1049: Leman wchodzi do sklepu. „Nie martw się, nie przyszłam tu walczyć” – oznajmia. „Nie myślałam o tym. Usiądź, proszę.” – Julide wskazuje na krzesło. Przybyła zajmuje miejsce przy stoliku i oświadcza: „Przyszłam tutaj tylko dla mojego syna. Wariuję za każdym razem, gdy myślę, że mi go zabierzesz”. „Proszę posłuchać, nie zamierzam…”. „Czy nie przez ciebie znajduję się w tej trudnej sytuacji? Przyszłam tu tylko ze względu na niego. Nie przypisuj tego sobie. Posłuchaj, córko. Przesadziłam zeszłej nocy ze słowami, przyznaję”. „Wcale nie. To przecież twój syn”. „Skoro tak… Pocałuj mnie w rękę.” – Leman wyciąga dłoń w kierunku Julide. Ta ujmuje ją i całuje.

„Dziękuję bardzo. Jesteś naprawdę wspaniałą osobą” – mówi mama Emirhana. – „Nie będę ci się sprzeciwiać. Zrobię wszystko, by być godną twojej rodziny”. „Jak powiedziałam, szczęście mojego syna jest dla mnie ważniejsze od wszystkiego innego. Zawsze miej to na uwadze”. „Oczywiście. Safak jest i dla mnie bardzo ważny. Jak nikt inny zasługuje na szczęście. Dam z siebie wszystko, by tak było”. „Zobaczymy.” – Leman podnosi się z krzesła i opuszcza sklep. Akcja przenosi się do jej domu. Alev chodzi po pokoju dziennym i ze zdenerwowania obgryza paznokcie.

„Dosłownie pozwoliła jej się pocałować w rękę!” – mówi oburzona dziewczyna, która podejrzała całą scenę pod drzwiami sklepu. – „A tak bardzo na nią narzekała. Nie ma niczego, czego by jej nie powiedziała za plecami, a teraz pozwoli, by została jej synową. I to robiąc mi wcześniej nadzieję!”. Z dołu dobiega trzask otwieranych drzwi. Alev szybko siada na kanapie, a po chwili do pokoju wchodzi Leman. „Gdzie byłaś?” – pyta dziewczyna. „Na zewnątrz”. „Co tam robiłaś?”. „Co to za pytania?”. „A jak chcesz, żebym spytała? Zdecydowanie byłam głupcem! Dlaczego uważałaś mnie za synową, skoro ostatecznie podałaś rękę Julide?”.

„Co miałam zrobić? Po prostu stracić syna?” – pyta Leman. – „Wszystko, co zrobiłyśmy, zawiodło”. „Czyli wygrali, tak?” – pyta retorycznie Alev. „Nie obchodzi mnie już, kto wygrał, a kto przegrał. Chcę tylko, aby mój syn wrócił do domu”. „Ale ja…”. „Dość, Alev! Chciałabym, żebyś została moją synową, ale to do Safaka należy ostatnie słowo. Nie miej do mnie pretensji. Myślisz, że dla mnie było to łatwe? Teraz zostaw mnie w spokoju”. Leman opuszcza pokój.

Akcja przenosi się do rezydencji. Macide wchodzi do salonu. „Przepraszam, siostro” – mówi do siedzącej w fotelu Kiymet. – „Musiałam coś wyjaśnić nowej sekretarce fundacji”. „Czekałam, aby dać ci lekarstwo. Zażyj na czas.” – Mama Mahira podaje siostrze tabletkę. „Czy to na pewno lekarstwo, które przyjmuję? Wydaje mi się, że wyglądało inaczej”. W tym momencie w wejściu do salonu staje Melek. Zatrzymuje się i z zaintrygowaniem przysłuchuje rozmowie. „Kochana, doktorka powiedziała, że musisz skorzystać z drugiej wersji po skończeniu pierwszej” – mówi Kiymet. „Tak powiedziała? Nie przypominam sobie. Widocznie musiałam zapomnieć”. „Wszyscy czasem o czymś zapominamy. To normalne”.

