1165 (ostatni!): Melek jest w pokoju Macide. Obie kobiety ogarnięte są paniką po tym, jak usłyszały dochodzący z dołu huk wystrzału. „Pani Macide, uciekajmy stąd od razu!” – zakrzykuje mama Elif. „Muszę zadzwonić, dzieci będą się martwić.” – Pani Haktanir rozgląda się za komórką. – „Gdzie położyłam telefon?”. „Pospiesz się, nie mamy czasu”. „Zostawiłam go gdzieś tutaj.” – Patrzy w kierunku Melek i robi przerażoną minę. Chce ją ostrzec, ale jest za późno. Kiymet zachodzi Melek od tyłu i lufą pistoletu uderza ją w potylicę. Mama Elif upada nieprzytomna na podłogę.
„Kiymet, co ty zrobiłaś?!” – krzyczy Macide i spostrzega, że jej siostra trzyma się za bok. – „Jesteś ranna?”. „Ta idiotka mnie postrzeliła, ale ja nie spudłuję! Chodź tutaj, szybko!” – Chwyta siostrę i wyprowadza ją z pokoju. Akcja przenosi się do domu Leman. Julide wchodzi do pokoju męża. „Kochanie, wołałam cię tyle razy, dlaczego nie odpowiadasz?” – pyta kobieta. – „Dlaczego na mnie nie patrzysz? Czy coś się stało?”. „Co ty zrobiłaś, Julide?” – Mężczyzna patrzy z wielkim wyrzutem na żonę. „Nic nie zrobiłam. Dlaczego tak na mnie patrzysz?”. „Skąd u Tufana wzięło się złoto, które dostaliśmy w prezencie ślubnym? Ty mu je dałaś? Odpowiedz mi!”.
„Safak, skąd to wziąłeś? Nie dałam mu złota, jest tutaj.” – Julide wskazuje na sofę. „Tutaj? To co widziałem, jakąś iluzję?” – pyta nauczyciel. „Przysięgam, że nikomu nic nie dałam”. W tym momencie do pomieszczenia wbiega Leman. „Kłamie! Dała mu!” – Wymierza palcem w synową. „Co?” – Julide robi wielkie oczy. „Przynajmniej raz powiedz prawdę!”. „Mamo, ty się nie mieszaj.” – Mężczyzna podnosi się. „Safak, przysięgam, że nikomu nic nie dałam”. „Zamilcz! Dość już, nie okłamuj mnie więcej! Nie mam już cierpliwości! Czy nie obiecałaś mi? Czy nie obiecałaś, że nie będzie żadnych tajemnic? Że nie będziesz działać za moimi plecami?”.
„Safak, nie kłamię. Dlaczego mi nie wierzysz?” – pyta Julide, nie wiedząc, jak bardziej uwiarygodnić się w oczach mężach. – „Jestem twoją żoną. Przysięgam, że nikomu nic nie dałam. Przysięgam na Boga”. „Zamilcz! Nie wierzę w ani jedno twoje słowo! Jestem zmęczony myśleniem, że to, co mówisz, jest prawdą!”. „Safak, uspokój się. Usiądźmy, wszystko ci wyjaśnię…”. „Nie chcę rozmawiać z kłamcą! Mam cię dość! Nie wierzę tobie! Mam dość tego, że działasz za moimi plecami i nie uważasz mnie za mężczyznę! Ten drań rzucił złoto przede mnie! Powiedział, że dałaś mu je, by mnie nie zabił! Co ty zrobiłaś, Julide? Co?!”.
„Przysięgam, że nic nie zrobiłam” – powtarza mama Emirhana, a do jej oczu napływają łzy. – „Nie złamałam danego ci słowa. Przysięgam na tych, których kocham”. „Zamilcz! Nie poniżaj się bardziej przede mną! Nie płacz, Julide! Nie płacz!” – Safak unosi rękę. – „W jakiego człowieka mnie zmieniłaś? Do jakiego stanu mnie doprowadziłaś? Czy widzisz swoje dzieło? Zmieniłaś mnie w nie-człowieka!”. Akcja przenosi się na teren rezydencji. Kiymet zaprowadza siostrę do garażu. Rzuca ją na ziemię, wymierza w nią lufę pistoletu i rozkazuje: „Natychmiast zadzwoń do dzieci! Kerem i Humeyra mają tu w tej chwili przyjechać!”.
