1043: Melek wchodzi do kuchni, gdzie jej córka rysuje. „Kochanie, co robisz? Skończyłaś już swój rysunek?” – pyta kobieta. „Nie, ale za niedługo skończę” – odpowiada dziewczynka. Dopiero teraz jej mama zauważa, że korzysta ze starych kredek. „Dlaczego używasz tych małych kredek?”. „Najpierw zużyję je do końca, a dopiero potem zacznę używać nowych.” – Elif ukrywa przed mamą fakt, że Kiymet zniszczyła podarowane jej przez Mahira kredki. „Przecież nie mogłaś doczekać się, kiedy ich użyjesz. Czy tymi nie trudno już rysować?”. „Nie. Są trochę małe, ale nadal przydatne. Szkoda byłoby je wyrzucać”. „Ja też byłam taka jak ty”. „To znaczy jaka?”. „Kiedy dostawałam coś nowego, chowałam to. Tak samo korzystałam ze starych kredek”.

„Stare rzeczy od innych były nowymi dla mnie” – mówi dalej Melek. – „Człowiek uczy się doceniać to, co ma. Posłuchaj, skończyłam pracę ze skórą i muszę pójść do firmy, aby im to przekazać. Ty też chcesz iść? Możesz wujkowi Mahirowi osobiście przekazać rysunek”. „Dobrze” – zgadza się Elif. „Zapytam o pozwolenie panią Macide.” – Melek opuszcza kuchnię. Na korytarzu zatrzymuje ją Kiymet. Chwyta ją za ramię i pyta z groźnym wyrazem twarzy: „Co ty próbujesz zrobić?”. „Pani Kiymet, co robisz? Puść moją rękę”. „Czy zawsze będziesz taka uparta? Nigdy nie zaczniesz słuchać tego, co się do ciebie mówi?”.

„O czym mówisz?” – nie rozumie Melek. „Czy nie powiedziałam ci, że pranie ma zostać wyprasowane?”. „Pani Kiymet, puść moją rękę” – powtarza o wiele bardziej stanowczo przyjaciółka Asli. Mama Mahira puszcza ją. – „Teraz powiedz, czego chcesz”. „Jak śmiesz nie wykonywać moich rozkazów? Co to za odwaga? Jeszcze przechadzasz się, jakbyś skończyła pracę”. „Ale pani Kiymet…”. „Jakie ale? Czy jesteś panią tego domu, żeby robić, co ci się żywnie podoba? Zamów jeszcze kawę i usiądź w salonie. Tak będzie ci wygodnie, prawda? Kiedy zdasz sobie sprawę, że jesteś służącą w tym domu?! Czy powinnam to napisać i powiesić ci na szyi? To w sumie dobry pomysł”.

„Pani Kiymet, jestem tutaj, by pomagać pani Macide” – przypomina Melek. – „Osobiście powiedziała mi, że nie mam innych obowiązków w tym domu. Jeśli masz problem, idź i z nią porozmawiaj”. „Ty decydujesz, kiedy mam rozmawiać ze swoją siostrą?”. „Wiesz bardzo dobrze, że nie do tego dążyłam”. „Twój język bardzo się wyostrzył”. „Tak jak powiedziałam przed chwilą, nie jest to moją intencją. Pani Macide nie chce, bym robiła tutaj cokolwiek innego. Jeśli nadal masz jakieś wątpliwości, idę teraz do pani Macide, więc możemy razem z nią porozmawiać”. „Nie wiem, skąd bierze się twoja odwaga, ale pokażę ci twoje miejsce. Prędzej czy później. To są twoje ostatnie szczęśliwe dni”.

W następnej scenie Kiymet wchodzi do kuchni, gdzie Elif pokazuje Gulsum swój rysunek. „Co to ma być? Wykonuj swoją pracę rękami, a nie ustami!” – strofuje służącą mama Mahira. Gulsum spuszcza głowę i wraca do gotowania. Kiymet zerka na rysunek Elif i od razu rozpoznaje, kogo przedstawia. Dziewczynka narysowała Mahira! Siostra Macide cała gotuje się w środku. Przestraszona Elif szybko wstaje, zabiera swój rysunek i chowa się za Gulsum.

Kiymet w istnej furii wpada do pokoju Melek. Zrzuca na podłogę skórzane torebki, które mama Elif własnoręcznie wykonała. „Pokażę ci, co to znaczy mi podskakiwać!” – wrzeszczy na cały głos. – „Jak śmiesz?! Przeklęta Serce! Sprawię, że za to zapłacisz! Nauczę cię nie zadzierać ze mną! Będziesz mi posłuszna, ty diable!” – Kobieta sięga po nóż i w szale rozcina nim torebki. – „Zniszczę całą twoją pracę! Przeklęta Serce! Pokażę ci, co to znaczy zadzierać ze mną! Zamienię twoje życie w piekło! Pożałujesz dnia, w którym weszłaś do tego domu!”.

