275: Do drzwi domu Meliha ktoś dzwoni. Melek ma nadzieję, że to jej córka i pędzi, by otworzyć. Okazuje się jednak, że to tylko Selim. „Gdzie jest Zeynep?” – pyta mężczyzna. „Nie wiem” – odpowiada Melek. – „Na pewno poszła po Elif do szkoły…”. Selim próbuje zadzwonić do żony, ale jej telefon nie odpowiada. Pyta Melek, o której Zeynep wyszła z domu, ale kobieta tego także nie wie, gdyż spała.

Tymczasem zdenerwowana Zeynep wraca z farmy Necdeta. „Co ze mnie za głupiec” – mówi do siebie. – „Zmarnowałam tylko czas…”. Erkut mówi Necdetowi, że nie udało mu się odnaleźć Veysela. „Nie udało ci się go znaleźć, bo byłeś zajęty czymś innym…” – mówi Necdet, nawiązując do spotkania Erkuta i Zeynep. „Przepraszam, ale nie bardzo rozumiem…”. „Bądź po prostu ostrożny, Erkut” – przestrzega go ojciec Arzu. – „Bądź bardzo ostrożny…”.

Elif siedzi na ławce i złaknionym wzrokiem wpatruje się w stoisko z bułeczkami. Jedna z przechodniów chce jej wręczyć pieniądze, ale dziewczynka odmawia. „Nie jestem włóczęgą” – mówi. – „Nie zbieram jałmużny”. Kobieta wobec tego kupuje bułeczkę i wręcza ją dziewczynce. Zostawia także kilka drobnych na coś do picia. Feride szuka opiekunki dla ciotki. Dziewczynie, która się zgłosiła nie pasują jednak godziny pracy. Feride musi szukać dalej.

Selim przynosi Melek szklankę wody. Pyta ją, czy już coś jadła. „Zjem, gdy wróci Elif…” – mówi kobieta. Wkrótce do domu wraca Zeynep. „Gdzie byłaś?” – pyta Selim. Dziewczyna chwilę waha się i odpowiada, że w aptece. Ludzie Necdeta namierzają Veysela i siłą wsadzają go do samochodu!

Elif zostaje zaczepiona przez innych włóczęgów. Chłopcy rozkazują jej oddać pieniądze. „Nie mam żadnych pieniędzy” – mówi Elif, próbując wyrwać się z objęć silniejszych od siebie chłopaków. „Nie kłam! Widziałem jak ta kobieta dawała ci pieniądze!”. „Nie chciałam ich i oddałam wszystko tej pani…”. „Nie wierzę ci!” – krzyczy herszt bandy. – „Posłuchaj mnie dobrze, ten park jest nasz! Rozumiesz?! Nie możesz żebrać tutaj pieniędzy!”.

„Ale ja nikogo nie prosiłam o pieniądze…” – próbuje tłumaczyć Elif. Jeden z włóczęgów wyrywa jej bułkę i sam ją zjada. Pozostali przeszukują dziewczynkę w poszukiwaniu pieniędzy. Elif bardzo krzyczy. Nagle zjawia się Hamit i ratuje przyjaciółkę z opresji. „Jakie lekarstwo chciałaś kupić?” – pyta Selim, czując, że historia z apteką była tylko wymówką ze strony Zeynep. „Lekarz przepisał mi coś na ból stawów…” – tłumaczy dziewczyna.

Ludzie Necdeta przyprowadzają Veysela przed oblicze szefa. „O czym myślałeś, kiedy to zrobiłeś?” – pyta ojciec Arzu. Następnie wymierza Veyselowi silne uderzenie pięścią w brzuch. „Zaoferowałem ci dobrą, uczciwą pracę! Dałem ci szansę!” – krzyczy Necdet i wymierza kolejne uderzenie. – „A ty, idioto, odważyłeś się zabrać pieniądze z mojego sejfu!”. Nagle w pokoju zjawia się Erkut. Necdet od razu zwraca się do niego: „Jednak dało się go znaleźć. Moi inni ludzie zrobili to, czego ty nie potrafiłeś. Rozczarowałeś mnie, Erkut”.

„Proszę mi wybaczyć, nie miałem złych intencji…” – błaga Veysel. „Ty idioto, ugryzłeś rękę, która cię karmiła” – mówi Necdet. – „Podpisałeś na siebie wyrok śmierci!”. „Nie, proszę mnie posłuchać… Ja naprawdę potrzebowałem tych pieniędzy” – próbuje tłumaczyć zdesperowany Veysel. Wie, że jeżeli szybko czegoś nie wymyśli, za chwilę straci życie… – „Ale oddam wszystkie, co do grosza. Przysięgam…”.

