307: „Kenan, o czym ty mówisz? To na pewno jakaś pomyłka” – próbuje przekonać Kenana Arzu. „Jesteś obrzydliwa!” – odpowiada mężczyzna. „Kenan, proszę, wysłuchaj mnie…”. „Zamknij się!” – krzyczy mężczyzna i wychodzi z sali. Arzu wybiega za nim. „Kenan, proszę, potrzebuję cię…”. „Zamknij się! Już mam dość twoich kłamstw!”. „To nie prawda… Posłuchaj, nigdy cię nie zdradziłam. Nigdy nie byłam z nikim innym… Nie oszukuję cię. Uwierz mi…”. „Jesteś najbardziej nieuczciwą i egoistyczną osobą, jaką znam!”.
Akcja przenosi się do domu Veysela. „Tato, co zamierzamy zrobić?” – pyta Murat. „Cóż, nie wiem… Wygląda na to, że ci idioci nas szukają” – odpowiada Veysel. – „Mogą wrócić. Nie zatrzymają się, dopóki nas nie znajdą…”. Nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. To jego żona. „Halo, Tulay? Gdzie jesteś? Wszystko z tobą w porządku?” – pyta Veysel. „Tak, nic mi nie jest. Jestem na farmie” – odpowiada kobieta. „Na farmie? Ale co tam robisz? Melek jest z tobą?”. „Nie, Melek jest gdzie indziej. Ja opiekuję się Zeynep na farmie. Veysel, powiedz mi, gdzie ty jesteś?”. „Wiem, że coś ukrywasz przede mną, Tulay… Jesteśmy teraz w domu i widzę, że coś tu się stało…”.
„W porządku, powiem ci, co się stało” – mówi Tulay. – „Ludzie Necdeta byli w naszym domu…”. „Co?! To dranie… Zrobili ci coś?”. „Nie, przyszli po ciebie… Powiedziałyśmy, że nie wiemy, gdzie jesteś. Oni się bardzo zdenerwowali i jeden z nich uderzył twoją córkę…”. „Co?! Nie mają pojęcia, co z nimi zrobię… Zabiję ich!”. Veysel rozłącza się i opowiada synowi o tym, czego dowiedział się od Tulay. „Tato, a co jeśli oni poszli do restauracji?!” – przeraża się Murat.
Akcja przenosi się do restauracji. Jeden z ludzi Necdeta jest już w środku. Feride podaje herbatę do jego stolika. „Zawsze jest tu tak pusto?” – pyta mężczyzna. „Nie, w dobry dzień mamy wielu klientów” – odpowiada dziewczyna. „Rozumiem. I pracujesz tu tylko ty?”. „Dlaczego pan pyta?”. W tym momencie dziewczyna odbiera telefon od swojego chłopaka. „Halo, Murat?” – na dźwięk tego imienia mężczyzna w restauracji wyraźnie zbystrzał. – „Powiedz mi, gdzie jesteś? Dzwoniłam do ciebie tyle razy…”. „To nieistotne. Powiedz mi, gdzie ty jesteś?” – pyta chłopak.
„Jestem w restauracji” – oznajmia Feride. „A nie kręcą się tam jakieś podejrzane typy? Może pytali o mnie, szukali mnie…?”. „Nikt mnie o nic nie pytał. Nikt cię nie szukał. Co się dzieje?”. „Nic, wszystko w porządku. Zostań w restauracji. Zaraz tam będę…”. Murat nie zdaje sobie sprawy, że w restauracji czeka już na niego jeden z bandytów Necdeta… Akcja wraca do szpitala. „Nie wiem, co ci powiedzieli lekarze lub skąd wziął się ten pomysł” – mówi Arzu. – „Ale jesteś w ogromnym błędzie. Tugce jest twoją córką. Dlaczego temu zaprzeczasz?”.