„Kiymet, na miłość boską, opamiętaj się!” – błaga przerażona Macide. – „Co się dzieje?”. „Dzwoń do nich! Niech natychmiast przyjadą uratować matkę!”. „Co ty mówisz? Jaki ratunek? Kiymet, oszalałaś? Proszę cię, odłóż tę broń”. „Nie! Mówię ci, żebyś zadzwoniła!”. „Po co ci dzieci? Powiedz mi, co masz do powiedzenia”. „Powiem! Powiem wszystko, o czym milczałam przez trzydzieści lat! Ale chcę, żeby wszyscy byli tutaj. Jednocześnie was wszystkich ukarzę!”. „Kiymet, co ty mówisz? Jaka kara? Co chcesz nam powiedzieć?”. „Bądź jeszcze trochę cierpliwa. Ja sama byłam cierpliwa przez całe życie! Dalej, dzwoń!”.
W tym momencie obok Macide pojawia się jej syn. „O proszę, sam przyszedł!” – mówi Kiymet, mając na muszce siostrę i siostrzeńca. – „Dotarłeś na swoją śmierć!”. „Kiymet, dojdź do siebie” – błaga rozpaczliwie pani Haktanir. – „Możesz zrobić coś szalonego. Kiymet…”. „Nie zrobię niczego szalonego. Jestem świadoma wszystkiego. Od trzydziestu lat czekałam na ten moment. To, co zamierzam zrobić, nie będzie przypadkowe! To będzie morderstwo z premedytacją!”. „Kiymet, co ty mówisz? Słyszysz siebie? Jestem twoją siostrą, jestem Macide”. „Mamo, przestań ją błagać!” – zabiera głos Kerem. – „Ta kobieta jest diabłem, który przyszedł się zemścić!”.
„Na twoim miejscu uważałabym na swoje słowa!” – Pani Keskin przykłada broń do piersi siostrzeńca. „Nie boję się ciebie! Nie boję się!” – grzmi Kerem. – „Zrobiłaś nam wszystko, co tylko mogłaś! Dlaczego położyłaś rękę na naszym szczęściu?!”. „Zamilcz!” – Kiymet kieruje wzrok na siostrę i zaczyna drżeć. – „Byłam zakochana w Sevkim. Pierwsza go zobaczyłam i pierwsza się w nim zakochałam. Miałam go poślubić, ale pojawiłaś się ty i wszystko zniszczyłaś! Sevki wybrał ciebie! To z tobą się ożenił! Dlaczego jesteś zaskoczona? I Sevki, i ten dom, i to życie były moim prawem! Miałam żyć w tym bogactwie!”.
„Ale co się stało?” – kontynuuje Kiymet. – „Wyszłaś za Sevkiego! Podobało ci się życie w tym bogactwie! Nigdy nie pomyślałaś o mnie! Zostałam sama w nędzy, jak jakiś szczur! Czy kiedykolwiek pomyślałaś o mnie? Choć przez chwilę? Wiem, że nie! Nikt nigdy nie pomyślał o mnie! Ale mimo wszystko utrzymałam się na nogach. Fantazjowałam o tym dniu. A ty, Macide? Czy kiedykolwiek przeszło ci przez myśl, że te radosne dni mogą się skończyć? Czy pomyślałaś, że możemy zamienić się miejscami?”.
„Dość już! Odłóż tę broń!” – wybucha Kerem i w tym samym momencie pada strzał! Kula jednak trafia w ziemię, nie raniąc nikogo. Akcja wraca do domu Leman. „To koniec” – mówi Safak. – „Ja jestem skończony, my jesteśmy skończeni”. „Safak, nie rób tego. Proszę cię, nie mów takich rzeczy” – błaga Julide z oczami pełnymi łez. „Wynoś się z mojego życia”. „Safak, nie mów słów, których później będziesz żałował. Czy tak łatwo jest usunąć wszystko?”. „Odejdź! Z mojego życia i mojego serca. Przynajmniej raz mnie posłuchaj”. „Safak, nie rób nam tego. My się kochamy”.
„To nie jest miłość, Julide” – mówi z przekonaniem syn Leman. – „Walczyliśmy, próbowaliśmy, ale zawiedliśmy. Nie udało nam się zjednoczyć serc. Dlatego odejdź. Odejdź i uratuj nas oboje od tego piekła”. „Safak, jak mam odejść, kiedy tak bardzo cię kocham?”. „Odejdziesz, Julide. Nie ma innego wyjścia. Nie zostawiłaś we mnie ani zaufania, ani miłości. Wszystko zabiłaś. Jutro wniosę pozew o rozwód. Nie chcę cię więcej widzieć”. „To twoje ostatnie słowa do mnie? Tufan coś ci powiedział, a ty od razu mu uwierzyłeś? Czy nie kochaliśmy się nawzajem? Czy nasze serca nie należały do siebie? Nie byłeś we mnie zakochany?”.
