1065: Akcja odcinka rozpoczyna się w domu Asli. „Po wszystkim pan Mahir przywiózł mnie tutaj” – kończy swoją opowieść Melek. „Gdybym nie znała pana Kerema… Boże, jak?” – nie rozumie asystentka. – „Jak on mógł cię oskarżyć? Jak może nie zdawać sobie sprawy z działań pani Kiymet? Jestem taka zaskoczona i smutna. Dusza mnie boli. Jak mógł oddzielić Elif od ciebie? Czy jest tak ślepy, że nie widzi prawdy? Zrobiłaś dla nich wszystko, co mogłaś. Troszczyłaś się o nich jak o rodzinę. Zaniedbałaś wszystkie swoje sprawy i przeprowadziłaś się tam tylko dlatego, że myślałaś o pani Macide. Kto inny by to zrobił?”.

„Asli, tęsknię za moim dzieckiem, ale nie mogę złościć się na pana Kerema” – oświadcza Melek. „Siostro, jesteś świadoma tego, co mówisz?” – pyta była nauczycielka. „Postaw się na miejscu pana Kerema. Wyobraź sobie wszystko to, co on widział i słyszał”. „Od razu cię oskarżył. To wielka niesprawiedliwość”. „Pani Kiymet bardzo dobrze wszystko zaplanowała. Prawnik, notariusz i lekarz. Wszyscy zagrali bardzo dobrze. Nie mogłam nic zrobić oprócz zaprzeczenia wszystkiemu, ale ich nie przekonałam. Miałam szczęście, że nie przekazali mnie w ręce policji. Na dokumentach, które podpisała pani Macide, było moje nazwisko. Nie mam ani jednego dowodu na moją korzyść. Wszystko wskazuje na mnie”.

„Nie, nie można tak łatwo oczernić niewinną osobę. Nie powinni tego robić” – stwierdza Asli. – „Tu przecież chodzi o ciebie. Zawsze stawiasz dobro innych ponad swoje własne. Jesteś osobą, która nie zostawia innych w niebezpieczeństwie. Jak mogą ci nie ufać, a zwłaszcza pan Kerem?”. „Po prostu próbuje chronić swoją mamę i rodzinę. Dla nich jestem obcą osobą. Jak mogą mi zaufać? W życiu nie pomyślą, że pani Kiymet mogłaby posunąć się do czegoś takiego”. „Jak możesz ich usprawiedliwiać? Oni oddzielili cię od Elif. Nie obchodzi ich to, że jesteś jej matką. Nie mieli prawa tego zrobić”.

„Teraz w ich oczach jestem kimś, kto oszukuje ludzi” – mówi Melek. – „Nie mogliby mi dać małego dziecka pod opiekę”. „Powinni jednak pomyśleć, że możesz być niewinna, a nie od razu cię wyrzucać” – przekonuje Asli. „Dlaczego złościsz się na pana Kerema? Bo chciał chronić swoją rodzinę? Czy dlatego, że próbował chronić Elif?”. Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet jest w swoim pokoju i trzyma w rękach kartkę z wyniki zleconej przez Melek analizy lekarstw. „Nadszedł czas, by to wykorzystać” – mówi, po czym nasącza chusteczkę utleniaczem i za jej pomocą pozbywa się widniejącego na dokumencie nazwiska osoby zlecającej badanie: Serce Ustun.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melek i Asli siedzą przy stoliku. „Nie, Asli, nie będziesz rozmawiać z panem Keremem” – zabrania mama Elif. „Siostro, całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Nie będę spokojna, jeśli z nim nie porozmawiam. Chcę, żeby powiedział mi to prosto w oczy. Całą noc myślałam. Pan Kerem jest zawsze pozytywny, nigdy nikogo nie obraża. Jak się pomyli, to zaraz przeprasza. Jak to możliwe, że wziął to wszystko za prawdę bez upewnienia się?”. „Asli, pan Kerem uwierzył w to, co zobaczył na własne oczy. Wczoraj już o tym rozmawiałyśmy”.

