254: Arzu przynosi Serdarowi kawę. „Tak jak lubisz. Z mlekiem i bez cukru” – mówi podając mężczyźnie filiżankę. Serdar już ma skosztować napoju, ale nagle się powstrzymuje. „Nie dodałaś tutaj trucizny?” – pyta. „Proszę cię… Przygotowałam ci kawkę a ty myślisz, że chcę cię otruć”. „Dobrze. Powiedz, czego ode mnie oczekujesz?”. „Wiem, że ostatnio byłam trochę trudna i przepraszam cię za to”. „Tylko trochę?”. „No, może nawet bardzo. Rozumiem, że jesteś zły, ale sam wiesz, że wiele przeszłam”.
Nagle Arzu chwyta Serdara za rękę. „Ostatnie zamieszanie nie pozwoliło mi zobaczyć twoich szczerych intencji” – wyznaje kobieta. Serdar daje jej się podejść. Jest przekonany, że Arzu także go kocha… Veysel tymczasem czyści samochód swojego nowego pracodawcy – Necdeta. Erkut chce wiedzieć, jak udało mu się tutaj załapać. Następnie radzi mu, by jak najszybciej zwolnił się z tej pracy póki jeszcze może… „Poprosiłem cię o pomoc, ty jednak mi odmówiłeś” – mówi Veysel. – „Na szczęście mam innych przyjaciół…”.
Następuje retrospekcja. Widzimy Veysela, który przybył do posiadłości Necdeta prosić go o zatrudnienie jako kierowca… „Nie rozumiem o czym mówisz? Nie szukam żadnego kierowcy!” – powiedział ojciec Arzu i kazał wyprowadzić mężczyznę z domu. Nagle jednak pojawiła się Gonca. Dzięki jej stawiennictwu Veysel otrzymał zatrudnienie u Necdeta.
Erkut domyśla się, że Veysel nie przybył tutaj by tylko pracować. Na pewno planuje coś jeszcze… „Zastanów się dwa razy zanim popełnisz jakiś błąd” – przestrzega Veysela. „Bardzo chciałabym stąd wyjechać i uwolnić się z tego piekła” – zapewnia Arzu Serdara. – „Ale nie mogę tego zrobić ze względu na córkę”. „Zaopiekuję się naszą córką w najlepszy sposób” – mówi Serdar. „Rozumiem, ale najlepszą rzeczą będzie pozostanie tu trochę dłużej”.
„Myślałam nawet, że możesz polecieć do Francji przed nami…” – kontynuuje Arzu. – „Wtedy miałbyś czas na znalezienie pracy i zapewnienie przyszłości dla Tugce. Wspólne mieszkanie w tym domu nie jest w tej chwili odpowiednie… Ktoś może odkryć nasze zamiary. Myślę zatem, że będzie najlepiej jak opuścisz to miejsce…”. „Arzu, nie myśl, że jestem idiotą” – wydaje się, że Serdar nareszcie przejrzał na oczy. – „Myślisz, że możesz mnie oszukać, mówiąc mi to wszystko?”.
„Ja po prostu chcę dla nas jak najlepiej” – tłumaczy Arzu. „Jeżeli tak, to zostaniemy razem w tym domu. Z naszą córką!”. Melek ma obawy, że Kenan patrząc na szyld restauracji „Kuchnia Elif”, mógł skojarzyć fakty i uświadomić sobie, że Elif jest jej córką… Następnie pyta Feride, czy ostatniej nocy było wszystko w porządku. „Tak, wszystko było okej. Naprawdę doceniam to, co dla mnie robisz” – mówi dziewczyna. „Słuchaj, nie chciałam naciskać, ale możesz mi powiedzieć, co tak naprawdę wczoraj się stało?”.
„Feride zrobiła to wszystko dla mnie” – wyznaje Murat. „Ale co takiego zrobiła? Wyjaśnij mi” – prosi Melek. Chłopak długo milczy, w końcu zbiera się na odwagę i zaczyna mówić. Opowiada o problemach Tulay, chęci pomocy swojego ojca oraz o tym, że Veysel bardzo się zmienił. Mówi także o bandytach, którzy nie dają im spokoju. Aliye tymczasem zauważa, że jej syn jest czymś bardzo strapiony. Chce wiedzieć, co się stało. „Matko, znasz nazwę restauracji, którą prowadzi Melek” – pyta Kenan i nie czekając na odpowiedź mówi: „To imię, które chcieliśmy w przyszłości dać naszej córce – Elif…”.
„To straszne!” – przeraża się Melek. – „Mówisz, że wycelowali w ciebie broń… A co gdybyś im nie uciekł?! Co to są za ludzie?!”. „Mój ojciec nie pozwolił, by ci ludzie odebrali mu Tulay. Dlatego żądają od nas pieniędzy…”. „Ale jak zamierza zapłacić taką kwotę, powiedz mi? Powinniście to zgłosić policji…”. „Nie, nie możemy tego zrobić. Oni mają weksel, poza tym są bardzo niebezpieczni” – tłumaczy Murat. „Pomogę wam w każdy możliwy sposób” – deklaruje Melek. – „Zajmiemy się tym wszystkim razem”. Murat dziękuje Melek za wsparcie.
Veysel służbowym autem podjeżdża pod rezydencję Emiroglu. Wkrótce zjawia się Gonca. Mężczyzna otwiera jej drzwi. „Co knujesz?” – pyta dziewczyna, gdy są już w drodze do posiadłości Necdeta. „Próbuję po prostu pracować i zarobić pieniądze dzięki temu”. „Powiedz mi prawdę” – nie wierzy mu Gonca. „Prawdę, tak? A ty co z nim robisz? Wiesz, że mógłby być twoim ojcem?”. „To akurat cię nie dotyczy” – upomina go dziewczyna. „To prawda, przepraszam” – reflektuje się Veysel.