„Odejdź, Julide” – powtarza Safak, choć przychodzi mu to z wielkim trudem. Po jego policzkach płyną dwa strumienie łez. Jego żona poddaje się i odchodzi. Akcja wraca do garażu na terenie rezydencji. „My nie możemy być siostrami! Nie możesz być moją siostrą!” – krzyczy wstrząśnięta Macide. – „Nienawiść i gniew cię zaślepiły! Oślepiły twoje serce! Jaka byłam szczęśliwa, że znowu jesteśmy razem, a ty przyszłaś po zemstę! Wstydź się, Kiymet! Czy w ogóle nie boisz się pana Boga? Zupełnie nie? Jakie to sumienie? Co to za siostrzana miłość?”.
„Ty nie jesteś moją siostrą! Jesteś moim największym wrogiem!” – wrzeszczy Kiymet. – „Okradłaś mnie z życia, które powinno należeć do mnie! I to w jeden dzień, jednym słowem! Nie powinnaś była przyjąć propozycji Sevkiego! To ja na nią zasługiwałam! To było moje prawo!”. Do garażu wbiega Mahir. „Teraz są wszyscy, których chcę. Stań tam!” – rozkazuje Kiymet, mierząc do syna z pistoletu. „Zostaw go!” – krzyczy Macide. – „Co on ma z tym wspólnego? Jaka jest jego wina?”. „Masz rację, on nie jest niczego winien. Był ofiarą, taką jak ja, dopóki nie poznał was! Zatruliście jego umysł! Uczyniliście mojego syna moim wrogiem!”.
„Twojego syna?” – Zdumiona Macide patrzy to na siostrę, to na Mahira. „Mamo, odłóż to” – prosi Mahir. „Nie ruszaj się!” – ostrzega Kiymet Kerema, który zrobił krok w kierunku Macide. – „Nie będziesz w stanie uratować ani siebie, ani swojej matki! Jeszcze tego nie zrozumiałeś? Ale jeśli naprawdę chcesz być pierwszy… Ty wiesz”. „Mamo, odłóż broń” – powtarza Mahir. „Zamilcz! Przyjdzie kolej na ciebie, ale na końcu”. Tymczasem Humeyra i Levent przyjeżdżają do rezydencji. W pokoju Macide znajdują nieprzytomną Melek. Pochylają się nad nią i wybudzają ją.
„Melek, wszystko dobrze?” – pyta Humeyra. – „Co ci się stało?”. „Nie wiem. Ktoś mnie nagle uderzył w tył głowy” – odpowiada skołowana Melek. „Gdzie jest Kerem? Gdzie są pozostali?”. „Pani Macide!” – Mama Elif nagle przypomina sobie ostatnie wydarzenia. „Co się stało? Gdzie jest moja mama?”. Kamera wraca do garażu. „Teraz trzęsiecie się przede mną!” – mówi Kiymet. – „Ze strony tej szalonej kobiety wszystkiego można się spodziewać, czyż nie?”. „Mamo, odłóż tę broń, błagam cię” – powtarza po raz wtóry Mahir. „Odłożę, ale dopiero wtedy, gdy skończę swoje dzieło”. „Nie, teraz odłóż. Daj mi ją.” – Mahir zbliża się do matki i wyciąga rękę w kierunku pistoletu.
„Nie zbliżaj się!” – Kiymet kieruje broń na syna. – „Dzisiaj nie zdołasz ich ochronić. Ani ich, ani siebie!”. „Już zrezygnowałem z siebie” – oświadcza Mahir. – „Przynajmniej zostaw mojego brata”. „Brata?” – Pani Keskin zanosi się śmiechem. – „Jesteś głupi, Mahir. Mój doskonały plan zawiódł z powodu twojej głupoty. Brata…”. „Co chcesz powiedzieć, mamo?”. „On nie jest twoim bratem, idioto! Wmówiłam ci to, żebyś dołączył do mojej zemsty, ale nie wiedziałam, że możesz być aż tak głupi! Gdybyś był choć trochę podobny do mnie, choć troszeczkę! Ale ty jesteś taki sam, jak ten łajdak, twój ojciec Mete!”.
