1017: Ubrany w ślubny garnitur Kerem idzie przez miasto. Próbuje dodzwonić się do swojej niedoszłej żony, ale ta nie odbiera. Nagrywa jej się więc na pocztę: „Parla, gdzie jesteś? Co próbujesz zrobić? Wyjaśnisz mi, co się stało. Nie możesz tak po prostu uciec. Teraz idę do domu. Jak tylko odsłuchasz moją wiadomość, od razu do mnie zadzwoń”. Kamera przenosi się na wybrzeże. Widzimy Parlę, która siedzi na pomoście, zanosi się pełnym rozpaczy szlochem i wrzuca swój welon do wody. „Skąd on się wziął?” – pyta siebie, z trudem wypowiadając słowa. – „Miałam wyjść za mąż. Miałam być żoną Kerema…”.
Akcja przenosi się do rezydencji. W salonie zgromadzeni są wszyscy zaproszeni na ceremonię ślubną goście. „Boże, ile bym nie myślała, nie mogę tego zrozumieć” – oznajmia Macide. – „Czy to nie jej zależało na jak najszybszym ślubie? Sama nawet przesunęła termin. Dlaczego więc teraz uciekła?”. „Będzie musiała dać nam dobre wyjaśnienie” – stwierdza była żona Tarika. „Gdzie jest Kerem, Humeyro? Co ci powiedział, gdy do niego zadzwoniłaś?”. „Przyjechał już do domu. Prawdopodobnie jest w swoim pokoju”. „Naprawdę? Pójdę do niego. Kto wie, w jakim jest stanie”. „Mamo, nie idź. To oczywiste, że chce zostać sam”.
„I ja tak myślę. Humeyra ma rację” – przyznaje Kiymet. „Pani Macide, pozwól, że przyniosę ci wodę z cytryną” – zabiera głos Melek. „Nie, dziękuję. Nie chcę niczego” – odpowiada pani Haktanir. Kamera robi zbliżenie na Mahira, który rzuca Melek ukradkowe spojrzenie. Trudno odgadnąć, jakie myśli burzą się w jego głowie. – „A gdzie jest Parla? Zadzwońmy do niej. Dokąd poszła ta dziewczyna?”. „Mamo, gdybym mogła, powiedziałabym jej bardzo wiele” – oświadcza Humeyra. – „Niestety jej telefon jest wyłączony. Ciociu, ty na pewno wiesz, gdzie ona jest. Byłyście w końcu ze sobą bardzo blisko”. „Co w tym niezwykłego, że byłyśmy blisko?” – pyta mama Mahira. – „Powinnam być chłodna wobec dziewczyny i trzymać ją na dystans?”.
„Cały czas byłyście razem i coś szeptałyście między sobą” – stwierdza siostra Kerema. – „Dlatego tak powiedziałam”. „Cóż, miała poślubić mojego siostrzeńca i dlatego się nią interesowałam. Skąd mogłam wiedzieć, że zrobi coś takiego? Ludzie tacy są, zmieniają się nagle”. „Dlaczego więc jesteś taka spięta?”. „Na miłość boską, wystarczy” – Macide przerywa dialog swojej córki i siostry. – „Czy to czas na takie rozmowy?”. W tym momencie telefon Kiymet zaczyna dzwonić. Na ekranie wyświetla się imię panny młodej, która uciekła sprzed ołtarza. Kobieta zabiera szybko swój telefon, by nikt nie zobaczył, kto do niej dzwoni, i rozłącza się.
„Nie myśl, że nie dotknęło mnie to, co powiedziałaś” – Kiymet zwraca się do siostrzenicy urażonym głosem. – „Ale usprawiedliwia cię to, że jesteś jeszcze młoda”. Kobieta opuszcza salon. „Humeyra, podoba ci się to, co zrobiłaś?” – pyta Macide, mierząc córkę karcącym wzrokiem. Tymczasem Kiymet jest już w kuchni i rozmawia przez telefon z Parlą. „Bardzo się o ciebie martwię” – mówi do słuchawki. – „Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego uciekłaś?”. „Stało się coś strasznego!” – oznajmia dziewczyna zapłakanym głosem. – „Proszę cię, przyjdź do mnie. Jestem w złym stanie”. „W porządku, nie płacz. Powiedz mi, wysłucham cię”. „Potrzebuję ciebie, ciociu. Proszę, przyjdź do mnie”. „W porządku, spróbuję przyjść. Gdzie jesteś?”.