„Siostro, proszę cię. Nie zawsze prawda jest taka, jaką ją widzimy” – stwierdza Asli. – „Czy nie powinien był zachować się ostrożniej?”. „Wyobraź sobie scenę, którą zobaczył pan Kerem. Z jednej strony prawnik, notariusz i lekarz, a z drugiej ten dokument. Czy potrzeba więcej dowodów?”. „Ale siostro…”. „Nie ma żadnego ale. Jeśli dokument nie wystarczył, to wystarczyły kłamstwa doktora i Kiymet przeciwko mnie. Zostałam uwikłana w tę grę. Pan Kerem i pani Macide też są jej częścią, ale nie są świadomi tego, co się dzieje. To bardzo niebezpieczna gra. Najbliższa osoba jest ich największym wrogiem, a oni o tym nie wiedzą. Nie możesz winić pana Kerema. On jest tak samo zniszczony jak ja”.

„Poza tym, co chcesz mu powiedzieć?” – kontynuuje Melek. – „Powiesz, że jego ciocia jest winna? Że to ona wszystko zaplanowała? Nie uwierzy w nic z tego. Nie chcę też, żebyś z mojego powodu znienawidziła pana Kerema. Proszę cię, obiecaj mi”. Asli potakuje głową, choć wyraźnie jest nieprzekonana. Akcja przenosi się do rezydencji. Macide budzi się. W jej pokoju znajdują się Humeyra i Kiymet. „Mamo, jak się czujesz?” – pyta siostra Kerema. „Powiem Gulsum, żeby przyniosła ci tutaj śniadanie, dobrze?” – proponuje Kiymet.

„Nie, nie ma takiej potrzeby. Wstanę” – odpowiada pani Haktanir. „Jak spałaś?” – pyta Humeyra. „Niezbyt dobrze, miałam różne sny”. „O czym śniłaś?” – docieka mama Mahira. „O Serce. Byłyśmy na moczarach i zapadałyśmy się w bagnie. Serce wołała o pomoc. Chciałam iść, ale nie mogłam się ruszyć. Tak jakby ktoś mnie trzymał. Och…” – Macide chowa twarz w dłoniach. „Na wszystkich wpłynęło to, co się stało” – stwierdza Humeyra. „To tylko sen” – mówi Kiymet. – „Niepotrzebnie myślisz tak dużo, Macide”.

„Nie wierzę, że Serce jest winna” – oznajmia pani Haktanir, bardzo przejęta obecną sytuacją. – „Wiem, że wszystkie dowody wskazują na nią, ale jestem pewna, że istnieje jakieś inne wyjaśnienie. Jest w tym coś jeszcze”. „Mamo, pytaliśmy Serce wiele razy, ale nie dała nam żadnej rozsądnej odpowiedzi” – stwierdza siostra Kerema. – „Rzucała tylko bezpodstawnymi oskarżeniami”. „Wiem, jakie czyste jest jej sumienie. W żaden sposób nie mogę przyjąć do wiadomości tego, że jest winna”.

W następnej scenie Kiymet szykuje się do wyjścia. „Ciociu, dokąd idziesz?” – pyta Humeyra, która weszła właśnie do przedpokoju. „Muszę pójść w jedno miejsce. Coś nie daje mi spokoju” – odpowiada tajemniczo siostra Macide. „Co takiego?”. „Za wcześnie, żeby o tym mówić. Wrócę przed zmrokiem, nie martw się”. „Gdzie są lekarstwa mamy? Muszę wiedzieć, żebym mogła jej podać o czasie”. „Humeyra, w żadnym wypadku nie podawaj jej lekarstw, póki nie wrócę”. „Dlaczego? Czy jest jakiś problem z lekami?”. „Nie chcę teraz o tym mówić, ale mam pewne podejrzenia. Porozmawiamy, kiedy przyjdę”.

Humeyra udaje się do pokoju matki. Ta także szykuje się do wyjścia. „Wybierasz się gdzieś?” – pyta była żona Tarika. „Muszę zobaczyć się z Serce” – odpowiada Macide, poprawiając płaszcz. – „Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła. Muszę porozmawiać z nią osobiście i poznać prawdę. W inny sposób nie zaznam spokoju”. „Nie mogę puścić cię samej po tym wszystkim. Nie pozwalam na to”. „Znam Serce lepiej niż wy wszyscy. Ufam jej tak samo jak tobie”. „W porządku, ale mam jeden warunek. Pójdę z tobą”. „Dobrze, jeśli dzięki temu będziesz spokojna, chodźmy razem. A propos, gdzie jest twoja ciocia?”. „Wyszła godzinę temu, ma jakąś sprawę do załatwienia”.

