1080: Akcja odcinka rozpoczyna się w rezydencji. Mahir nadal jest w pokoju matki. „Żartujesz sobie ze mnie?!” – pyta oburzona Kiymet. – „Zatrudniasz najbardziej znanego adwokata i masz nadzieję, że nic mi się nie stanie? Bawisz się moim przeznaczeniem. Czy uważasz, że to takie łatwe?”. „Mamo, zdecydowałem” – oświadcza Mahir. – „Powiedziałem swoje. W razie potrzeby przyznam się do winy i zostanę uwięziony. Nie pozwolę, żebyś została zraniona, tak samo jak nie pozwolę, by niewinna Melek przebywała w więzieniu. Ochronię was obie w tym samym czasie, nawet jeśli na to nie zasługujesz. Zrobię to jako twój syn, mamo”. Mężczyzna opuszcza pokój. Kiymet upada na kolana i wybucha spazmatycznym płaczem.

Akcja przenosi się do więzienia. „Fosforna, mój problem jest z tą więzienną ślicznotką” – mówi Fidan do Kader. – „Teraz przeproś ładnie albo my damy ci odpowiednie powitanie”. „Masz przeprosić Melek” – rozkazuje Kader. „Nie wtrącaj się w moje sprawy!”. „Będę się wtrącać. Jestem teraz w tej celi, a Melek jest moją siostrą. Nie pozwolę, by spadł jej choć włos z głowy!”. „Twoje słowa tu nie działają. Mam dużą armię. Te kobiety są jak pszczoły. Zaatakują każdego, kto dotknie ich królową”. „Wyślij więc tę armię do mnie, niech się spieszą. Nie zapomnij im tylko powiedzieć, że pierwszy przychodzi ten, kto chce umrzeć. Nie będę miała litości!”.

„Dobrze, sama się o to prosiłaś!” – Fidan odwraca się do stojących za nią osadzonych. – „Na co czekacie? Atakujcie!”. Kobiety stoją jednak nieruchomo w miejscu. „Twoja armia okazała się nieposłuszna” – stwierdza Kader. „Och, jak ja cię zaraz…” – Liderka rusza w stronę Fosfornej, ale nagle na jej drodze staje Melek. „Nie dotkniesz jej!” – zabrania mama Elif. – „Nie naruszysz niczyich praw! I będziesz trzymała się z dala od Fosfornej!”.

Nesrin podchodzi do gorączkującej się Fidan i szepcze jej na ucho: „Siostro, mamy na koncie wiele incydentów. Strażniczki ciągle nas obserwują. Wiedzą też o sprawie Cicek. Poczekamy na inną okazję, by rzucić je do naszych nóg”. „Nie myśl, że uszło ci to płazem” – liderka zwraca się do Melek. – „Na razie możesz swobodnie oddychać, ale w końcu ostatecznie wyrównam z tobą rachunki. Prędzej lub później.” – Fidan przechodzi do Kader. – „Dałaś dobre przedstawienie, ale kurtyna kiedyś opadnie. Przemyśl dobrze, po czyjej chcesz być stronie, albo twoi starzy przyjaciele staną się twoimi wrogami”.

Fidan i Nesrin udają się do swoich łóżek. „Nasze drogi znowu się skrzyżowały. Witaj” – mówi Melek i przytula Kader. Akcja wraca do rezydencji. Humeyra rozczesuje włosy Elif. Następnie obie siadają na łóżku. „Dowiedziałam się czegoś” – oznajmia córka Macide. – „Mówiąc dokładniej, upewniłam się. Już nam to powiedziałaś, ale my… Wiem, że Melek jest twoją prawdziwą mamą. Poszłam do urzędu i sprawdziłam dokumenty, ale nadal mam w głowie mnóstwo pytań. Jesteś dla nas bardzo ważna. To, że Melek jest twoją mamą, nie zmienia tego. Jej sytuacja także bardzo mnie nurtuje. Posłuchaj, czy jest coś, co wiesz, a czego mi nie powiedziałaś?”.

