389: Kenan, Melek i Rabia przyjeżdżają pod dom Cemala. „To jest to miejsce?” – pyta mama Elif. Po chwili chwyta się za głowę, a na jej twarzy pojawia się grymas bólu. „Melek, co się z tobą dzieje?” – pyta Kenan. „W porządku, nic mi nie jest. Lepiej wejdźmy do środka”. Cała trójka przechodzi przez furtkę. W tym momencie ze środka wychodzi policjant. „Nie możecie wejść” – oznajmia. „Jestem Kenan Emiroglu, jestem ojcem Elif. Rozmawialiśmy przez telefon. Bardzo chcielibyśmy wejść do środka”. „Dobrze, ale tylko na chwilę” – zgadza się funkcjonariusz. Cała trójka wchodzi do domu. „Elif, moja córko… Gdzie jesteś?” – pyta Melek, rozglądając się po wnętrzu. – „Tak bardzo za tobą tęsknię”.
W samochodzie po drugiej stronie ulicy znajdują się ludzie Necdeta. Dzwonią do szefa. „Policjanci są wciąż w domu. Mamy dalej czekać?” – pyta jeden z bandziorów. „Nie, wracajcie natychmiast” – wydaje polecenie Karapinar i rozłącza się. Gdy jego ludzie mają już odjeżdżać, nagle widzą przechodzących w pobliżu Veysela i Elif! „To ta dziewczynka!” – krzyczy podwładny Necdeta. Obaj mężczyźni wysiadają z auta i rzucają się w pogoń za Veyselem i Elif. Ci jednak zatrzymują taksówkę i uciekają przed bandziorami.
„Uff, teraz jesteśmy bezpieczni, prawda? Nie złapią nas już?” – pyta dziewczynka. „Spokojnie, nie martw się. Już do nas nie dotrą” – zapewnia Veysel. Tymczasem Arzu wraca do rezydencji ojca. „Córko, jak się sprawy mają? Dowiedziałaś się czegoś o Elif?” – pyta Necdet. „Nie, była tam tylko ta kobieta” – odpowiada Arzu. – „Elif nie było z nimi”. „Aha, czyli Cemal nie kłamał… I na farmie wiedzą coś jeszcze?”. „Niewiele. Ona myślą, że mam z tym coś wspólnego. Kenan zadawał mi wiele pytań, także o Cemala. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczyłam”. „Bardzo dobrze. Ale co cię tak martwi?”.
„Kenan… Ponownie złożył wniosek o rozwód, tato” – oznajmia Arzu. – „Tym razem jest już po wszystkim…”. „I to cię zaskakuje?” – dziwi się Necdet. – „Ile razy już do tego doszło? Będziesz się teraz załamywać?”. „Teraz jest inaczej. On rozwiedzie się ze mną…”. „Spokojnie, nie rób dramatu”. Nagle telefon Karapinara zaczyna dzwonić. To lekarz, który przygotowuje zaświadczenie o niepoczytalności Arzu. „Doktorze, dokumenty są gotowe?” – pyta Necdet. – „Co?! Co przez to rozumiesz?! Powiedziałeś, że nie będzie żadnych problemów! Jak śmiesz?!”. Wściekły Necdet rozłącza się. „Tato, co się stało?” – pyta Arzu. „Powiedział mi, że nie przygotuje raportu, ponieważ nie będzie kłamał o stanie twojego zdrowia… Przeklęty imbecyl!”.
„I co ja teraz zrobię?” – przeraża się Arzu. – „Tak nie może być… Jestem zrujnowana!”. Na schodach wszystko podsłuchuje Gonca. Śmieje się z nieszczęścia Arzu. Następnie wraca do swojego pokoju i dzwoni na policję. „Chciałabym coś zgłosić…” – mówi. Tymczasem Kenan i Melek są w domu Rabii. „Zrobiła pani wszystko, co mogła, by opiekować się i chronić naszą maleńką córeczkę” – mówi Melek. „Tak naprawdę to nie wiem, kto kim się bardziej opiekował…” – wyznaje Rabia. „Jak to?”. „Pewnego dnia bardzo zachorowałam, a ona się mną zajęła. Elif pilnowała, bym nie zapomniała o przyjmowaniu wszystkich moich lekarstw. Zaopiekowała się mną, a teraz to ja jestem jej dłużna. Pewnego dnia, będąc sama w domu straciłam przytomność. Na szczęście Elif znalazła mnie i wezwała pogotowie. Gdyby nie ona, byłabym już martwa…”.