Kamera przenosi do kuchni, gdzie znajdują się Gulsum i Elif. „Podgrzać ci mleko? A może chcesz lemoniadę?” – pyta służąca. – „Jeśli chcesz, przygotuję twoje ulubione ciasteczka. Co ty na to?”. „Dziękuję, ciociu Gulsum, ale nie chcę” – odpowiada markotna dziewczynka. Do pomieszczenia wchodzi Macide. „Elif, tutaj jesteś” – mówi pani domu. – „Ja teraz wychodzę, mam coś ważnego do zrobienia. Zostaniesz z siostrą Gulsum, dobrze?”. „Idziesz do Serce, ciociu Macide?” – domyśla się Elif. – „Proszę cię, mogę pójść z tobą? Serce była bardzo smutna, kiedy stąd odeszła. Proszę, zgódź się”.

„Ale kochanie…” – oponuje mama Kerema. „W ogóle nie będę się odzywać” – obiecuje dziewczynka. – „Jedyne, czego chcę, to ją zobaczyć”. „W porządku, w takim razie chodźmy razem”. Akcja przenosi się do firmy. Asli jest w gabinecie Kerema. „Proszę, Asli, słucham cię” – mówi szef. „Nie rozumiem. Co chcesz usłyszeć?” – pyta asystentka. „Wczoraj Serce przyszła do ciebie. Czy mam rację?”. „Tak, przyszła”. „Z pewnością powiedziała ci, co się stało, prawda? Najwyraźniej chcesz coś powiedzieć, bo aż trzęsiesz się z gniewu przy tych teczkach. Powiedz, rozładuj swoje emocje”.

„Jak mogłeś to zrobić, panie Keremie?” – pyta z wyrzutem Asli. – „To zupełnie nie pasuje do pana Kerema, którego znam. Myślałam całą noc, próbując to rozgryźć, ale nie potrafię”. „Myślisz, że wyrzuciłem Serce, bo taki miałem kaprys?”. „Oczywiście, że nie. Serce też wie, że jesteś bardzo dobrą osobą, ale to nie zmienia obrazu sytuacji. Serce została wyrzucona z domu i co gorsza oddzielona od Elif. Wydaje mi się to bardzo okrutne”. „Skoro Serce powiedziała ci, co się stało, nie rozumiem, jak możesz tak mówić”. „Ponieważ Serce nie jest zdolna do zrobienia tego, o co ją posądzasz. To oznacza, że jeszcze jej nie poznałeś”.

„Znam Serce lepiej niż ty” – oświadcza Kerem. – „Ile miesięcy się znacie? Jak możesz być tak jej pewna? Posłuchaj” – mężczyzna podnosi się z fotela – „podjąłem tę decyzję, będąc świadkiem tego, co się stało. Ty zaś opierasz się na tym, co usłyszałaś, i osądzasz mnie bezpodstawnie”. „Nie znam cię od dawna, panie Keremie, ale czułam, że jesteś dobry. Najwyraźniej myliłam się, ponieważ jestem osobą nierozsądną, która osądza innych w sposób bezpodstawny”. Asli zabiera dokumenty i opuszcza gabinet.

Akcja wraca do rezydencji. Macide, Humeyra i Elif są już gotowe do wyjścia. „Bardzo dziękuję, że zgodziłaś się, bym poszła do siostry Serce” – mówi dziewczynka. – „Zobaczysz, że ona jest niewinna”. „Daj Boże, że będzie tak jak mówisz, Elif. My się mylimy, a ty i mama macie rację” – mówi Humeyra z wyraźnym powątpiewaniem. „Nie zatrzymujmy się, chodźmy już” – ponagla pani Haktanir, gdy nagle rozlega się dźwięk dzwonka. Córka Melek otwiera drzwi i szybko od nich odskakuje, widząc znajdującą się przed wejściem Kiymet.

