Elif odcinek 1027: Humeyra staje na czele firmy! Leman i Alev wpadają na nowy pomysł! [Streszczenie + Zdjęcia]

1027: Humeyra wychodzi z rezydencji. Rozgląda się, czy nikogo nie ma w pobliżu, i podchodzi do samochodu. Gdy chce już usiąść za kółkiem, nagle zatrzymuje ją Levent. „Nie idź. Nie rób tego” – zabrania ochroniarz. „Nie chcę się o to kłócić” – oznajmia zdecydowanie córka Macide. – „Przepuść mnie, chcę pojechać”. „Nie mogę ci na to pozwolić. Pani Humeyro, nie możesz iść do tego człowieka”. „Muszę porozmawiać z Tarikiem. W przeciwnym razie ten nonsens będzie kontynuowany”. „Nic się nie zmieni. Jeśli tam pójdziesz, będzie to oznaczać, że wszystkie sznurki są w rękach tego człowieka. Tego chcesz?”. „Mam po prostu stać, kiedy moja rodzina się rozpada?”.

„Posłuchaj, on to właśnie zaplanował” – przekonuje Levent. – „Nie dawaj mu tego, czego chce. Jeśli pójdziesz do tego człowieka, to, że tutaj jestem, nie będzie miało żadnego znaczenia. Ten człowiek osiągnie swój cel. Nie pozwól mu wygrać. Nie zmuszaj mnie do zostawienia ciebie i tego domu. Proszę”. Akcja przenosi się do domu Leman. Safak rozmawia z Emirhanem. „Oczywiście nie wiem wszystkiego, co czujesz, ale mogę się domyślać” – mówi nauczyciel. – „To nie jest łatwe, przez co przechodzisz. Szczególnie dla dziecka w twoim wieku. Jesteś zły na swoją mamę, ale ona na to nie zasługuje”. „Ukryła przede mną, że mój tata żyje. Powiedziała, że umarł”.

„Nie zrobiłaby tego, gdyby nie musiała” – przekonuje Safak. – „Matki nie chcą krzywdzić swoich dzieci. Jeśli ukrywała, że twój ojciec żyje, to tylko dlatego, że myślała o twoim dobru”. „Ale okłamała mnie. Powiedziała, że mój tata zmarł” – powtarza chłopiec. „Posłuchaj, kłamstwo jest złą rzeczą, ale czasami człowiek nie może powiedzieć prawdy. Tylko po to, by nie krzywdzić innych. Ja sam doświadczyłem tego samego co ty. Twoja mama milczała tak długo, by chronić zarówno ciebie, jak i mnie. Twoja mama kocha cię bardziej niż cokolwiek innego na świecie, wierz mi. Zrobiła to wszystko z miłości do ciebie. Nie wątp w to”.

„Bardzo kocham moją mamę” – zapewnia Emirhan. – „Tęsknię za nią, ale powiedziałem jej bardzo brzydkie rzeczy, zdenerwowała się. Może nie kocha mnie już tak, jak kiedyś. Ten człowiek nie jest dobry, wiem to. Zachowywał się bardzo źle, kiedy mnie porwał. Gdyby mnie kochał, gdyby jego serce było dobre, nie zrobiłby tego”. „Dlatego właśnie twoja mama chroniła cię przed nim i ukrywała, że jest twoim ojcem. Rozumiesz ją teraz, prawda?”. „Aha. Myślisz, że mama mi wybaczy? Będzie mnie kochać tak jak wcześniej?”. „Oczywiście, nie wątp w to. Matczyna miłość nigdy nie słabnie”. „Poszedłbym do mamy, ale wstydzę się”.

„Zatem pójdziemy razem, dobrze?” – proponuje nauczyciel i bierze chłopca za rękę. – „Mama się bardzo ucieszy, gdy cię zobaczy”. Akcja przenosi się do firmy. W sali konferencyjnej trwa spotkanie w sprawie podpisania nowej umowy, zakładającej dużo niższe ceny sprzedawanych produktów. „Nasza oferta jest bardzo atrakcyjna” – mówi Rana do klienta holdingu. – „Będziecie mogli kupić produkty w cenie prawie o połowę niższej”. „Szczerze mówiąc, bardzo nas zaskoczyłaś” – oznajmia potencjalny kontrahent. – „Nie spodziewaliśmy się aż tak dobrej oferty”. „Jestem tutaj, aby rozwiązać problem. Jako firma mamy pewne trudności, ale wszystko zostanie rozwiązane”.

