304: Erkut wychodząc ze szpitala natyka się na wchodzącą do placówki Zeynep. „Co się dzieje? Co ty tu robisz?” – pyta dziewczyna. – „Mam nadzieję, że Kenan cię nie widział…”. „Nie martw się, Zeynep. Przyszedłem tylko zobaczyć, co z dziewczynką” – odpowiada mężczyzna. „Wiesz coś o Tugce?”. „Jest operowana…”. Kiedy Erkut ma już odchodzić, nagle dostrzega go Kenan. „Jak on śmie tu przychodzić?!” – wścieka się Emiroglu. Już ma ruszyć na Erkuta, ale zatrzymuje go pielęgniarka. Gdy Kenan kończy rozmowę, Erkuta już nie ma.
„Kenan, powiedz mi, jaki jest stan Tugce?” – pyta Zeynep. – „Czy wiesz coś?”. „Wciąż jest operowana. Jej życie nadal jest zagrożone…” – odpowiada mężczyzna. Do domu Muhsina ktoś puka. Elif idzie otworzyć drzwi i widzi po drugiej stronie Hamita i jego dwóch przyjaciół. Muhsin zaprasza chłopców do środka. „Dziękujemy, ale nie chcę, by pani Nurten się denerwowała” – mówi Hamit. – „Przyszliśmy tylko ci podziękować. Byliśmy w restauracji i najedliśmy się do syta. Minęło wiele czasu, odkąd zjedliśmy tak dobrze”.
„Ten pan zaopiekował się wami?” – pyta Muhsin. „Nie, proszę pana. To była kobieta” – odpowiada Muhsin. – „Jest bardzo dobrą osobą i przyjęła nas bez wahania. Raz jeszcze dziękujemy, panie Muhsin. Do zobaczenia później, Aysegul”. Chłopcy odchodzą. „O jakiej kobiecie oni mówili?” – pyta Elif. „Chłopcy znaleźli bardzo dobrą osobę. Trafili na anioła, który pomógł im bez wahania” – odpowiada Muhsin. – „I powinniśmy jej podziękować za to, co zrobiła”. „Myślę, że to dobry pomysł” – potwierdza Elif.
Z sali operacyjnej wybiega nagle dwóch lekarzy. Mężczyźni nie mówią jednak słowem o tym, co się właśnie dzieje… Wszyscy mają bardzo złe przeczucia. Tymczasem na stole operacyjnym trwa dramatyczna walka lekarzy o życie Tugce! Serce dziewczynki przestaje bić… Muhsin i Elif są w drodze do restauracji. Chcą osobiście podziękować kobiecie, która nakarmiła głodne dzieci. „Myślę, że na tym świecie jest więcej ludzi dobrych niż złych” – mówi dziewczynka. – „Przynajmniej tak czuję”. „Oczywiście, że tak jest” – potwierdza mężczyzna.
Lekarzom udaje się przywrócić pracę serca Tugce. Pielęgniarka informuje rodzinę, że operacja zakończyła się pomyślnie. Arzu wreszcie się uśmiecha. Z emocji aż przytula się do Kenana. Akcja przenosi się do restauracji. „To bardzo dobre dzieci” – mówi Melek do Tulay. – „Tylko dlaczego mieszkają na ulicy? To musi być straszne”. Do stolika dosiada się Feride. „Melek, te dzieci już wcześniej przychodziły do restauracji” – mówi dziewczyna. – „Wspominali o mężczyźnie, który nazywa się Muhsin. Ten człowiek podobno zapłacił za jedzenie dla nich. Ale Veysel kazał im odejść…”.
„Znasz mężczyznę imieniem Muhsin?” – pyta Feride. „Nie, nigdy go nie spotkałam” – odpowiada Melek. – „Ale następnym razem, gdy przyjdą dzieci, daj im jedzenie bez względu na to, co mówi Veysel”. Akcja wraca do szpitala. „Gdy tylko opuścimy to miejsce, do razu policzę się z Muratem…” – zapowiada Necdet. „Ale jak to? To Murat postrzelił Tugce?” – pyta zaskoczona Zeynep. – „Dlaczego nic mi nie powiedzieliście?”. „Sami nie wiedzieliśmy…” – odpowiada Aliye. – „Też nie rozumiem, jak się to stało. Murat chyba przyprowadził Tugce do domu Necdeta, a potem myślę, że wywiązała się walka i Murat…”.
