1104: Birce i Asli są w drodze do pracy. „Wcale mi się nie chce tam iść. W ogóle nie chcę go widzieć” – oznajmia była nauczycielka. Nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. – „Dzwoni do mnie Gulsum. To na pewno coś związanego z Elif. Tak, Gulsum?” – odbiera połączenie. „Siostro Asli, to ja, Elif” – mówi dziewczynka po drugiej stronie. – „Zadzwoniłam do ciebie z telefonu Gulsum”. „Kochanie, jak się masz?”. „Nic mi już nie jest, wyzdrowiałam. Powiedziałaś mi, że kiedy wyzdrowieję, zabierzesz mnie do mamy. Możemy dzisiaj pojechać?”. „Najpierw zobaczę, jak wygląda sytuacja, potem do ciebie zadzwonię, dobrze?”.
„Proszę cię, zrób wszystko, żeby mnie zabrać” – błaga Elif. – „Nie mogę czekać do następnego tygodnia. Tak bardzo stęskniłam się za mamą”. „W porządku. W takim razie odbiorę cię dziś po południu” – oznajmia Asli. „W porządku! Kocham cię!”. W następnej scenie Asli jest już w firmie. Przynosi Keremowi gotowy raport. „Jeśli nie potrzebujesz niczego więcej…” – mówi dziewczyna. „Asli, naprawdę się cieszę, że wróciłaś do pracy” – mówi szef. – „Podjęłaś właściwą decyzję”. „Ta decyzja nie została podjęta z mojej własnej woli. Jestem tutaj, ponieważ zostałam zmuszona. Gdyby było mnie stać na zapłatę odszkodowania, nie stałabym tu teraz przed tobą. Chcę, żebyś to wiedział”.
Asli wraca do biura, które dzieli z Birce. „Co się stało? Co ci powiedział pan Kerem?” – pyta projektantka, widząc rysujące się na twarzy przyjaciółki oburzenie. „Powiedział, że podjęłam właściwą decyzję i jest bardzo szczęśliwy” – odpowiada Asli. – „Jakby nie wiedział, że jestem zmuszona zostać. Boże, daj mi cierpliwość!”. „Dobrze, nie denerwuj się. Nie powiedział tego w złych intencjach. Dostałaś pozwolenie na zabranie Elif?”. „Nie, nawet nie poruszyłam tego tematu. Nasze relacje są bardzo napięte. I tak nie dostałabym pozwolenia. Och, Elif teraz czeka. Jak mam jej to powiedzieć? Będzie bardzo smutna”.
„Cóż, znajdziemy jakieś wyjście” – przekonuje Birce. „A może po prostu wyjdę we właściwym czasie?” – rzuca pomysł Asli. „Bez zapytania o pozwolenie?”. „Co mam zrobić? Nie mogę zasmucić Elif. Nie mam innego wyjścia”. „Nie wygłupiaj się, Asli. Czy nie możesz po prostu powiedzieć? Dlaczego miałabyś tak ryzykować?”. „Nie mogę zawieść Elif. Zrozum mnie, Birce”. „Nie, nie możesz wyjść bez słowa. Przemyśl to raz jeszcze i poproś o pozwolenie. Albo posłuchaj, pójdę z tobą i razem powiemy”. „Nie, wykluczone”. „Więc sama idź i powiedz panu Keremowi. Nie odrzuci cię”.
Asli bierze głęboki oddech i ponownie zmierza do gabinetu Kerema. Na korytarzu zatrzymuje ją jednak Mahir. „Możesz mi przynieść folder z dokumentami finansowymi?” – prosi mężczyzna. – „Dzisiaj pan Kerem ma spotkanie, więc muszę sprawdzić pewne rzeczy”. „Pan Kerem ma dziś spotkanie?” – dziwi się asystentka. „Nie wiesz? Jutrzejsze spotkanie zostało przeniesione na dzisiaj. Czy coś się stało? Wyglądasz na zmartwioną”. „Obiecałam Elif, że zabiorę ją dzisiaj do mamy”. „Dlaczego więc jesteś smutna? Czy pan Kerem ci nie pozwoli?”. „Nie wiem. Szczerze mówiąc, nie chcę go prosić o pozwolenie”.