„Wiesz doskonale, że tak nie jest! Mam już dość tej dyskusji!” – Kenan wraca na salę do Tugce. Arzu niespokojnie chodzi po korytarzu. „Jestem zrujnowana” – mówi do siebie. – „Kenan może się ze mną rozwieść, gdy już wie o wszystkim… To koniec. Co teraz zrobię?”. Załamana kobieta prosi ojca, by jej pomógł…
Necdet wchodzi na salę, którą właśnie opuścił doktor. „Jak się ma moja wnuczka?” – pyta Kenana. „Jak śmiesz tu przychodzić? To ty jesteś powodem, przez który ona tu jest” – odpowiada Emiroglu. „Jesteś w błędzie, ale zrobię wszystko, by znaleźć i ukarać sprawcę”. Necdet siada przy dziewczynce i łapie ją za dłoń. „Zabierz swoje obrzydliwe ręce z dala od mojej córki!” – żąda Kenan. „Nie ty będziesz o tym decydował, ponieważ jestem jej dziadkiem. Nie zapominaj o tym”.
Tugce nagle otwiera oczy. „Dziadek… Tata…” – mówi cichym, słabym głosem. – „Co mi się stało, tato?”. Akcja przenosi się do restauracji. Bandzior Necdeta dopija herbatę i podchodzi do Feride. „Chcę rachunek” – mówi. „To była tylko herbata?” – pyta Feride. „Nie, nie o tego rodzaju rachunek mi chodzi…”. „Przepraszam, ale nie rozumiem…”. „Murat! Gdzie jest Murat?! Musi zapłacić za to, co zrobił…”. „Ale… Ale ja nie wiem, gdzie on jest…”.
„Posłuchaj mnie dobrze. Gdzie jest ten imbecyl?!” – powtarza raz jeszcze bandzior. Akcja wraca do szpitala. „Gdzie ja jestem?” – pyta zdezorientowana Tugce. „Jesteśmy w szpitalu, kochanie” – odpowiada Kenan. „Dlaczego tu jesteśmy?”. „Ponieważ wydarzył się mały wypadek, kochanie. Ale już wszystko w porządku”. „Ale jaki wypadek? Dziadku, wiesz, co mi się stało?”. „To nie ma znaczenia, Tugce” – odpowiada Necdet. – „Wszyscy jesteśmy z tobą. Nie myśl o niczym innym”.
„Wszystko będzie ze mną dobrze?” – pyta Tugce. „Oczywiście, wszystko jest w porządku?” – potwierdza Kenan. „A kiedy stąd wyjdę?”. „Wtedy, gdy lekarz na to pozwoli” – odpowiada Necdet. Do sali wchodzi Arzu i przytula się do córki. „Mamo, wiesz, co mi się przydarzyło? Dlaczego jestem w szpitalu?” – pyta Tugce. „Bardzo nas wystraszyłaś… Musisz być spokojna. Nie bój się, wszystko już dobrze”. „Ale nie wiem, co się ze mną stało. Wydaje mi się, że to był wypadek…”. „Tak, kochanie. Miałaś mały wypadek, ale to już poza tobą”. Arzu kolejny raz przytula Tugce.
Kenan opuszcza salę. Necdet wychodzi za nim. „Poczekaj. Dokąd idziesz?” – pyta ojciec Arzu. „A muszę prosić o pozwolenie?” – pyta Kenan. „Jakiś czas temu wspomniałeś o czymś, co bardzo mnie zaniepokoiło. Powiedziałeś, że nie jesteś ojcem Tugce…”. „Bo to prawda! Twoja córka okłamywała mnie przez te wszystkie lata!”. „Jesteś świadomy powagi swoich oskarżeń?”. „Czy chcesz, żebym przeprosił?”. „Jeżeli uważasz, że Tugce nie jest twoją córką, mam dla ciebie rozwiązanie” – oznajmia Necdet. – „Po prostu przestań się z nią widywać, skoro nie uważasz jej za córkę…”.