Macide połyka tabletkę i popija ją wodą. Kamera robi zbliżenie na Melek. „Skąd wzięła się ta historia o nowych lekach?” – pyta siebie. – „W jej pokoju było więcej starych leków, nie zniknęły”. Akcja wraca do domu Leman. Alev przychodzi do kobiety, która właśnie obiera ziemniaki na obiad. „Jakie życie jest dziwne” – mówi dziewczyna. – „Wszystko, o czym marzyłam, zmieniło się w ciągu jednego dnia”. „Tak wygląda życie. Nie zawsze rzeczy idą po naszej myśli” – stwierdza mama Safaka. „A jeśli można coś jeszcze zrobić?”. „Znowu otwierasz ten temat?”. „Otwieram. Nie jest mi łatwo go zamknąć. Nie poddawajmy się, ciociu Leman. Zapobiegnijmy temu małżeństwu. Nie mogę znieść, widząc ich razem. Nie mogę żyć bez Safaka. Proszę, przemyśl to jeszcze”.

„Alev, to koniec” – oznajmia pani domu. – „Safak się nie podda, nie zostawi Julide. Przyjmij to wreszcie do wiadomości. Tak jak ja to zrobiłam”. „A co będzie ze mną?”. „Nic. Dla siebie zawsze będziemy synową i teściową”. „Skoro wiedziałaś wszystko, dlaczego zaślepiłaś mi oczy?” – Oburzona Alev podnosi się na równe nogi. „Dość już! Nie mogę tego znieść!” – Leman odkłada miskę z ziemniakami i także wstaje. „Nie uciekaj! Odpowiedz, dlaczego mnie wykorzystałaś?!”. „O czym ty mówisz? Oszalałaś? Zejdź mi z drogi!”. „Nie pozwolę! Nie ujdzie ci płazem to, co zrobiłaś!”.

„Co miałam zrobić? Zostać bez syna przez ciebie?” – pyta Leman. – „Nie mogę przejść ponownie przez ten sam strach. Zapomnij, to koniec!”. „To nie koniec! Zatrzymasz ich!” – rozkazuje dziewczyna. – „Nie będzie żadnego ślubu! W przeciwnym razie wszyscy dowiedzą się o twoich występkach!”. „Sama to zrobiłam?”. „Nie, byłyśmy w tym razem. Ale ja nie mam już nic do stracenia. Spłonę, ale razem z tobą. Safak już nigdy więcej na ciebie nie spojrzy”. „Wstydź się! Przyjęłam cię pod swój dach, a teraz mi grozisz?! Posłuchaj mnie, jeśli powiesz choć słowo, zobaczysz prawdziwą twarz Leman Yildirim. Teraz zejdź mi z oczu!”.

W następnej scenie Alev znajduje na mieście Tufana. „Co się stało? Znowu przychodzisz z ogniem w oczach” – mówi mężczyzna. „I ty się zapalisz, kiedy usłyszysz wiadomość” – oświadcza dziewczyna. „Co się znowu stało?”. „Wczoraj mieliśmy gości. Safak przyprowadził Julide. Usiadła przy naszym stole i jadła. Emirhan nic ci nie powiedział?”. „Nie. Nie zmyślasz, prawda?”. „Dlaczego miałabym kłamać? Idź i sam sprawdź, jeśli mi nie wierzysz. Na jej dłoni jest ogromny pierścień”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Melek przygotowuje obiad. Jej córka siedzi przy stoliku i odrabia pracę domową. „Mamo, co jest cioci Macide?” – pyta Elif. „Co się stało? Co jest z nią nie tak?” – nie rozumie kobieta. „Muszę jej przypominać o różnych rzeczach. Cały czas jest śpiąca. Czy jest chora? Ciebie też to niepokoi, prawda?”. „Wszystko w porządku, kochanie. Dokończ zadanie, a ja przygotuję ci jedzenie”. Melek wraca do gotowania. Jej twarz wyraża poważne zaniepokojenie.