„Ta oferta bardzo nam odpowiada, nie ma potrzeby w ogóle się nad nią zastanawiać” – oświadcza klient. „W takim razie doszliśmy do porozumienia.” – Rana uśmiecha się zadowolona. Nieoczekiwanie do sali konferencyjnej wchodzi… Humeyra. „Zaczęliście beze mnie” – mówi siostra Kerema. „Jak widzisz, jesteśmy na spotkaniu. Chcielibyśmy kontynuować, jeśli pozwolisz”. „Czy mogę usiąść na swoim miejscu?” – Humeyra stoi obok krzesła udziałowczyni i czeka, aż ta jej ustąpi. „Co to za bzdury?” – Była kochanka Tarika wstaje na równe nogi i wbija pytające spojrzenie w rywalkę.

„Pani Rano, kim jest ta pani?” – pyta klient. „Humeyra Haktanir, córka Haktanirów” – odpowiada Rana. – „Nie jest zainteresowana prowadzeniem firmy, więc przekazała wszystkie swoje udziały mnie. Myślę, że teraz przyjechała z wizytą. Czyż nie, Humeyro?”. Córka Macide rzuca jakiś dokument przed Ranę, a następnie zabiera głos: „Przede wszystkim przepraszam, że przerwałam spotkanie. Przemówienie, które teraz wygłoszę, nie dotyczy tylko spotkania, ale was wszystkich i całej firmy. Macide Haktanir przekazała mi wszystkie swoje udziały”. Rana kieruje na rywalkę pełne zdumienia spojrzenie. Mahir jest wyraźnie rozbawiony takim obrotem spraw i z trudem zachowuje powagę na twarzy. Na twarzach innych pracowników także pojawiają się uśmiechy.

„Od teraz osoba, która posiada większość udziałów, to ja” – oznajmia z dumą w głosie Humeyra. – „Dziękuję ci, Rano. Pozwól, że to ja przejmę teraz kontrolę nad spotkaniem”. Zdruzgotana Rana ustępuje miejsca Humeyrze i siada przy stole obok innych pracowników, co jest dla niej wielką ujmą na honorze. „Zostałam poinformowana o propozycji pani Rany, ale od tej chwili ta oferta jest już nieaktualna” – oświadcza siostra Kerema. – „Mówiąc wprost, żadnej obniżki cen nie będzie”. „Czyli nic tu po nas” – oznajmia klient. „Posłuchajcie, sprzedaż po niższych cenach kolekcji, nad którą pracowaliśmy od miesięcy i w którą zainwestowaliśmy ogromne środki, równałoby się dla nas z bankructwem. Czyż nie tak, panie Mahirze?”.

„Oczywiście. Całkowicie się z tobą zgadzam, pani Humeyro” – odpowiada syn Kiymet. „Nie pozwala nam też na to pozycja, jaką wypracowaliśmy sobie w branży” – mówi dalej Humeyra. – „Dlatego wolimy przetrzymać kolekcję w magazynach nieco dłużej, niż stosować nową politykę cen”. „Przechodzicie przez kryzys. Możliwe, że nie wszystko pójdzie tak, jak zakładasz” – przekonuje kontrahent. – „Dużo ryzykujesz. Żebyś później tego nie żałowała. Jesteś pewna swojej decyzji?”. „Tak, i to bardzo pewna. Zostawiliście nas w trudnej sytuacji, ale jeśli chcesz, możemy kontynuować współpracę na dawnych warunkach. Daję ci drugą szansę”.

„Mówisz, jakbyś była bardzo silna, ale zdajesz sobie sprawę, że nie potrzebujemy ciebie tak bardzo, jak ty nas” – stwierdza klient. „Może teraz tak jest, ale jesteśmy pewni swojego produktu i tego, jak wpłynie na rynek” – oświadcza Humeyra. – „Będąc świadkiem wszystkich etapów, masz wgląd w jakość produktu. Oczywiście to twój wybór, jeśli nie chcesz z nami pracować. Wejdziemy na rynek nieco później, ale osiągniemy to, na co zasługujemy”. „Proszę cię, dopóki twój brat i firma pojawiają się tylko w kontekście przemytu…”. „To mistyfikacja stworzona przez tych, którzy chcą nas zniszczyć. Mój brat jest niewinny, wkrótce zostanie to udowodnione. Jesteśmy starą rodzinną firmą i nie wstrząsną nami jakieś podrzucone narkotyki”.

