Elif odcinek 1096: Humeyra prosi Leventa, by wrócił do jej życia! Fikret konfrontuje się z Kiymet! [Streszczenie + Zdjęcia]

1096: Humeyra nieprzerwanie myśli o Levencie od czasu jego odejścia z rezydencji. W końcu dzwoni do mężczyzny. „Mam nadzieję, że nie przeszkadzam” – mówi córka Macide. – „Jesteś wolny?”. „Tak, jestem” – potwierdza ochroniarz. „Jak się masz?”. „Dobrze, a ty?”. „Nie czuję się najlepiej. Ostatnie wydarzenia, twój wyjazd… Wszystko wydarzyło się tak nagle. Chcę po raz ostatni z tobą porozmawiać”. „Wydaje mi się, że wszystko już sobie powiedzieliśmy. Nie ma już o czym rozmawiać”. „Nie uważam tak. Proszę, nie odrzucaj mnie. Chcę porozmawiać chociaż przez chwilę. Nie zajmę ci wiele czasu, obiecuję”.

W następnej scenie Humeyra i Levent spotykają się w leśniczówce, w której niedawno schronili się przed deszczem. Zajmują miejsca przy piecu. „Nie wiem, od czego zacząć” – oznajmia kobieta. – „Ale będzie najlepiej, jeśli powiem wprost to, co czuję. Odkąd odszedłeś, czuję się bardzo źle. W ostatnich dniach przeżyłam różne rzeczy. Cokolwiek mi się przydarzy, dobrego lub złego, zdałam sobie sprawę, że chcę dzielić te chwile z tobą. Odkąd cię poznałam, zawsze byłeś po mojej stronie. Ilekroć się odwróciłam, wiedziałam, że cię zobaczę. Wiedziałam, że będziesz mnie słuchał i będziesz moim wsparciem”.

„A teraz cię nie ma” – kontynuuje Humeyra. – „Nie ma człowieka, któremu zaufałam bezwarunkowo. Tak bardzo wypełniłeś moje życie, że teraz została w nim ogromna pustka. Posłuchaj, zdaję sobie sprawę z błędów, które popełniłam, ale mogę się odkupić”. „Proszę, nie próbuj załagodzić tej sytuacji” – mówi ochroniarz. – „Nie ma już czego naprawiać. Uwierz mi, tak będzie najlepiej dla nas obojga. Moja decyzja jest ostateczna. Nie mam zamiaru wracać do pracy. Możesz pomyśleć, że zostawiłem cię w połowie drogi, ale już od dłuższego czasu o tym rozmyślałem. I mówiąc o tej decyzji…”.

„Levent, ja nie chcę, żebyś wrócił do pracy” – oświadcza Humeyra. – „Chcę, żebyś wrócił do mojego życia”. Akcja przenosi się na ulicę przed rezydencją. Widzimy czekającą na taksówkę Kiymet. Nagle na wysokości kobiety zatrzymuje się czarny SUV. Wysiada z niego… Fikret! „Pani Kiymet?” – pyta prawniczka. „To ja. Kim jesteś?” – pyta siostra Macide. „Jestem Fikret Ovali, adwokatka Melek Ustun”. „Czego chcesz ode mnie? Dlaczego tutaj przyjechałaś?”. „Skąd założenie, że chcę czegoś od ciebie? Zbliża się dzień procesu. Myślę, że i tak spóźniłyśmy się ze spotkaniem”.

„Słyszałam o tobie bardzo dobre opinie” – oznajmia Kiymet. – „Ale myślę, że ludzie cię przeceniają. Zajmowanie się sprawą takiej kobiety jak Melek nie jest dobre dla twojej reputacji”. „W rzeczywistości masz rację. Uratowanie kogoś niewinnego nie przynosi wielkiej chwały” – przyznaje Fikret. – „Gdybyś ty była moją klientką, byłoby zupełnie inaczej. Uratowanie kogoś winnego to wielka chwała”. „Nie możesz tak ze mną rozmawiać”. „To dotyczy także ciebie. Dobrze dobieraj swoje słowa. Zapewniam cię, że po zakończeniu procesu moja chwała będzie nadal trwała. Ale ty zobaczysz to jako przegrana”.

„Nie bądź tego zbyt pewna” – radzi Kiymet. – „Zobaczysz, co to znaczy przegrać, zanim zaczniesz”. „Zanim co zacznę?” – pyta prawniczka. – „Pani Kiymet, Melek przezwyciężyła ostatni atak na jej życie. Myślę, że zrozumiałaś, co mam na myśli”. W tym momencie cień zdumienia przebiega po twarzy Kiymet. Kobieta była tak pewna, że na dobre pozbyła się Melek. „Konik polny skacze raz, potem drugi, ale za trzecim zostaje złapany” – kontynuuje Fikret, z lubością patrząc na rosnący w oczach jej rozmówczyni niepokój. – „Przygotuj się, na rozprawie wszystko wyjdzie na jaw. Do tego czasu uważaj na swoje zachowanie, bo lista twoich błędów bardzo się wydłużyła”.