„Nie chcę tego słuchać” – przerywa Zeynep. – „Idę poszukać Murata i dowiem się, co się stało”. Zeynep opuszcza szpital. Serdar jest pod szpitalem. Dzwoni do Goncy. „Jestem tutaj” – mówi mężczyzna. „Co do diabła robisz tu, w pobliżu?!” – oburza się Gonca. „Powiedz mi, jak się ma Tugce…? Chcę ją zobaczyć!”. „Nie bądź głupcem, Serdar. Nie przychodź tutaj! Żałuję, że w ogóle do ciebie zadzwoniłam…”. „Tugce to moja córka, Gonca! Moja córka!”.
„To jeśli nie chcesz umrzeć, nie wchodź do środka!” – mówi Gonca. – „Zadzwonię do ciebie, gdy dowiem się czegoś o Tugce”. Dziewczyna rozłącza się i wraca pod salę. Z sali właśnie wychodzi lekarz. „Doktorze, jak się ma moja córka?” – pyta Kenan. „Wszystko z nią w porządku?” – dopytuje Arzu. „Zgadza się” – potwierdza lekarz. – „W trakcie operacji pojawiły się pewne komplikacje, ale wszystko skończyło się dobrze. Wasza córka jest już bezpieczna. Na razie zabierzemy ją na intensywną terapię i będziemy obserwować. Mam nadzieję, że wkrótce dojdzie do siebie”.
Melek w kuchni restauracji przygotowuje jedzenie dla biednych dzieci. W drodze do lokalu są właśnie Muhsin i Elif. Natykają się jednak na Nurten. „A dokąd to się wybieracie?!” – krzyczy kobieta. „Byliśmy znudzeni i po prostu wyszliśmy na spacer” – wyjaśnia Muhsin. „A skąd macie te kwiaty?!”. „Cóż, kupiliśmy…”. „Codziennie ciężko pracuję, by nas utrzymać, a ty wydajesz pieniądze na kwiaty?!” – oburza się kobieta. – „Natychmiast wracajcie do domu!”.
„Wrócimy później” – oznajmia mężczyzna. „Jest bardzo zimno! Dziewczynka jeszcze się rozchoruje!” – argumentuje Nurten. Kobieta boi się, że znowu ktoś może rozpoznać Elif… „Ale wcale nie jest mi zimno” – próbuje tłumaczyć Elif. Nurten jednak nie daje się przekonać i we trójkę wracają do domu. Do szpitala przychodzą policjanci. Necdet przedstawia im historię, jakoby całe zdarzenie było tylko nieszczęśliwym wypadkiem, a jego wnuczka sama się postrzeliła… Mężczyzna nie wspomina słowem o Veyselu ani Muracie. Chce sam ich ukarać…
Tulay próbuje skontaktować się z mężem i Muratem. Żaden z nich jednak nie odbiera telefonu. Po chwili słyszy dzwonek do drzwi. Ma nadzieję, że panowie właśnie wrócili, ale okazuje się, że to tylko Zeynep. „Mój tata i brat są tutaj?” – pyta dziewczyna. „Nie, nie ma ich. Dzwonię do nich od kilku godzin, ale nie odbierają…”. „Domyślam się, że gdzieś się schowali…”. „Posłuchaj, gdy ostatnio się z nimi skontaktowałam, Murat powiedział, że jest w restauracji. Ale gdy tam poszłam, okazało się, że wcale go nie było” – wyjaśnia Tulay. – „Boję się, że coś mogło im się stać…”.
„Spokojnie, nic im nie jest” – mówi Zeynep. – „A wręcz przeciwnie. To oni skrzywdzili inną osobę…”. „Zeynep, proszę, powiedz, co się dzieje…?”. „Murat postrzelił Tugce!”. „Co?!” – Tulay jest przerażona. Gonca i Necdet patrzą przesz szybę sali na śpiącą Tugce. „Nie martw się, Tugce odzyska zdrowie i wróci do naszego domu” – zapewnia Gonca. – „Kto wie, może w przyszłości będzie bawiła się razem z naszymi dziećmi…”.
