1015: Kontynuacja sceny w restauracji. „Co tutaj robisz?” – pyta Kerem, podchodząc do swojej asystentki. „Wyszłam na obiad z Akinem i Birce” – odpowiada Asli. – „Oni już poszli, a ja chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza. A ty?”. „I ja chciałem się trochę zrelaksować i wypić kawę.” – Mężczyzna unosi głowę. – „Kiedy byłem mały, oglądałem niebo i mówiłem, że chcę być wolny jak chmury. Potem zdałem sobie sprawę, że i one są niewolnikami wiatru. Czasami jedno życie to za mało, aby uszczęśliwić człowieka. Potrzeba przeżyć kilka istnień. Mamy jednak tylko jedną szansę i musimy dobrze ją wykorzystać. Bez popełniania błędów”. „Na szczęście istnieje księga życia, która wskazuje nam drogę”.
„Nasz wiatr to przeznaczenie. Pcha nas tam, gdzie chce” – stwierdza Kerem. Kamera robi zbliżenie na znajdującą się w środku lokalu Julide. Kobieta traci nadzieję, że Safak przyjdzie, wstaje od stolika i opuszcza restaurację. Asli i jej szef kończą dopijać kawę. „Na mnie już czas” – oznajmia Asli, podnosząc swoją torebkę. – „Powiedziałeś, że przeznaczenie jest wiatrem, który nas niesie. Mam nadzieję, że zawsze będzie cię nosił tam, gdzie chcesz”. „Wierzysz więc w cuda, tak?”. „To pragnienie z serca. Można powiedzieć, że jest to modlitwa”. Asli odwraca się, odchodzi na kilka kroków, po czym zatrzymuje się, raz jeszcze patrzy na Kerema, ale nic już nie mówi. Opuszcza lokal.
Po chwili telefon Kerema zaczyna dzwonić. „Moje życie, gdzie jesteś?” – pyta Parla po drugiej stronie. – „Nie było cię w firmie”. „Chciałem trochę odpocząć. Jestem w kawiarni na twierdzy” – odpowiada mężczyzna. „Zaraz do ciebie przyjdę, musimy porozmawiać”. W następnej scenie narzeczeni siedzą już przy jednym stoliku. „Chciałam z tobą porozmawiać o dacie naszego ślubu” – oznajmia dziewczyna. – „Może trochę przyspieszymy termin?”.
W domu Leman rozlega się dzwonek do drzwi. Safak otwiera i widzi stojącą przed wejściem Julide. „Czekałam na ciebie, ale nie przyszedłeś” – oznajmia kobieta. „Nie powinnaś zawracać sobie głowy” – mówi nauczyciel. „Safak, daj mi szansę wyjaśnić”. „Muszę zebrać myśli. Przetrawić to, czego doświadczyłem. Poza tym nie ma już sensu wyjaśniać czegokolwiek. Ufałem ci, ale ty wszystko ukryłaś przede mną”. „Safak, ja ciebie…”. „Ten człowiek miesiącami ci groził, a ty ukrywałaś to przede mną. Czy wiesz, co to znaczy, kiedy osoba, którą kochasz, nie ufa ci?”. „To nie tak, że ci nie ufałam. Proszę, wysłuchaj mnie”. „Nie. To już nie ma znaczenia”. „Nie odejdę stąd, dopóki mnie nie wysłuchasz. Jeśli trzeba, będę czekała tu do samego wieczora”.
„Safak, spójrz na mnie” – kontynuuje kobieta. – „Przyszłam do twoich drzwi, żeby cię błagać. Myślisz, że dla mnie jest to łatwe? Nie jest. Ani trochę! Przyszłam do drzwi mężczyzny, który mi nie wierzy, który ucieka. Wiesz dlaczego? Bo po raz pierwszy słucham swojego serca. Nie chcę, żeby duma nas zniszczyła. Chcę, żebyśmy znaleźli rozwiązanie. Ale jeśli chcesz po prostu zamknąć drzwi, to twoja decyzja. Ja i tak nie odejdę”. Mężczyzna patrzy jeszcze przez chwilę na Julide, po czym zamyka drzwi.