Leman woła Alev, by pomogła jej w kuchni. Gdy dziewczyna nie odpowiada, udaje się do jej pokoju. Nie ma jej tam. „Odeszła!” – mówi przerażona kobieta. – „Co jeśli powie o wszystkim Safakowi? Zostałabym zniszczona, nie mogłabym dłużej żyć”. Leman sięga po telefon i wybiera numer do Alev. Ta odrzuca połączenie po kilku sygnałach. „Jaka z niej lisica! Z kim ja się związałam? Z kim?!” – grzmi mama Safaka. Nagle wpada na pomysł. – „Oczywiście! Tufan!”.

Kamera przenosi się na miejsce spotkania Alev i Tufana. „Co mnie obchodzi Leman?” – pyta bandzior. „Jak to co? Tracisz Julide, nie rozumiesz?”. „Ona nie jest już moim problemem. Interesuje mnie tylko mój syn”. „Twój mózg w ogóle nie pracuje. Myślisz, że co będzie, jak Safak i Julide się pobiorą?”. „No, co takiego?”. „Emirhan przez godzinę dziennie będzie z tobą, a przez dwadzieścia trzy z innym tatą. Do kogo się bardziej zbliży? Kogo będzie nazywać ojcem?”. „Dobrze, co z tego? Emirhan jest moim dzieckiem. Moja krew płynie w jego żyłach”.

„Zapomniałeś o cioci Leman” – mówi Alev. – „Będzie przestrzegała przed tobą Emirhana. Synu, trzymaj się z dala od tego drania. Zdobądź wykształcenie jak Safak i zostań wielkim człowiekiem. To właśnie mu powie. Musimy się zjednoczyć i zapobiec temu”. „W jaki sposób?” – pyta były mąż Julide. „Czy Leman nie zapewniała mnie, że wyjdę za Safaka? Ten film się skończył”. „Nie mów zagadkami”. „Powiedzmy wszystko Safakowi. Kiedy zobaczy prawdziwą twarz swojej matki, ze ślubu nic nie będzie. Emirhan też nie nazwie go swoim ojcem. Zgadzasz się czy nie? Wiedz, że to nasza ostatnia szansa”.

„Zgadzam się” – odpowiada Tufan. „W porządku, zadzwonię więc do Safaka i umówię się z nim w herbaciarni. Ty też przyjdź. Umowa?” – Alev wyciąga do swojego rozmówcy dłoń. „Powiedziałem ci, że tak. Jeszcze wyciągasz rękę. Boże!” – Mężczyzna nie odwzajemnia gestu, tylko odwraca się i odchodzi. „Zobaczysz, co to znaczy grać z moimi uczuciami, ciociu Leman” – mówi do siebie Alev i także odchodzi. Akcja przenosi się do rezydencji. „Mamo, możesz zobaczyć?” – prosi Elif, ale zamyślona Melek nie reaguje. Dziewczynka bierze swój podręcznik i podchodzi do niej. – „Mamo, nie słyszałaś mnie?”.

„Przepraszam, nie słyszałam. Co się stało?” – pyta kobieta. „Zobacz, czy dobrze zrobiłam to zadanie”. „Tak, dobrze. Skończyłaś już pracę domową?”. „Tak”. „Idź zatem do pokoju i odpocznij”. Elif zabiera swoje przybory i odchodzi. „Czy byłaby do tego zdolna?” – pyta w myślach Melek, myśląc o Kiymet. – „Przecież jest jej siostrą. Ale dlaczego ukrywa tyle lekarstw? Dlaczego działają na panią Macide usypiająco? Muszę to sprawdzić”. Kobieta opuszcza kuchnię. Kamera przenosi się do pokoju Macide. Pani Haktanir śpi, a nad nią stoi jej siostra. „Śpij, Macide. Śpij spokojnie” – mówi w myślach Kiymet. – „W przyszłości twoje życie będzie nocą, nie mającą poranku”.

Podobne wpisy