„Spotkanie zajmie dużo czasu” – oznajmia Mahir. – „Kiedy pan Kerem wyjdzie, pójdziesz po Elif”. „Dziękuję ci bardzo, panie Mahirze.” – Na twarzy Asli znowu pojawia się uśmiech. – „Pójdę od razu po folder”. Akcja przeskakuje o kilka godzin. Asli zamyka laptopa. „Skończyłam pracę, ale jak mam uciec, skoro pan Kerem nadal jest tutaj?” – zwraca się do Birce. „Dlaczego jeszcze nie wyszedł? Czyżby spotkanie zostało odwołane?” – zastanawia się projektantka. „Nie daj Boże, żeby tak było! Czuję się, jakby ktoś przykuł mnie do tej firmy. Moje nerwy są na krawędzi. Mam ochotę odejść, nic nikomu nie mówiąc”.
„Asli, nie rób tego” – prosi Birce. – „Wiem, że nie jest łatwo, ale nie utrudniaj bardziej sytuacji”. „Co mogę zrobić? Jestem bardzo napięta. Zadzwoń do Filiz”. „Asli, uspokój się. Niedługo wyjdzie, a ty pójdziesz po Elif i zabierzesz ją do mamy. Pan Kerem nie będzie wiedział, nie martw się”. „Zobacz, co ze mną robi. To dosłownie tyrania”. W tym momencie do pokoju wchodzi Filiz. „Asli, pan Kerem wyszedł. Zgłosili z parkingu, że wsiadł właśnie do samochodu” – oznajmia sekretarka.
Szczęśliwa Asli szybko zakłada kurtkę i wychodzi z firmy. Zamawia taksówkę, kiedy nagle obok niej zatrzymuje się… samochód Kerema! „Asli, dokąd idziesz?” – pyta mężczyzna, wysiadając. „Panie Keremie, mam ważną pracę…”. „Naprawdę? Nie zapytałaś mnie o pozwolenie, tylko czekałaś, aż wyjdę?”. „Ale miałeś mieć spotkanie…”. „I nadal mam, ale zapomniałem telefonu. Wróciłem po niego i oto, co mnie spotyka”. „Nie zrobiłabym tego, gdyby nie było to naprawdę ważne. Pan Mahir powiedział, że spotkanie potrwa długo”. „Byłoby lepiej, gdybyś informacje związane ze mną zdobywała ode mnie. Jesteś moją asystentką, czyż nie? Poza tym swoje pilne sprawy załatwiaj poza godzinami pracy. W firmie jest mnóstwo pracy, którą trzeba zrobić. Teraz wróć do swoich obowiązków”.
Asli wraca do biura i dzwoni do Elif. „Asli, przyszłaś już?” – pyta podekscytowana dziewczynka. „Kochanie, nie wiem, jak to powiedzieć, ale nie mogę wydostać się z firmy” – mówi była nauczycielka. „Co? Ale obiecałaś, że zabierzesz mnie dziś do mamy.” – W głosie Elif słychać wielki zawód. „Tak, kochanie, ale niestety nie mogę wyjść z firmy”. „Ale jestem ubrana i czekam na ciebie. Nie możesz znaleźć sposobu?”. „Kochanie, naprawdę bardzo bym chciała, ale nie jestem w stanie. Elif, nie płacz, proszę cię. Obiecuję, że następnym razem zabiorę cię do mamy…”. Dziewczynka rozłącza się.
Akcja przenosi się do rezydencji. Załamana Elif wybiega z posiadłości i siada na schodach. „Mamusiu, Asli ma pracę. Nie będę mogła do ciebie przyjść” – mówi dziewczynka, zalewając się łzami. – „Nie ma tu nikogo, kto przyprowadziłby mnie do ciebie. Bardzo za tobą tęsknię. Gdybym tylko wiedziała, jak się tam dostać, ale nie wiem. Jestem bardzo smutna, bardzo!”. W tym momencie na teren rezydencji wjeżdża Kerem. Mężczyzna zatrzymuje samochód przed schodami i podchodzi do Elif. „Księżniczko? Co robisz tutaj?” – pyta. „Siostra Asli miała mnie dzisiaj zabrać do mamy, ale ma pracę i nie może” – odpowiada córka Melek, cały czas łkając.