Aliye kolejny raz wpatruje się w list pożegnalny córki. „Ipek miała rację” – mówi do siebie. – „Wszystkie te sekrety jedynie ściągnęły nieszczęścia na naszą rodzinę. Nie mogę dłużej zachować prawdy o Elif w ukryciu… To jest moja wnuczka. Kenan też ma prawo o tym wiedzieć. Muszę porozmawiać z Melek. To będzie najlepsze rozwiązanie”. Aliye chowa list do schowka i opuszcza rezydencję.
„Stało się coś?” – pyta Melek zaskoczona wizytą Aliye w kawiarni. „Przyszłam porozmawiać o czymś ważnym…”. Obie panie siadają przy stoliku. „Z Elif wszystko w porządku?” – niepokoi się Melek. „Tak, nie martw się. Ale to, co chcę ci powiedzieć ma związek z Elif…”. Tymczasem bracia Feride przyjeżdżają zawezwani przez Melahat. Już od początku nie podoba im się, że kobieta zamiast gorącego obiadu przygotowała jedynie kanapki… „Co wy sobie myślicie?!” – oburza się ciotka. – „Nie mam żadnych pieniędzy! Feride okradła mnie i nie zostawiła ani grosza!”.
Gonca i Veysel z przerażeniem obserwują, jak Necdet bezwzględnie rozprawia się z jednym z nielojalnych pracowników. Mężczyzna chciał go okraść. Nacdet całą tę gotówkę wpycha mu na siłę do gardła! „Proszę, Kenan nie może dowiedzieć się o Elif” – mówi Melek. – „Nic mu nie powiedziałaś, prawda?”. „Obiecałam ci to” – odpowiada Aliye. – „Ale czy nie uważasz, że już najwyższy czas powiedzieć mu prawdę?”. „Wiesz, że nie mogę tego zrobić. Necdet…”. „Necdet nie może już nam zaszkodzić. Zrobiłam wszystko, aby zakończyć jego knowania. Teraz mój syn musi poznać prawdę”. „Nie, pani Aliye, nie mogę tego zrobić…”. „Ale dlaczego? Nie rozumiem. Kenan ma prawo wiedzieć!”.
„Ale gdy Kenan o tym się dowie, to spowoduje pewne niedogodności” – próbuje tłumaczyć Melek. – „Nie chcę być kobietą, która niszczy rodziny…”. „Wiesz, o której godzinie wraca lub gdzie teraz jest” – pyta ciotkę jeden z braci Feride. „Zawsze wraca późno. Teraz jest na pewno w kawiarni…”.
Arzu niespokojnie krząta się po swoim pokoju. „Co robić…? Czuje się jak w pułapce” – mówi do siebie. – „Wszystko przez tego idiotę Serdara… Musze coś wymyślić”. Kenan pyta Kiraz, gdzie jest jego matka. Służąca odpowiada, że udała się do restauracji Melek… Mężczyzna zrywa się z miejsca i szybko opuszcza rezydencję. „Gdzie on tak nagle pognał?” – pyta Arzu, która akurat schodziła z góry. Kiraz odpowiada, że nie ma pojęcia…
Gonca na zewnątrz farmy Necdeta rozmawia z Veyselem. „Widziałeś jaki był agresywny? Wydawało się, że oddycha ogniem…” – mówi przerażona dziewczyna. „Wymierzył po prostu zasłużoną karę” – odpowiada Veysel. – „Na szczęście ja nie chcę pakować się w kłopoty. Jestem tu tylko, by pracować…”. „A co jeśli odkryje to, co zrobiliśmy…?” – niepokoi się Gonca. „Przecież my nic mu nie zrobiliśmy” – dziwi się Veysel. „Jemu nie, ale jego córce tak… Necdet jest ojcem Arzu!”. Veysel stawia oczy w słup, gdy to słyszy. Nagle zjawia się Erkut. „O czym tu rozmawiacie?” – pyta zaciekawiony.
Gonca i Veysel opowiadają o tym, jak Necdet rozprawił się z pracownikiem, który chciał go oszukać. „Takie tutaj panują zasady. Musisz je uszanować” – radzi Erkut Veyselowi. – „W przeciwnym razie wystąpią fatalne konsekwencje…”. „Cóż, na pewno sobie zasłużył, ale byłam przerażona widząc takiego Necdeta” – dopowiada Gonca. „I masz rację, że się go boisz. To jest mężczyzna, którego należy się bać. I pamiętaj, że Necdet nigdy nie wybacza zdrady…” – oświadcza Erkut po czym odchodzi. Veysel jest rozbawiony, bo właśnie uświadomił sobie, że skoro Necdet jest ojcem Arzu, to Gonca jest jej macochą. Śmieje się do rozpuku.
Murat proponuje Feride, że może z nią zostać dłużej w kawiarni. „To nie jest konieczne. Nic mi nie będzie” – zapewnia go dziewczyna. – „Teraz zatroszcz się o biznes ojca”. „Dobrze, pójdę. Ale gdyby działo się cokolwiek złego, od razu do mnie dzwoń” – mówi Murat i odchodzi. Oboje nie zdają sobie sprawy, jak wielkie niebezpieczeństwo właśnie się do nich zbliża…
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.