ruszył głową, zrozumiałbyś, że tego nie zrobiłam”. „To ty od teraz staraj się być bardziej rozsądna, bo naprawdę przesadziłaś”. „Czy wyglądam tobie na głupią kobietę? Gdybym ja coś takiego zrobiła, nic by z was nie zostało. Tak, ta firma nosi wasze nazwisko, ale ja także jestem jej udziałowcem. Każde zamieszanie szkodzi także mnie. Chyba nie jestem taka głupia, żeby rzucać sobie kłody pod nogi, co?”.

„Zrobisz wszystko, by nas zranić” – stwierdza Kerem. – „Od teraz uważaj na swoje kroki. Moje oczy będą cały czas zwrócone na ciebie, jasne?”. Mężczyzna opuszcza gabinet. Akcja przenosi się do domu Leman. Alev siedzi na kanapie i przegląda na portalu społecznościowym profile okolicznych dziewczyn, zastanawiając się, którą z nich Leman wybrała na swoją synową. „Och, kręci mi się już w głowie od tego” – mówi. – „Dosłownie w mózgu mam zainstalowany program do rozpoznawania twarzy. Dowiedziałam się, kto jest kim w całej dzielnicy. Och, kim może być ta dziewczyna? Nie, to nie zadziała w ten sposób. Spakuję się i wyjadę, nie mam innego wyjścia”.

„Ach, ciociu Leman!” – mówi dalej Alev. – „Jak możesz nie brać pod uwagę tego całego sprzątania i tych wszystkich posiłków, które zrobiłam? Czy to wszystko było na próżno? Po co tak bardzo się męczyłam? To mnie należy się Safak! Tak bardzo się dla niego starałam! Ale nie poddam się, nie oddam Safaka! On będzie moim mężem! Moim!”. W następnej scenie Leman jest już w domu. Pokazuje Alev rzeczy, które kupiła dla swojej przyszłej synowej. „Zobacz na te ręczniki. Są ręcznie haftowane” – oznajmia mama Safaka. – „Były inne modele, ale te podobały mi się najbardziej”. „Więc to wszystko dla nowej panny młodej. Masz gust, ciociu Leman”.

„Ach, czego tylko nie kupię mojej synowej białej jak śnieg” – mówi rozmarzona Leman. „Jak śnieg?” – pyta zaskoczona Alev. – „Czyli jest blondynką, tak?”. „Aha, i to prawdziwą. Nie żadną farbowaną. Gdy tylko Safak na nią spojrzy, od razu zapomni o Julide. Będziemy mieli ślub, dziewczyno! Jestem taka podekscytowana!”. „Ciociu Leman, zostaw tę energię na ślub”. „Zmęczyłam się, ale było warto. Mam nadzieję, że spodoba mu się moja przyszła synowa. Już ich sobie wyobrażam przy stole ślubnym. W moich marzeniach widzę już wnuki. Cała drżę z podekscytowania!”.

Parla po wizycie firmie udaje się na parking podziemny, gdzie zostawiła swój samochód. Na miejscu czeka ją niemiła niespodzianka. Za wycieraczkę wetknięte jest bowiem zaproszenie ślubne jej i Kerema, przekreślone na czerwono. Dziewczyna bierze je do rąk. „Co to jest?” – pyta, nagle pobladłszy. Z niepokojem rozgląda się dokoła. „Czego chcesz ode mnie?!” – krzyczy, licząc, że usłyszy ją nadawca tej wiadomości. Następnie szybko wsiada do samochodu i odjeżdża. Kamera oddala się, ukazując plecy jakiegoś mężczyzny, który obserwował Parlę z ukrycia.

Akcja wraca do domu Leman. „Spójrz na to.” – Mama Safaka pokazuje bluzkę. – „Jak pięknie będzie wyglądać na szczupłej talii mojej synowej”. „Ciociu Leman, nic z tego nie rozumiem” – mówi zawiedziona Alev. – „Od miesięcy mieszkam z wami, ale nigdy nie widziałam tej dziewczyny. Nigdy tutaj nie przyszła. Jak to jest możliwe?”. „Nie wiem, widocznie musiałyście się mijać. Pewnie byłaś na kursie, gdy nas odwiedzała”. „Uważasz ją za synową, ale ani ona, ani pan Safak o tym nie wiedzą”. „Bo sprawy tak się właśnie mają. Najpierw układasz wszystko w głowie, a reszta sama się załatwia”.