Akcja przenosi się do sali. „Mamo, będziemy tu długo?” – pyta Tugce. „Nie martw się. Wkrótce wrócimy do domu” – odpowiada Arzu. „Ale to miejsce jest takie nudne i brzydkie. Nie chcę tu być”. „Lekarz mówi, że nie możemy odejść. Musimy jeszcze trochę poczekać”. „W porządku… A tata i dziadek, dokąd poszli?”. „Nie martw się. Musieli razem załatwić pewne sprawy…”.
Akcja wraca na korytarz przed salą. „Nigdy nie opuszczę Tugce!” – oświadcza zdecydowanie Kenan. „Ale skoro nie czujesz się ojcem Tugce, to chyba nie masz do niej żadnych praw” – odpowiada Necdet. Kenan chce się rzucić na ojca Arzu, ale przychodzi pielęgniarka i prosi go na rozmowę z doktorem.
Tymczasem w restauracji. „Moja cierpliwość się kończy. Gdzie jest Murat?!” – pyta ponownie bandzior Necdeta. „Nie wiem… Naprawdę…” – odpowiada przerażona Feride. „Wiem, że wiesz! Nie kłam!”. „Dlaczego mnie nie rozumiesz…? Nie wiem, gdzie on jest. Proszę, odejdź…”. Nagle telefon bandziora zaczyna dzwonić. To Erkut. Mężczyzna wychodzi na zewnątrz, by odebrać. Feride ucieka do kuchni i zastanawia się, co teraz zrobić.
„Co się z tobą dzieje? Dzieci już przybyły?” – pyta Melek, która właśnie przygotowuje jedzenie dla biednych dzieci. „Nie, jeszcze nie…” – odpowiada Feride. Nagle dostrzega komórkę Melek. Bierze ją i dzwoni do Murata. „Tu Feride” – mówi dziewczyna. – „W restauracji jest pewien mężczyzna. Wyglądał jak zwykły klient, ale teraz wypytuje o ciebie…”. „Co takiego?! Nic ci nie zrobił?!” – pyta Murat. „Spokojnie, nic mi nie jest. Ale wciąż o ciebie pyta i mówi, że będzie czekał, aż się pojawisz”. „W porządku, zaraz tam będę…”.
„Nie, Murat, nie przychodź tu!” – zabrania mu Feride. Murat jednak rozłącza się i biegiem zmierza w stronę restauracji. Tymczasem przed lokalem bandzior rozmawia przez telefon. „Jestem w restauracji, ale on jeszcze nie przybył” – mówi do słuchawki. „W porządku. Nie będziesz tam czekał w nieskończoność” – odpowiada Erkut.
Bandzior wraca do środka restauracji. „Słuchaj mnie dobrze” – mówi do Feride. – „Teraz muszę iść, ale wrócę. A kiedy to się stanie, chcę, by ten drań był tutaj”. Mężczyzna opuszcza lokal. Kilka chwil później w tym samym miejscu zjawia się zdyszany Murat. „Gdzie jest ten idiota?” – pyta chłopak. – „Nic ci nie jest, Feride?”. „Tak, nic mi nie jest. Odszedł tuż przed twoim przybyciem” – odpowiada dziewczyna. – „Byłam taka przerażona. Bałam się, że cię znajdzie i będzie chciał zranić…”.
Kenan telefonuje do matki. Informuje ją, że Tugce odzyskała przytomność. Na sali Arzu pyta ojca, co Kenan mu powiedział. „Że ci nie wierzy” – odpowiada Necdet. – „Uważa, że go zdradziłaś”. „To już jest koniec, tato…” – załamuje się kobieta. „Myślałaś, że ten idiota Kenan nigdy nie pozna prawdy?”. „Chciałam po prostu, by Tugce miała ojca…”. „Powinnaś pomyśleć o tym na długo przed zdobyciem córki od innego mężczyzny…”. „Tato, proszę, przestań… Jestem w bardzo poważnej sytuacji. Nie mogę pozwolić, by moja córka żyła bez ojca. Albo by moje małżeństwo się skończyło…”.