Elif przypomina sobie o groźbach Kiymet kierowanych pod adresem jej mamy i milczy. „Elif, porozmawiaj ze mną” – prosi Humeyra. – „Dlaczego ukrywałaś, że jesteście mamą i córką? Masz mi coś do powiedzenia?”. „Nie mam nic” – odpowiada dziewczynka i kładzie się spać. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Osadzone w więzieniu szykują śniadanie. Gdy Melek chce usiąść przy stole, Fidan momentalnie zrywa się na równe nogi. „Nie wolno ci usiąść przy tym stole!” – zabrania. „Dlaczego? Czy jest zarezerwowany?” – pyta Kader. „Nie usiądzie, powiedziałam! Naruszyła wszelkie zasady naszej celi, nie pozwolę jej!”.

„Melek, usiądź. Zjemy razem” – mówi Fosforna i kieruje wzrok na liderkę. – „Fidan, znasz pierwszą zasadę obowiązującą w celi? Kto pracuje, ten zasługuje na siedzenie przy stole i jedzenie. Tacy jak ty, którzy siedzą bezczynnie, nic nie dostają! Naucz się tego wreszcie. Melek wykonała swoją pracę. Teraz usiądzie i będzie jadła”. „Nie usiądzie przy tym stole!” – powtarza Fidan. „Posłuchaj, jeśli naprawdę chcesz kłopotów, zajmę się tobą. Obniż głos, a najlepiej w ogóle go wyłącz. Dalej, siadajcie do stołu” – Kader zwraca się do reszty więźniarek. – „Melek, ty siedzisz tutaj”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra wchodzi do pokoju ciotki. „Jak się masz? Co robisz?” – pyta. „Bawię się telefonem” – odpowiada Kiymet. – „Wiesz o tej sprawie z prawniczką, prawda?”. „Wiem, i też jestem zaskoczona. Gdyby chodziło tylko o to…”. „Jest coś jeszcze?”. „Byłam wczoraj w urzędzie. Zbadałam rejestr Melek i Elif. Okazuje się, że Melek jest prawdziwą mamą Elif”. Kiymet zakrywa usta dłonią, udając zszokowanie. „Czy dowiedziałaś się, skąd przybyły?”. „Nie, dowiedziałam się tylko tego”. „Wpuściliśmy prawdziwego węża do domu. Okazało się, że Serce to Melek, a teraz jeszcze, że jest mamą Elif. Boże, zachowaj mi rozum”.

„Humeyra, proszę cię, nie mów nic Macide o tym” – kontynuuje Kiymet. – „Nie może się dowiedzieć ze względu na jej zdrowie”. „Nie mam zamiaru jej mówić” – uspokaja siostra Kerema. „Tak, chrońmy ją przed wszystkim. Nie ma potrzeby, żeby wiedziała”. Tymczasem Cicek wraca do celi. Jest jednak nadal bardzo słaba po pobiciu, którego doznała. Melek i Kader są obok niej. „To przez Fidan trafiłaś do ambulatorium?” – domyśla się Fosforna. – „Chwycę ją za włosy i będę obracać w nieskończoność. Nie będzie wiedziała, gdzie jest”. „Nie narażaj się, jest nieprzewidywalna” – przekonuje Cicek.

„Chcę się narazić. Zrzucę całe więzienie na jej głowę! Wydłubię jej oczy!” – Kader chce ruszyć w stronę liderki, ale Melek ją zatrzymuje. „Nie zadzieraj z nimi, na Boga” – prosi mama Elif. – „Wpadniemy w kłopoty”. „Jakim ona może być kłopotem? Przed nią jest wielka Fosforna!” – Kader kieruje nienawistne spojrzenie na Fidan. Akcja przenosi się do firmy. Asli jest w gabinecie Kerema. „Przygotuję na spotkanie prezentację, o którą prosiłeś” – oznajmia asystentka i spostrzega, że szef uważnie jej się przygląda. – „Chciałeś coś powiedzieć?”.