W następnej scenie widzimy, jak Mahir wychodzi z rezydencji i wsiada do swojego samochodu. Nim odpala silnik, do auta wślizguje się Kiymet. „Mamo, co robisz?” – pyta zaskoczony. „Nie pytaj, tylko ruszaj. Ktoś jeszcze nas zobaczy. Dalej!” – ponagla kobieta. Kilka chwil później są już na drodze. – „Synu, dobrze, że zatrzymaliśmy to nagranie”. „Mamo, przyjechaliśmy tutaj, aby zemścić się na Haktanirach, a nie ingerować w życie ludzi, którzy nas nie obchodzą. Nie chcę być instrumentem w takich tanich intrygach”. „Co masz na myśli, mówiąc o ludziach, którzy nas nie interesują? Ona byłaby teraz żoną Kerema”.
„I co z tego? Zrujnowałaś ten ślub tylko dlatego, że widziałaś w niej zagrożenie dla siebie” – stwierdza Mahir. – „Czy takie gry ci odpowiadają?”. „Skorzystałam z okazji. Zrobiłabym to samo po raz drugi” – oświadcza siostra Macide. „Dlaczego więc jedziesz do tej dziewczyny? Co się dzieje w twojej głowie?”. „Zamiast narzekać na mnie, patrz na drogę, bo jeszcze spowodujesz wypadek”. „Ty patrz na drogę, mamo, ponieważ kroczysz niebezpiecznymi ścieżkami”. „Brawo, w końcu Haktanirowie odnieśli sukces. Zrujnowali moją relację z synem”. „Nic nie jest zrujnowane, mamo. Mówię tylko, żebyś uważała. Podejmujesz niewłaściwe kroki”.
Następna scena rozgrywa się na wybrzeżu. Parla i Kiymet znajdują się na pomoście. „Latami czekałam na ten dzień! Latami o nim marzyłam!” – mówi załamana dziewczyna, chodząc w tę i z powrotem i wymachując rękami. – „I w końcu powiedziałam mu nie własnymi ustami! Co ja zrobiłam?”. „Już dobrze, Parla, nie płacz więcej” – prosi Kiymet z troską w głosie i ujmuje Parlę za ramiona. – „Dalej, opowiedz cioci Kiymet, co się stało? Dlaczego uciekłaś?”. „Wszystko z powodu tego maniaka Caglara!”. „Jaki on ma z tym związek?”. „Pojawił się tuż przed ślubem i groził mi”. „Jak to możliwe? Przecież nie ma już nagrania”.
„Ten gad zrobił kopię! Zaszantażował mnie nim” – oznajmia Parla. – „Był jak szalony. Powiedział, że mało nie umarł z powodu moich brudnych gier, i że nie chce ode mnie pieniędzy. Kazał mi powiedzieć nie Keremowi”. „Co to za nienawiść? Dosłownie ma obsesję na twoim punkcie. Nieważne, to minie. Uspokój się trochę, nie płacz”. „Jak? Kerem jest bardzo zły na mnie. Musi mnie teraz nienawidzić”. „Później nie widziałam Kerema, ale wszyscy są w ciężkim szoku. A Humeyra jest na ciebie wprost wściekła. Ja oczywiście próbowałam cię bronić”. „Naprawdę? Kłóciłaś się z nimi?”. „Cóż, powiedziałam, że nie mogą cię potępiać, zanim ciebie nie wysłuchają. Chciałam, żeby nie zrywali więzi z tobą”.
„Z pewnością mnie nienawidzą” – stwierdza dziewczyna. – „Nie chcą mnie widzieć. Co mam robić, ciociu Kiymet? Co?”. „W porządku, Parla, to minie. Teraz jest trochę gorąco, ale ostatecznie odniesiesz zwycięstwo. Zostaniesz Haktanirem”. „Jesteś taka dobra, ciociu Kiymet.” – Na twarzy Parli po raz pierwszy w tym odcinku pojawia się uśmiech. – „Dziękuję ci bardzo. Mam szczęście, że tu jesteś”. „Kochanie, rozumiem wszystko, co dzieje się w twoim sercu i głowie. Uwierz mi, ja też czuję to samo do ciebie”. Kiymet przytula dziewczynę, głaszcze ją po plecach i mówi: „To minie, Parla. Wszystko minie”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Akin i Birce siedzą na ławce w parku i jedzą drożdżówki. Chłopak chce odgarnąć włosy z ramienia swojej towarzyszki, ale ta od razu odsuwa się. „Twoje włosy weszły do ucha, możesz przestać słyszeć. Dlatego to zrobiłem” – tłumaczy Akin. „Nie dotykaj mnie tymi tłustymi rękami. Sama sobie poradzę”. „Birce, czy ja naprawdę cię denerwuje? Aż tak bardzo?”. „Tak, denerwujesz mnie”. „Dlaczego?”. „Ponieważ jesteś taki… taki…”. „Dobrze, nie mów. Z pewnością znam odpowiedź. Przywykłem do takich słów, często je słyszę”. „Co masz na myśli?”. „To, że jestem taki przystojny. Mogę denerwować wiele osób, niektórzy nawet nie mogę mnie znieść, ale są też tacy, którzy są we mnie zakochani”.