W następnej scenie Melek wchodzi do swojego pokoju. „Mój Boże, co tu się stało?” – Przerażona pochyla się nad strzępami swoich torebek. – „Boże, nie mogę w to uwierzyć!”. Dopiero teraz Melek dostrzega siedzącą w fotelu Kiymet. Mama Mahira patrzy na nią ze zwycięską miną. Następnie podnosi się i pyta: „Co się stało? Dostałaś załamania nerwowego, kiedy zrozumiałaś, że nie dasz rady tego naprawić?”. „Wynoś się z mojego pokoju! Wynoś się!” – Mama Elif wskazuje na drzwi. „Dlaczego, Serce? Chcę podzielić z tobą twój ból. Ach, jak bardzo się natrudziłaś, żeby to zrobić. Tak mi przykro”. „Na litość boską, nie rób tego! Bardzo dobrze wiemy, co się tutaj stało”.

„Co takiego się stało?” – dopytuje Kiymet. – „Czy myślisz, że to moja… Ależ nie, kochanie. Coś takiego można zrobić tylko komuś, kogo się nienawidzi. Dlaczego ja miałabym ciebie nienawidzić?”. „Też mnie to zastanawia. Kto może posunąć się do czegoś takiego? Kto może aż tak bardzo nienawidzić?”. „Nie wiem, może kogoś zdenerwowałaś. Może ktoś chciał przekazać ci, że musisz znać granice. Czy jest ktoś taki w twoim otoczeniu?”. „Może jest”. „Więc idź i z nim porozmawiaj. Dowiedz się, co go dręczy. Może zrobiłaś coś, co go bardzo zabolało. Ale nie popełnij błędu co do kogoś, kto jest niewinny. Bądź bardzo ostrożna, żebyś później nie cierpiała”.

Kiymet odchodzi. „Oto, jak złamię twój związek z moim synem” – mówi w myślach. Melek upada na kolana i podnosi strzępy wykonanych przez siebie torebek. „Jaki ta kobieta ma ze mną problem? Gdybym to tylko wiedziała” – mówi do siebie. Następnie wstaje i sięga po telefon. „Asli, przepraszam, że znowu ci przeszkadzam” – mówi po nawiązaniu połączenia. „Już przyszłaś?” – pyta asystentka. – „Wejdź na drugie piętro, zaraz do ciebie przyjdę”. „Asli, nie będę w stanie dokończyć zamówienia. Bardzo cię przepraszam, ale nie dam rady”. „Nie dasz rady? Dlaczego? Siostro, nie płacz, proszę cię. Powiedz coś, przerażasz mnie”.

„Ja… Powiedziałam ci, że już skończyłam” – przypomina Melek. – „Potem wyszłam, żeby się przygotować do wyjścia, a kiedy wróciłam, wszystko było zniszczone”. „Co? W jaki sposób? Kto to zrobił? Nie płacz, proszę cię”. „Zrobiła to pani Kiymet”. „Pani Kiymet? Dlaczego?” – Stojąca na korytarzu Asli nie zauważa, jak za jej plecami pojawia się Mahir. Mężczyzna, słysząc imię swojej mamy, zatrzymuje się i przysłuchuje rozmowie asystentki. – „Czy ta kobieta zniszczyła twoje dzieła?”. „Tak, pocięła je. Wszystko nadaje się tylko na śmieci”. „Nie mogę uwierzyć! Dlaczego zrobiła coś takiego?”.

„Asli, bardzo cię przepraszam” – mówi zapłakana Melek. – „Naprawdę wszystko skończyłam. Tak bardzo natrudziłam się, by zdążyć. I ty będziesz cierpieć z mojego powodu. Co teraz zrobimy?”. „To nie przez ciebie. Jakoś to rozwiążemy, nie smuć się już”. „Tak, ale co powiemy ludziom?”. „Jakoś sobie z tym poradzę, nie martw się.” – Asli rozłącza się i mówi do siebie: „Boże! Dorosła kobieta, a niszczy całą pracę bez powodu”.

W następnej scenie Mahir przyjeżdża do rezydencji. Drzwi otwiera mu Melek. „Chciałem odwiedzić panią Macide” – oznajmia przybyły. – „Czy jest wolna?”. „Prawdopodobnie tak. Ostatnio była w salonie, zapytam ją.” – Kobieta chce odejść, ale Mahir ją zatrzymuje. „Przepraszam, ale słyszałem dziś rano twoją rozmowę z Asli odnośnie wyrobów skórzanych. Wygląda na to, że doszło do wypadku. Chciałem powiedzieć, żebyś się nie martwiła”. „Niestety coś się wydarzyło, ale nie martw się, dostarczę zamówienie”. „Nie z tego powodu zapytałem. Problemem nie są te wyroby. Przykro mi, że na próżno się napracowałaś”. „Dziękuję za zrozumienie i wsparcie. Powiem pani Macide, że przyszedłeś”. Czy mężczyzna przejrzy na oczy i przestanie wspierać matkę w jej bandyckich działaniach?

Podobne wpisy