Cemal dzwoni do Veysela. „Gdzie jesteś, przyjacielu?” – pyta. – „Czekam na ciebie. Masz jakieś problemy?”. „Oczywiście, że nie. Nie martw się, zaraz będziemy”. „Dobrze, pospieszcie się”. Veysel rozłącza się. „Będziesz musiał sobie poczekać…” – mówi do siebie. W tym czasie Kenan i Melek opuszczają dom Rabii. Nagle mężczyzna otrzymuje mms-a ze zdjęciem Elif i opisem: „Jeśli chcesz spotkać się ze swoją córką, przyjdź do budynku starej fabryki za mostem o godzinie czwartej. Weź ze sobą pięćset tysięcy lir. Jeśli zadzwonisz na policję, zabiję twoją córkę!”. „Kenan, co się stało?” – pyta Melek. Mężczyzna pokazuje jej mms-a. „Boże, to Elif!” – krzyczy kobieta.
Akcja przenosi się do pokoju Arzu. „Z jednej strony Kenan, z drugiej mój tata” – mówi do siebie kobieta. – „Nie mogłam niczemu zapobiec. Co jeszcze może pójść źle?”. Nagle z zewnątrz dobiega dźwięk syreny policyjnej. „Przecież to policja!” – przeraża się Arzu. Akcja wraca pod dom Rabii. „To na pewno ten człowiek” – stwierdza Melek. – „Musimy zadzwonić na policję!”. „Nie możemy. Czytałaś, co napisał w wiadomości” – oznajmia Kenan. „Tak, czytałam, ale…”. „Nie, nie możemy tak ryzykować! Zrobimy to, co nam każe. Elif jest warta każdych pieniędzy. Teraz jedźmy na farmę po gotówkę”.
Akcja wraca do taksówki. Elif wygląda przez szybę. „Och, to drzewo moich rodziców” – mówi, widząc polanę, na której dowiedziała się, że Kenan jest jej ojcem. – „Chciałabym móc być z nimi w tym momencie pod tym drzewem. To moje marzenie”. „Zaraz będziesz razem z nimi” – zapewnia Veysel. Tymczasem w posiadłości Karapinara. „Funkcjonariuszu, mojej córki tu nie ma” – przekonuje Necdet. – „Wszystko, co się stało, to był zwykły wypadek”. „Mamy rozkaz, aby zabrać twoją córkę na komisariat” – oznajmia policjant. „Ale Arzu tutaj nie ma. Nie wiem, gdzie może być”. „Sprawdź dom” – mówi funkcjonariusz do swojego kolegi. „Nie możecie tego zrobić! Potrzebujecie nakazu!”. „Proszę się nie martwić, nie robimy niczego nielegalnego. Mamy nakaz, proszę zobaczyć”.
Policjant wyciąga z kieszeni dokument i przekazuje go Necdetowi. „Dobrze, ale powiedziałem wam, że moja córka jest niewinna” – mówi Karapinar. – „To ta niezdarna kobieta sama spadła ze schodów, a teraz oskarża moją córkę”. „Jak już powiedziałem, to nasza praca. A teraz naszym zadaniem jest dostarczyć pana córkę na komisariat” – odpowiada funkcjonariusz. Po chwili jego kolega pojawia się wraz z Arzu na schodach. „Ale ja niczego nie zrobiłam…” – zarzeka się kobieta. – „Puść mnie, proszę… Tato…”. „O proszę, a jednak pana córka była w domu” – mówi komisarz. „Ale ja nic nie zrobiłam… Tato, pomóż mi…”. „Posłuchajcie mnie bardzo dobrze. Popełniacie ogromny błąd!” – oświadcza Necdet.