Serdar wchodzi do szpitala. Arzu dostrzega mężczyznę na drugim końcu korytarza i natychmiast do niego podchodzi. „Po co tu przyszedłeś?!” – pyta kobieta. „Przyszedłem zobaczyć się z moją córką” – oświadcza Serdar. „Zamknij się! Nie jesteś ojcem Tugce, rozumiesz?! To wszystko twoja wina! Jak mogłeś to zrobić?! Ona omal nie umarła i to wszystko przez ciebie!”. „Arzu, wybacz mi. Nie chciałem, by tak się stało…”. „Czego chciałeś, co?! Zobacz do czego doprowadziłeś!”. „Do niczego, by nie doszło, gdybyś wtedy ze mną wyjechała” – uważa mężczyzna. – „Proszę, pozwól mi ją zobaczyć…”.
„Moja córka została postrzelona przez ciebie!” – grzmi Arzu. – „Proszę, możesz tam iść, ale Kenan i mój tata nie darują ci tego!”. Akcja wraca do domu Tulay. „Oto, co się stało” – mówi Zeynep. – „Mój tata ją porwał, a Murat postrzelił! Ze wszystkich złych rzeczy, które zrobili, to było najgorsze!”. „Tugce nie została porwana przez Veysela” – tłumaczy Tulay. – „Veysel ją uratował”. „O czym ty mówisz?”. „To kuzyn Arzu porwał Tugce”. „To co w takim razie Tugce robiła z moim ojcem?”. „Ona uciekła Serdarowi. Veysel spotkał ją przypadkowo na drodze”.
„Veysel chciał oddać ją Necdetowi, by rozwiązać problemy między nimi” – kontynuuje Tulay. – „Ale widocznie sytuacja tylko się pogorszyła…”. „A więc to moja wina” – uważa Zeynep. – „Mój ojciec zaangażował się, aby wydostać Selima z więzienia. Gdybym nie poprosiła go o pomoc, Tugce nie byłaby w szpitalu. Jedyne, co robię, to powoduję problemy przez cały czas…”. „Zeynep, nie mów tak. Nie mogłaś wiedzieć, że tak się stanie…”.
W opuszczonym domu Veysel i Murat palą ognisko w wiadrze. Murat próbuje skontaktować się z Erkutem, by zapytać o stan dziewczynki, ale mężczyzna nie odbiera telefonu. „A co jeśli Tugce zmarła?!” – przeraża się chłopak. Seher jest sama w rezydencji Emiroglu. Wygodnie siedzi w fotelu, popija kawkę i rozmawia przez telefon z siostrą. Służąca pod nieobecność domowników czuje się jak dama. „Lepiej przeszukaj cały dom, gdy nikogo nie ma” – radzi Nurten. – „Może znajdziesz coś dla nas”.
Do drzwi domu Tulay ktoś się dobija. „To na pewno mój tata” – mówi Zeynep. – „Pójdę otworzyć”. „Nie wstawaj, ja to zrobię” – oznajmia Tulay i udaje się do drzwi. Gdy otwiera widzi dwóch mężczyzn. Nie wie, że to ludzie Necdeta. „Szukamy Veysela. Jest w domu?” – pyta jeden z nich. „Nie, nie ma go tutaj” – odpowiada Tulay. „A gdzie jest?”. „Cóż, nie wiem tego…”. „Nie kłam, odpowiadaj!”. „Mówię, że nie wiem. Będzie dobrze, jeśli już pójdziecie…”. Tulay chce zamknąć drzwi, ale mężczyźni siłą wchodzą do środka!
„O, proszę, mamy córeczkę Veysela” – mówi jeden z drabów na widok Zeynep. „Czego tu chcecie? Wyjdźcie stąd!”. „Mów, gdzie jest Veysel!” – krzyczy bandyta i przykłada lufę pistoletu do głowy Zeynep! – „Mów, inaczej cię zabiję!”. „Nie, my naprawdę nie wiemy, gdzie jest Veysel! Nie rób tego!” – błaga Tulay. „Proszę, jestem w ciąży…” – mówi Zeynep. Mężczyznę to jednak nie obchodzi. Rękojeścią broni uderza dziewczynę w tył głowy. Zeynep traci przytomność i upada na łóżko! „Następnym razem nie będę tak dobry!” – mówi bandyta i wraz z kolegą opuszczają dom.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.