„Dokąd idziecie?” – pyta przybyła. „Chcę spotkać się z Serce. Nie uspokoję się, dopóki z nią nie porozmawiam” – odpowiada Macide. „W takim razie musisz to zobaczyć.” – Kiymet wyciąga z torebki kopertę i przekazuje ją siostrze. „Co to jest?”. „Wyniki badania laboratoryjnego”. „Jakiego badania? O czym ty mówisz, Kiymet? Nic nie rozumiem”. „Serce podmieniła twoje lekarstwa. Podejrzewałam to od pewnego czasu, a po wczorajszej rozmowie z doktorem od razu zabrałam leki i oddałam je do analizy. Zażywasz silne antydepresanty, myśląc, że to środki, które przepisał ci lekarz!”.

„O czym ty mówisz, ciociu?” – pyta zdezorientowana Humeyra. „Ja też jestem w szoku, ale to prawda” – oświadcza Kiymet. – „Macide z powodu tych środków traci rozum. Poza tym te leki są tak silne, że mogły nawet ją zabić!”. Macide drżącymi rękami otwiera kopertę i wyciąga z niej kartkę z wynikami. Momentalnie zasłania usta dłonią. Jest zdruzgotana. „Jak ona mogła to zrobić?” – pyta Humeyra, biorąc od matki kartkę. „Zrobiła to. To straszne okrucieństwo!” – grzmi mama Mahira. – „Gdy zobaczyłam te wyniki, poczułam się bardzo źle. Nie wiem, jak zdołałam wrócić do domu”.

„Ciociu Macide, nie wierzysz w to, prawda?” – pyta Elif ze łzami w oczach. – „Pójdziemy do siostry Serce, prawda?”. „Nie ma już takiej potrzeby. Nigdzie nie idziemy!” – oświadcza stanowczo Humeyra. „Nie musisz iść, jeśli nie chcesz, ale ja porozmawiam z Serce” – upiera się Macide. „Nigdzie nie pójdziesz, mamo!”. „Dojdź do siebie, Humeyro. Nie jestem twoim dzieckiem, tylko twoją matką!”. „Posłuchaj, to już nie jest tylko oszustwo!”. „Uważałam ją za swoją córkę, tak jak ciebie, Humeyro. Wiem, że to niemożliwe. Ona nie zrobiłaby czegoś takiego!”. „Mamo, mówimy o podmianie lekarstw. Nie dość, że chciała cię oszukać, to jeszcze próbowała cię zabić! Nigdzie nie pójdziesz!”.

Elif ucieka do pokoju. Siada na łóżku i bardzo płacze. „Nawet ciocia Macide uwierzyła, że jest winna” – mówi. – „Nie pozwoli nam się więcej zobaczyć. Muszę się stąd wydostać, muszę znaleźć jakiś sposób”. Kamera przenosi się do salonu. Gulsum podaje Macide wodę. „Dobrze się czujesz, mamo?” – pyta Humeyra. „Nie poczuję się dobrze, dopóki nie zrozumiem, co się stało” – odpowiada pani Haktanir. – „Nie mogę tego wszystkiego pojąć”. „Mamo, posiadamy wyniki. Wszystko jest jasne jak słońce. Zostawmy już to marudzenie, jak Serce mogła to zrobić. Wszystko bardzo dobrze zaplanowała”.

„Humeyra ma rację. Ta dziewczyna cię oślepiła” – mówi Kiymet. – „Nawet gdyby wycelowała w ciebie broń, powiedziałabyś, że to nie Serce”. „Moja droga, Serce jest dla mnie osobą, której najbardziej ufam zaraz po was. Pomyśl trochę, zanim ją osądzisz. Czy Serce byłaby zdolna do stworzenia tak podłego planu?”. „Nadal w to wątpisz? Kto to zrobił?” – Kiymet pokazuje na kartkę z wynikami analizy. – „Ja to zrobiłam? A może twój syn albo córka?”. „Rozumiem, ale moje serce nie może tego zaakceptować”. „Zostawmy już to” – mówi Humeyra. – „Zadzwonię do Kerema, wyjaśnię mu wszystko i niech on zdecyduje, co robimy”. Jaką decyzję podejmie Kerem? Czy zgłosi sprawę na policję?

Podobne wpisy