„To pierwszy raz od dawna, kiedy uśmiechasz się do mnie w ten sposób” – stwierdza Kerem. – „Brakowało mi tego. Wydarzyły się różne nieprzyjemne sytuacje. Pamiętasz ten dzień, kiedy zaprosiłem cię na przyjęcie?”. „Pamiętam”. „Jaki to był dzień?”. „Dzień zakochanych”. „Tak. Niestety przegapiliśmy ten dzień. Tak bardzo chciałbym móc cofnąć czas i wrócić do dnia, kiedy przyjęłaś zaproszenie”. „Przepraszam, pójdę już.” – Asli odwraca się w stronę drzwi. „Nic nie powiesz?”. „Co miałabym powiedzieć?”. „Nie wiem. Na przykład, że tobie też, tak jak mnie, przeszkadza dystans między nami. Wtedy zdałbym sobie sprawę, że ty też chcesz wrócić do tej pięknej chwili. Czy już nigdy nie będzie jak dawniej?”.

„Ani ty, ani ja nie możemy tego wiedzieć” – odpowiada Asli. „Naprawdę chciałbym, żebyśmy tego nie doświadczyli” – mówi syn Macide. – „Jesteśmy w tym stanie z powodu innych. Może powinniśmy porozmawiać teraz o zupełnie innych rzeczach”. „Mówiąc inne rzeczy, masz na myśli Melek?” – W głosie asystentki pojawia się nuta oburzenia. „Tak. O kim jeszcze mógłbym mówić?”. „Osoba, którą nazywasz inną rzeczą, jest moją siostrą! I została ukarana za coś, czego nie zrobiła!”. „Nie, trafiła tam właśnie za swoje przewinienia! Za życie, które chciała odebrać, i za swoje oszustwa! Teraz dowiedzieliśmy się, że jest prawdziwą mamą Elif. Czego jeszcze o niej nie wiemy?”.

„Zaraz, zaraz.” – Kerem dostrzega zmieszanie na twarzy swojej pracownicy. – „Wiedziałaś, że one są mamą i córką, tak?”. „Dlaczego jesteś zaskoczony? Melek powiedziała ci, że jest mamą Elif” – stwierdza Asli. „Tak, ale kiedy powiedziała? Wtedy, gdy opuszczała już rezydencję. Dlaczego to wyznanie miałaby być ważne, kiedy straciliśmy już całą wiarę w nią?”. „Ale…”. „Nie ma żadnego ale, Asli! Przestań już bronić tej kobiety! Miesiącami zwodziła nas swoimi kłamstwami, i to wykorzystując Elif!”. „Nie bierzesz pod uwagę, że mogła mieć ku temu powód?”. „Jaki powód?”. „Strach. Dlatego właśnie ukrywała, że jest mamą Elif. Nie każdy żyje twoim życiem. Ludzie mają problemy, których nie możesz sobie nawet wyobrazić”.

„Doprawdy?” – pyta Kerem. – „Więc jak to możliwe, że pomimo tylu przeciwności, zatrudniła najlepszego adwokata w kraju? Co sprawiło, że renomowany i szalenie drogi prawnik pochylił się nad jej sprawą?”. „Może nie chodzi tylko o pieniądze. Może zdała sobie sprawę, że Melek jest niewinna, i postanowiła jej pomóc”. „Niewinna? Czy to nie ona była w rezydencji, gdy mama podpisywała umowę sprzedaży? Całymi dniami dyskutujemy o czymś, co widziałem na własne oczy. Jak można być bardziej pewnym?”. „Jeśli nie chcesz już niczego ode mnie, czy mogę pójść do swojego biura?”. Mężczyzna potakuje nieznacznie, a jego asystentka opuszcza gabinet. Czy uczucie, które kiełkowało między Keremem i Asli, jeszcze odżyje?

Podobne wpisy