„Więc to z tego powodu próbowała potajemnie wyjść” – mówi w myślach Kerem i siada obok dziewczynki. – „Asli zabrałaby ciebie, gdyby nie miała ważnego powodu. Nie smuć się już”. „Siostra Asli nie mogła przyjść. Mama nie może przyjść do mnie, a ja do niej” – rozpacza Elif. – „Tak bardzo chciałabym być duża”. „To prawda, Asli nie mogła przyjść, ale zobacz, ja jestem tutaj. Wstawaj, jedziemy!”. W następnej scenie Elif jest już w więzieniu. Wbiega do sali widzeń, gdzie czeka już na nią mamą. Obie wpadają sobie w ramiona. „Kochanie, z kim przyjechałaś?” – docieka kobieta.
„Cóż, ja…” – próbuje odpowiedzieć Elif. Nie musi, bo w tym momencie do pomieszczenia wchodzi Kerem. – „Siostra Asli miała mnie przyprowadzić, ale wypadła jej ważna praca. Byłam bardzo smutna. Myślałam, że nie będę mogła przyjść, ale natychmiast pojawił się ratunek”. „Bardzo ci dziękuję” – mówi Melek do Kerema. „Proszę” – odpowiada mężczyzna, nawet nie patrząc na kobietę. Następnie siada przy stoliku w drugim końcu pokoju.
„Od kilku dni nic o tobie nie wiem” – oznajmia Melek. – „Bardzo zależało mi, by cię dzisiaj zobaczyć. Bardzo cię pragnęłam”. „Cóż… Po procesie zachorowałam” – wyznaje Elif. „Zachorowałaś?” – Kobieta przykłada dłoń do czoła córki. – „Co ci jest?”. „Nie martw się, już wyzdrowiałam. W rezydencji dobrze się mną opiekują. Kiedy ciocia Macide i siostra Humeyra dowiedziały się, że jestem chora, bardzo się przejęły. Ciocia Macide zrobiła mi nawet zupę”.
„Zostało pięć minut!” – informuje strażniczka. „Mamo, nie chcę rozstawać się z tobą.” – Elif mocno przytula się do mamy. – „Czy nie mogę zostać tutaj z tobą? Cały czas byłybyśmy ze sobą”. „Nie możesz, jedyna. To miejsce nie jest dla dzieci. Poza tym ja sama bym na to nie pozwoliła. Wiem, że przechodzimy przez trudny okres, ale wszystko minie, jedyna. Prawda w końcu wyjdzie na jaw. Znowu będziemy razem, jak przedtem. Musimy tylko uzbroić się w cierpliwość. Kiedy mnie nie ma, musisz się uczyć. Nie zaniedbuj swoich prac domowych. Chcę, żebyś robiła wszystko tak, jakbym była przy tobie. Obiecaj mi”.
„Panie Keremie.” – Melek odwraca głowę w kierunku mężczyzny. – „Wiem, że jesteś bardzo dobrym człowiekiem. Nie chcę, żebyś czuł się winny tego, co się stało. Wszyscy na twoim miejscu zrobiliby to samo. Jest tak wiele rzeczy, których nie wiesz i nie widziałeś. Ale wierzę, że pewnego dnia zrozumiesz wszystko. Do tego momentu będę tutaj cierpliwie czekać. Miej Elif na oku. Powierzam ci ją, dopóki nie wrócę”. „Wizyta się skończyła!” – zakrzykuje strażniczka. – „Do celi! Nie każ mi powtarzać, proszę!”. Melek całuje córkę i odchodzi za wartowniczką. Do oczu Elif ponownie napływają łzy.