Tulay i Zeynep schodzą do salonu, gdzie właśnie siedzi Aliye. „Jak się ma Tugce” – pyta dziewczyna. „Dobrze” – odpowiada krótko pani Emiroglu. Kobieta nie ma najmniejszej ochoty na rozmowę z niewierną synową… Akcja wraca do restauracji. „Murat, kim był ten człowiek?” – pyta Feride. – „Dlaczego nic mi nie mówisz…?”. „To długa historia… Proszę, nie pytaj mnie o to…” – ucieka od odpowiedzi chłopak. „Zrobiłeś coś złego?”. „Nie, skąd… Naprawdę, wszystko jest w porządku, Feride…”.
Oburzona dziewczyna schodzi na dół, do kuchni. Po chwili Murat odbiera telefon od Erkuta. „W moich rękach mam dowody, by oczyścić twoje imię” – mówi mężczyzna. „Co? O czym ty mówisz?”. „Mogę udowodnić, że to nie ty postrzeliłeś Tugce”. „Ale jak to? Skąd możesz wiedzieć, że tego nie zrobiłem?” – pyta zaskoczony chłopak. „Po prostu ty tego nie zrobiłeś”. „Przyjacielu! To, co mówisz, jest prawdą?” – Murat jest bardzo podekscytowany.
„Tak jak mówiłem. To nie byłeś ty” – potwierdza Erkut. „Uff, dziękuję ci bardzo. To najlepsze wieści, jakie dostałem w całym swoim życiu!”. Murat rozłącza się. „Jestem bezpieczny! Bezpieczny!” – krzyczy szczęśliwy chłopak do Feride. „Ale jak to bezpieczny?” – pyta dziewczyna. „Nie mam już, czym się martwić! Nie muszę się ukrywać, bo jestem wolny! Wszystko już skończone!”. Pielęgniarka w szpitalu daje Kenanowi do podpisania dokumenty. „Jest pan ojcem dziewczynki?” – pyta. „Tak, zgadza się” – odpowiada po chwili wahania mężczyzna. Podpisuje, co ma podpisać i wychodzi na zewnątrz. „Jestem jej ojcem” – mówi do siebie. – „Może nie biologicznym, ale ojcem…”.
W domu Murat opowiada ojcu o nowych rewelacjach. „Więc to nie ty strzeliłeś do dziewczynki?” – Veysel wprost nie może uwierzyć. „Dokładnie, tato” – potwierdza chłopak. – „Erkut był osobą, która to odkryła. Pocisk, który ranił Tugce, wcale nie wystrzelił z mojej broni”. „Widzisz. A ty chciałeś pójść na policję i przyznać się do wszystkiego. Jesteśmy znowu wolni!”. Wieczorem Erkut wchodzi do gabinetu Necdeta. „Ustaliłem kilka faktów na temat wypadku pana wnuczki” – mówi. – „Znalazłem broń, z której do niej strzelono”.
„Kula, która raniła pana wnuczkę, nie pasuje do broni, którą tamtego dnia miał Murat” – kontynuuje Erkut. – „To nie Murat strzelił do Tugce”. „Proszę, proszę. Ciężko pracujesz jako detektyw, by oczyścić imię swojego przyszłego szwagra” – mówi Necdet. – „Zaufałem ci, Erkut. I to jest ta wdzięczność, którą mi okazujesz? Zdradziłeś mnie, aby chronić brata kobiety, którą kochasz. Wbiłeś mi nóż w plecy!”. „Proszę mnie posłuchać. Nie było moją intencją zdradzenie pana. Ktoś inny jest po prostu odpowiedzialny za to zdarzenie. Nie Murat” – podtrzymuje swoją wersję Erkut. Kto więc postrzelił Tugce?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.