Safak i Emirhan są w sklepie. Chłopiec przytula się do mamy i mówi: „Bardzo cię przepraszam, mamo. Czy jesteś na mnie zła?”. „Co to za słowa? Czy mogę być na ciebie zła?”. „Powiedziałem ci wiele brzydkich słów, zdenerwowałem cię”. „Nie, miałeś rację. Nie powinieneś dowiedzieć się tego w ten sposób”. „Myliłem się. Ukryłaś, że ten człowiek jest moim ojcem, ponieważ myślałaś o mnie. Nauczyciel powiedział, że zrobiłaś to, żeby nas chronić. Tak mi przykro. Wybaczysz mi, mamo?”. „Jesteś źrenicą mojego oka. Czy mogłabym być zła na ciebie”. „Bardzo się bałem, że mi nie wybaczysz”.

„Jesteś dla mnie najcenniejszym, co mam” – zapewnia Julide. – „Moim życiem, duszą, sercem. Zawsze mnie uszczęśliwiałeś. Mamy nigdy nie złoszczą się na swoje dzieci”. Akcja przenosi się do domu Leman. Pani domu i Alev siedzą w pokoju dziennym. Obie są bardzo zdenerwowane, że Safak znowu poszedł do Julide. „Wiem! Skoro nie możemy odciągnąć Safaka od Julide, odciągniemy ją od niego!” – oznajmia Leman. „Ale jak? Nie rozumiem”. „Zrozumiesz później. Gdzie jest telefon?” – Kobieta sięga po swoją komórkę. – „Posłuchaj, Nalan jest jak chodząca gazeta. Jeśli jej coś powiesz, natychmiast dowiaduje się o tym całe osiedle”.

„I jaki ma z tym związek ciocia Nalan?” – nadal nie rozumie Alev. „Jak to jaki? Jeśli chcesz, żeby wszyscy dowiedzieli się czegoś nowego, najpierw musisz powiedzieć o tym Nalan. A my mamy jedną wiadomość”. Leman wybiera numer do znajomej. „Dzień dobry, Nalan. Jak się masz, kochana?” – mówi do słuchawki. – „Tak, mamy się dobrze, dziękuję. Nikt jeszcze o tym nie wie, ale powiem ci. Mam dobrą wiadomość. Ale niech to zostanie między nami, nie mów nikomu”.

Akcja wraca do firmy. Spotkanie dobiegło końca, w sali konferencyjnej nie ma już klientów. „Gratulacje, pani Humeyro, byłaś wspaniała” – chwali Asli. „Tak, jesteś naprawdę niezwykła” – potwierdza Birce. „Teraz musimy tylko poczekać na ich decyzję” – mówi córka Macide. „Powiedzieli, że o tym pomyślą, ale wydaje mi się, że już zdecydowali”. „I ja tak myślę” – oznajmia Filiz. „Pan Kerem będzie bardzo szczęśliwy, gdy dowie się, co zrobiłaś, żeby uratować firmę” – mówi Asli. „Mam nadzieję, że wkrótce będzie wolny. Niczego innego nie chcę” – oznajmia Humeyra. Następnie prosi wszystkich, by zostawili ją i Ranę same.

Gdy pracownicy wychodzą, Rana podnosi się z krzesła i ponownie staje przed rywalką. „Brawo, Humeyro” – mówi. – „Dobrze grasz szefową. Nauczyłaś się tego z serialu?”. „Wiesz, zaskoczyłaś mnie” – oznajmia siostra Kerema. – „Wiedziałam, że jesteś bezużyteczna we wszystkich aspektach swojego życia, ale nie wiedziałam, że jesteś aż tak zła w swojej profesji. Nie ma mowy, żebyś wiedziała, na czym polega handel”. „Nie wiem, skąd pojawiła się u ciebie ta pusta pewność siebie. Jeszcze wczoraj siedziałaś obok matki i płakałaś, ponieważ twój mąż cię nie kocha. Och, biedactwo”. „To ty jesteś biedactwem, ponieważ zgodziłaś się być tą drugą. Nie wyszło ci, więc atakujesz z drugiej strony. Ale nie otwieraj więcej tego tematu, inaczej stracisz”.

„Och, doprawdy?” – wzdycha Rana. – „I mówi to Humeyra Haktanir, która straciła wszystkie swoje udziały, a później zabrała te, które należały do mamusi? Płakałaś jak dziecko, któremu zabrano zabawki. Mama dała ci udziały, a ty znowu zaczęłaś się bawić”. „To właśnie mówi mi oszustka, która bezprawnie przywłaszczyła sobie moje akcje?”. „Uważaj na słowa!”. „Dlaczego? Nie wstydziłaś się tego zrobić, a wstydzisz się, kiedy o tym słyszysz?”. „Ty… Ty…” – Rana szuka jakiejś obelgi, ale nic nie przychodzi jej do głowy. „Słuchaj, przed tobą jest Humeyra Haktanir. Nawet miejsce, w którym stoisz, należy do mnie, więc uważaj, co mówisz”.