Akcja wraca do kawiarni. „Parla, skąd to się wzięło?” – pyta zaskoczony Kerem. „Jak to skąd? Po prostu nie ma potrzeby dłużej zwlekać” – przekonuje dziewczyna. – „Nie chcę wesela, to nieistotne. Chcę tylko zwykłego, prostego ślubu”. „Dlaczego nagle zmieniłaś myślenie?”. „Nikt nie chce wesela. Mama Macide jest nadal w szoku po sprawie ze stypendiami, Humeyra wciąż jest pod wpływem traumy, którą przeżyła, a ty… Ty masz bardzo dużo pracy. Kiedy wszyscy są czymś zajęci, moje pragnienie wesela jest jak kaprys. Myślę, że to niepotrzebne”. „I chcesz, żebyśmy jutro się pobrali? Czy to nie jest zbyt nagłe?”. „Na co mamy czekać, Kerem? Jeśli nie dzisiaj, pobierzmy się jutro. Nie ma sensu tego odkładać”.
„W porządku” – zgadza się Kerem po chwili namysłu. „Zatem jutro się pobieramy!” – mówi uśmiechnięta od ucha do ucha Parla. Akcja przeskakuje do wieczora. W salonie rezydencji zgromadzeni są wszyscy domownicy oraz Melek. „Co masz na myśli, mówiąc, że jutro się żenisz? Czy ty oszalałeś?!” – Humeyra jest zdumiona decyzją brata. „Czego nie rozumiecie? Jutro się żenię, to wszystko” – odpowiada mężczyzna. „Nie jesteś świadomy tego, co robisz. Co to za pośpiech?”. „Dzieci, uspokójcie się” – prosi Macide. „Nie rozumiem, skąd ta afera? Co za różnica, czy ożenię się jutro czy za miesiąc? Zostawcie mnie w spokoju!” – grzmi Kerem i chce odejść. Siostra go jednak zatrzymuje.
„Moment! Podjąłeś decyzję bez nas i zakomunikowałeś nam to tak, jakbyś sobie z nas żartował!” – stwierdza oburzona Humeyra. „Siostro, nie powiedziałem wam, żeby dostać pozwolenie. Poinformowałem was tylko i zaakceptuj to. Jutro się żenię!”. „Zaraz zwariuję! Zachowujesz się jak szalony!”. „Dzieci, uspokójcie się!” – powtarza Macide już bardziej zdecydowanym tonem. – „Kerem, kochanie, usiądź. Zrób to dla mnie. Humeyra, ty także. Synu, coś ci powiem. Twoja siostra ma rację. Ja też jestem zaskoczona. Skąd to wzięło się tak nagle? Nic nam nie wyjaśniłeś”. „Bo nie ma czego wyjaśniać. Ślub, który miał odbyć się za miesiąc, odbędzie się jutro. Parla zrezygnowała z wesela i tego całego niepotrzebnego zamieszania”.
„Ale dlaczego? Kto wie, jakie plany ma Parla” – mówi Humeyra, dobrze wiedząc, że jej przyszła bratowa nie zrobiła tego bez powodu. „Ponieważ wie, że nikt z was tego ślubu nie chce” – odpowiada Kerem. „Dlaczego niby nie chcemy?”. „Ja też jestem zdumiona” – zabiera głos Kiymet. – „Tak bardzo walczyła o to wesele, a teraz nagle się poddaje”. „Nie myślcie więcej o tym. Tak czy inaczej, to małżeństwo zostanie zawarte” – oświadcza stanowczo Kerem. – „Z weselem czy bez! Będzie lepiej, jeśli po prostu zamkniemy ten temat”. „Mówimy o małżeństwie, Kerem!” – przypomina bratu Humeyra. – „Co to znaczy, żebyśmy zamknęli temat? To dla ciebie jak pójście na egzekucję!”.