Policjanci zakładają na ręce Arzu kajdanki. „Dlaczego wy mi to robicie?! Co się dzieje?!” – przeraża się Arzu. „Czy musicie zakuwać ją w kajdanki?! Mówię wam, że moja córka jest niewinna!” – oznajmia Necdet. „Mówię przecież, że nic nie zrobiłam! Jestem niewinna! Tato, uratuj mnie, proszę… Ja nie mogę ponownie iść do tego miejsca! Tato, ja tam umrę!”. Krzyki i błagania Arzu na nic się zdają. Policjanci chwytają ją za ramiona i wyprowadzają z domu.
„I co teraz zrobimy?” – pyta Erkut. „Nie wiem, nie mam pojęcia!” – odpowiada Necdet. Gonca stoi na schodach i uśmiecha się od ucha do ucha. To ona powiadomiła policję. Tymczasem taksówka zatrzymuje się na drodze nad rezydencją Emiroglu. Veysel i Elif wysiadają z auta i kiedy zmierzają w stronę posiadłości, nagle pojawia się dwóch bandziorów Necdeta! „Proszę, puśćcie mnie! Puszczajcie!” – krzyczy dziewczynka. „Zamknij się!” – wrzeszczy bandzior. Veysel podbiega do niego i zaczyna szarpać. Drugi z drabów wyciąga broń i wymierza z niej do Veysela!
Akcja przenosi się do samochodu Kenana. „A jeśli to pułapka?” – rozmyśla Melek. „Nie myśl tak. Wiemy, że Elif jest z tym człowiekiem” – przekonuje Kenan. – „Nie ma innego sposobu, musisz to zrozumieć”. Akcja wraca pod rezydencję. „Spokojnie. Uspokójcie się, proszę” – odzywa się Veysel. Bandzior cały czas mierzy do niego z broni. – „Elif, wszystko będzie dobrze, nie martw się”. „Bekir, zabierz dziewczynkę do auta” – rozkazuje mężczyzna, który mierzy do Veysela broni. Ojciec Murata wykorzystuje ten moment i wytrąca bandziorowi pistolet! Następnie wyprowadza uderzenie głową! Między mężczyznami dochodzi do szarpaniny. „Elif! Uciekaj!” – krzyczy Veysel. Dziewczynka ucieka do lasu. Jeden z bandytów podnosi broń i ponownie wymierza nią do Veysela. Ojciec Murata próbuje mu ją odebrać i wtedy… Pada strzał!
Na odgłos wystrzału wszyscy w rezydencji wstają na równe nogi. „Słyszeliście to? Co to było?” – pyta przerażona Zeynep. „To było jak wystrzał…” – mówi Selim. „Co?! Ale kto mógł to zrobić?!” – pyta Aliye. – „Boże, miej nas w opiece…”. Murat i Selim wyglądają przez okno. „Nikogo nie widać” – mówi mąż Zeynep. „Myślę, że to było poza farmą” – uważa dziewczyna. – „Nie stój przed oknem, nie wiemy, co jeszcze może się stać…”. „Idę to sprawdzić” – postanawia Selim. „Idę z tobą” – mówi Murat. Po chwili wszyscy za nimi wychodzą.
Na drodze leży postrzelony Veysel! Bandyci wsiadają do auta i odjeżdżają. Po chwili Selim i Murat znajdują Veysela. „Tato! Tato!” – krzyczy przerażony chłopak. „Tato!” – krzyczy Zeynep. „Boże drogi, Veysel!” – krzyczy Tulay. „Tato, trzymaj się, proszę! Nie zostawiaj nas!” – mówi Murat. „Tato, jesteśmy tutaj. Uratujemy cię!” – zapewnia Zeynep. „Veysel, trzymaj się… Trzymaj się, proszę!” – odzywa się zapłakana Tulay. „Tato, kto to zrobił?! Kto cię postrzelił?!” – pyta Murat. „Musimy natychmiast wezwać karetkę!” – mówi Aliye. Murat chwyta za komórkę i dzwoni po pogotowie.
W tym momencie nadjeżdża auto Kenan. Mężczyzna i Melek natychmiast z niego wysiadają. „Co się tu dzieje?!” – pyta przerażona Melek. „Kto to zrobił?!” – pyta Kenan. „Nie wiemy, bracie” – odpowiada Selim. – „Usłyszeliśmy strzał, a kiedy tu przybyliśmy, już tu leżał”. „Wezwaliście pomoc?”. „Tak, Murat to zrobił” – mówi Feride. Nagle na twarzy Veysela pojawia się nieznaczny uśmiech. „Przyprowadziłem ją wam…” – wydobywa z siebie. „Kogo przyprowadziłeś?” – pyta Melek. „Elif… Przyprowadziłem Elif…”. „Gdzie jest Elif?! Gdzie jest moje dziecko?!”. „Pobiegła… W tamtym kierunku…”.