„Zostałaś teraz przeniesiona na ławkę rezerwowych, pani Rano” – mówi dalej Humeyra. – „Rzeczy się zmieniły. Teraz ja tu jestem i uwierz mi, nie będziesz chciała spotkać nowej Humeyry. Nie mów, że cię nie ostrzegałam”. Akcja przenosi się do domu Leman. Alev i pani domu nadal siedzą na kanapie. „Jeszcze nikt nie zadzwonił” – niecierpliwi się dziewczyna, obgryzając paznokcie. „Wytrzymaj jeszcze trochę, zaraz ktoś zadzwoni” – zapewnia mama Safaka. Jak na zawołanie rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. – „Halo? Witaj, kochana Makbule. Co? Chyba nie masz kamery w moim domu? Gdzie i od kogo się dowiedziałaś? Ach, jestem naprawdę zaskoczona. Dobrze się dowiedziałaś, to prawda”.

„Jeśli Bóg pozwoli, w końcu doczekam się synowej” – kontynuuje Leman. – „Tak, z Alev. Wkrótce się pobierają. Naczekał się chłopak, ale było warto. Alev jest dobrą, pracowitą dziewczyną. Jest tak samo dobra, jak i piękna. Synowa, której tyle szukałam, była tuż obok. Dziękuję ci. Ale nikomu nie mów. Są tacy, którzy zazdroszczą. W porządku, dziękuję. Buziaki!”. Leman rozłącza się. Ona i Alev szeroko się uśmiechają, zadowolone ze swojej intrygi.

Akcja przenosi się do firmy. Humeyra rozmawia z Mahirem w gabinecie. „Pani Humeyro, byłaś świetna” – chwali mężczyzna. – „Natychmiast zmieniłaś przebieg spotkania”. „Dziękuję, ale jest w tym także twój udział” – mówi kobieta. – „Bez ciebie Rana osiągnęłaby swój cel. Cała kolekcja zostałaby sprzedana za bezcen. Dziękuję ci bardzo”. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do poranka, gdy Humeyra chciała pojechać do więzienia i porozmawiać z Tarikiem. Nagle zadzwonił jej telefon. „Tak, panie Mahirze?” – odebrała. – „Jak to? Chwileczkę, w jaki sposób może zrobić coś takiego bez konsultacji z nami? Rozmawiałeś z Raną? Powiedziałeś jej, że to błąd? W porządku, dziękuję za informację”.

„Jest jakiś problem?” – zapytał ochroniarz, gdy Humeyra zakończyła połączenie. „Muszę natychmiast porozmawiać z mamą.” – Kobieta odwróciła się i pobiegła do rezydencji. Następna scena retrospekcji rozgrywa się w pokoju Macide. „Mamo, wstań, jedziemy do firmy” – oświadczyła siostra Kerema. „Do firmy?” – zapytała zdziwiona pani Haktanir. „Tak, ty posiadasz pięćdziesiąt procent udziałów. Ja nic nie mogę zrobić. Nie traćmy czasu”. „Humeyra, poczekaj, ja nigdzie nie pojadę. Pojedziesz sama”. „Mamo, wydaje się, że mnie nie zrozumiałaś. Udziały są twoje i tylko twój głos się liczy”. „Kochanie, chcę, żebyś dobrze mnie posłuchała. Myślałam o tym od dawna i nadszedł czas, by to zrealizować. Wszystkie moje udziały przekażę tobie”.

„Mamo, nie mogę tego przyjąć” – oznajmiła Humeyra. „Dlaczego nie możesz, moje dziecko? Oczywiście, że możesz je przyjąć”. „Mamo, ale…”. „Kiedy twój brat wyjdzie z więzienia, porozmawiamy o tym bardziej szczegółowo. Ale na razie najwłaściwsze będzie, jeśli udziały zostaną u ciebie”. „Mamo…”. „Nie chcę słyszeć odmowy. Jesteś moją silną i mądrą córką. Jestem pewna, że wyciągniesz nas z tego. Ufam ci całkowicie. Dalej, młoda damo, chodźmy do adwokata, a następnie do notariusza. Dopełnimy niezbędnych procedur i sama pojedziesz do firmy. Zatrzymasz Ranę”.