„Siostro, naprawdę jestem już tym wszystkim zmęczony” – oznajmia Kerem. – „Rozmawialiśmy o tym niedawno. Ustaliliśmy, że ślub odbędzie się za miesiąc. A teraz mówię, że jutro! W czym jest problem? Dość już, nie chcę więcej się sprzeczać. Jutro się żenię, kropka! Kto chce, niech przyjdzie, kto nie chce, nie musi!”. Kerem podnosi się z kanapy i opuszcza salon. „Trudno go przekonać” – odzywa się Kiymet. – „Żeby później nie żałował swojej decyzji”. „Tak mówisz, ciociu?” – pyta Humeyra. – „Myślę, że Parla nie podjęła sama z siebie takiej decyzji!”. „Broń Boże. Czy ja doradzałabym jej coś takiego?”. „Humeyra, jaki twoja ciocia może mieć z tym związek?” – nie rozumie Macide.
„To normalne, że jesteśmy zdenerwowani. Nie chcę dalszej kłótni” – oznajmia Kiymet, podnosi się z fotela i także odchodzi. „Pani Macide, jesteś bardzo spięta. Jeśli chcesz, pójdź do pokoju” – sugeruje Melek. „Nie, kochanie, nic mi nie jest” – zapewnia pani Haktanir. „Co mamy zrobić, mamo? Czy powinnyśmy przymknąć na to oczy?” – pyta Humeyra. „Co możemy zrobić? Twój brat już podjął decyzję”. „Nie pójdę na ten ślub! Nie pójdę!”. „Co to znaczy, Humeyro? Czy coś takiego jest możliwe? Będziesz tam ze swoim bratem, cokolwiek by się nie działo. Czy mamy go ukarać, ponieważ nie zachowuje się tak, jak tego chcemy?”. „Off!” – wzdycha ciężko Humeyra.
Kamera przenosi się do pokoju Kiymet. Kobieta telefonuje do Parli. „Dobra robota, dziewczyno!” – chwali. – „Pierwszorzędnie udało ci się przekonać Kerema”. „Jutro bierzemy ślub. To tak, jakbym śniła!” – oznajmia podekscytowana Parla. „Widzisz, wszystko skończy się po twojej myśli. Czy trudno było go przekonać?”. „Nie, ale to wszystko dzięki tobie. Dziękuję ci”. „Kochanie, nic takiego nie zrobiłam. Moim celem jest tylko uszczęśliwienie młodych ludzi”. „Gdyby nie twoje wsparcie, nie odważyłabym się na coś takiego”. „Nie dziękuj mi jeszcze. Nic bym nie zrobiła, gdybym nie widziała, jak bardzo jesteś zakochana w moim siostrzeńcu”.
„Ciociu Kiymet, czy Caglar nie sprawi mi problemu?” – dopytuje dziewczyna. „Nie martw się, ta sprawa jest już rozwiązana”. „Jak to?”. „Nie pytaj, tylko ciesz się. Wszystko jest po kontrolą”. „A to nagranie?”. „Zostało usunięte. Telefon jest wyczyszczony. Nie ma już żadnego dowodu, bądź spokojna”. „Ciociu Kiymet, jak ja ci się odwdzięczę?”. „Po prostu bądź szczęśliwa. Jutro ty też będziesz Haktanir. Skup się na tym”.
Kamera przenosi się do pokoju Kerema. Mężczyzna trzyma w rękach ramkę ze zdjęciem z pierwszego ślubu z Parlą, który nie doszedł do skutku. „Nie mam innego wyboru” – mówi, po czym sięga po telefon i wybiera numer do syna Kiymet. – „Panie Mahirze, wiem, że zabrzmi to dziwnie, ale mam do ciebie jedną prośbę”. „Oczywiście, słucham”. „Przejdę więc od razu do rzeczy. Jutro… biorę ślub. Czy zgodzisz się zostać moim świadkiem?”. „Bierzesz ślub?” – W głosie Mahira słychać zdumienie. „Wiem, że jesteś zaskoczony. Decyzja została podjęta bardzo szybko”. „Jestem naprawdę zaskoczony, nie spodziewałem się czegoś takiego”. „Masz rację. Mogę powiedzieć, że i dla mnie jest to zaskoczenie. Co powiesz na moje pytanie?”.
„Oczywiście, że się zgadzam. Będę zaszczycony” – oznajmia Mahir. – „Cieszę się, że to właśnie mnie wziąłeś pod uwagę”. „Dziękuję ci, naprawdę. Do zobaczenia jutro.” – Kerem rozłącza się. Jego myśli od razu wędrują w stronę Asli. Akcja przenosi się do domu Melek. Kobieta jest już w domu i rozmawia z przyjaciółką. „Co się stało, siostro? Jest jakiś problem?” – pyta była nauczycielka. „Nie. W rzeczywistości to coś, co już wiemy. Kerem i pani Parla…”. „Tak?”. „Postanowili nieco przyspieszyć swój ślub”. „Naprawdę? Na kiedy ustalili termin?”. „Na jutro”. „Na jutro?” – powtarza Asli, robiąc duże oczy. „Tak. Zdecydowali się na szybki ślub. Asli, wszystko dobrze?”. „Tak, siostro. Mam nadzieję, że będą szczęśliwi. Pan Kerem zasługuje na szczęście”.
„Wiem, że nie lubisz o tym rozmawiać, ale widzę w twoich oczach, co się dzieje” – oznajmia Melek, wspierająco dotykając ramienia przyjaciółki. – „Jeśli chcesz, możemy porozmawiać”. „Nie ma o czym rozmawiać, siostro. Po prostu… Nieważne. Pan Kerem jest bardzo dobrą osobą. Mam nadzieję, że będzie szczęśliwy”. Tymczasem Kiymet rozmawia przez telefon z synem. „Mam zniszczyć to nagranie?” – pyta Mahir. „Nie, w żadnym razie. Kiedyś możemy go potrzebować”. „Jak uważasz. Przy okazji, Kerem do mnie niedawno zadzwonił. Chce, żebym był świadkiem na jego ślubie”. „Mówisz poważnie?”. „Tak”. „Zobacz tylko, jak bardzo ci ufa”.
„To prawda, ale coś mnie interesuje. Czy on nie ma żadnego przyjaciela?” – dziwi się Mahir. „Zostaw to. W domu wybuchła wielka afera. Wiadomość o ślubie spadła na nich jak bomba. Macide jest cała zestresowana. Wkrótce doprowadzimy ją do końca!” – Kiymet wybucha gromkim śmiechem. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Ubrany w garnitur ślubny Kerem wchodzi do pokoju matki. Siada obok niej i mówi: „Mamo, przepraszam cię za swoje wczorajsze zachowanie”. „Nie przepraszaj. Nie ma ku temu powodu”. „Zasmuciłem cię. I nadal to robię. Ale wiesz, że jesteś ostatnią osobą, którą chciałbym zasmucić. Gryzie mnie sumienie, że robię coś takiego bez twojej zgody”.
„Nie przejmuj się takimi sprawami. Nie jestem zła na ciebie” – zapewnia Macide. – „Po prostu martwię się, że będziesz nieszczęśliwy”. „Mamo, nie martw się. Będę szczęśliwy”. „Kerem, spójrz na mnie. Żenisz się tylko dlatego, by dotrzymać danego słowa. Nie potępiam tego, ponieważ obietnica jest sprawą honoru. W obliczu tych wszystkich wydarzeń rozumiem cię. Nie chcę także, żebyś martwił się z mojego powodu. Nie przejmuj się takimi rzeczami”. Kerem uśmiecha się, ujmuje dłoń matki i mówi: „Jestem bardzo szczęśliwy, że mam taką mamę”. „I ja bardzo się cieszę, że mam takiego syna”. Mama i syn przytulają się. Czy tym razem ślub Kerema i Parli dojdzie do skutku? A może stanie się coś nieoczekiwanego?