„Mete? Mój ojciec?” – Mahir jest cały blady. Wydaje się, że zaraz zemdleje. „Tak, Mete!” – potwierdza Kiymet. – „Mete, który dał mi milion obietnic, ale żadnej z nich nie spełnił! Który zostawił mnie samą! Ten łajdak Mete, który odszedł, gdy się urodziłeś!”. „Więc to wszystko było kłamstwem? Całe moje życie było kłamstwem?”. „Musiałam to zrobić, by odzyskać to, co mi się należy. Musiałam. A ty? Ty wszystko zrujnowałeś! Kiedy z twojego powodu zostałam bez niczego, musiałam znaleźć inną rzecz, którą mogłabym zabrać.” – Kieruje lufę pistoletu w stronę Macide.
„Stoisz przede mną jak owca, która czeka na rzeź” – kontynuuje Kiymet. – „Nadszedł koniec wszystkiego!”. Mahir rzuca się w kierunku matki, by zapobiec tragedii. Kobieta oddaje do niego strzał, kula przeszywa mu ramię! Następnie strzela do Kerema i Macide! Wszyscy upadają na ziemię. Kerem został trafiony w brzuch, jego mama prosto w serce! „Synu?” – Kiymet, cała dygocąc, podchodzi do Mahira. – „Postrzeliłam cię?”. „Co ty zrobiłaś?” – pyta mężczyzna, podnosząc się. Wyjmuje pistolet z ręki matki, ta nie opiera się w żaden sposób. Z oddali dobiega odgłos syren zbliżających się pojazdów.
„Nie chcę się poddać! Nie zostawiaj mnie!” – mówi błagalnym tonem Kiymet. – „Nie zostawiaj mnie! Proszę cię, Mahir!”. „Ja nie jestem twoim synem!” – oświadcza mężczyzna i tym razem to on wymierza do matki. „Ale ja jestem twoją mamą…”. „Jesteś zwykłym kłamcą! Kłamcą, który nie ma w sobie nic oprócz nienawiści!”. „Proszę cię, Mahir! Nie chcę się poddać!”. W tym momencie w garażu pojawia się Elif. Na widok leżących na ziemi nieruchomych ciał Macide i Kerema nieruchomieje. Mahir i Kiymet nawet jej nie zauważają. Po chwili do pomieszczenia wbiegają Melek, Levent i Humeyra. „Mamo!” – krzyczy ta ostatnia i pochyla się nad ciałem matki. Ochroniarz sprawdza puls Kerema. „Żyje” – oznajmia.
Przed garażem zatrzymuje się radiowóz. Policjanci zakuwają Kiymet w kajdanki. „Ja nic nie zrobiłam! Nie zostawiaj mnie, Mahir!” – krzyczy kobieta. Akcja przenosi się do dzielnicy. Julide pakuje rzeczy do walizek i wraz z Emirhanem opuszczają dom. Gdy idą drogą, kobieta kładzie rękę na brzuchu. Wygląda, jakby chciała zawrócić i powiedzieć mężowi o swojej ciąży, ale nie robi tego. Idzie z synem dalej przed siebie. Kamera przenosi się na balkon. Safak opiera się o barierkę i patrzy w dal. Podchodzi do niego matka.
„Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego” – oznajmia skruszona Leman. – „To związane z Tufanem… I ze złotem”. „Powiedz, że tego nie zrobiłaś” – prosi nauczyciel, a jego mama wybucha płaczem. – „Powiedz, że nie popełniłaś takiej zdrady”. Safak nie traci ani chwili dłużej i wybiega z domu. Na drodze zatrzymuje Julide. Staje przed nią, lecz milczy, nie wiedząc, co powinien powiedzieć. Na drodze pojawia się także Leman. Ujmuje ręce synowej i całuje je. „Wybacz mi, córko” – mówi z oczami pełnymi łez. – „Proszę, wybacz mi. Popełniłam straszny błąd”. Emirhan przytula się do Leman, a Safak obejmuje Julide.
Akcja wraca na teren rezydencji. Humeyra trzyma głowę brata na kolanach. „Kerem, jak to wszystko się stało?” – pyta. – „Powiedz mi, o co chodzi?”. „Siostro…” – odzywa się słabym głosem mężczyzna. – „Ciocia okłamała nas wszystkich. Wszystko jest kłamstwem”. W garażu pojawia się Asli. Ona także pochyla się nad Keremem. Po chwili nadjeżdża ambulans. Widzimy, jak sanitariusze umieszczają Kerema na noszach i zabierają go do ambulansu. Elif, Melek i Mahir stoją obok siebie. „Kocham cię, wujku Mahirze” – oznajmia dziewczynka, przytulając się do mężczyzny. „I ja was bardzo kocham” – mówi Mahir, obejmując Melek i jej córkę. Koniec.