„Boże, czy można popadać w aż takie samouwielbienie?” – pyta Birce. „Dobra, żartuję. Nie traktuj od razu tego tak poważnie.” – Akin przybliża się do swojej towarzyszki i wpatrując się prosto w nią pyta: „A może i ty jesteś zakochana we mnie?”. „Co? Ja? Zakochana w tobie?” – Birce krzywi się, lecz nie jest to odruch naturalny, acz wymuszony. – „Jesteś doprawdy głupi. Brak mi do ciebie słów. Oszalałeś, tego już naprawdę za wiele”. Dziewczyna chowa drożdżówkę do torebki i podnosi się z ławki. „Zatrzymaj się. Dokąd idziesz?” – pyta chłopak. „Do firmy, a gdzie indziej?”. „Dobrze, chodźmy razem”. „Nie! Nie mogę już dłużej ciebie słuchać. Zostawiam cię razem z twoim ego”.
W następnej scenie Birce jest już w firmie i rozmawia z Filiz. „Nikt wcześniej tak mi nie działał na nerwy” – oznajmia. „Kto? Akin?” – pyta sekretarka. „Tak. Zachowuje się jak kasanowa. Mówi coś i nie wiadomo czy to w żartach, czy naprawdę, jakby był jakimś nastolatkiem. Cały czas kręci się wokół dziewczyn”. „Jest po prostu energiczny i ma poczucie humoru. Typowy zodiakalny strzelec”. „Dokładnie, strzelec! Ten stwór też mnie denerwuje. Najlepiej trzymać się od niego z daleka. Żałuję, że w ogóle go poznałam.” – Dziewczyna nie wie, że Akin właśnie pojawił się na korytarzu i słyszy jej słowa.
„Przesadzasz, Birce” – przekonuje Filiz. – „Mówimy o tym samym Akinie? Czy ten dobry jak anioł chłopak zamienił się w diabła?”. „Anioł?”. „Dobrze, może ma specyficzny styl bycia, ale nie jest złą osobą”. „Okej, może trochę przesadziłam, ale jemu nie można ufać. To prawdziwy łowca, który chce złapać jak najwięcej dziewczyn do swojej sieci. Niech robi, co chce, byle jak najdalej ode mnie. I ty nie waż się go bronić”. Tymczasem Asli, nie wiedząc, że ślub Kerema i Parli nie doszedł do skutku, uznaje, że nie może dłużej pracować z mężczyzną, do którego wyraźnie coś czuje, i pisze podanie o rezygnację z pracy.
Przyjaciółka Melek podpisuje dokument, ociera łzy z policzków i udaje się do gabinetu Kerema. „Chodź, Asli, miałem właśnie do ciebie zadzwonić” – oznajmia syn Macide. „Panie Keremie, możemy porozmawiać, jeśli jesteś wolny?”. „Możemy, ale muszę najpierw coś ci powiedzieć, dopóki nie zapomniałem. Ostatnią rezerwację należy anulować. Zapewne już słyszałaś, ale wczoraj mój ślub nie doszedł do skutku”. Asystentka nagle unosi głowę zaintrygowana. „Nie został przełożony, został definitywnie odwołany” – uściśla Kerem. – „Dlatego rezerwacja musi zostać anulowana. Wysłałem ci maila. Jeśli możesz, zajmij się tym. Co tam trzymasz w rękach?” – Mężczyzna kieruje wzrok na kartkę z podaniem. – „To do podpisu?”. Czy Asli, wiedząc już o wszystkim, nadal będzie chciała zrezygnować z pracy?