Necdet nie zamierza słuchać tych nieporadnych tłumaczeń. Wymierza kolejny cios w twarz Veysela. „Ciekawe, jak zamierzasz mi je oddać, skoro za chwilę wylądujesz pod ziemią!”. „Proszę mnie posłuchać…” – mówi już z dużym trudem Veysel. – „Mam myjnię samochodową. Mogę ją sprzedać…”. „Mówi prawdę” – potwierdza jeden z pracowników Necdeta. „Skoro tak, daję ci trzy dni. Oddasz wszystkie pieniądze albo bardzo tego pożałujesz…”. „Dziękuję, proszę pana, bardzo dziękuję” – mówi Veysel. Mężczyzna czuje ulgę, że jednak uda mu się zachować życie. Necdet wzywa do pokoju swoich kolejnych pracowników. Mężczyźni przyprowadzają… Murata!

„Posłuchaj mnie teraz uważnie” – zwraca się Necdet do Veysela. – „Jeśli nie oddasz mi pieniędzy, możesz pożegnać się z synem!”. Tymczasem Nurten przychodzi do restauracji Melek. Chce zatrudnić się jako opiekunka dla ciotki Feride. Elif dziękuje Hamitowi za pomoc. Chłopak pyta ją, gdzie była, co się z nią działo. „Znalazł mnie pewien mężczyzna. Nazywa się Muhsin” – tłumaczy dziewczynka. – „Nakarmił mnie i zabrał do swojego domu. Wszystko było dobrze, tylko jego żona mnie bardzo nie lubiła. Chciała mnie wysłać do sierocińca. Musiałam uciekać. Trafiłam na ulice, których nie znałam. Bardzo się bałam. Potem jeszcze napadli na mnie ci chłopcy. Ty mnie uratowałeś. Jesteś naprawdę dobrą osobą”.

„A teraz, co planujesz?” – pyta Hamit. „Cóż, nie wiem. Jestem sama…” – mówi Elif. Nagle od tyłu zachodzi ich Mahmud! Mężczyzna łapie chłopca i dziewczynkę za fraki i mówi: „Proszę, proszę, kogóż my tu mamy…”. Elif próbuje się wyrwać, ale nie daje rady. Kenan tymczasem rozmawia z bezdomnymi. Pokazuje im zdjęcie Elif i pyta, czy jej nie widzieli. Jeden z włóczęgów mówi mu o domu Mahmuda, który zna wiele dzieci. Kenan od razu udaje się w to miejsce.

Feride zatrudnia Nurten jako opiekunkę dla ciotki. Następnie próbuje dodzwonić się do Murata, ale jego telefon nie odpowiada. Dziewczyna nie wie, że komórka Murata jest właśnie w posiadaniu Erkuta, a on sam ma bardzo poważne kłopoty… Gonca wraca z kolejnych zakupów z torbami pełnymi drogich sukienek. Czule wita się z Necdetem, ale on nie jest w nastroju na amory. „Coś się stało?” – pyta Gonca. „Wreszcie złapałem człowieka, który mnie okradł” – mówi mężczyzna. „I kto to był?”. „Ten, którego zatrudniłem tu przez ciebie…”.

Veysel znajduje kupca, który jest gotów kupić jego myjnię za sześćdziesiąt tysięcy lir. Elif i Hamit wracają do domu Mahmuda. Mężczyzna bardzo bije chłopca za to, że ukrywał dziewczynkę. Elif próbuje pomóc przyjacielowi, ale nie jest w stanie przeciwstawić się dorosłemu Mahmudowi. Gonca czuje, że jest zrujnowana. Jeśli Necdet dowie się, że wcześniej znała się z Veyselem, to już po niej… Mahmud zamyka w jednym z pokoi Hamita i Elif. Po chwili do jego domu ktoś puka. Okazuje się, że to… Kenan!

„Czy pan Mahmud?” – pyta Kenan. Mężczyzna potwierdza i pyta: „Czego ode mnie chcesz?”. „Szukam pewnej osoby. Może widziałeś gdzieś tę dziewczynkę?” – Kenan pokazuje zdjęcie Elif. „Nie, nie widziałem jej” – zaprzecza natychmiastowo Mahmud. „Pozwól mi rzucić okiem” – prosi Kenan, domyślając się, że jego rozmówca coś ukrywa. „Tutaj nie możesz wejść!” – zabrania Mahmud. Kenan mimo to wchodzi do środka, a następnie do pokoju, w którym przed chwilą Elif i Hamit zostali zamknięci!

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy