394: Serdar wchodzi do pokoju Goncy. „Co ci się przydarza? Powiedziałam ci, żebyś nie przychodził” – mówi dziewczyna. „Co ty chcesz zrobić, Gonca? Naprawdę wyjedziesz z tym człowiekiem?” – pyta Serdar. „Oczywiście, że nie. Dlaczego mówisz takie głupstwa?”. „Słyszałem, jak z nim rozmawiasz. Poprosił cię, abyś z nim wyjechała, a ty się zgodziłaś. Dlaczego twoje rzeczy są w walizce? Chcesz z nim wyjechać!”. „Nie krzycz, bo jeszcze nas usłyszy. Nigdzie nie wyjadę. Necdet był bardzo natarczywy i dlatego powiedziałam, że z nim pojadę, ale go okłamałam”. „Ja… Kiedy to usłyszałem, przestraszyłem się, że mówisz poważnie”.
„Posłuchaj, powiedziałam to, by zyskać trochę czasu i odejść do swojego pokoju” – wyjaśnia Gonca. „Rozumiem, ale on dalej będzie naciskał, byś z nim pojechała” – stwierdza Serdar. „Nie martw się o to. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz”. „Co masz na myśli?”. „Policja wie już, że Necdet tu jest. Są już w drodze. Za chwilę tu będą”. Tymczasem na dole zniecierpliwiony Necdet czeka na żonę. „Co ona tam jeszcze robi?” – zastanawia się mężczyzna. – „Nie mogę uwierzyć, że ta kobieta tak długo się pakuje… I gdzie jest Erkut?!”. Karapinar wyciąga komórkę i dzwoni do swojego podwładnego. Ten jednak nie odbiera.
„Oczywiście nie ma tego idioty w momencie, kiedy bardzo go potrzebuję!” – wścieka się Necdet. Erkut w tym czasie spaceruje po leśnej drodze wraz z Asuman. „Czasami się nudzę i wtedy idę pospacerować po lesie” – mówi mężczyzna. – „A ty? Lubisz spacery?”. „Cóż, niespecjalnie. Dzielnica, w której mieszkałam, to nie było dobre miejsce na spacer. Mój ojciec rzadko kiedy mnie wypuszczał. Większość czasu spędzałam w domu”. „Tutaj na szczęście jest inaczej. Cisza i spokój to cecha charakterystyczna tego miejsca. Ale nocą jest niebezpiecznie…”. „Dlaczego?”. „Ponieważ z lasu wychodzą dzikie zwierzęta…”.
„Co?!” – przeraża się Asuman i chwyta ramienia mężczyzny. – „A jeśli jedno z tych zwierząt nas zaatakuje? Te zwierzęta na pewno wychodzą tylko w nocy, tak? Trochę się boję… Może lepiej wróćmy do domu?”. „Nie martw się, nic się nie dzieje” – uspokaja Erkut. – „Te zwierzęta polują tylko w nocy. Poza tym nie sądzę, by nas zjadły…”. „Nie chodzi tylko o te zwierzęta. Jest też mi trochę zimno”. Erkut natychmiast ściąga swój blezer i okrywa nim dziewczynę.
Akcja wraca do posiadłości Necdeta. „Dalej Gonca, pospiesz się! Powinnaś być już gotowa!” – krzyczy Karapinar. Po chwili stwierdza, że nie może już dłużej czekać i rusza po schodach na górę. Naciska na klamkę drzwi sypialni żony, ale te są zamknięte. „Gonca, wychodź stamtąd! Musimy już jechać!” – mówi Necdet. „W porządku, daj mi jeszcze chwilę” – prosi dziewczyna. „Jaką chwilę?! Co ty mówisz?!” – oburza się Serdar. „Cicho… Jeszcze cię usłyszy”. „To niech słyszy, nie obchodzi mnie to! Lepiej wynieśmy się z tego przeklętego miejsca”. „Nie gadaj głupstw”. „Gonca, otwieraj drzwi!” – z korytarza dociera ponaglenie zniecierpliwionego Necdeta.
„Już otwieram!” – woła Gonca i szepcze do Serdara. – „Posłuchaj, nigdzie nie wyjeżdżam. Zostanę tutaj razem z tobą”. Serdar chowa się, a dziewczyna uchyla drzwi. „Dlaczego zamknęłaś pokój?” – pyta Necdet. „Byłam niespokojna i zmartwiona, odkąd opuściłeś dom” – tłumaczy Gonca. – „Zamknęłam się mimowolnie, z przyzwyczajenia”. Nagle rozlega się syrena policyjna. „Och nie, policja!” – udaje przerażoną Gonca. – „Jak się dowiedzieli, że tu jesteś?!”. „To nie ma znaczenia! Szybko, musimy uciekać!” – krzyczy mężczyzna. „Nie, nie mogę. Jedynie opóźniałabym cię w ucieczce. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby złapali cię przeze mnie”.
„Dobrze, idę. Zadzwonię do ciebie” – oznajmia Necdet i zrywa się do ucieczki. Gonca zaś spokojnie idzie otworzyć drzwi policjantom. „Proszę pani, dostaliśmy informację, że pan Necdet Karapinar jest tutaj. Musimy to sprawdzić” – oznajmia jeden z funkcjonariuszy. Gonca wpuszcza ich do środka. Policjanci nie znajdują jednak poszukiwanego mężczyzny i opuszczają dom. Chwilę później do posiadłości wracają Erkut i Asuman. „Gdzie byliście?” – pyta Gonca. „Po prostu poszliśmy na spacer” – odpowiada Erkut. „Zapytam cię o coś. Czy twoja praca polega na chodzeniu na spacery? Czy to jest jakiś kurort?”. „Przecież tylko poszliśmy na spacer. Dlaczego zwracasz się w ten sposób? Czy stało się coś złego?”.
„Powiem ci, co się stało, podczas gdy ty wesoło sobie spacerowałeś. Necdet tutaj był” – oznajmia Gonca. „Co? To niemożliwe” – odpowiada Erkut. „Przyjechał tu, żeby zabrać mnie ze sobą. Już mieliśmy wychodzić, kiedy nagle zjawili się policjanci, żeby przeszukać dom”. „Policja tu była? To gdzie jest teraz Necdet?”. „Uciekł w ostatniej chwili. Ty oczywiście tego nie widziałeś, bo spacerowałeś sobie w najlepsze. Lepiej, żeby to więcej się nie powtórzyło, inaczej cię zwolnię”.
Tymczasem Veysel zostaje wypisany ze szpitala. Tulay i Murat przyprowadzają mężczyznę do domu Feride, gdzie smacznie zasypia. „W tej chwili nie ma nikogo na farmie, kto pomagałby w pracach domowych, prawda?” – zagaduje Feride. „Myślałam o powrocie, ale chciałabym, żeby najpierw Veysel odzyskał zdrowie” – odpowiada Tulay.
Selim i Zeynep przychodzą do stołówki. Tuż po nich do lokalu wchodzą… Pelin i Koray! „Zamierzam kupić kawę. Zaraz wrócę” – mówi Zeynep i wstaje od stolika. Selim ze złością patrzy w kierunku baru, przy którym siedzą Pelin i Koray. „Nie mogę uwierzyć” – mówi do siebie. – „Ona kontynuuje tę znajomość po tym wszystkim, co on jej zrobił”. Akcja przenosi się do posiadłości Karapinara. Gonca robi sobie kanapki. „Odeszłam z farmy, a nadal muszę zajmować się pracami domowymi” – mówi do siebie z niezadowoleniem. – „Robię rzeczy, które inni powinni robić za mnie”. Do pomieszczenia wchodzi Erkut. „Możemy porozmawiać?” – pyta. „O czym tak pilnie chcesz ze mną rozmawiać?”. „O Asuman. Ona nie powinna tu być. Musimy znaleźć dla niej inne miejsce noclegowe”.
„Nie jestem w nastroju do rozmowy o takich rzeczach” – oświadcza Gonca. – „Spójrz, załatwimy to w ten sposób. Damy jej pieniądze i niech sobie radzi”. „A co się stanie, kiedy zabraknie jej pieniędzy?” – pyta Erkut. „Nie obchodzi mnie to. Niech robi, co chce. Dlaczego tak bardzo przejmujesz się tą kobietą?”. „Posłuchaj, ona jest bardzo młoda i nie ma nikogo innego. Nie możemy jej zostawić samej. Boję się, że mogłoby się przydarzyć jej coś złego”. „Dość, Erkut! Mam wystarczająco własnych problemów i nie będę przejmować się jakąś siksą. Mam całą posiadłość na głowie”. „Więc zatrudnij Asuman. Ona pomoże ci w obowiązkach”. „Mówisz poważnie?”. „Gonca, znamy się od dawna. Lepiej nie zapominaj o wszystkich moich przysługach…”.
„W porządku. Rób jak uważasz, tylko nie zawracaj mi głowy” – mówi Gonca. Akcja wraca do stołówki. „Nie mogę uwierzyć, że znowu jesteśmy razem” – mówi Koray do Pelin. „Dlaczego?” – pyta dziewczyna. „Ponieważ po tym, co się stało, bałem się, że już do mnie nie wrócisz”. „Koray, proszę przestań o tym myśleć. Jesteśmy stworzeni dla siebie. I co by się nie stało, nigdy się nie rozdzielimy”. Pelin niespokojnie zerka na Selima. „Co się dzieje, Pelin?” – pyta Koray. „Chodzi o to, że… Selim jest tutaj. I przez cały czas nas obserwuje”. „Nie zwracaj na niego uwagi. Daj mi swoją rękę”. „Koray, proszę cię, nie chcę mieć problemów…”.
„To dlatego nie dasz mi swojej ręki, ponieważ ten imbecyl na nas patrzy?!” – oburza się Koray. Wstaje od baru i zmierza w kierunku Selima. „Co się na nas gapisz?!” – pyta. „Lepiej stąd odejdź!” – rozkazuje Selim. „Bo co mi zrobisz, co?!”. Mężczyźni zaczynają się przepychać, ale inni klienci lokalu rozdzielają ich. „Zabiję cię!” – odgraża się Koray i wraz z Pelin opuszczają stołówkę. Do stolika wraca Zeynep. „Co się stało? Kto to był?” – pyta dziewczyna. „Nieważne, zwykły idiota…” – odpowiada Selim. „Ale dlaczego z nim walczyłeś? O co tu chodzi?”. „To jest coś związanego z przeszłością. Nie warto nawet o tym rozmawiać. Nie martw się, Zeynep. Zapomnij o tym, co się stało”.
W salonie posiadłości Karapinara Gonca rozmawia z Erkutem. „Nie podoba mi się Asuman. Jest w niej coś dziwnego” – oznajmia. „Przesadzasz. Ona jest cicha i nieszkodliwa” – zapewnia Erkut. „Nieszkodliwa? Ona była na farmie, by szpiegować dla Necdeta. Chciała rozdzielić Selima i Zeynep. Nie mogę zaufać tej kobiecie”. „Wszyscy popełniamy błędy. Nauczyła się i więcej ich nie powtórzy”. W tym momencie do salonu wchodzi Asuman w stroju służącej i podaje kawę. „Dziękuję za danie mi szansy” – mówi córka Cemala do Goncy. – „Nigdy ci tego nie zapomnę”.
Akcja przenosi się do sądu, gdzie Kenan czeka na rozpoczęcie rozprawy. Zjawia się jego adwokat. „Proszę się nie martwić. Tym razem wszystko pójdzie po naszej myśli” – zapewnia prawnik. „Chciałbym to mieć już za sobą” – mówi Kenan. – „Niech ten koszmar wreszcie się skończy”. „Spokojnie, wszystko będzie dobrze”. Po chwili w sądzie zjawia się także Arzu. Jest prowadzona przez strażników więziennych. Zatrzymuje się naprzeciwko Kenana. „W końcu nadszedł dzień, na który tak bardzo czekałeś” – mówi. – „Wreszcie rozwiedziesz się ze swoją żoną, tak? Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy. I że jesteś spokojny. Ale… Dlaczego nie przywiozłeś Melek? Myślałam, że będzie z tobą, by dać ci wsparcie. Przecież poślubisz ją tuż po rozwodzie…”.
„To nie jest powód, dla którego się rozwodzę” – oświadcza Kenan. „Więc dlaczego to robisz?” – pyta Arzu. „Po prostu nie mogę być dłużej mężem takiego diabła, jak ty! Jesteś straszną kobietą, rozumiesz?”. „Nie jestem żadnym demonem”. Po chwili wszyscy wchodzą na salę. „Jesteśmy gotowi, aby rozpocząć rozprawę” – mówi sędzia. – „Powód Kenan Emiroglu i pozwana Arzu Emiroglu są obecni na sali. Zwracam się do powoda. Panie Kenanie Emiroglu, czy chce pan kontynuować proces rozwodowy przeciwko pani Arzu Emiroglu?”. „Jako przedstawiciel pana Emiroglu, oświadczam, że podtrzymujemy nasze roszczenie” – oznajmia adwokat Kenana.
„Pani Arzu Emiroglu, czy zgadza się pani z żądaniem pana Kenana Emiroglu?” – pyta sędzia. „Zgadzam się” – oznajmia Arzu. „Proszę wszystkich o powstanie. Ponieważ pozwana znajduje się w areszcie, wyznaczam opiekę nad waszą córką, Tugce Emiroglu, panu Kenanowi Emiroglu. Ponadto na pozwaną nakładam obowiązek alimentacyjny w wysokości pięciu tysięcy lir miesięcznie. Zgodnie z tymi warunkami małżeństwo zostaje rozwiązane za porozumieniem stron”. Kenan wreszcie przestaje być mężem Arzu. Ale czy oby na pewno zostawi go ona w spokoju?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.