Akcja przenosi się do szpitala. Mahir wchodzi do sali Melek. „Jak się tu dostałeś?” – pyta zaskoczona kobieta. „Skorzystałem ze zmiany żandarmerii. Wszedłem potajemnie” – odpowiada mężczyzna. – „Jak się masz? Jak się czujesz?”. „Jest lepiej, tak mi się wydaje”. „Bardzo się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że odzyskałaś przytomność. Wszystko będzie dobrze, wszystko minie. Zapomnisz o tym, co się stało”. „Nie wiem. Nic już nie wiem. Czy rozmawiałeś z panią Fikret?”. „Nie. A była tutaj?”. „Tak”. „Co się stało? Powiedziała ci coś złego? Powiedz mi, proszę”. „Panie Mahirze… Zostałam dziś zaatakowana”.

„Co?!” – Na twarzy mężczyzny pojawia się przerażenie. „Tak. Ktoś próbował udusić mnie poduszką” – dopowiada Melek. W następnej scenie Mahir jest w kawiarni. Do lokalu wchodzi jego mama. „Zadzwoniłeś do mnie tak wcześnie, synu” – mówi kobieta. – „Stało się coś złego czy po prostu o mnie śniłeś?”. „Chciałem zobaczyć się z tobą już zeszłego wieczora, ale nie chciałem zwracać uwagi w rezydencji” – odpowiada mężczyzna. – „Teraz do ciebie zadzwoniłem, ponieważ jest coś bardzo ważnego, o czym musimy porozmawiać”. „Bardzo mnie zastanawia, co jest tak ważnego”. „Ktoś próbował zabić Melek”.

„Co? Ktoś próbował zabić Melek?” – powtarza za synem kobieta i wybucha śmiechem. – „Dlaczego ktoś miałby to zrobić?”. Mahir przysuwa się z krzesłem bliżej matki i mówi: „Nie graj ze mną. Oboje wiemy, że to ty próbowałaś zabić Melek”. „Broń Boże! Jak możesz myśleć, że mogłabym zrobić coś takiego? Nie mogę w to uwierzyć”. „Ja też nie mogę tobie uwierzyć. Naprawdę nie mogę tego rozgryźć. Wcześniej nie pomyślałbym, że jesteś w stanie zrobić coś takiego. Ale teraz myślę, że jesteś jedyną osobą, która mogła zrobić tę potworność”. „Mówię ci, że to nie ja. I uwierz, nie mam pojęcia, kto mógłby to zrobić”.

„Jak ci się udało przez tyle lat ukryć tego diabła w sobie, mamo?” – pyta Mahir. – „Już cię nie poznaję. Stałaś się nie do poznania, pełna nienawiści. Bawiłaś się z honorem ludzi. Zabrałaś im wolność, torturowałaś ich. Teraz jeszcze próbowałaś zabić…”. „Opamiętaj się, Mahir!” – grzmi siostra Macide. – „Przed tobą jest twoja matka. Z powodu nieznajomej kobiety obrażasz swoją matkę! Mówiłam ci tyle razy, że nie mamy przyjaciół poza samymi sobą”. „To ty się opamiętaj, pani Kiymet. Jeśli będziesz kontynuować tę wrogość, staną się o wiele gorsze rzeczy. To się bardzo źle skończy!”.

Akcja przenosi się do kancelarii Fikret. Prawniczka siada przed laptopem i odtwarza nagranie ze szpitalnego monitoringu. Widać na nim idącą korytarzem kobietę, która ubrana jest w strój pielęgniarki, a na głowie ma czarną perukę. „Kim jesteś?” – pyta Fikret i porównuje kobietę z nagrania ze zdjęciem siostry Macide. – „Kiymet Keskin, czy to ty? Jeśli to ty, jesteś skończona!”. Akcja wraca do restauracji. „Oczywiście, że dobrze się to nie skończy” – potwierdza Kiymet. – „Połączyłeś mnie z Fikret Ovali. Ta kobieta jest bardzo sumienna”.

„Więc się już poznałyście?” – pyta Mahir. – „Ale dlaczego jesteś zdenerwowana? Przecież to nie twoja wina”. „Nie doprowadzaj mnie do szału, Mahir! Przypominam ci, że razem weszliśmy na tę drogę. Zabierz tę prawniczkę ode mnie!”. „Ta prawniczka pojawiła się, ponieważ zboczyłaś z naszej ścieżki. Gdybyś nie była posłuszna diabłu, nie rozmawialibyśmy dzisiaj o tej kobiecie. Mieliśmy zabrać od Haktanirów to, co nam się należy, i wycofać się”. „Posłuchaj, muszę być poza podejrzeniami w tej sprawie. Potrzebuję, żebyś mnie chronił, inaczej stracimy wszystkie nasze marzenia”.