„Czy to znaczy, że moja wnuczka jest gdzieś tutaj?” – pyta Aliye. „Nie marnujmy czasu!” – krzyczy Kenan. „Znajdź ją, Zeynep. Znajdź Elif…” – mówi cichym głosem Veysel. „Nie martw się. Znajdziemy ją, tato” – zapewnia dziewczyna. „Rozdzielmy się” – oznajmia Kenan. – „Murat i Tulay, wy czekajcie tu na pomoc. My idziemy”. Po chwili wszyscy rozchodzą się. „Tulay, moim prezentem dla ciebie była Elif…” – wyznaje Veysel. „Wybacz mi, Veysel. Nie wierzyłam ci…” – mówi kobieta, zanosząc się płaczem. W tym momencie mężczyzna zamyka oczy… „Tato, nie opuszczaj mnie, proszę…” – rozpacza Murat.
Kenan i Melek idą drogą przez las. Nawołują imię córki. Nagle kobieta zauważa leżąca na drodze gumkę do włosów. „Kenan, spójrz, to należy do naszej córki” – mówi Melek. – „To znaczy, że Elif poszła tędy”. Oboje wchodzą do lasu. Akcja wraca przed rezydencję. „Tato, otwórz oczy…” – prosi Murat. Veysel przypomina sobie, jak Elif wyglądała w taksówce przez szybę na polanę. „Elif jest tam…” – mówi mężczyzna ostatkiem sił. – „Jest tam, gdzie rośnie drzewo…”. „Jakie drzewo, tato? O jakim drzewie mówisz?”. „Jest tam drzewo Kenana i Melek… Oni wiedzą…”. „Tulay, zadzwoń natychmiast do Kenana. Powiedz mu o tym drzewie” – mówi Murat.
Melek odbiera telefon od Tulay. „Co? Jakie drzewo?” – pyta. – „Okej, okej. W porządku, już wiem”. „O co chodzi, Melek?” – pyta Kenan, gdy kobieta rozłącza się. „Veysel powiedział, że wie, gdzie może być Elif”. „Nie rozumiem…”. „Wspomniał o drzewie, przy którym kiedyś się spotkaliśmy. Pamiętasz?”. „Tak, oczywiście. To nie jest daleko stąd, chodźmy!”.
Policjant wprowadza Arzu do celi. „Proszę, wypuśćcie mnie!” – błaga kobieta. – „Nie zrobiłam niczego, jestem niewinna… Dlaczego mnie nie słuchasz?! Mówię do ciebie!”. Funkcjonariusz rozkuwa Arzu i zamyka drzwi celi. „Nie masz prawa mnie tu więzić! Wypuść mnie!” – krzyczy córka Necdeta, ale policjant odchodzi… Kenan i Melek docierają pod drzewo. Nie ma tu jednak ich córki. Rozglądają się dokoła i wołają jej imię. „Nie ma! Nie ma jej!” – krzyczy zrozpaczona Melek. – „Znowu nie udało nam się dotrzeć do naszego dziecka! Tym razem miałam taką nadzieję… Moje serce zaraz pęknie… W każdej chwili umieram, nie mogąc jej zobaczyć! Nie mogę tego znieść!”.
„Mamo! Tato!” – z oddali dobiega głos dziewczynki. Kenan i Melek rozglądają się dokoła i w końcu widzą Elif, która biegnie w ich stronę! Po chwili dziewczynka wpada w objęcia rodziców. Wszyscy płaczą ze szczęścia. Wkrótce na polanę docierają także Selim i Zeynep. Oboje ściskają Elif. Wielkiemu szczęściu nie ma końca. Dziewczynka po wielu długich miesiącach wróciła do rodziców. Niedaleko stąd rozgrywa się jednak dramat Veysela. Czy postrzelony mężczyzna przeżyje?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.