„Ale pan Safak jest wciąż zakochany w Julide” – zauważa Alev. – „Myślę, że będzie to trochę trudne. Jak to zaakceptuje?”. „Zostaw to mnie. Nie nazywam się Leman Yildirim od wczoraj. Ach, coś mi się przypomniało. W rzeczywistości to znasz tę dziewczynę”. „Jak to? Gdzie ją widziałam? Przypomnij mi, ciociu Leman”. „Widzisz ją nawet każdego dnia”. „Boże! A powiedziałaś mi, że jej nie znam”. „Nie, to nie tak. Powiedziałam, że nie wiesz, kto zostanie moją nową synową”. „Oszaleję! Powiedz mi, proszę, kim jest ta dziewczyna? Czy to Burcu?”. „Daj spokój. Ona nie wie nawet, jak ugotować zupę. Jak mogłabym wziąć ją za synową?”.

„Czy to siostrzenica cioci Ayten?” – zgaduje dalej Alev. – „Ta chuda Ceren, tak?”. „Proszę cię. Ona wyglądałaby jak dziecko obok Safaka” – odpowiada Leman. „Więc kto to jest? Powiedz”. „Pomyśl, kogo widujesz każdego dnia? Kogo widzisz, kiedy każdego dnia patrzysz w lustro?”. „Siebie. Ale jakie ma to teraz znaczenie?”. „No właśnie, zastanów się jakie”. Alev zamyśla się głęboko i nagle jej twarz rozpromienia się. „Czy to… Czy to ja?” – pyta. „Oczywiście, że to ty!”. „Nie mogę uwierzyć!” – Dziewczyna nie posiada się z radości. – „Nie wiem, co powiedzieć”. „Tu nie ma nic do mówienia, moja synowa.” – Leman nadstawia swoją dłoń. Alev całuje ją i zabiera się za przymierzanie rzeczy, które jeszcze przed chwilą jej się zupełnie nie podobały.

Parla jedzie samochodem. Gdy jest już w pobliżu rezydencji, nagle na drodze pojawia się… Caglar! „No jasne! Powinnam się domyślić!” – mówi dziewczyna, wysiada z pojazdu i staje przed dawnym znajomym. „Stęskniłaś się za mną?” – pyta mężczyzna. „Jaka tęsknota? Czy nie umówiliśmy się, że więcej się przede mną nie pojawisz?!”. „Ja nic takiego nie obiecywałem”. „Kiedy ostatnio zabrałeś mój naszyjnik i odszedłeś, między nami nic nie zostało”. „To ty tak myślisz. Jeśli nadal masz nadzieję zostać synową Haktanirów, to może się stać tylko dzięki naszej tajemnicy. Inaczej nie mogłabyś się nawet pojawić w okolicy tego domu, a co dopiero mówić o ślubie z Keremem”.

„Ale nie martw się, twój sekret jest bezpieczny” – kontynuuje Caglar. – „Nie powiem nikomu o twojej oszukańczej, brudnej grze. Nie powiem, że nie nadajesz się do bycia synową Haktanirów. Zwłaszcza teraz, gdy data ślubu jest tak bliska”. „Wiem, co próbujesz zrobić, ale nie będziesz miał drugiej szansy. Czasy, kiedy mogłeś mnie szantażować, już dawno minęły. Poszukaj innej gęsi, którą będziesz mógł obdzierać z piór”. „Nie, wystarczysz mi ty. Będziemy się widywać bardzo często. Powiedz mi, kiedy dokonasz pierwszej płatności?”. „Pierwszej płatności? Możesz tylko pomarzyć. Teraz zjeżdżaj stąd!”.

„Mogę pójść do pana Kerema” – kontynuuje mężczyzna. – „Człowiek ma prawo wiedzieć, jak wielki błąd może popełnić. To straszna rzecz ożenić się z kimś takim jak ty”. „Idź i mu powiedz! Myślisz, że potraktuje cię poważnie?” – powątpiewa Parla. – „Nic nie dostaniesz! Raz jeszcze pojawisz się przede mną, a gorzko tego pożałujesz! Teraz się wynoś!” – Dziewczyna odwraca się i odchodzi w kierunku swojego samochodu. „Masz rację, Kerem może i nie potraktuje mnie poważnie, ale to z pewnością.” – Caglar wyciąga z kieszeni telefon i odpala nagranie ich rozmowy sprzed wielu miesięcy.

„Jeśli teraz pójdę do Kerema i powiem mu, że jego narzeczona może chodzić, myślisz, że nadal będzie chętny ożenić się z tobą?” – pyta na nagraniu Caglar. – „Sprawdźmy to”. „Dobrze, zatrzymaj się! Zatrzymaj się, ty draniu!” – mówi na nagraniu Parla. W jej głosie słychać desperację. – „Błagam cię, nie mów nic nikomu. Dość już, dość! Czy ja się od ciebie nigdy nie uratuję?”. Czy Parla podda się szantażowi Caglara? Czy może jednak zrezygnuje ze ślubu z Keremem?

Podobne wpisy