„Masz rację” – przyznaje mężczyzna. – „Jeśli będziesz kontynuować w ten sposób, zostaniesz skazana za to, co zrobiłaś. Prędzej lub później to się stanie”. „Cokolwiek się stanie Melek, obwiniasz od razu mnie” – stwierdza Kiymet. – „Nie jesteś świadomy, jak niesprawiedliwy jesteś wobec swojej matki?”. „Nie powiedziałbym, że jestem niesprawiedliwy. Najpierw te wydarzenia w rezydencji, potem dogadujesz się z jakąś kobietą w więzieniu, żeby dręczyła Melek. Szantażowałaś ją jej małą córką. Posunęłaś się bardzo daleko. Teraz oczekujesz, że uwierzę, że nie próbowałaś zabić Melek?”.

„Mówię ci, że to nie ja!” – powtarza Kiymet. – „Dlaczego mi nie wierzysz?”. Mahir kręci głową, wzdycha ciężko i mówi: „W ogóle cię nie poznaję, mamo”. „To Melek nie poznajesz. Kto wie, kiedy ona wyjdzie z więzienia, czy kiedykolwiek wyjdzie. A ty z jej powodu niszczysz swoją matkę. Myślisz, że jest aniołem, ale ona jest prawdziwym szatanem, a ty nie jesteś tego świadomy!”. „W porządku, mamo, wystarczy już tego. Rozmowa z tobą do niczego nie prowadzi. Ciągle odbiegasz od tematu. Jutro rozprawa. Rób, co chcesz, ale Melek będzie wolna. Potem zobaczymy, kto jest aniołem, a kto diabłem”. Mężczyzna opuszcza restaurację.

Akcja przenosi się do szpitala. Asli wchodzi do sali Melek. „Jak się masz, siostro?” – pyta, siadając obok przyjaciółki. – „Elif bardzo chce cię zobaczyć, ale nawet mi trudno było się tutaj dostać. Tak bardzo musiałam błagać strażników przy drzwiach. Dlatego nie mogłam jej tutaj przyprowadzić. Dalej, powiedz mi, co się dzieje? Czy jestem obca? Powiedz”. „Asli… Ktoś próbował mnie zabić” – wyznaje Melek. „Co?!” – Była nauczycielka robi wielkie oczy. – „Co to znaczy, że ktoś próbował cię zabić?”. „Spałam tutaj. Nagle wszystko stało się ciemne. Myślę, że ktoś próbował udusić mnie poduszką. Potem zemdlałam i nie pamiętam reszty”.

„O Boże! Kto mógłby zrobić coś takiego?!” – przeraża się Asli. „Nie wiem, nie widziałam tej osoby. Ale jest ktoś, kogo podejrzewam”. „Kto taki? Kto, siostro? No tak, Kiymet! Boże, co z niej za kobieta? Ona jest prawdziwym złoczyńcą!”. „Nie jestem pewna, nie widziałam jej. Ale kto inny odważyłby się to zrobić?”. „Nikt! Co to za kobieta? Oszaleję!”. „Asli, uspokój się. Zobacz, nic mi nie jest, dzięki Bogu. Uratowałam się”. „Ta kobieta dosłownie chciała cię zabić! Nie, nie zniosę tego! Wyrównam z nią rachunki!” – Asystentka Kerema wstaje na równe nogi.

„Asli, w żadnym razie!” – zabrania Melek. – „Usiądź, proszę. Teraz nie jest dobry czas, by mieć z nią do czynienia”. „Co to znaczy, że nie jest dobry? Ta kobieta próbowała cię zabić!”. „A Elif? Wiesz, że ta kobieta jest pod tym samym dachem, co Elif. Może wyładować na niej swój gniew”. „Masz rację, ale czy mamy przymknąć na to wszystko oczy?”. „Asli, obiecaj mi, że nie pójdziesz do niej. W przeciwnym razie ta kobieta skrzywdzi Elif, a ja wtedy naprawdę umrę. Obiecaj mi, że tego nie zrobisz, proszę!”. „W porządku, niech tak będzie. Obiecuję”.

„Po prostu chcę być z moim dzieckiem” – mówi Melek. – „Spać z nią jak poprzednio. Chcę być wolna. Czego jeszcze mogę chcieć?”. „Nie trać nadziei. Zostaniesz uniewinniona na rozprawie, wierz mi”. „Nie wiem, Asli. A jeśli tam wrócę? Co jeśli nie będę w stanie udowodnić, że jestem niewinna?”. „Nie, nie trać nadziei. Nie będziemy myśleć źle, dobrze? Teraz odpoczywaj i postaraj się odzyskać siły. Kiedy zostanie ustalone, że jesteś niewinna, odzyskasz wolność. Znowu będziemy razem. Będziesz ze swoją córką”. Asli przytula Melek. Prosi ją, by była silna, i opuszcza salę. Czy niewinność Melek zostanie udowodniona?